Nigdy nie kupuj mi szczotki do zębów

1
NIGDY NIE KUPUJ MI SZCZOTKI DO ZĘBÓW

#8195Wydaje mi się, że znam człowieka specyficznego, chociaż w gruncie rzeczy takiego samego, jak każdy inny. Jest niewysoki, czasami nawet niski. Podobno jego wzrost, lub raczej niskość, zależy od barwy chmur przysłaniających Słońce. Ma małe rączki, chude nóżki, skóra opina mu żebra. Mawia, że ograniczył masę mięśniową, aby jego organizm był bardziej wytrzymały. Wówczas porównuje siebie do kruchych Kenijskich maratończyków, którzy potrafią gonić gazelę setkami kilometrów, do czasu, aż ta padnie z wycieńczenia.
#8195A wszystko, co mój znajomy robi, jest bardzo ważne.
#8195Chciał być odpowiedzialny, toteż wyjechał do Wielkiego Miasta, w którym łatwiej osiągnąć sukces. Zgodnie z ambicjami, szukając pracy, myślał: „skoro wszyscy się stąd wyprowadzają, na bank tam spełniają się marzenia”. W Wielkim Mieści jest lotnisko. Najbardziej oblegane w kraju.
Z żadnego innego nie wylatuje tak wielu ludzi.
#8195W każdą sobotę mój znajomy stoi w długiej kolejce do banku. Część wszelkich zdobytych podczas tygodnia dóbr natychmiast przelewa na różne konta, aby z jego starań korzystała także rodzina – obecna i przyszła, o ile wszystko się powiedzie. Resztę inwestuje z myślą o dniach i latach, które dopiero nastąpią.
#8195W niedzielę, tak jak nakazuje tradycja, odpoczywa. Wstaje rano, żeby mieć więcej czasu na relaks. Idzie do łazienki i bierze dwudziestominutową kąpiel. Po jako takim wytarciu się ręcznikiem zakłada majtki, bierze w dłoń szczotkę do zębów, wyciska z tubki pastę i nie wiadomo dlaczego staje nad wanną, zamiast pochylić się nad zlewem. Szoruje o szkliwo mocno, kolistymi ruchami, tak jak zaleca dentysta – prawdziwy, nie telewizyjny. Odpowiednia higiena jamy ustnej zapewni mu zdrowie, a przecież właśnie o jego zdrowie najbardziej martwią się wszyscy, którym na nim zależy, na których zależy jemu (tak naprawdę to ci sami ludzie). Nie dostanie zakażenia zęba, a przecież zakażenie zęba bardzo łatwo może przenieść się z krwią do mózgu. Dzięki ablucji żaden smród nie wydobywa się z jego ust, nie stanie mu się nic w głowę.
#8195Najbardziej nie znosi szorowania wysychającą szczoteczką. Regularnie, co jakiś czas, odkręca wodę i moczy ją. Zdarzają się jednak niedziele, kiedy woda leci z kranu pełną mocą bezustannie, a on nie jest w stanie jej wyłączyć. Jego sumienie wrzeszczy wtedy: „Ilu małych Kenijczyków, kolejnych zwycięzców maratonów i morderców gazel, zginęło właśnie przez ciebie i twoje marnotrawstwo wody?!”. Stosunek niedziel, w których woda płynie wtedy, kiedy jest potrzebna, do tych, gdy kotłuje się cały czas, wynosi 3/4.
#8195Mojego znajomego najbardziej fascynuje rozpuszczanie się w wodzie jego własnej krwi pochodzenia dziąsłowego. To zjawisko może oglądać całą niedzielę. I ogląda. Bo Państwo nie wiecie jeszcze najważniejszego z ważnych: opisany przez mnie relaks nad wanną trwa od poranka po zmrok.
#8195Mimo tak uporządkowanego życia, w którym każde działanie jest kategorycznie umotywowane i nie ma czynów bezcelowych, przypomina ono klepsydrę wypełnioną piaskiem.
#8195I wypełnioną nim od podstawy po szczyt – niezależnie, co w danej chwili jest szczytem, a co podstawą. Klepsydrę, która, mimo że posiada wszystkie niezbędne części, nie spełnia swej roli; której nie da się rozciągnąć powyżej jej dwudziestu czterech centymetrów. Mój przyjaciel jest bardzo racjonalny: zna swoje potrzeby, marzenia. A przede wszystkim jest odpowiedzialny.
#8195Na szczęście mój znajomy ma za tydzień urodziny! Poprosił mnie o dwie nowe elektryczne szczoteczki, dzięki którym będzie mógł myć swoje zęby „na dwie ręce”. Wiem też, że rodzina sprawi mu parę diamentowych końcówek.
#8195Mój przyjaciel jest bardzo racjonalny, zna swoje potrzeby – pewnie dlatego życzył sobie takich prezentów.
#8195Ma małe rączki, chude nóżki, skóra opina mu żebra – myślę że ablucja ostateczna nie potrwa nazbyt długo. W przyszłą niedzielę będzie mógł oglądać nie tyle mieszaninę krwi w wodzie, co wody we krwi – najpierw dziąsłowej, potem językowej, nawet zębowej i każdej innej! Będzie mył zęby tak długo, aż jego ciało zmieni się w klepsydrę – zupełnie pustą. Wtedy na pewno nigdy nie zachoruje na głowę, a żaden mały, karmiony gazeliną Kenijski maratończyk nie zginie.
Ostatnio zmieniony ndz 07 gru 2014, 12:17 przez Młynarski, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Hej,
to jest coś pięknego. Widziałam na forum taki dział z najlepszymi opowiadaniami, to chyba tam właśnie powinno trafić twoje.
Podoba mi się pewna powtarzalność symboli, jak ci kenijscy maratończycy i klepsydra.
Młynarski pisze:Nie dostanie zakażenia zęba, a przecież zakażenie zęba bardzo łatwo może przenieść się z krwią do mózgu. Dzięki ablucji żaden smród nie wydobywa się z jego ust, nie stanie mu się nic w głowę.
Przez ten fragment uwielbiam całe opowiadanie, nie pytaj dlaczego, bo też nie wiem.

Trochę drobnych porad
Młynarski pisze:zależy od barwy chmur przysłaniających Słońce.
słońce może być małą literą (znaczenie potoczne)
Młynarski pisze:kruchych Kenijskich maratończyków
też małą literą
Młynarski pisze:myślał: „skoro wszyscy się stąd wyprowadzają, na bank tam spełniają się marzenia”.
tu zdanie musisz zacząć wielką

Uff, dziś myjąc zęby, będę musiała uważać...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”