Ten tekst powstał w wyniku zabijania czegoś co można przyrównać do nudy, mianowicie bezczynności. Mimo, że nie jestm za wrzucaniem tekstów jeszcze gorących na forum, ale wiem, że i tak tego pomysłu już nie pociągnę. Dlaczego miałby więc gnić w czeluściach zapomnienia?
Mam nadzieję, że ilość błędów nie jest rażąca gdyż ostatnio piszę w notatniku i trudno jest mi wszystkie wyłapać.
Smacznego.
****************************************************************
„Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”
Przykucnąłem dotykając palcem pokaźnej plamy krwi, która nie zdążyła jeszcze wsiąknąć w dywan. Jej ciepło wyczuwałem nawet przez skórzaną rękawiczkę. Musiał być bardzo blisko, wskazywał na to poziom skrzepnięcia krwi. Przede mną rozciągał się szlak wyznaczony czerwoną cieczą. Wystarczyło za nim podążyć. To zadanie jest takie proste.
Nie interesuje mnie nigdy, kim jest zleceniodawca, moi klienci pragną dyskrecji i ja im ją dostarczam. Ważne są pieniądze, a na ich brak ostatnio nie mogłem narzekać. Miałem jedno zlecenie za drugim, dzięki czemu co rusz dodawałem do swego ekwipunku jakieś nowości. Tak też było w tym przypadku, z tą różnicą, że tym razem byłem lekko zdziwiony. To się jednak nie liczy.
Znam każdy zakamarek tego domu. Przede mną nie ma tajemnic, wszystkie z moich ofiar dowiadywały się o tym wcześniej czy później. On też się dowie, a zaraz potem będzie błagał o litość. Oczywiście mu ją dam – w postaci szybkiej i bezbolesnej śmierci. Zastanówmy się gdzie mógł się ukryć? Hm, jestem teraz w zachodnim skrzydle domu, więc możliwości są ograniczone. Sypialnia odpada, bo jest zbyt oczywista, reszta pokoi też gdyż podobnie jak ona są pozbawione drogi ucieczki. Hm, chyba już wiem.
Drzwi po lewej stronie na końcu korytarza. Za nimi kryła się rodowa biblioteka, w której umieszczono tajemne przejście. Prowadziło ono do tunelu, którym można było się dostać do garażu i tym samym uciec w razie niebezpieczeństwa. Z moich danych wynika, że wybudowano go w czasie I wojny światowej.
Miejmy nadzieję, że instynkt mnie nie myli. Podróż tym korytarzem nawet mnie przyprawia o gęsią skórkę. Portrety zdają się spozierać na mnie znając moje plany. Twarze pełne pogardy, wyblakłe przez setki lat wiszenia na tych ścianach. Znają każdą historię tego domostwa, znają moją historię.
Są drzwi. Mocne, dębowe z wielka mosiężną klamką w kształcie liścia. Przetrwały niejeden atak wrogów, tym razem im się im to nie uda. Lewą ręką mocno ścisnąłem pistolet upewniając się wcześniej czy jest odbezpieczony, prawą natomiast sięgnąłem ku klamce. Nacisnąłem powoli, ośmielony brakiem oporu przyśpieszyłem ruch otwierając drzwi w całości. Było to zagranie godne amatora, lecz miałem do czynienia z szarym pożeraczem chleba, mogłem sobie pozwolić na lekkomyślność.
Tak jak myślałem, regał z książkami, za którym znajdował się tunel był przesunięty ujawniając mroczną czeluść korytarza. Czyżby to miało być jeszcze prostsze niż myślałem? Moja ofiara nie wiedziała, że brama garażu jest zamknięta. Nawet jeśliby miał klucz nie otworzyłby jej gdyż połamałem w środku kawałek metalu zamykając tym samym ostatnie możliwe wyjście.
Po co się, więc wysilać, wystarczy sobie wygodnie usiąść w fotelu i poczekać aż ptaszek sam wleci do klatki. Którą jest godzina? Wpół do pierwszej, więc mam jeszcze półtorej godziny. Hm, ciekawe, co można znaleźć w tej biblioteczce? W końcu według umowy mogłem wziąć, co mi się rzewnie spodoba z domu ofiary. Mało, kto wiedział, że jestem koneserem książek.
Co to za dźwięk? Czyżby moje zlecenie miało właśnie dobiec końca? Zdążę przesunąć fotel tak by mieć wyjście z tunelu na wprost siebie. Doda to trochę teatralnego charakteru temu, co zaraz się stanie. Takie zabiegi zawsze pomagają i ułatwiają pracę zwielokrotniając strach u tych, których miałem zabić.
- Witam Pana. – powiedziałem złowrogim tonem.
Miło jest obserwować osłupienie na twarzy osoby mającej zaraz zginąć, ale nie mam na to czasu.
Nie zdążył się nawet zasłonić rękoma, gdy wystrzeliłem. Jego czas przeminął. Przyszła pora, by znaleźć coś dla siebie i ukończyć zlecenie.
- Obudź się serdeńku. Nie udawaj.
Jego twarz tak obrzydliwa dla mnie powoli nabierała grymasu, który widać na obliczu noworodków, gdy pierwszy raz spoglądają na świat. Nienawidziłem jego i wszystkiego, co do niego należało.
- Wstawaj, do cholery. Nie mam całego dnia. – krzyknąłem uderzając go otwartą dłonią.
- Gd…gdzie ja jestem? Kim jesteś?
- Nie wiesz? Serdeńku, czyżbyś miał sklerozę? Zresztą zaraz ci wszystko wytłumaczę. Była piękna listopadowa noc. Pewna kobieta właśnie wracała z pracy, w związku z tym, że nie miała daleko do domu postanowiła się przejść. Tego dnia miała powiedzieć swojemu mężowi, że jest w ciąży. Wiedziała, że się ucieszy.
- Co? Jaki to ma związek ze mną?
- Milcz! – kolejny cios padł na jego twarz – Słuchaj uważnie. Na czym to ja? Aha, więc postanowiła skrócić drogę idąc przez park, nie wiedziała jeszcze, że to będzie największy błąd w jej życiu. Ostatni błąd. Dalej chyba wiesz, co się stało?
- O czym ty mówisz? Czego ode mnie chcesz?
- Dalej nie rozumiesz? Dobrze, zrobimy to w inny sposób.
Wyciągnąłem nóż i przytknąłem mu do gardła.
- Wyprostuj łeb! Prostuj go albo poderżnę ci gardło!
- A..Ale..
- Dobrze. – tego, co zamierzałem właśnie zrobić pewnie się nie spodziewał. Złapałem za metalowy pręt i zacząłem nim kręcić ściskając jego głowę w imadle. Zrobiłem to tak mocno aż poczułem, że nawet nie poruszy nią o milimetr. Nie zważałem na chrzęst kości składowych czaszki, ani na krew wypływającą z uszu. Jego ból sprawiał mi przyjemność.
- Teraz poczujesz to, co ja, gdy usłyszałem, że moja żona nie żyje, a jej morderca został wypuszczony z braku dowodów. Teraz poczujesz…
Ruszyłem w stronę małej komórki, odprowadzany przez jęki połączone z dźwiękami cichej modlitwy. Jeszcze nie wiedział, co go czeka.
Wróciłem prowadząc wózek inwalidzki, na którym siedziała spętana młoda kobieta. Przyjemnie było widzieć jego zaskoczenie, gdy zorientował się, że to jego żona.
- Wiesz, co teraz zrobię? Zadam tobie i twojej ukochanej solidną dawkę bólu.
Sięgnąłem po wcześniej przygotowane żelazko i podłączyłem je do kontaktu. Zanim się nagrzeje mogę przyjrzeć się swoim ofiarą lub raczej uczniom. Tak, byłem nauczycielem tego, że sprawiedliwość spotka cię zawsze. Nic nie przechodzi bez echa. Biorąc rozgrzane żelazko upewniłem się czy będzie widział wszystko, co teraz zrobię. Kobietę wcześniej odurzyłem środkiem uśmierzającym ból. Musi cierpieć, ale bez przesady przecież to nie jej wina.
- Patrz uważnie!
Mówiąc to skierowałem dłoń trzymającą żelazko ku twarzy dziewczyny. Miałem ochotę powiedzieć coś w stylu „ uwierz mi, że mnie będzie bardziej bolało niż ciebie”, ale nie miałem ochoty kłamać. Gdy rozgrzany metal znajdował się centymetr od jej głowy zatrzymałem się na sekundę i spojrzałem na Andrzeja – mordercę mojej żony. Przyglądał się uważnie jakby nie dowierzając temu, co zaraz się stanie.
- Sprawiedliwość, nareszcie.
Przyłożyłem przedmiot tortur do skóry słysząc syk piekącego się mięsa. Kobieta próbowała odsuwać głowę, więc musiałem sobie pomóc drugą ręką. Jej krzyk był lekko stłamszony lekami, jednak na tyle głośny, by Andrzejkowi pociekły łzy. Próbował wyrwać głowę z imadła, dodając sobie tylko cierpień.
- Wyrywaj się, próbuj. Może ci się uda, a jak nie to przynajmniej sprawisz mi przyjemność.
- Wy…wypuść ją, masz przecież mnie. Pro…proszę.
- Proszę? Proszę?! Czy moja żona miała jakąś szansę? Dałeś jej ją?
- Proszę.
- Nie! Umrzesz ty i twoja żona. Wcześniej będziecie cierpieć.
Na chwilę się zatrzymałem patrząc na poparzoną twarz dziewczyny. Krew prawie nie leciała, zatamowana rozżarzonym żelazkiem. Przed moimi działaniami wyglądała pięknie, młoda brzoskwiniowa skóra, pełne usta. Po prostu ideał, do którego teraz jej brak. żadna operacja plastyczna nie naprawi tych szkód zresztą, po co? I tak zginie. Zapach spalonego mięsa wypełniał moje nozdrza, co mnie lekko podniecało.
Nie mam czasu na tą zabawę. Pora, by spróbować jak smakuje zemsta w pełni. Sięgnąłem po pistolet ukryty w szufladzie biurka stojącego za mną. Nachylając się nad kobietą wyszeptałem:
- Powiedz mojej żonie, że ją kocham. – wystrzeliłem. Kawałki jej mózgu wyleciały przez dziurę wylotową w głowie brudząc mi ścianę. Jak ja to doczyszczę?
- Nieeeee! Dlaczego to zrobiłeś? Przecież masz mnie. Dlaczego?!
- Nie rycz serdeńku. Zaraz do niej dołączysz.
Wpierw muszę zrobić coś jeszcze. Wyciągnąłem nóż zbliżając się powoli. Przytknąłem go do policzka i mocno przycisnąłem robiąc głębokie, kuliste cięcie. Kawałek mięsa spadł mi na rękę. Powtórzyłem tą operację. Jego wrzaski przypominają mi odgłos zarzynanych na żywca świń. Muzyka dla moich uszu.
- Teraz pomódl się grzecznie gdyż idziesz na spotkanie ze swoim stwórcą.
Nie dałem mu czasu wypowiedzieć nawet jednego słowa. Po co? Teraz już nic nie jest ważne. Nic prócz tego, że muszę sprzątnąć ten bałagan, a jestem głodny.
- Idę się posilić, może szaszłyki? – powiedziałem do siebie spoglądając na kawałki ludzkiego mięsa w ręce.
- Tak, spróbuję nowego przepisu.
Uwielbiam takie transakcje. Pieniądze w całości przelane na konto, bez wcześniejszych przypomnień w postaci martwego psa z numerem konta, wypisanym na ścianie krwią nieszczęsnego zwierzęcia. Po raz pierwszy jednak wykonywałem takie osobliwe zadanie. Złapanie dwóch osób i dostarczenie ich żywych do zleceniodawcy nie należało do moich ulubionych rzeczy. Tym razem pieniądze przełamały we mnie wątpliwości, trudno zarobić w jedną noc pięćdziesiąt tysięcy złotych. Zresztą jak głosi napis w sklepach, klient nasz pan? Coś w tym rodzaju. Ciekawe, co im zrobi? Cokolwiek, by nie wymyślił nie będzie to nic miłego.
- Dzień dobry. Czy to policja? Chciałem zgłosić popełnienie morderstwa. Tak, dobrze pani słyszała zabiłem dwójkę ludzi i chciałem się oddać w ręce władz.
„…Wczoraj wieczorem Krzysztof M. dokonał bestialskiego mordu na Andrzeju W. i jego żonie Elżbiecie. Trwa śledztwo w tej sprawie. Jak wynika z dotychczas ustalonych danych, była to zemsta za morderstwo, o które był podejrzewany Andrzej W. Dochodzenie jednak nic nie ustaliło. Andrzej W. został uniewinniony z braku dowodów….”
2
Ogólnie nie podobało mi się. Może za dużo czytałem takich opowiadań ostatnio (czyt. o płatnych mordercach itd.). Jakieś takie nijakie. Oczywiście biorę pod uwagę to, że było napisane z nudów, więc może dodam, że styl był całkiem, całkiem - nie czytało się jakoś ciężko, ale też nie porywało.
No i jeszcze nie jestem pewny czy to zdanie jest poprawne - jakoś tak rzuciło mi się w oczy:
Czy coś podobnego, ale to zdanie jest jakieś dziwne. Może się mylę, ale to tylko moje odczucia.
Pozdrawiam.
No i jeszcze nie jestem pewny czy to zdanie jest poprawne - jakoś tak rzuciło mi się w oczy:
Może: Po prostu ideał, do którego teraz wiele jej brakowało.Po prostu ideał, do którego teraz jej brak.
Czy coś podobnego, ale to zdanie jest jakieś dziwne. Może się mylę, ale to tylko moje odczucia.
Pozdrawiam.
„Wszyscy siedzimy
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde
3
Dobre! Gore, ale fajne. W Przeciwieństwie do poprzedniczki nie czytałem zbyt wielu takich opowiadań ostatnio. Bardzo mi się podobało, czyta się płynnie i zakończenie jest ciekawe, mimo to w oczy kuje ciut za dużo zaimków.
Lepiej by było napisać (Zamiast jego) obrzydliwa twarz mężczyzny powoli nabierała dla mnie... Lub coś innego byle nie jego.
Bez jej i będzie good, no jest tam tego trochę więcej na pewno znajdziesz jeśli kilka razy przeczytasz.
Serdecznie pozdrawiam.
Jego twarz tak obrzydliwa dla mnie powoli nabierała grymasu, który widać na obliczu noworodków, gdy pierwszy raz spoglądają na świat.
Lepiej by było napisać (Zamiast jego) obrzydliwa twarz mężczyzny powoli nabierała dla mnie... Lub coś innego byle nie jego.
Kawałki jej mózgu wyleciały przez dziurę wylotową w głowie brudząc mi ścianę.
Bez jej i będzie good, no jest tam tego trochę więcej na pewno znajdziesz jeśli kilka razy przeczytasz.
Serdecznie pozdrawiam.
Memento mori!
4
Nie mam nic do dodania opowiadanie dobre i ciekawe. Ale...
Mówię jeszcze raz, opowiadanie jest dobre, ale niestety nie dorównuje tej sentencji... To zdanie postawiło zbyt wysoką poprzeczkę.
„Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”
Mówię jeszcze raz, opowiadanie jest dobre, ale niestety nie dorównuje tej sentencji... To zdanie postawiło zbyt wysoką poprzeczkę.
5
Pomysł: 2
Zemsta... mordy... wycinki z gazet... Web, Web, Web, kogo jak kogo, ale Ciebie stać na oryginalniejsze pomysły. I zdecydowanie większą dawkę psychologii. Całość wydawała mi się trochę nijaka, nie poruszała mnie, a cała historia nie ciekawiła. Od początku było jasne, że ich pozabija i tyle. A że oddał się wręce władz... no cóż, taki ending napewno nie rekompensuje miernej jakości fabularnej.
Styl: 4
To ratuje to opowiadanie. O ile pomysł kompletnie do mnie nie trafił, spudłował, zwinklował, bla, bla, bla, to sama forma sprawiała, że parłem naprzód. Mimo, że miejscami także szwankowała emocjonalność, psychologiczna strona opowiadania, to pisałeś ciekawie. Strasznie ubodło mnie to:
"Och, nie! Zbiłeś moją szczęśliwą, porcelanową figurkę słonia! Dlaczego?!" - równie dobrze mogło to wyglądać tak. Kompletnie wyprate z wszelkich uczuć, jak na majne guste.
Schematyczność: 2
Mordy... zlecenia... zemsty... takie tam.
Błędy: 3-
Masa interpunkcji, za przykład niech posłuży to:
4 czasowniki, 0 przecinków. Mówi Ci to coś?
Te zaimki o których mówił Miyamoto. Niektóre zdecydowanie są niepotrzebne i psują efekt.
Powtórzeniówki, np.:
Ocena ogólna: 3
Opowiadanie spod typu tych, które kompletnie nie zatrze mi się w pamięci. Kiepska fabuła, cienka linia psychologiczna (która na tego typu tekst powinna być zdecydowanie mocna). Opowiadanie w moich oczach jedynie ratuje styl.
Jestem na nie, głównie po to, abyś wziął się w garść, zacisnął zęby i zaczął maltretować te Bogu ducha (czy coś w ten deseń) winne klawisze z potrojoną zaciętością. Przecież to oczywiste, że stać Cię na znacznie więcej. Do roboty.
Pozdrawiam.
Zemsta... mordy... wycinki z gazet... Web, Web, Web, kogo jak kogo, ale Ciebie stać na oryginalniejsze pomysły. I zdecydowanie większą dawkę psychologii. Całość wydawała mi się trochę nijaka, nie poruszała mnie, a cała historia nie ciekawiła. Od początku było jasne, że ich pozabija i tyle. A że oddał się wręce władz... no cóż, taki ending napewno nie rekompensuje miernej jakości fabularnej.
Styl: 4
To ratuje to opowiadanie. O ile pomysł kompletnie do mnie nie trafił, spudłował, zwinklował, bla, bla, bla, to sama forma sprawiała, że parłem naprzód. Mimo, że miejscami także szwankowała emocjonalność, psychologiczna strona opowiadania, to pisałeś ciekawie. Strasznie ubodło mnie to:
Kawałki jej mózgu wyleciały przez dziurę wylotową w głowie brudząc mi ścianę. Jak ja to doczyszczę?
- Nieeeee! Dlaczego to zrobiłeś? Przecież masz mnie. Dlaczego?!
"Och, nie! Zbiłeś moją szczęśliwą, porcelanową figurkę słonia! Dlaczego?!" - równie dobrze mogło to wyglądać tak. Kompletnie wyprate z wszelkich uczuć, jak na majne guste.
Schematyczność: 2
Mordy... zlecenia... zemsty... takie tam.
Błędy: 3-
Masa interpunkcji, za przykład niech posłuży to:
Nawet jeśliby miał klucz nie otworzyłby jej gdyż połamałem w środku kawałek metalu zamykając tym samym ostatnie możliwe wyjście.
4 czasowniki, 0 przecinków. Mówi Ci to coś?

Te zaimki o których mówił Miyamoto. Niektóre zdecydowanie są niepotrzebne i psują efekt.
Powtórzeniówki, np.:
że instynkt mnie nie myli. Podróż tym korytarzem nawet mnie przyprawia o gęsią skórkę. Portrety zdają się spozierać na mnie znając moje plany.
Którą jest godzina? Wpół do pierwszej, więc mam jeszcze półtorej godziny.
Ocena ogólna: 3
Opowiadanie spod typu tych, które kompletnie nie zatrze mi się w pamięci. Kiepska fabuła, cienka linia psychologiczna (która na tego typu tekst powinna być zdecydowanie mocna). Opowiadanie w moich oczach jedynie ratuje styl.
Jestem na nie, głównie po to, abyś wziął się w garść, zacisnął zęby i zaczął maltretować te Bogu ducha (czy coś w ten deseń) winne klawisze z potrojoną zaciętością. Przecież to oczywiste, że stać Cię na znacznie więcej. Do roboty.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
W myśl zasady, że dobry tekst broni się sam, powiem: Dzięki za oceny.
W sumie ten tekst NIE miał prawa się obronić, ale był dobrym ćwiczeniem.
P.S. Na Tobie Patren zawsze można polegać jeśli chodzi o wyłapanie błędów - Dzięki wielkie za to.
Pozdro.
W sumie ten tekst NIE miał prawa się obronić, ale był dobrym ćwiczeniem.
P.S. Na Tobie Patren zawsze można polegać jeśli chodzi o wyłapanie błędów - Dzięki wielkie za to.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
7
weber, nie będę powtażać za Patrenem - stać cię na dużo więcej. Zresztą sam dobrze o tym wiesz. Powiem ci tylko jeszcze jedno - od razu widać, że to ćwiczenie. Nie wiem, czy specjalnie od początku tak to traktowałeś, nie jestem jasnowidzem lub (dzką
) ale chyba podświadomie czułeś, że "nic" z tego nie będzie. trudno mi nawet nazwać to opowiadaniem. Dla mnie to tekst, tekst ćwiczebny. Styl ratuje życie mi (i tobie - przesłałabym ci szalejącą anginę kablową
), szczerze mówiąc, czekam na opowiadanie na miarę twoich możliwości.


"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
Re: Zmierzch
8Brakuje gdzieś przecinka... Jego twarz, tak obrzydliwa, dla mnie powoli... itp.weber pisze:
Jego twarz tak obrzydliwa dla mnie powoli nabierała grymasu, który widać na obliczu noworodków, gdy pierwszy raz spoglądają na świat.
Powinno być "Musi cierpieć ale bez przesady, przecież to nie jej wina"weber pisze:
Musi cierpieć, ale bez przesady przecież to nie jej wina.
...działaniami wyglądała pięknie; młoda broskwiniowa skóra, pełne usta... Po prostu ideał. Ideał, do którego teraz jej daleko. - tak bym napisał.weber pisze:
...działaniami wyglądała pięknie, młoda brzoskwiniowa skóra, pełne usta. Po prostu ideał, do którego teraz jej brak.
mnie, moje, swoje, twoje = znoje!weber pisze:
Zapach spalonego mięsa wypełniał moje nozdrza, co mnie lekko podniecało.
tę operację powinno być, gdyż końcówki muszą się pokrywać.weber pisze:
Powtórzyłem tą operację.
weber pisze:
- Dzień dobry. Czy to policja? Chciałem zgłosić popełnienie morderstwa. Tak, dobrze pani słyszała zabiłem dwójkę ludzi i chciałem się oddać w ręce władz.
Jakiś - jak dla mnie - mało realistyczny ten dialog.
weber pisze:
„…Wczoraj wieczorem Krzysztof M. dokonał bestialskiego mordu na Andrzeju W. i jego żonie Elżbiecie. Trwa śledztwo w tej sprawie. Jak wynika z dotychczas ustalonych danych, była to zemsta za morderstwo, o które był podejrzewany Andrzej W. Dochodzenie jednak nic nie ustaliło. Andrzej W. został uniewinniony z braku dowodów….”
Notka z gazety, prasy, telewizji, MEDIóW to pójście na łatwiznę. Psuje efekt... Byłoby lepiej zakończyć opowiadanie z punktu widzenia bohatera.
Pomieszane czasy - przeszkodziło mi to w czytaniu. Również mieszam czasy, więc nie przeszkadzało mi to, ale odkąd ekipa z TEGO forum mnie uświadomiła, będę się czepiał każdego!

Trzeba było napisać wszystko w czasie przeszłym ale teraźniejszym, a nie raz tak, raz inaczej.
Aaa... przypomniało mi się. Są jeszcze błędy w konstrukcji dialogowej.
- bla bla bla. - powiedział. <- tak piszesz
- bla bla bla(.) - powiedział. <- zaznaczony błąd
- bla bla bla - powiedział. <- usunięty błąd
_________________________
Jeśli chodzi o fabułę... cóż - prostolinijna. Nic wielkiego, ale można sobie przeczytać dla zabicia czasu

10
Przybyłem, wielce ciekawy klimatów, w których porusza sie mój weryfikator 
Nie ukrywam, chciałem się poczepiać, no ale nie sądziłem, że będzie to takie proste
a autora podać nie łaska?
przecinek po potworami
nie mogę sobie tego zwizualizować. "przykucnąłem dotykając" - takie zestawienie sugeruje, że czynności odbywały sie równocześnie, a chyba nie o to chodzi.
jej odnosi się do plamy czy krwi, czy plamy krwi? bo ciepło plamy zgrzyta.
jakieś nieliterackie zdanie, jak z protokołu policyjnego
nie jestem pewien, czy słowo rozciągać można zastosować do szlaku
staram sie zrozumieć przeskok czasowy. I nie rozumiem, nie w takich prostych zdaniach.
o! To jedno z bardziej zawiłych zdań
koszmarna zbitka zaimków.
zgrzyta
się, się, przecinek
he?
przeczytaj to sobie na głos
cały ten fragment zgrzyta, styl, treść, wsio.
coś nie tak
mnie mnie mnie, i moją na dobitkę
ty,m korytarzem, tych ścianach
i to domostwo na dobitkę
Majstersztyk
nawet po wywaleniu jednego im - zdanie do korekty
,
o, matko, jakie potworkowate zdanie
ech...
pogrubione do zmiany
poza tym nie masz zwyczaju przecinkować przed imiesłowami, a często jest to konieczne
przecinki!
już zupełnie pogubiłeś się w interpunkcji
dalej jest coraz gorzej, ale już nie wysilam się, bo widzę, że autor i tak nie traktuje tego tekstu szczególnie poważnie.
jeszcez tylko przyczepię sie do "tefauenowskiej" końcówki - jeden ziew.
p.s. Weber, tak, chciałem się przejechac po jakimś Twoim tekście, ale przypuszczałem, że będzie to trudniejsze zadanie. Masz jakiś tekst, który sam cenisz? Chętnie zajrzę

Nie ukrywam, chciałem się poczepiać, no ale nie sądziłem, że będzie to takie proste

Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”
a autora podać nie łaska?
przecinek po potworami
Przykucnąłem dotykając palcem pokaźnej plamy krwi, która nie zdążyła jeszcze wsiąknąć w dywan
nie mogę sobie tego zwizualizować. "przykucnąłem dotykając" - takie zestawienie sugeruje, że czynności odbywały sie równocześnie, a chyba nie o to chodzi.
Jej ciepło wyczuwałem nawet przez skórzaną rękawiczkę
jej odnosi się do plamy czy krwi, czy plamy krwi? bo ciepło plamy zgrzyta.
Musiał być bardzo blisko, wskazywał na to poziom skrzepnięcia krwi.
jakieś nieliterackie zdanie, jak z protokołu policyjnego
Przede mną rozciągał się szlak wyznaczony czerwoną cieczą
nie jestem pewien, czy słowo rozciągać można zastosować do szlaku
Wystarczyło za nim podążyć. To zadanie jest takie proste
staram sie zrozumieć przeskok czasowy. I nie rozumiem, nie w takich prostych zdaniach.
Nie interesuje mnie nigdy, kim jest zleceniodawca, moi klienci pragną dyskrecji i ja im ją dostarczam
o! To jedno z bardziej zawiłych zdań

Oczywiście mu ją dam
zgrzyta
Zastanówmy się gdzie mógł się ukryć?
się, się, przecinek
Sypialnia odpada, bo jest zbyt oczywista,
he?
pokoi też gdyż podobnie jak ona są pozbawione drogi ucieczki
przeczytaj to sobie na głos
Hm, chyba już wiem.

Drzwi po lewej stronie na końcu korytarza. Za nimi kryła się rodowa biblioteka, w której umieszczono tajemne przejście. Prowadziło ono do tunelu, którym można było się dostać do garażu i tym samym uciec w razie niebezpieczeństwa. Z moich danych wynika, że wybudowano go w czasie I wojny światowej.
cały ten fragment zgrzyta, styl, treść, wsio.
Miejmy nadzieję, że instynkt mnie nie myli
coś nie tak
Podróż tym korytarzem nawet mnie przyprawia o gęsią skórkę. Portrety zdają się spozierać na mnie znając moje plany
mnie mnie mnie, i moją na dobitkę
Twarze pełne pogardy, wyblakłe przez setki lat wiszenia na tych ścianach.
ty,m korytarzem, tych ścianach
Znają każdą historię tego domostwa,
i to domostwo na dobitkę
Są drzwi
Majstersztyk

Przetrwały niejeden atak wrogów, tym razem im się im to nie uda
nawet po wywaleniu jednego im - zdanie do korekty
Lewą ręką mocno ścisnąłem pistolet upewniając się wcześniej czy jest odbezpieczony
,
Nacisnąłem powoli, ośmielony brakiem oporu przyśpieszyłem ruch otwierając drzwi w całości
o, matko, jakie potworkowate zdanie
Było to zagranie godne amatora, lecz miałem do czynienia z szarym pożeraczem chleba, mogłem sobie pozwolić na lekkomyślność.
ech...
Tak jak myślałem, regał z książkami, za którym znajdował się tunel był przesunięty ujawniając mroczną czeluść korytarza
pogrubione do zmiany
poza tym nie masz zwyczaju przecinkować przed imiesłowami, a często jest to konieczne
Nawet jeśliby miał klucz nie otworzyłby jej gdyż połamałem w środku kawałek metalu zamykając tym samym ostatnie możliwe wyjście
przecinki!
Po co się, więc wysilać, wystarczy sobie wygodnie usiąść w fotelu i poczekać aż ptaszek sam wleci do klatki
już zupełnie pogubiłeś się w interpunkcji
dalej jest coraz gorzej, ale już nie wysilam się, bo widzę, że autor i tak nie traktuje tego tekstu szczególnie poważnie.
jeszcez tylko przyczepię sie do "tefauenowskiej" końcówki - jeden ziew.
p.s. Weber, tak, chciałem się przejechac po jakimś Twoim tekście, ale przypuszczałem, że będzie to trudniejsze zadanie. Masz jakiś tekst, który sam cenisz? Chętnie zajrzę

11
Dzięki za komentarz. Nie będę polemizował, bo nie widzę w tym sensu.
Nie, nie mam aktualnie teksu, który cenię. Uważam w tym momencie, że wszystko co do tej pory napisałem jest raczej potłuczonym bełkotem.
Pozdrawiam ciepło.
P. S. Mniej dumy, więcej pokory.
P. P. S. Cytat wkleiłem wprost ze zbioru jaki mam na dysku, niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go. Było bez przecinka, ale możliwe, że to moja wina.
Nie, nie mam aktualnie teksu, który cenię. Uważam w tym momencie, że wszystko co do tej pory napisałem jest raczej potłuczonym bełkotem.
Nie ładnie. Przejechać? Czy to przystoi dżentelmenowi? Wskazać błędy, tak - za to dziękuję. Jednak jeżeli chodzi o wytykanie w odwecie to wolałbym nie. Jednak jeżeli chcesz to poczekaj parę dni, wrzucę nowy tekst tylko go posklejam, bo póki co jest w malutkich kawałkach.Weber, tak, chciałem się przejechac po jakimś Twoim tekście, ale przypuszczałem, że będzie to trudniejsze zadanie.
Pozdrawiam ciepło.
P. S. Mniej dumy, więcej pokory.
P. P. S. Cytat wkleiłem wprost ze zbioru jaki mam na dysku, niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go. Było bez przecinka, ale możliwe, że to moja wina.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
12
weber pisze:Nie ładnie. Przejechać? Czy to przystoi dżentelmenowi? Wskazać błędy, tak - za to dziękuję. Jednak jeżeli chodzi o wytykanie w odwecie to wolałbym nie.
fakt, źle sie wyraziłem.
nie, nie chodzi mi o odwet, ulżenie sobie, "pojazdkę" dla samej pojazdki.
jeśli podszedłem do Twojego dziełka z uprzedzeniem, to nie wynikało ono z jakiejś mojej urazy po Twoim komentarzu, ale z samej jego treści, która - moim zdaniem - świadczyła o zupełnie innej wizji pisania.
i to sie potwierdziło. skupiłem sie jednak na szczegółach, a nie komentarzu typu nie podoba mi sie, bo mi się nie podoba
zdaję sobie sprawę, że część uwag możesz uznać za chybione (i z wzajemnością zresztą).
weber pisze:P. S. Mniej dumy, więcej pokory.
nie martw się, ani o moją dumę, ani pokorę

weber pisze:niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go
cytat jest z Nietzschego, ale nie pamiętam z którego dziełka.
również pozdrawiam
13
witam.
dokładny cytat to:
"Jeśli długo będziesz spoglądał w otchłań, otchłań spojrzy na ciebie." FREDRICH W. NIETZSCHE
Tak z nudów sobie poszukałem.Zajeło mi to pół minuty. wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę "otchłań spojrzy na ciebie" i samo wyskoczyło.
Teraz nieco o opowiadaniu.Oceniam wyłącznie jako czytelnik:
Troszke się zawiodłem, jak na tekst Weryfikatora. Bez względu czy było pisane z nudów czy nie. Klasa obowiązuje a tłumaczą się jedynie winni.
STYL
Bardzo szarpany.Niektóre zdania nie pasują do siebie. Sprawiają, że nie czyta się tego opowiadania płynnie. Początek, jak z jakies gry FPP. (Zabiłem duuużo botów i dokupuje sobie nowe wyposażenie - sorry, ale ten kawałek całkowicie psuje nastrój.) To po pierwsze. Po drugie - pisanie w 1o dwóch różnych wątków bez odpowiedniego rozróznienia wątków, wprowadza duże zamieszanie.Niezbyt to mądre posunięcie.
POMYSł
Jakich wiele. Jeden z 100000 o mordercach i sadystach. Gdy doszedłem do części poświęconej zemście, od razu jakoś tak nasuneło mi się na mysl "Tengu" Grahama Mastertona. niemal identyczny schemat. Obecnie przemoc mamy również na każdym kanale tv - w wiadomościach, w serialach , nawet w kreskówkach dla dzieci, więc ten temat mało kogo już rusza. Mnie, jako czytelnika niestety nie. chcę czegos innego. Czegoś, co mnie porwie. Zwłaszcza od Weryfikatora. Sądzę, że nawet w trakcie wielkiej, niesamowitej i przerażającej nudy, stac Cię poprostu na więcej.
FABUłA
Schematyczna i niezbyt porywająca. Ba, nawet w niektórych momentach odpychająca. Zakończenie mogłoby byc lepsze. niestety, jest ono związane ze stylem jaki przyjąłeś, czyli opowiadaniem w 1o z dwóch różnych punktów.
( podobny pomysł był w "Labiryncie" łasicy, tam jednak udało się obejśc pułapkę w którą Ty wpadłeś - czyli pisząc z dwóch różnych punktów w 1o zachowano spójnośc tekstu i nie wprowadznono zamieszania. Tam obie postacie się nawzajem uzupełniają - tutaj zabrakło "tego czegoś". dopiero po chwili, czytelnik łapie się, że teraz jest mowa o kims innym)
BłęDY
Cała masa. Aż wstyd.Przynajmniej można było wstepną korektę zrobić przed wrzuceniem na Weryfikatorium. Zostały już wskazane przez poprzedników, więc dodam tyle, że bardzo utrudniają czytanie.Przede wszystkim brak przecinków.
PODSUMOWANIE
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Drogi Weryfikatorze - rolki, dlugi spacer, siatkówka, szachy albo poprostu dobra ksiązka - cokolwiek inego, byle nie pisanie w czasie nudy.
Pisz i to jak najwięcej. ale rozważnie i celowo.
Pozdrawiam.
Black.
dokładny cytat to:
"Jeśli długo będziesz spoglądał w otchłań, otchłań spojrzy na ciebie." FREDRICH W. NIETZSCHE
Tak z nudów sobie poszukałem.Zajeło mi to pół minuty. wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę "otchłań spojrzy na ciebie" i samo wyskoczyło.
Teraz nieco o opowiadaniu.Oceniam wyłącznie jako czytelnik:
Troszke się zawiodłem, jak na tekst Weryfikatora. Bez względu czy było pisane z nudów czy nie. Klasa obowiązuje a tłumaczą się jedynie winni.
STYL
Bardzo szarpany.Niektóre zdania nie pasują do siebie. Sprawiają, że nie czyta się tego opowiadania płynnie. Początek, jak z jakies gry FPP. (Zabiłem duuużo botów i dokupuje sobie nowe wyposażenie - sorry, ale ten kawałek całkowicie psuje nastrój.) To po pierwsze. Po drugie - pisanie w 1o dwóch różnych wątków bez odpowiedniego rozróznienia wątków, wprowadza duże zamieszanie.Niezbyt to mądre posunięcie.
POMYSł
Jakich wiele. Jeden z 100000 o mordercach i sadystach. Gdy doszedłem do części poświęconej zemście, od razu jakoś tak nasuneło mi się na mysl "Tengu" Grahama Mastertona. niemal identyczny schemat. Obecnie przemoc mamy również na każdym kanale tv - w wiadomościach, w serialach , nawet w kreskówkach dla dzieci, więc ten temat mało kogo już rusza. Mnie, jako czytelnika niestety nie. chcę czegos innego. Czegoś, co mnie porwie. Zwłaszcza od Weryfikatora. Sądzę, że nawet w trakcie wielkiej, niesamowitej i przerażającej nudy, stac Cię poprostu na więcej.
FABUłA
Schematyczna i niezbyt porywająca. Ba, nawet w niektórych momentach odpychająca. Zakończenie mogłoby byc lepsze. niestety, jest ono związane ze stylem jaki przyjąłeś, czyli opowiadaniem w 1o z dwóch różnych punktów.
( podobny pomysł był w "Labiryncie" łasicy, tam jednak udało się obejśc pułapkę w którą Ty wpadłeś - czyli pisząc z dwóch różnych punktów w 1o zachowano spójnośc tekstu i nie wprowadznono zamieszania. Tam obie postacie się nawzajem uzupełniają - tutaj zabrakło "tego czegoś". dopiero po chwili, czytelnik łapie się, że teraz jest mowa o kims innym)
BłęDY
Cała masa. Aż wstyd.Przynajmniej można było wstepną korektę zrobić przed wrzuceniem na Weryfikatorium. Zostały już wskazane przez poprzedników, więc dodam tyle, że bardzo utrudniają czytanie.Przede wszystkim brak przecinków.
PODSUMOWANIE
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Drogi Weryfikatorze - rolki, dlugi spacer, siatkówka, szachy albo poprostu dobra ksiązka - cokolwiek inego, byle nie pisanie w czasie nudy.
Pisz i to jak najwięcej. ale rozważnie i celowo.
Pozdrawiam.
Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
14
Przykro mi, ale nigdy nie dostosuję się do tej rady, czy to jako człowiek, amator, czy jako weryfikator.Frank Black pisze:witam.
PODSUMOWANIE
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.
Drogi Weryfikatorze - rolki, dlugi spacer, siatkówka, szachy albo poprostu dobra ksiązka - cokolwiek inego, byle nie pisanie w czasie nudy.
Pisz i to jak najwięcej. ale rozważnie i celowo.
Powody są dwa:
!. nie mam czasu na nic, dopiero gdy się nudzę pozwalam sobie na pisanie, bo wiem, że nie zaniedbałem żadnego z obowiązków,
2. jeśli zacznę pisać tylko rozważnie i celowo, potraktuję to jako coś przymuszonego, a wtedy znienawidziłbym to i zapewne nie wrócił nigdy do tej formy "zabijania czasu".
Co do tłumaczenia się to nie nazwałbym tego tak.
Napisałbym coś jeszcze, ale nie chcę żebyś mi powiedział ponownie: "tłumaczą się tylko winni".
Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
15
Witam.
Widze, że mnie żle zrozumiałeś.
Sądzę że oboje widzimy róznice pomiędzy pisaniem "na odwal się" a pisaniem w wolnych chwilach.
"Ten tekst powstał w wyniku zabijania czegoś co można przyrównać do nudy, mianowicie bezczynności."
"Cytat wkleiłem wprost ze zbioru jaki mam na dysku, niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go"
A więc "na odwal się" czy "bo znalazłem troche wolnego czasu?"
Odpowiedz sobie sam, ja odpowiedż znam dobrze.
Ja również mam bardzo mało czasu na pisanie. Praca, rodzina, czasochłonne hobby sprawiają, że z czasem u mnie krucho, uważam jednak że pisanie na odwal nie ma sensu, a powyższy tekst został napisany własnie tak.
do tego wklejony - jak sam przyznałeś - na gorąco.
Bez korekty i zastanowienia.
Owszem, pisanie pod przymusem równiez jest bez sensu, ponieważ powinno sprawiac radość (przynajmniej dopóki nie pisze się dla kasy, ale akurat inny temat). Jednak jeżeli już wystawiasz swoją twórczość na forum (pomijam fakt, że jestes Weryfikatorem, a wiec osobą niejako "z urzędu" mająca styczność z wszystkimi niuansami pisarstwa) musisz się liczyc, że wczesniej, czy póżniej ktos ją przeczyta.
I oceni.
Moje zdanie jest takie, że twórczośc Weryfikatorów powinna byc conajmniej o jeden krok lepsza, od pozostałych forumowiczów.(czyli przykład własny) Oczywiście nikt nie musi sie z tym zgadzać, ale uważem, że posiadając taki status, powinno się samemu pilnować prestiżu, jaki on daje.
Władze zdobywa sie odgórnie, szacunek oddolnie.
Mimo wszystko polecam raz na jakis czas, w czasie owej nudy, o której piszesz szachy i spacery.
Szachy, poniewaz uczą przemyślanych decyzji a spacery, gdyz wówczas mozna w spokoju przemysleć swoje pomysły, doszlifowac je i udoskonalić, aby potem przenieśc na papier i zapodac na forum.
Oboje chyba wiemy, że pokazanie tego opowiadania PRZED korektą, było zbyt pochopne i nie przemyślane. Można je porównac do diamentu przed oszlifowaniem - niby coś tam jest, ale tak naprawdę nikogo nie zachwyca.
Pisz jak najwięcej. Tylko trening czyli mistrza.
Jednak nie na "odwal się", po za tym rozwaznie i celowo wybieraj momenty pokazania innym, co napisałeś.
Posiadasz wiele atutów i tą przewagę nad innymi, że jako Weryfikator masz większe pojęcie o umiejętności pisania i pułapkach na które mozna sie podczas niego natknąć chocby ode mnie, czy innych "zwykłych" forumowiczów.
Jako zwykły czytelnik mówie NIE temu opowiadaniu, jednak nie Tobie.
Co więcej, chętnie poczytam więcej Twojej twórczośći.
Pozdrawiam.
Black.
Widze, że mnie żle zrozumiałeś.
Sądzę że oboje widzimy róznice pomiędzy pisaniem "na odwal się" a pisaniem w wolnych chwilach.
"Ten tekst powstał w wyniku zabijania czegoś co można przyrównać do nudy, mianowicie bezczynności."
"Cytat wkleiłem wprost ze zbioru jaki mam na dysku, niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go"
A więc "na odwal się" czy "bo znalazłem troche wolnego czasu?"
Odpowiedz sobie sam, ja odpowiedż znam dobrze.
Ja również mam bardzo mało czasu na pisanie. Praca, rodzina, czasochłonne hobby sprawiają, że z czasem u mnie krucho, uważam jednak że pisanie na odwal nie ma sensu, a powyższy tekst został napisany własnie tak.
do tego wklejony - jak sam przyznałeś - na gorąco.
Bez korekty i zastanowienia.
Owszem, pisanie pod przymusem równiez jest bez sensu, ponieważ powinno sprawiac radość (przynajmniej dopóki nie pisze się dla kasy, ale akurat inny temat). Jednak jeżeli już wystawiasz swoją twórczość na forum (pomijam fakt, że jestes Weryfikatorem, a wiec osobą niejako "z urzędu" mająca styczność z wszystkimi niuansami pisarstwa) musisz się liczyc, że wczesniej, czy póżniej ktos ją przeczyta.
I oceni.
Moje zdanie jest takie, że twórczośc Weryfikatorów powinna byc conajmniej o jeden krok lepsza, od pozostałych forumowiczów.(czyli przykład własny) Oczywiście nikt nie musi sie z tym zgadzać, ale uważem, że posiadając taki status, powinno się samemu pilnować prestiżu, jaki on daje.
Władze zdobywa sie odgórnie, szacunek oddolnie.
Mimo wszystko polecam raz na jakis czas, w czasie owej nudy, o której piszesz szachy i spacery.
Szachy, poniewaz uczą przemyślanych decyzji a spacery, gdyz wówczas mozna w spokoju przemysleć swoje pomysły, doszlifowac je i udoskonalić, aby potem przenieśc na papier i zapodac na forum.
Oboje chyba wiemy, że pokazanie tego opowiadania PRZED korektą, było zbyt pochopne i nie przemyślane. Można je porównac do diamentu przed oszlifowaniem - niby coś tam jest, ale tak naprawdę nikogo nie zachwyca.
Pisz jak najwięcej. Tylko trening czyli mistrza.
Jednak nie na "odwal się", po za tym rozwaznie i celowo wybieraj momenty pokazania innym, co napisałeś.
Posiadasz wiele atutów i tą przewagę nad innymi, że jako Weryfikator masz większe pojęcie o umiejętności pisania i pułapkach na które mozna sie podczas niego natknąć chocby ode mnie, czy innych "zwykłych" forumowiczów.
Jako zwykły czytelnik mówie NIE temu opowiadaniu, jednak nie Tobie.
Co więcej, chętnie poczytam więcej Twojej twórczośći.
Pozdrawiam.
Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.