Po burzliwej reakcji na moje przywitanie zastanawiałam się długo, czy debiutować tym tekstem. Wydaje się, że podsyciłam ciekawość niektórych i podniosłam sobie dość wysoko poprzeczkę. Ale obiecałam debiut fragmentem kryminału, więc tego będę się trzymać. Może następnym razem wrzucę coś dłuższego i bardziej popisowego literacko;). Tymczasem pierwszy podrozdzialik kryminalnej powieści pt. Różaniec
______________________
____ Przez cztery ostatnie lata Alicja nie musiała zastanawiać się, jak trudno jest otworzyć drzwi wejściowe kamienicy łokciem. Tego dnia była obładowana bardziej niż zwykle – na ramieniu miała zawieszoną torebkę, pod pachą plik klasówek do sprawdzenia, przez nadgarstki przewiesiła uszy reklamówek z zakupami. Lewą dłonią otrząsała parasolkę, a prawą powstrzymywała sprawdziany przed upadkiem. Zawsze ceniła swoją niezależność i siłę, jednak teraz czuła, że jej szczęki zaciskają się wściekle. Kiedy klamka wreszcie drgnęła, część klasówek wypadła na zabłocony chodnik. Alicja cisnęła resztą bagażu prosto w kałużę. Zamachnęła nogą, gotowa wymierzyć torbom kopniaka. Zreflektowała się jednak i oparła głowę o ścianę.
____Po kilku nienaturalnie głębokich wdechach weszła do budynku, ciągnąc za sobą zakupy. Otworzyła bez przekonania skrzynkę pocztową. A jednak coś było w środku. Ze zdziwieniem oglądała białą kopertę bez adresata ani nadawcy. Przez chwilę stała w zamyśleniu obracając znalezisko, aż na jej twarz wstąpiło nagłe olśnienie.
– Niebywałe – uśmiechnęła się mściwie. – Przeprosiny?
____Kolejny element ekwipunku, paradoksalnie, uczynił bagaż lżejszym. Pokonała trzy piętra i ciasny korytarzyk szybciej niż zwykle. Mieszkanie nr 24, H. i E. Goździkowscy. Napis na drzwiach był jedną z niewielu rzeczy, które zostały tu po rodzicach.
____Rzuciła torby w kąt przedpokoju, zdjęła kurtkę, ustawiła półbuty w stałym miejscu – obok ulubionych mokasynów Artura. Zostawił je, pewny swojego rychłego powrotu.
____Widziała przebieg wczorajszego dnia w wyobraźni. Artur siedział w siedzibie prokuratury z telefonem rzuconym między akta. Na początku nawet nie zerkał w jego stronę, przekonany, że to ona zadzwoni pierwsza. Spokojny jak zawsze, kartkował dokumenty, przeczesywał włosy, wygładzał koszulę. Z czasem poruszał się coraz bardziej nerwowo, zaczął spoglądać na ekran komórki, zmarszczył brwi. Nonszalancki uśmieszek pobladł. Jeszcze chwilę gładził podbródek, rozglądał się niecierpliwie. W końcu, zupełnie zbity z tropu napisał liścik z przeprosinami a następnego dnia podrzucił go jak chłystek.
____Satysfakcja spłynęła po ciele Alicji chłodną falą. Miłe uczucie, trochę już przez nią zapomniane. Dalszy ciąg przybierał w jej myślach postać filmowej sceny: on przyrzeka, że mu zależy, ona się waha. On kręci się niespokojnie, ona siedzi wygodnie w fotelu, wzdycha, dyktuje warunki. Tym razem to ona zastanawia się, czy w ogóle warto.
____Przeszła z przedpokoju do wydzielonej z niego części kuchennej. Plik sprawdzianów opadł ciężko na kuchenny blat. Czy zabójstwo może być uzasadnione? Odwołaj się do przykładu „Zbrodni i kary”. Przepadała za tym tematem. Zadawała go dla chętnych, a jednak co roku większość uczniów oddawała zapis swoich poglądów w tej sprawie. W pracach roiło się od potwornych nazwisk i dziejowych gdybań. Wszystkie przesiąknięte były nastoletnim światem, w którym jeszcze zło jest złe, a dobro dobre. Uśmiechnęła się pobłażliwie i potrząsnęła głową. Hitler, zamachy, wielka historia – nie chciała teraz o tym myśleć. Skupiła całą uwagę na niepozornym świstku obok stosu wypracowań. Część niej chciała natychmiast rozerwać kopertę, ale Alicja nie uległa tej pokusie. Wytarła zabrudzone klasówki, wstawiła wodę, wyjęła z szafki kubek w pasy. Po dłuższym namyśle wybrała rodzaj herbaty. Wreszcie zalała saszetkę wrzątkiem a kuchnię wypełnił aromat mango.
____Rozejrzała się za czymś ostrym. Padło na nożyce do drobiu. Kiedy stanęła nad kopertą, jej tętno przyśpieszyło zupełnie jak wtedy, gdy jako nastolatka dostała pocztą pierwsze wyznanie miłości. Zganiła się w duchu. Wolałaby otwierać ten list od niechcenia, między kęsem kanapki a łykiem herbaty, najlepiej słuchając jednocześnie dziennika telewizyjnego. Na pewno bez rumieńca na twarzy i przyspieszonego pulsu. Odetchnęła głęboko i przecięła papier. Na blat wypadło grupowe zdjęcie, ale Alicja zignorowała je. Zajrzała jeszcze do koperty w nadziei, że kartka z przeprosinami zawieruszyła się wewnątrz. Listu nie było.
____Po chwili bezruchu skierowała wzrok na fotografię.
____Trzy rzędy uśmiechniętych nastolatków i ponura, nieco od nich starsza kobieta – Alicja, wtedy jeszcze Goździkowska. Ktoś w pierwszym rzędzie trzymał tabliczkę: IIB a nad wszystkimi górował wizerunek patrona szkoły. Byłoby to zwykłe klasowe zdjęcie, gdyby ktoś nie popisał go korektorem. Jedna z uczniowskich twarzy ujęta była w kółko, poniżej lśnił biały napis: Opowiesz prokuraturze waszą słodką historię?
____Alicja długo nie mogła zaczerpnąć wdechu, wpatrując się w te słowa. Kiedy wreszcie udało jej się wciągnąć nieco powietrza, zauważyła coś jeszcze. Twarz innego chłopca była przekreślona.
____Z krzykiem odrzuciła zdjęcie. Opadało powoli, niepozornie, jak zwykła ulotka, niewzruszone ciężarem, jaki niosło.
____Przylgnęła do ściany i ogarnięta poczuciem bezwładu osunęła się na podłogę. Siedziała skulona w ciasnej kuchni z płucami zatkanymi boleśnie powietrzem o zapachu mango. Ciemniało. Było zimno. Na zewnątrz ktoś nawoływał psa, szumiały liście i samochody, świszczał wiatr. Chyba wciąż padało. Na początku Alicja widziała w zapadającym wieczorze sprzymierzeńca, który okryje sprawdziany, herbatę, kopertę i cały świat mgłą. Szybko okazało się jednak, że zapisane korektorem pytanie: Opowiesz prokuraturze waszą słodką historię? świeci w ciemności jak latarnia.
____Dźwięki dochodzące z sąsiednich mieszkań dudniły echem w jej głowie. Za każdym razem, kiedy deski podłogowe na korytarzu skrzypiały pod ciężarem czyichś kroków Alicję wypełniało przerażenie. Nie pamiętała, czy zamknęła drzwi na klucz. Z drugiej strony modliła się w duchu, by tym razem kroki należały do Artura. Żeby wszedł, rzucił aktówkę w przedpokoju i podbiegł do niej z pytaniem: co się stało? A później posadził ją w fotelu, otulił kocem i podał melisę z miodem, wściekły na siebie, że nie dzwonił wcześniej.
____Na myśl o tym wypełniła ją tęsknota. Przez chwilę czuła ciepło koca, gorący kubek w dłoniach, kojący zapach melisy. A przede wszystkim ulgę, pozwalającą oddychać miarowo i uśmiechać się spokojnie.
____Kiedy tylko wyobrażona scena rozpłynęła się w zimnie i ciemności, decyzja zapadła. Alicja wyjęła z kieszeni telefon komórkowy, nie mając pojęcia, co właściwie powie. Leżące na podłodze zdjęcie wciąż adresowało do niej pytanie: Opowiesz prokuraturze waszą słodką historię? Odpowiedź brzmiała: Nie.
Różaniec [kryminał] fragment
1
Ostatnio zmieniony pn 26 sty 2015, 10:18 przez efemeride, łącznie zmieniany 2 razy.