Kolonie <tytuł wymyślony na poczekaniu>

1
Duchota w autokarze nie dawała wytchnienia nawet opiekunom. Promienie słońca prażyły twarze zmęczonych podróżników, powodując tym niemałe poruszenie.
- Zamknijcie te okna bo jest jeszcze gorzej - jęknął jakiś chłopak z tyłu.
- Gorąco tu! – piskliwy głosik nastolatki, która w żadnym razie nie powinna znaleźć się w takim miejscu, musiał dotrzeć do uszu każdego z obecnych.
- Ja wyskakuje przez okno. Kto idzie ze mną?!
WWWNiemalże wszyscy poderwali się z siedzeń, jakby od tego zależało ich życie. Zaczęli się przepychać do okien, zrywać brązowe zasłonki, niektórzy nawet przymierzali się do wybijania szyb.
WWWMaja złapała za ramię blondynkę, która całkiem niedawno dała o sobie znać. Przyciągnęła ją bliżej siebie, tym samym odsuwając od otwartego okna. Dziewczynka była na tyle niska, że bez problemu by się przez nie przecisnęła.
- Co ty wyprawiasz?! Nie zachowuj się tak! Nie jesteś taka jak oni! – wrzeszczała szarpiąc siostrę. Co chwila ktoś je przepychał w nadziei, że dostanie się do wolnego okna.
–Zabieraj ode mnie te śmierdzące łapy! – cała czerwona na twarzy ryknęła na kogoś, kto złapał ją za mokrą od potu koszulkę i próbował przeciągnąć w tył. W odpowiedzi nieznajomy wymierzył Mai potężny cios w plecy. Gdyby nie była przyzwyczajona do ciągłego bicia, na pewno runęła by na zapłakaną dziewczynkę. Rozjuszona całą sytuacją odwróciła się aby ujrzeć człowieka, który był na tyle bezczelny by ją tknąć.
WWWOdniosła wrażenie, że twarz mężczyzny została wykuta z kamienia. Jego spojrzenie nie zdradzało kompletnie żadnych emocji, niemniej jednak przyprawiło o szybsze bicie serca. Och, gdyby tylko nie górował nad nią swoją potężną posturą! Może udałoby się przecisnąć między nim, a tymi dwoma siedzeniami.
- Nie zbliżać się do okien.
Pozornie cichy głos mężczyzny przeniknął Mai do umysłu. Mimo upału zadrżała, jakby temperatura w autokarze gwałtownie spadła. Ze zdumieniem dostrzegła, że obecni również zastygli w miejscach.
– A teraz siadać na miejsca i ani słowa więcej – dodał, po czym skierował swe kroki ku siedzeniom, znajdującym się na samym przodzie autokaru.
WWW Maja bez słowa pociągnęła siostrę za rękę. Zasunęła szybę, po czym usiadła na brudnym siedzeniu. Z ulgą zauważyła, że Emilka wzięła z niej przykład. Może i czasem mała była nieznośna, ale Maja nigdy nikomu nie dałaby jej skrzywdzić. Patrząc kątem oka na dziewczynkę, przeklinała zwyrodnialca, który je tu wysłał. Co prawda, miała trzynaście lat, jednakże wyglądała jak dziesięcioletnie dziecko. Ta jej twarzyczka laleczki z porcelany, te chude rączki. Jakim cudem miałaby sobie poradzić w takim miejscu? Dlaczego ojciec wysłał ją razem z Mają?
To jasne, że chciał się pozbyć balastu w formie młodszej córki. Skoro starsza miała duszę kryminalisty to i ta młodsza nie będzie lepsza.
WWW- Daleko jeszcze do tego obozu? – szepnęła, przytuliwszy się do starszej siostry.
Po ostrzeżeniu mężczyzny, w autokarze zapanowała tak przytłaczająca cisza, że szept Emilki brzmiał o wiele za głośno.
- Nie. Cicho bądź - spojrzała ukradkiem na dziwaka, zajmującego miejsce na przodzie autokaru. Ku jej uldze nie zareagował w żaden sposób.
- Ale...
Pojazd nagle skręcił w las. Chociaż jechali po ścieżce, autokarem trzęsło jakby co rusz wjeżdżali w jakąś kępę trawy. Czym głębiej się zapuszczali tym przerażenie Mai przybierało większe rozmiary. Dlaczego to miejsce znajdowało się tak głęboko w lesie? Była przekonana, że jedzie do jakiejś szkoły z internatem o zaostrzonym rygorze. Przecież tak jej powiedział ojciec.
No tak. Można było się tego spodziewać. Skoro Emilkę omamił wizją świetnych wakacji na obozie letnim to dlaczego miałby nie zwieść i Mai?
A może jednak zmierzali do szkoły? Przecież jej położenie mogło było inne niż to sobie wyobraziła.
Ni stąd ni zowąd autokar zwolnił, aby po paru sekundach całkowicie się zatrzymać.
Zdążyła jedynie wyjrzeć przez okno i dostrzec, że nadal byli w lesie. Niestety aby zobaczyć co zatrzymało pojazd, musiałaby wstać i podejść bliżej.
WWWMężczyzna, pełniący rolę opiekuna, podniósł się z siedzenia.
- Dotarliśmy na miejsce. Dla własnego dobra, wysiadać pojedynczo.
Emilka usłyszawszy wypowiedziane słowa, złapała Maję za rękę. Nie chciała rozstawać się ze starszą siostrą.
WWWOsoby zajmujące miejsca na samym przodzie zaczęły wysiadać. Przygarbieni, bladzi - wyglądali tak jakby szli na ścięcie. Gdzie się podziała ta młodzież, nosząca miano młodocianych kryminalistów? Naprawdę było potrzeba tak niewiele aby ich poskromić? Maja przede wszystkim myślała o młodszej siostrze. Nie mogła pozwolić sobie na żadne wybryki, podczas gdy bezpieczeństwo Emilki mogło być zagrożone.
Póki co, młodzi ludzie nie sprawiali wrażenia niebezpiecznych. Mimo to, nie wierzyła, że zostali tu wysłani za niewinność.
WWWKiedy nadeszła jej kolej, puściła rękę siostry. Chcąc uniknąć pełnego paniki wzroku, przeszła tyłem przed siedzeniem Emilki. Zacisnęła dłonie w pięści, aby dodać sobie choć trochę odwagi. Musiała poradzić sobie ze strachem i to jak najszybciej.
Machnięciem ręki dał jej znak by wychodziła z autokaru. Zrobiła kilka kroków do przodu.
- Ustaw się w szeregu
WWW Dopiero kiedy wyminęła pojazd, zrozumiała o co chodziło mężczyźnie. Osoby, które opuściły autokar wcześniej, stały jeden obok drugiego. Gdyby nie ogromna brama za nimi, miejsce nie różniłoby się od zwykłego lasu.. Zajęła miejsce obok chłopaka z limem pod prawym okiem. Po jego wyrazie twarzy, poznała, iż również nie ma pojęcia gdzie się znalazł.
Nie minęło kilka sekund a zza autokaru wyszła Emilka. Mai aż serce się ścisnęło z żalu, kiedy zobaczyła w jakim jest stanie. Odepchnęła od siebie myśl, że podczas jej krótkiej nieobecności ktoś skrzywdził dziewczynkę. W przeciwieństwie do starszej siostry, Emilka była czasem aż za bardzo bojaźliwa.
- Nic ci nie jest?- szepnęła, kiedy tamta stanęła obok.
- Boję się. Zabierz mnie do domu
Jakich słów mogła użyć aby dodać dziewczynce otuchy? Zapewnić, że wszystko będzie dobrze choć tak naprawdę pragnęła uciec z tego miejsca na drugi koniec świata?
WWWObjęła ramieniem sztywne ciało Emilki, kiedy zobaczyła wytatuowanego chłopaka, zakutego w kajdanki.
Zamiast ustawić się w rzędzie, usiadł na pniu ściętego drzewa. Chyba jako jedyny, nie czuł respektu do tego miejsca. Ostatnia była dziewczyna o długich, różowych włosach. Ona również nie posłuchała słów opiekuna, ale też i nie usiadła.
- Naprawdę macie zamiar tańczyć tak jak zagra wam ten palant? - zaśmiała się. Pokazała im zakute dłonie, jakby chciała się pochwalić tym, że się postawiła.
- A wyglądam na taką, która dałaby sobą pomiatać byle jakiemu śmieciowi?!
Maja znała ten głos. O Boże. Tylko nie ona.
WWWW chwili gdy zerknęła w lewą stronę aby się upewnić co do swojej racji, kierowca zapalił gaz. Drzewa i krzewy, które niemalże rosły na ścieżce, uniemożliwiały mu zawrócenie autokaru. Chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo zaczął wycofywać pojazd.
Maja przypomniała sobie, że jechali ścieżką około dwudziestu minut. Kierowca miał zamiar jechać tyłem przez tyle czasu? Niestety, nie będzie miała okazji się o tym przekonać. Co niektóre osoby skrzywiły się na widok mężczyzny sprawującego pieczę nad nimi. Chociaż budowę miał imponującą, stał za ogromnym głazem, który go wcześniej skutecznie zasłonił. Optymiści mogli mieć nadzieję, że facet odjechał razem z kierowcą,
WWW - Przypomnij mi gdzie miałeś stać
Młodzieniec spojrzał na zegarek, jakby w tej chwili to godzina była najważniejsza.
- Jedenasta czterdzieści siedem, pomyślmy... Na targu?
Dziewczyna, która niemal na pewno była jego towarzyszką, wybuchnęła śmiechem.
- Ty i te twoje żarty... - poklepała go po ramieniu.
Kilka sekund po tym jak mężczyzna włożył dłoń za poły peleryny obydwoje zaczęli wrzeszczeć jakby obdzierano ich ze skóry.
Kiedy zauważyła co jest przyczyną ich cierpienia, cofnęła się o krok do tyłu. Z uwięzionych w kajdankach przegubów krew uchodziła strumieniami. Chłopak zębami próbował uwolnić ręce, jednak jego wysiłki spełzały na niczym.
Co się stało? Czyżby facet uruchomił jakiś mechanizm?
- Staniecie w szeregu, tak jak was grzecznie poprosiłem czy nadal będziecie stawiać upór?
- Pierdol się , gnoju! Nie możesz nas tak traktować!- spojrzał wymownie na towarzyszkę po łokcie umorusaną we krwi.
Mężczyzna przeszedł między nimi, stanął przed co najmniej piętnastoosobową grupą i rozpoczął swoje przemówienie:
- Z racji tego, że w młodym wieku zeszliście na ścieżkę kryminalistyczną trafiliście do obozu resocjalizacyjnego.
Podobnie jak reszta, Maja patrzyła na Natana z niedowierzaniem. Gdzie ten facet miał sumienie? Tuż za jego plecami, dwoje ludzi wykrwawiało się na śmierć!
Nagle Emilka drgnęła niespokojnie. - Ale ja miałam jechać na kolonie...
Maja nie zwróciła uwagi na słowa dziewczynki. Natan, który wrócił do wygłaszania przemówienia, również został przez nią zignorowany. Nie potrafiła oderwać wzroku od dziewczyny, usiłującej dobrnąć do szeregu. Na twarzy była biała niczym kreda, smukłe ciało drżało, ręce zaś zdawały się być bezwładne.
Nie, to musi wreszcie dobiec końca. - Proszę przestać gadać! - Maja wrzasnęła, po czym podbiegła do cierpiącej. Złapała ją dosłownie w ostatniej chwili. Może dziewczyna przestała dłużej walczyć, bo dostrzegła, że ktoś biegnie jej z pomocą?
- Na co się tak gapicie?! Pomóżcie mi!
Pierwszy, wyskoczył z szeregu, chłopak z podbitym okiem. Maja była zbyt słaba aby wziąć na ręce omdlałą dziewczynę, więc to on musiał się tym zająć. Kątem oka dostrzegła, że czworo wyrostków usiłowało dobudzić nieprzytomnego chłopaka. Musieli działać prędko, bo krwi coraz to bardziej przybywało.
- Dawaj klucz! - zwróciła się do Natana, który obserwował ich spod przymrużonych powiek. Zza poły peleryny wyjął niewielki pilocik. Nacisnął jeden z przycisków, a wtedy kajdanki opadły, uwalniając zmasakrowane nadgarstki.
Maja odsunęła się od dziewczyny z obrzydzeniem.
Oczy chłopaka, kucającego obok niej, rozszerzyły się na widok ran, które nigdy nie miały prawa się zagoić. – Co ten skurwiel jej zrobił… Te kajdanki…
Dopiero teraz zobaczyła kolce, które rzecz jasna, wystawały wewnątrz szerokich obręczy.
- One wbiły jej się w żyły… To dlatego krew lała się strumieniami.
Nagle zrozumiała sens wypowiedzianych przez siebie słów. – Przecież trzeba ich ratować! Oni w każdej chwili mogą umrzeć!
Chłopak zdjął z siebie koszulkę. – Kolce musiały uszkodzić tętnicę. Ale nie bój się, to tylko tak okropnie wygląda.
- O czym ty mówisz? Przecież ona w każdej chwili może umrzeć!
- Nie umrze w ciągu następnych kilku godzin – zaczął drzeć ubranie w szerokie paski.
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Czy oni wszyscy tutaj powariowali?
Nie miała jednak siły ani też ochoty wykłócać się z momencie, kiedy chłopak próbował ratować życie różowowłosej. Dostrzegła, że grupka czterech chłopaków radziła sobie nieco lepiej. Zamiast się spierać, współpracowali ze sobą.
- Spróbuj nakłonić tego idiotę do otwarcia tej przeklętej bramy. Krew zdołamy zatamować, jednak nie zmienia to faktu, że jest im potrzebna pomoc lekarza.
Kiedy przeniosła wzrok w kierunku Natana, zrozumiała że nie będzie musiała o nic prosić.
Wrota, sięgające do czubków drzew, zostały otwarte na oścież.
- Jak zwykle musiałeś narozrabiać… - Dopiero teraz dostrzegła drobną postać jakiegoś mężczyzny. Stał w samym progu wrót. – No na co czekasz? Wnieś ich do środka. Chcesz żeby tu poumierali?
Maja zagryzła wargę, ledwie powstrzymując się od zaprotestowania. Nie mogła patrzeć jak Natan zarzuca sobie na plecy ranną dziewczynę. Zupełnie tak jakby była workiem ziemniaków.
Chociaż większość osób zdążyło już przekroczyć próg bramy, Maja ani drgnęła. Gorączkowo rozglądała się na boki w poszukiwaniu kogoś, o kim zupełnie zapomniała. Jak mogła?! Przecież obiecała sobie, że bez względu na wszystko będzie się opiekować młodszą siostrą!
- Na co ty czekasz?
Podniosła głowę by spojrzeć na chłopaka, który tak zawzięcie próbował ratować życie całkiem nieznajomej dla siebie dziewczyny.
- Nigdzie nie widzę mojej siostry.
- Zapewne weszła na teren zakładu czy Bóg wie czego tam, z resztą. Natan jest jaki jest, ale nie zostawiłby małej dziewczynki bez opieki. No dalej - wyciągnął dłoń aby pomóc jej wstać.
Z ociąganiem podniosła się klęczek. Natan zabrał rannych już jakiś czas temu, ale czwórka chłopaków nadal nie przeszła przez bramę. Co prawda, stali przed samymi wrotami, jednakże dla Mai najważniejsze było to, iż nie pozostawiono ich na pastwę losu. Jeszcze większą ulgę poczuła gdy wrócił Natan tylko po to aby pozostałych wychowanków zagarnąć na teren obozu re-. Skoro zainteresowano się nieobecnością szóstki nieposłusznych wychowanków, to i Emilki nie mogli zostawić samej.
Ostatnio zmieniony ndz 14 gru 2014, 23:04 przez taran1123, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

2
Przeczytałem i muszę się przyczepić.
Promienie słońca prażyły twarze zmęczonych podróżników, powodując tym niemałe poruszenie.
Promienie prażyły twarze?! I to prażenie wywołało niemałe poruszenie?! Złe zdanie, niewłaściwe słowa na niewłaściwych miejscach.
niektórzy nawet przymierzali się do wybijania szyb.
W jaki sposób wygląda przymierzanie się do wybijania szyb? Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
W odpowiedzi nieznajomy wymierzył Mai potężny cios w plecy. Gdyby nie była przyzwyczajona do ciągłego bicia, na pewno runęła by na zapłakaną dziewczynkę
Ktoś ją potężnie uderzył w plecy, ale ona nie przewróciła się całym swoim ciężarem na dziewczynkę, bo była przyzwyczajona do ciągłego bicia? Ma to tyle samo sensu, jakbyś napisała, że staranował ją byk, ale się nie przewróciła, bo była już do tego przyzwyczajona. Bo byki taranują ją średnio co dwa dni, wcześniej się przewracała, ale teraz już nie. Bo się przyzwyczaiła.
Rozjuszona całą sytuacją odwróciła się aby ujrzeć człowieka, który był na tyle bezczelny by ją tknąć.
Rozjuszona, ujrzeć, tknąć - nie lepiej zastąpić te słowa czymś normalniejszym?
Odniosła wrażenie, że twarz mężczyzny została wykuta z kamienia. (...) Och, gdyby tylko nie górował nad nią swoją potężną posturą! Może udałoby się przecisnąć między nim, a tymi dwoma siedzeniami.
Ale jakimi siedzeniami? Po co miałaby się przeciskać? O co chodzi?
Pozornie cichy głos mężczyzny przeniknął Mai do umysłu
Głos może być cichy lub głośny, ale pozornie cichego nie potrafię sobie wyobrazić.
Patrząc kątem oka na dziewczynkę, przeklinała zwyrodnialca, który je tu wysłał. Co prawda, miała trzynaście lat, jednakże wyglądała jak dziesięcioletnie dziecko.
Napisane to jest w taki sposób, że nie wiadomo kto ma trzynaście lat - Maja czy jej siostra.
Z ulgą zauważyła, że Emilka wzięła z niej przykład
Ale jaka znowu Emilka? Źle wprowadzasz bohaterów. Na przykładzie Emilki wygląda to tak: najpierw jest nastolatką o piskliwym głosie, później blondynką, jeszcze później okazuje się, że jest siostrą Mai, a na końcu dowiadujemy się, że ma na imię Emilka. Jako czytelnik zostałem zmuszony do podjęcia zbyt dużego wysiłku, by zorientować się kto jest kim. Czytelnik nie powinien się wysilać przy takich błahostkach.
pozbyć balastu w formie młodszej córki.
Źle to brzmi.
Chociaż jechali po ścieżce, autokarem trzęsło jakby co rusz wjeżdżali w jakąś kępę trawy.
Wydaje mi się, że ścieżka jest zwykle dla pieszych, a nie dla autokarów.
Nie mogła pozwolić sobie na żadne wybryki, podczas gdy bezpieczeństwo Emilki mogło być zagrożone.
Źle skonstruowane zdanie. Wynika z niego, że Maja nie może sobie pozwolić na wybryki, ale nie ma nic przeciwko temu, żeby zagrożone było bezpieczeństwo Emilki.
przeszła tyłem przed siedzeniem Emilki
Niezgrabne zdanie. Przechodzenia tyłem nie łączyłbym z przechodzeniem przed czymś.
Gdyby nie ogromna brama za nimi, miejsce nie różniłoby się od zwykłego lasu
Ale przecież to miejsce było zwykłym lasem. Pomimo bramy, las pozostaje lasem.
Nie minęło kilka sekund a zza autokaru wyszła Emilka. Mai aż serce się ścisnęło z żalu, kiedy zobaczyła w jakim jest stanie.
Ale w jakim Emilka była stanie? Nie wyjaśniłaś tego.
Ona również nie posłuchała słów opiekuna, ale też i nie usiadła.
Nie stanęła w szeregu, nie usiadła, no to co w takim razie zrobiła? Rozumiem, że stanęła gdzieś z boku, ale lepiej by było gdybyś o tym napisała.
- Naprawdę macie zamiar tańczyć tak jak zagra wam ten palant? - zaśmiała się.
- A wyglądam na taką, która dałaby sobą pomiatać byle jakiemu śmieciowi?!
Tak teraz mówią nastoletni kryminaliści? Ktokolwiek tak teraz mówi? Dialogi do poprawy.
Maja znała ten głos. O Boże. Tylko nie ona.
Tylko nie kto? Wstawiasz jakiegoś nowego bohatera i nic nie wyjaśniasz. Rozumiem, że to tylko fragment i dalej możesz do czegoś to wykorzystać, ale ta wstawka wprowadza niepotrzebny zamęt. Maja się przeraziła, że usłyszała jakiś znajomy głos, ale przerażenie to szybko ustało, ba, nawet o tym zapomniała na kilka minut.
kierowca zapalił gaz.
To nie jest literacki język.
Maja przypomniała sobie, że jechali ścieżką około dwudziestu minut.
Mai mogło się wydawać, że jechali około dwudziestu minut. Może patrzyła na zegarek, to wtedy wiedziała, że jechali około dwudziestu minut. Ale na pewno nie mogła sobie przypomnieć, że jechali około dwudziestu minut, bo to zdarzyło się przed chwilą. Takich rzeczy się sobie "nie przypomina".
Młodzieniec spojrzał na zegarek, jakby w tej chwili to godzina była najważniejsza.
Ale jaki młodzieniec?
- Jedenasta czterdzieści siedem, pomyślmy... Na targu?
Dziewczyna, która niemal na pewno była jego towarzyszką, wybuchnęła śmiechem.
- Ty i te twoje żarty... - poklepała go po ramieniu.
Żart może i przedni, ale znów wypowiedź raczej nie godna młodego kryminalisty. I o jaką dziewczynę chodzi? Tę o różowych włosach? Ale przecież ta o różowych włosach była skuta kajdankami, więc jakoś tak nienaturalne byłoby gdyby klepała kogoś po ramieniu.
Kilka sekund po tym jak mężczyzna włożył dłoń za poły peleryny obydwoje zaczęli wrzeszczeć jakby obdzierano ich ze skóry.
Ciężko włożyć jedną dłoń za poły peleryny, bo poły są dwie.
Z uwięzionych w kajdankach przegubów krew uchodziła strumieniami. Chłopak zębami próbował uwolnić ręce, jednak jego wysiłki spełzały na niczym.
Chciał sobie odgryźć ręce, czy jak? W jaki sposób zębami można się uwolnić z kajdanek?
- Staniecie w szeregu, tak jak was grzecznie poprosiłem czy nadal będziecie stawiać upór?
- Pierdol się , gnoju! Nie możesz nas tak traktować!- spojrzał wymownie na towarzyszkę po łokcie umorusaną we krwi.
Opór, a nie upór. Chociaż to wypowiedź dialogowa, więc może być, że facet mówi z błędami. Ale fakt, iż młodzieniec, który wyje z bólu ma jeszcze na tyle dużo energii, by "wymownie spojrzeć" na towarzyszkę, to już lekka przesada.
Podobnie jak reszta, Maja patrzyła na Natana z niedowierzaniem.
Podobna sprawa jak przy Emilce, znów imię Natana wprowadzone zbyt późno do opowieści.
Maja wrzasnęła, po czym podbiegła do cierpiącej. Złapała ją dosłownie w ostatniej chwili. Może dziewczyna przestała dłużej walczyć, bo dostrzegła, że ktoś biegnie jej z pomocą?
Złapała ją w ostatniej chwili, bo później co by się stało? Przewróciła by się? Umarła? Podejrzewam, że to pierwsze, ale lepiej jakby to wynikało z tekstu.
Musieli działać prędko, bo krwi coraz to bardziej przybywało.
Zależy od perspektywy, bo chłopakowi akurat krwi ubywało. Źle sformułowane.
- Nie umrze w ciągu następnych kilku godzin – zaczął drzeć ubranie w szerokie paski.
Skąd ten chłopak to niby wiedział? Ale spoko, mógł nie wiedzieć a gadać, to przecież dialog. Tylko znów sztuczny. I wystarczy samo "zaczął drzeć ubranie", bez wyjaśnienia w postaci "szerokich pasków".
Wrota, sięgające do czubków drzew, zostały otwarte na oścież.
Wysokie były te wrota, ale ok, mogą przecież być tak wysokie. Magiczne nawet mogą być. Tylko, że wcześniej była to brama w lesie, jeżeli miała być wysoka do czubków drzew, to trzeba było o tym powiedzieć na początku.
Podniosła głowę by spojrzeć na chłopaka, który tak zawzięcie próbował ratować życie całkiem nieznajomej dla siebie dziewczyny.
Który przed chwilą zawzięcie próbował, bo teraz już dziewczyna została wyniesiona za bramę.
- Zapewne weszła na teren zakładu czy Bóg wie czego tam, z resztą. Natan jest jaki jest, ale nie zostawiłby małej dziewczynki bez opieki.
Po raz kolejny słaba kwestia dialogowa, ludzie tak nie mówią. No i wcześniej ten chłopak wydawał się być zagubiony tym gdzie się znalazł, więc skąd teraz tak dobrze wie jaki jest Natan?

Niestety męczyłem się przy czytaniu. Bardzo się męczyłem. Wydaje mi się, że powinnaś popracować nad przekazywaniem historii w taki sposób, aby była bardziej czytelna dla odbiorcy. Źle wprowadzasz bohaterów do opowiadania, przez co łatwo się zgubić. Dialogi brzmią sztucznie. Ogólnie słaby tekst. Takie jest moje zdanie, mam nadzieję, że się nie obrazisz.

3
Pozwól, że rzucę okiem...
taran1123 pisze:Duchota w autokarze nie dawała wytchnienia nawet opiekunom.
Trochę czepiania. To "nawet" sugeruje, że przy mniejszych temperaturach opiekunowie są bardziej, no nie wiem... żywi? Każdy reaguje inaczej.
taran1123 pisze:- Gorąco tu! – piskliwy głosik nastolatki, która w żadnym razie nie powinna znaleźć się w takim miejscu, musiał dotrzeć do uszu każdego z obecnych.
Em... Nie rozumiem pogrubionego. Dlaczego nie powinna się znaleźć? Chodzi o tą duchotę? Czy to wycieczka tylko dla chłopców?
taran1123 pisze:Niemalże wszyscy poderwali się z siedzeń, jakby od tego zależało ich życie. Zaczęli się przepychać do okien, zrywać brązowe zasłonki, niektórzy nawet przymierzali się do wybijania szyb.
Serio? Aż tak? Jechałam autokarem z młodzieżą do Hiszpanii, klima, przyznam szczerze, była do niczego, ale poza tym, że było głośno i jacyś dwaj "sympatyczni" kolesie rzucali we wszystkich papierowymi kulkami, nikt nie reagował w ten sposób na duchotę, połowa nawet słodziutko spała :P. Mam wrażenie, że to trochę przesadzone, ale to moje subiektywne odczucie.

Dobra... Dojechałam do końca tekstu i całe towarzystwo jakieś specyficzne jest, ale może warto by o tym wspomnieć jakoś wcześniej, bo powyższe trochę może zdezorientować czytelnika.

taran1123 pisze:Przyciągnęła ją bliżej 1.siebie, tym samym odsuwając od 2.otwartego okna.
1. Zbędne
2. Otwarte okno w autokarze? Em... Nie czuję tego. Co to za autokar? A może ja po prostu jeździłam jakimiś gorszej klasy, bo cokolwiek można było otworzyć to dach. No i okna... w razie ewakuacji.
taran1123 pisze:Och, gdyby tylko nie górował nad nią swoją potężną posturą!
Zbędne. I całe zdanie brzmi trochę niezręcznie.
taran1123 pisze:Co prawda, miała trzynaście lat, jednakże wyglądała jak dziesięcioletnie dziecko. Ta jej twarzyczka laleczki z porcelany, te chude rączki. Jakim cudem miałaby sobie poradzić w takim miejscu?
Pogubiłam się... Do kogo odnosi się wiek i wygląd laleczki z porcelany?
taran1123 pisze:Była przekonana, że jedzie do jakiejś szkoły z internatem o zaostrzonym rygorze. Przecież tak jej powiedział ojciec.
No tak. Można było się tego spodziewać. Skoro Emilkę omamił wizją świetnych wakacji na obozie letnim to dlaczego miałby nie zwieść i Mai?
To siostry nie dzieliły się wrażeniami przed wyjazdem? Jedna nie powiedziała drugiej: "słuchaj jedziemy na świetne wakacje?", a drugia "Niee, do szkoły z internatem"? Od razu nie poczuły, że coś jest nie tak? I starsza nie pomyślała, że ojciec raczej nie wysłałby z nią młodszej siostry?
taran1123 pisze:Przecież jej położenie mogło było inne niż to sobie wyobraziła.
Drobna uwaga... Przeczytaj tekst, zanim zamieścisz, żeby nie wyszło coś takiego jak pogrubione.
taran1123 pisze:Emilka usłyszawszy wypowiedziane słowa, złapała Maję za rękę. Nie chciała rozstawać się ze starszą siostrą.
Słysząc to Emilka, złapała Maję za rękę. Nie lepiej?
Pogrubione - już wiemy, że jest starsza.
taran1123 pisze:Przygarbieni, bladzi - wyglądali tak jakby szli na ścięcie.
Skoro jest duchota, to "bladzi" średnio mi pasuje...
taran1123 pisze:Zapewnić, że wszystko będzie dobrze choć tak naprawdę pragnęła uciec z tego miejsca na drugi koniec świata?
Zbędne.
taran1123 pisze:Maja przypomniała sobie, że jechali ścieżką około dwudziestu minut. Kierowca miał zamiar jechać tyłem przez tyle czasu? Niestety, nie będzie miała okazji się o tym przekonać.
Czy ta informacja ma jakieś istotne znaczenie dla akcji?
taran1123 pisze:Z uwięzionych w kajdankach przegubów krew uchodziła strumieniami. Chłopak zębami próbował uwolnić ręce, jednak jego wysiłki spełzały na niczym.
Matko kochana, co to za "obóz"? No i to uwalnianie z kajdanek zębami... :/
taran1123 pisze:Staniecie w szeregu, tak jak was grzecznie poprosiłem czy nadal będziecie stawiać upór?
OPÓR.
taran1123 pisze:- One wbiły jej się w żyły… To dlatego krew lała się strumieniami.
Informacja wypada sztucznie i uwierz mi, czytelnik wie, co się dzieje, jak coś ostrego wbija się w żyły.
taran1123 pisze:Wrota, sięgające do czubków drzew, zostały otwarte na oścież.
Na moje wyczucie wielgachne te wrota...
taran1123 pisze:Maja zagryzła wargę, ledwie powstrzymując się od zaprotestowania.
Kiepsko to brzmi...
taran1123 pisze:tak zawzięcie próbował ratować życie całkiem nieznajomej dla siebie dziewczyny
Wiadomo, że nieznajomej. Ogólnie, całość tego zdania brzmi niezręcznie. Może nadaj jej jakieś imię dla ułatwienia? Z wcześniejszej partii tekstu, wnioskuję, że Maja ją zna.

Znalazłam parę intów np. brakuje kropek na końcu zdań w dialogach, które brzmią czasem sztucznie. Zaimki. Czasami zdania są niezręczne i dosyć ciężko się czyta. Mam wrażenie, że nie przeczytałaś tekstu przed wrzuceniem.

No i kwestia resocjalizacji w twoim opowiadaniu... Raczej nie tędy droga. Proponuję głębiej zapoznać się z tematem, jak to wygląda w Polsce lub innych krajach Europy, bo moim zdaniem przemoc i tortury w resocjalizacji nic, a nic nie pomogą, powiem więcej - pogorszą sprawę. Niby sklasyfikowałaś to jako horror, okej, załapałam, ale odnoszę wrażenie, że nieco tu przesady. Więzienie dla młodocianych o zaostrzonym rygorze jeszcze przetrawię, ale obozu resocjalizacyjnego nie kupuję. To takie moje osobiste odczucie, nie wiem jak ustosunkują się to tego inni.

Zanim wstawiłam, widzę, że łapserdak mnie uprzedził, mam nadzieję, że uwagi nam się za bardzo nie zdublowały, bo już nie czytałam ;)

4
Witaj,
poprzednicy wypisali dużo błędów, a ja do nich coś jeszcze dodam, może lepiej się wyjaśni, skąd się wzięły :) Wydaje mi się, że masz kłopot z przekazywaniem tego, co konieczne i tego, co można sobie dopowiedzieć.
Przykłady:
Czytamy tekst o dwóch dziewczynkach, które są w autobusie. Bez szczegółów, po prostu w autobusie.
I właściwie one mogą być wszędzie, na przodzie autobusu, na tyle, w środku, może w przejściu, może przy drzwiach, a może oknie, i ciekawe, która była bliżej okna, poza tym siedziały czy stały? To może w ogóle nie być ważne dla fabuły i pewnie dlatego to pominęłaś, ale nagle sytuacja robi się ciasna, wyskakują znikąd jakieś 2 siedzenia i facet wysokiej postury stojący (chyba) w przejściu, i tu czytelnik zadaje sobie logiczne pytanie, GDZIE one dokładnie są, w jakiej pozycji i względem kogo. Bo nagle pierwsze wyobrażenie się zaburza i każdy szczegół staje się ważny.

Na tym miałam skończyć problem nieszczęsnego położenia, ale postanowiłam jeszcze raz przeczytać fragment i tu już nawet logiczne myślenie bohaterów się sypie.

Ja to widziałam tak, że one siedzą jak każdy odpowiedzialny pasażer. Po chwili czytam, że są przepychane do przodu, a jednocześnie ktoś ciągnie Maję za koszulkę do tyłu. W dodatku jej zdecydowana postawa, że nie powinny iść w stronę okna, nasuwa pytanie: TO PO CO W OGÓLE WSTAWAŁY?
Niektórych informacji brakuje chyba celowo ze względu na to, że chcesz trzymać nas w niepewności, jak to w horrorze :) jednak byłyby może lepiej odbierane, gdybyś najpierw zrobiła porządek z tymi przypadkowymi niedopowiedzeniami. Na razie ciężko się nimi delektować.
A drugi problem, czyli informacje zbędne, to też już powyżej wskazane
taran1123 pisze:Dopiero teraz zobaczyła kolce, które rzecz jasna, wystawały wewnątrz szerokich obręczy.
- One wbiły jej się w żyły… To dlatego krew lała się strumieniami.
Całość wydaje mi się ciekawa, chociaż nie lubię krwawych horrorów, wolę duszki i cmentarze :) Najważniejsze, żebyś wiedziała, co musisz, a czego nie musisz nam mówić.

5
łapserdak, gniewać to ja się mogę jedynie na siebie. :P

Dziękuję wam za te szczere słowa. Dzięki temu nie będę dłużej brnąć w ślepą uliczkę. Na razie nie będę kontynuować tego tekstu bo poprawiałabym to trochę na siłę. A to nie o to chodzi w pisaniu.
Zgadzam się z tym, że mam problem w przekazaniu swoich myśli. Słowa, które widzę na ekranie komputera nie odzwierciedlają tego co podsuwa mi wyobraźnia. :evil:
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

6
Taran, czytając rozmaite Twoje teksty mam wrażenie, że Ty zbyt pospiesznie przystępujesz do pisania, mając zaledwie jakiś luźny pomysł i mało skonkretyzowanych bohaterów. Nie twierdzę, oczywiście, że pisząc początek opowiadania całą akcję musisz mieć przemyślaną punkt po punkcie aż do szczęśliwego (albo nieszczęśliwego) zakończenia, lecz pomiędzy pomysłem a jego zapisem w formie przeznaczonej już dla czytelnika jest jednak kilka etapów pośrednich. Na moje wyczucie, to jest taki pierwszy szkic, mało jeszcze przemyślany, stąd tyle w nim różnych potknięć, wskazanych już w komentarzach. I tu chodzi nie tylko o różne błędy językowe i niezręczne sformułowania, gdyż te można poprawiać wielokrotnie, nawet na etapie redakcji gotowego tekstu, lecz o rozmaite nie przemyślane do końca sytuacje - tak, jakbyś nie widziała tego, o czym piszesz. To daje się zauważyć już na samym początku:
taran1123 pisze:Duchota w autokarze nie dawała wytchnienia nawet opiekunom. Promienie słońca prażyły twarze zmęczonych podróżników, powodując tym niemałe poruszenie.
- Zamknijcie te okna bo jest jeszcze gorzej - jęknął jakiś chłopak z tyłu.
- Gorąco tu! – piskliwy głosik nastolatki, która w żadnym razie nie powinna znaleźć się w takim miejscu, musiał dotrzeć do uszu każdego z obecnych.
- Ja wyskakuje przez okno. Kto idzie ze mną?!
WWWNiemalże wszyscy poderwali się z siedzeń, jakby od tego zależało ich życie. Zaczęli się przepychać do okien, zrywać brązowe zasłonki, niektórzy nawet przymierzali się do wybijania szyb.
Mamy jakąś grupę - chyba małoletnich - która podróżuje autokarem, a towarzyszą jej opiekunowie.
1. Dlaczego jakaś nastolatka w żadnym razie nie powinna się znaleźć w takim miejscu? To chyba wyjazd zorganizowany? Fakt, podróż rozgrzanym autokarem to żadna przyjemność, ale jeśli już, to nikt nie powinien się w nim znaleźć, a nie tylko ona jedna.
2. Jeśli autokar jest w ruchu, to pęd powietrza wpadającego przez otwarte okna chłodzi pasażerów. Ktoś natychmiast powinien zaprotestować przeciw żądaniu, żeby okna zamknąć.
3. Kurczę, jeśli w tym autokarze były brązowe zasłonki, to mogli nimi zasłonić okna. Chłodu wielkiego by to nie dało, ale przynajmniej słońce nie prażyłoby ich w twarze.

To są wszystko detale, które wymagają przemyślenia. Do buntu młodocianych pasażerów najbardziej nadawałby się autokar z wielkimi oknami bez możliwości ich otwarcia, bez zasłonek, rolet i do tego jeszcze z popsutą klimatyzacją. Wtedy bym uwierzyła, że zmęczenie - czy nawet apatia podróżnych - nagle zamienia się w bunt.

Zwracaj uwagę na to, w jaki sposób wprowadzasz bohaterów.
taran1123 pisze:Maja złapała za ramię blondynkę, która całkiem niedawno dała o sobie znać. Przyciągnęła ją bliżej siebie, tym samym odsuwając od otwartego okna. Dziewczynka była na tyle niska, że bez problemu by się przez nie przecisnęła.
- Co ty wyprawiasz?! Nie zachowuj się tak! Nie jesteś taka jak oni! – wrzeszczała szarpiąc siostrę.
Wcześniej nie było mowy o żadnej blondynce! Była tylko jakaś piszcząca nastolatka.

Maja złapała za ramię siostrę, która przed chwilą piszczała, że jej gorąco. Przyciągnęła ją do siebie, odsuwając od otwartego okna.
- Emilka, co ty wyprawiasz? Jak ty się zachowujesz?!


W ten sposób wiemy, że w autokarze są dwie siostry i znamy ich imiona. Że Emilka jest blondynką, będziesz miała okazję napisać później, na razie nie ma to znaczenia.
I jeszcze jedno mi tu nie pasuje: bunt buntem, ale oni naprawdę chcieli wyskakiwać oknem z jadącego autokaru? A nie zmusić kierowcę, żeby się zatrzymał?

To jest zaledwie sam początek, pierwsze dwa akapitu tekstu - a już tyle wątpliwości.

A teraz wprowadzenie w sytuację:
taran1123 pisze:Z ulgą zauważyła, że Emilka wzięła z niej przykład. Może i czasem mała była nieznośna, ale Maja nigdy nikomu nie dałaby jej skrzywdzić. Patrząc kątem oka na dziewczynkę, przeklinała zwyrodnialca, który je tu wysłał. Co prawda, miała trzynaście lat, jednakże wyglądała jak dziesięcioletnie dziecko. Ta jej twarzyczka laleczki z porcelany, te chude rączki. Jakim cudem miałaby sobie poradzić w takim miejscu? Dlaczego ojciec wysłał ją razem z Mają?
To jasne, że chciał się pozbyć balastu w formie młodszej córki. Skoro starsza miała duszę kryminalisty to i ta młodsza nie będzie lepsza.
taran1123 pisze:Była przekonana, że jedzie do jakiejś szkoły z internatem o zaostrzonym rygorze. Przecież tak jej powiedział ojciec.
No tak. Można było się tego spodziewać. Skoro Emilkę omamił wizją świetnych wakacji na obozie letnim to dlaczego miałby nie zwieść i Mai?
Ojciec wmawia jednej córce, że wysyła ją do szkoły o zaostrzonym rygorze, a drugiej, że jedzie na wakacyjny obóz? I obie jadą razem? Mamy więc wakacje, czy rok szkolny? I one wcześniej ze sobą nie rozmawiały, Maja nie wychwyciła, że tu coś nie gra? Dopiero w autokarze się nad tym zastanawia?
Niestety, tak się nie da. Żeby czytelnik miał od początku jasny wgląd w sytuację, Maja powinna w tym autokarze dłużej porozmyślać nad własnym życiem: że podpadła ojcu, że postanowił wysłać ją na obóz resocjalizacyjny (szkoła z internatem byłaby wówczas jedynie miejscem, gdzie zorganizowano tę imprezę), że z jakichś powodów uznał, że Emilka też powinna tam trafić... Potem, ponieważ ma to być horror, mogą dziać się różne rzeczy okropne, ale punkt wyjścia powinien być logiczny i przekonujący. Nie może być w nim tylu sprzeczności.

To jest naprawdę bardzo ważna kwestia: staranne przemyślenie okoliczności, w jakich poznajemy bohaterów. Oraz wyobrażenie sobie tego, o czym na razie wcale nie musisz pisać: wydarzeń, które doprowadziły do tego, że dwie siostry trafiły do tej kolonii karnej. Potem powinno być łatwiej, gdyż wiarygodny początek sprawia, że czytelnik zaczyna wierzyć także w sytuacje całkiem nieprawdopodobne.

[ Dodano: Pon 15 Gru, 2014 ]
Radziłabym Ci napisać pełne, skończone opowiadanie - nie musi być bardzo długie, najwyżej około 40 000 znaków, to ponad 20 stron - z akcją doprowadzoną do samego końca, żebyś mogła ułożyć sensowny ciąg zdarzeń, które mają jakąś kulminację, a do tego uzasadnione są zarówno charakterami bohaterów, jak również ich wcześniejszym życiem. Takie ograniczenie naprawdę ma sens, gdyż zaczynasz wtedy kombinować, jak to wszystko, co wiesz o swoich bohaterach, oraz to, co każesz im przeżyć, zawrzeć w całości, która jest zamknięta i nie pozostawia miejsca na różne "wyjaśnię potem" i "napiszę gdzie indziej" albo "to się zobaczy". Mało miejsca zmusza do zastanawiania się, jak najlepiej je wykorzystać i pod kątem fabuły, i akcji, a język też musi się dostosować do ograniczeń objętości.
A w życiu zbuntowanych nastolatek na pewno znajdzie się niejeden epizod, który nadawałby się na takie opowiadanie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Ja zawsze tak rozwlekam te teksty. Powodem jest chyba to, że nie wiem, w którym momencie mam zacząć. Czytałam, iż początkujący miewają ten problem. Niepotrzebnie rozwlekają teksty, a to zniechęca czytelnika już na samym początku.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”