Apokalipsa według Jurka Grugały

1
Witam

Załączam pierwszą część opowiadania o dziejach Jurka Grugały. Druga część została już napisana, ale wymaga mojego oszlifowania. Jeśli opowiadanie się spodoba, na pewno doczeka się kontynuacji. Życzę miłej lektury.

***

WWWNa dworze padał deszcz, gdy Jurek otworzył oczy. Podźwignął się do pozycji siedzącej i rozciągnął mięśnie. W pokoju panował nieład. Wszędzie leżały bełty, kusze i probówki. Znalazły się też pergaminy i księgi potworów. W rogu stała szafa. Tuż obok ogromna klepsydra, odliczająca jakiś czas. Chłopak przyglądnął się jej uważnie, po czym ziewnął.
– Jeszcze dwa dni.
WWWOdsunął zasłony, po czym do środka wpadło mętne światło poranka. Na zewnątrz nie było ani żywej duszy. No, może z wyjątkiem sześcionożnego psa, który właśnie obgryzał ludzką rękę. Odkąd nastąpiła apokalipsa, na ulicach spotkać można było zombie albo zmutowane potwory. Co najciekawsze, większość z nich przybierała dość ostentacyjne rozmiary. Jedne sięgały dachu domu rodzinnego, drugie z kolei potrafiły wejść pod ubranie i zaciukać klienta po kryjomu. Jurek znał je wszystkie. Stworzył sobie bestiariusz, w którym zawarł mocne i słabe strony demonów. W dodatku, gdyby czegoś zapomniał, mógł spokojnie wrócić do lektury.
WWWKilka minut później jadł w kuchni obfite śniadanie. Nie żałował sobie gazu ani produktów. Monopolowy stał za rogiem, dlatego żarcia powinno starczyć na co najmniej pół roku. Dzisiaj jednak potrzebował dodatkowej energii. Dostanie się do arsenału z bronią wymagało nieziemskiego wysiłku, zwłaszcza, jeśli otaczały go hordy upiorów.
WWWPo posiłku wypił Dobermanna i poczuł jak ogniste ciepło rozchodzi się po całym ciele. W sekundzie nabrał pewności siebie i chęci do walki. Spakował do plecaka kilka granatów oraz min przeciwpiechotnych. Do pasa przypiął świetlistą katanę. Bełty włożył do kołczanu obok, a do ręki wziął gigantyczną kuszę. Przez chwilę czuł się jak Van Helsing.
– Identyfikacja! – rzucił, stojąc już w przedpokoju.
WWWNagle z sufitu wyłonił się ażurowy hologram, na którym widniała kobieca twarz. Jurek powoli dotknął ją palcem i powiedział:
– AG-42!
– Witam w systemie ochronnym, panie Grugała – przemówił melodyjnie spiker. – W czym mogę panu pomóc?
– Potrzebne mi informacje o strefie czterdzieści trzy.
– Proszę czekać.
WWWPrzez chwilę komputer wczytywał jakieś dane i ukazywał je na ekranie. Większość ściągnięto z państwowego archiwum. Istniejącego, ale przez nikogo nie pilnowanego. Jurek natychmiast nałożył specjalne okulary wojskowe, dzięki którym wszystkie rekordy zaczęły być utrwalane w jego głowie. Wynalazek wspaniały. Oszczędzało się czas i pieniądze podatników. Teraz niestety martwych, ale kiedyś płacących za każde ustrojstwa.
– Wczytywanie i przyswajanie zakończone – podsumowała kobieta.
WWWJurek zdjął narzędzie pracy. Przetarł oczy wierzchem dłoni, po czym zdał sobie sprawę, że zna położenie każdego karabinu, pistoletu i pocisku. Wszystko leżało jak na tacy. Drogę ustalił mu komputer, toteż wiedział, gdzie i jak skręcić. Niebywałe! Wystarczyło tylko wyjść, zabić kilka zombie i przejąć towar. Bułka z masłem. Zaraz się zrobi. Podobnie było z monopolowym.
– Wylogowanie z systemu.
WWWPrzedpokój ogarnęły egipskie ciemności. Łowca wyszedł na ganek i odetchnął świeżym powietrzem. Deszcz przestał padać. Mimo niskiej temperatury, Dobermann odpowiednio go rozgrzewał. Nie wiadomo było, kto stworzył ten preparat, ale dawał niezłego kopa. Po nim człowiek czuł, że żyje i że walka z potworami sprawiała niemałą przyjemność.
WWWSześcionożny pies podniósł głowę i przyglądnął się nowej ofierze. Z pyska leciała mu krew. Szczękę miał tak rozwaloną, że ledwo co trzymała się kości. Zamiast ogona miał dwie dziwne odstające odnogi. Na ich końcu, jak biczem strzelił formowały się krzywe mordy, pełne ludzkich zębów.
– Niech to diabli – zdumiał się Jurek – Z kim ty się do cholery ciupciałeś?
WWWWycelował, jak na profesjonalistę przystało i ubił zwierza jednym ruchem. Bełt trafił prosto w mózg. Głowa eksplodowała, a flaki rozleciały się na cztery strony świata. Nie minęła sekunda jak trzewia potwora zaczęły pełznąć po ziemi i same się regenerować. Gdy Łowca myślał, że zwyciężył, teraz stał w pełni oszołomiony.
– Co jest do kurwy?
WWWZbiegł ze schodów na ulicę i posłał przeciwnikowi serię śmiercionośnych pocisków. Groty przewierciły się na wylot, powodując dotkliwe obrażenia wewnętrzne. Niestety, sytuacja powtórzyła się. W końcu Jurek wyciągnął z plecaka granat i rozniósł potwora w perzynę. Odgłos wybuchu potoczył się po całej dzielnicy. Tuman kurzu wzbił się w powietrze, a gdy opadł, na asfalcie widać było czerwoną kałużę krwi.
WWWNagle ni stąd ni zowąd, wyłoniły się oddziały szwendaczy. Parły przed siebie, jedne po drugim, byle tylko dopaść ocalałego człowieka. Pędziły, by skosztować świeżego mięska. Łowca nie zamierzał im sprawić tej przyjemności, dlatego też rzucił się prędko do ucieczki skręcając w boczną uliczkę.
Ostatnio zmieniony ndz 09 lis 2014, 15:32 przez growe, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto pisze, ten żyje wiecznie.

Re: Apokalipsa według Jurka Grugały

2
growe pisze:Wszędzie leżały bełty, kusze i probówki
Czemu akurat taki zestaw gratów? Oo Nie mogę sobie jakoś tego wyobrazić. Kusze i bełty jakoś tak kłócą się z probówkami, czyli wynalazkiem raczej bardziej współczesnym. Tym bardziej, że za chwilę pojawia się to:
Znalazły się też pergaminy i księgi potworów
Po pierwszych zdaniach trudno umiejscowić tę historię w odpowiednich czasach. Potem mówisz coś o apokalipsie, zombie, a nagle bohater zaczyna gadać z komputerem. To miał być z założenia jakiś pseudo-steampunk? Jeśli tak, to niestety wyszło bardzo koślawo.
Tuż obok ogromna klepsydra, odliczająca jakiś czas
Klepsydra odliczająca dni? Musiała być naprawdę wielka. Na dodatek jest pomysłem kompletnie irracjonalnym - po kiego grzyba bohaterowi klepsydra na pół pokoju, skoro ma komputer? No chyba, że coś takiego jak odmierzanie czasu nie mieści się w zakresie jego operacyjności..?
Na zewnątrz nie było ani żywej duszy. No, może z wyjątkiem sześcionożnego psa, który właśnie obgryzał ludzką rękę
"No, może" do wywalenia i przecinek zamiast kropki
Odkąd nastąpiła apokalipsa, na ulicach spotkać można było zombie albo zmutowane potwory
Dziwna konstrukcja. Zamiast "odkąd nastąpiła apokalipsa" dałbym "po apokalipsie"
większość z nich przybierała dość ostentacyjne rozmiary
Ostentacyjne? :O
Ten zwrot sugeruje, jakby zmutowane stwory same potrafiły zdecydować, do jakich rozmiarów chcą rosnąć. A tego chyba nikt nie potrafi, nawet mutant po tajemniczej apokalipsie?
Jedne sięgały dachu domu rodzinnego
Jedno czy wielorodzinnego? To zasadnicza różnica. Bo chyba każdy dom z założenia jest rodzinny? :P
drugie z kolei potrafiły wejść pod ubranie i zaciukać klienta po kryjomu
Bardzo nieładny kolokwializm. Staraj się ich unikać bo tekst traci charakter.
Dodatkowo zamiast "drugie" powinno być "inne"
mocne i słabe strony demonów
Jakich demonów? :O Mutant = demon?
W dodatku, gdyby czegoś zapomniał
"Dzięki temu" pasuje tu lepiej niż "W dodatku"
Monopolowy stał za rogiem, dlatego żarcia powinno starczyć na co najmniej pół roku
Obfitym śniadaniem Jurka były czipsy, orzeszki i batoniki? Bo takie produkty zazwyczaj sprzedaje się w sklepach typowo monopolowych, jako dodatek do alkoholu, będącego podstawą asortymentu. Może miałeś na myśli po prostu "spożywczak"?
zwłaszcza, jeśli otaczały go hordy upiorów.
powinno być "że" zamiast "jeśli"
Po posiłku wypił Dobermanna
Czym jest ten Dobermann? Za dużo w tym tekście nazw i zjawisk, które nazywasz, ale nie wyjaśniasz czym są, na czym polegały, itp. (choćby ta cała apokalipsa - co to było, wojna atomowa? zderzenie z asteroidą? mutagenna broń biologiczna/wirus?)
Spakował do plecaka kilka granatów oraz min przeciwpiechotnych
Zdajesz sobie sprawę, że miny przeciwpiechotne potrafią ważyć po kilka kilogramów? Granaty zresztą też lekkie nie są. Noszenie ich w plecaku musi być co najmniej nieprzyjemne.
Do pasa przypiął świetlistą katanę. Bełty włożył do kołczanu obok, a do ręki wziął gigantyczną kuszę.
świetlista katana - oczami wyobraźni widzę miecz świetlny z Gwiezdnych Wojen, tylko o wygiętym ostrzu. Ale chyba nie o to chodziło?
gigantyczna kusza - tu z kolei widzę średniowieczną machinę oblężniczą, ewentualnie wielki arbalest. Kusza nie musi wcale być wielka, by być zabójcza - tym bardziej, że jest to jakiś dziwaczny automat, którego można używać w biegu:
Zbiegł ze schodów na ulicę i posłał przeciwnikowi serię śmiercionośnych pocisków
... poniosło Cię. Bardzo.
– Witam w systemie ochronnym, panie Grugała – przemówił melodyjnie spiker.
Nie powinna być spikerka, skoro hologram miał kobiecą twarz?
Wynalazek wspaniały.
odwróć kolejność słów, bo dziwnie to brzmi
– Wczytywanie i przyswajanie zakończone – podsumowała kobieta.
a jednak ma kobiecy głos?
Jurek zdjął narzędzie pracy.
To też dziwnie brzmi. Dałbym tu po prostu "okulary"
Łowca wyszedł na ganek i odetchnął świeżym powietrzem.
Jak już wspomniałem, nie wiem co leży u podstaw tej całej "apokalipsy", ale świeże powietrze jakoś mi tu nie pasuje.
Deszcz przestał padać. Mimo niskiej temperatury, Dobermann odpowiednio go rozgrzewał.
Dobermann ogrzewał deszcz?
Po nim człowiek czuł, że żyje i że walka z potworami sprawiała niemałą przyjemność.
drugie "że" do wywalenia
Na ich końcu, jak biczem strzelił formowały się krzywe mordy, pełne ludzkich zębów.
Jesteś pewien, że "jak biczem strzelił" tutaj w ogóle pasuje? Mam wrażenie, jakbyś nie rozumiał znaczenia tego zwrotu
Wycelował, jak na profesjonalistę przystało i ubił zwierza jednym ruchem
Celowanie ma być wyznacznikiem tego, czy ktoś jest profesjonalnym strzelcem? A to niby czemu?
Bełt trafił prosto w mózg. Głowa eksplodowała, a flaki rozleciały się na cztery strony świata. Nie minęła sekunda jak trzewia potwora zaczęły pełznąć po ziemi
flaki i trzewia w głowie? Oo
Gdy Łowca myślał, że zwyciężył, teraz stał w pełni oszołomiony.
Łowca, który myślał już, że zwyciężył, stał teraz zupełnie oszołomiony.
– Co jest do kurwy?
– Co jest, do kurwy?!
Groty przewierciły się na wylot, powodując dotkliwe obrażenia wewnętrzne.
komu?
Niestety, sytuacja powtórzyła się.
Która sytuacja? Domyślam się, że chodzi o regenerację, ale wolałbym się nie domyślać tylko mieć to powiedziane bez miejsca na wątpliwości :)
W końcu Jurek wyciągnął z plecaka granat i rozniósł potwora w perzynę
A w tym czasie potwór, który był na tyle groźnym przeciwnikiem, by wystrzelać w niego masę bełtów i poświęcić granat, nawet się nie ruszył z miejsca? Siedział sobie tylko, aż granat wpadł mu pod nogi i rozerwał go na kawałki? A czemu tym razem się już nie zregenerował?
Nagle ni stąd ni zowąd, wyłoniły się oddziały szwendaczy.
Cały tekst piszesz o zombie, a nagle używasz określenia żywcem wyciągniętego z The Walking Dead? Nie każdy musi je znać. A z kontekstu trudno wywnioskować wprost, że chodzi o ożywione truposze, bo równie dobrze mogłyby to być zmutowane mrówki, strusie, albo powłóczące nogami nosorożce :O
Poza tym jakie oddziały? Oddział sugeruje zorganizowaną formację, a do tego trzeba myśleć. Co raczej kłóci się z podstawową ideą zombie.

Cóż.. jest słabo :| Fabuła to znowu odgrzewany kotlet - jakiś wypasiony superbohater z superkomputerem i superkuszą, w świecie po dziwacznej apokalipsie - przekombinowany miks Walking Dead i atomowego postapo z mutantami o magicznych umiejętnościach regeneracji, pergaminami i gigantyczną klepsydrą. Jeszcze tylko krasnoludków tu brakuje... chociaż nie, zapomniałem o tym czymś, co potrafi wejść pod ubranie i "zaciukać" człowieka - czyli jakieś krasnoludki też mamy, tylko w mniej przyjaznym wydaniu. Spróbuj poświęcić więcej czasu kreacji świata, bo to się po prostu nie trzyma kupy.
Językowo też niestety jest nieciekawie - próbujesz budować napięcie krótkimi zdaniami, ale najczęściej wychodzi to komicznie. Miejscami nieudolnie używasz niektórych słów/zwrotów, prawdopodobnie nie do końca rozumiejąc ich sens - albo też zmieniasz sens zdania poprzez użycie nieodpowiedniego słowa. Spróbuj kilka razy przeczytać swój tekst - niektóre dziwne konstrukcje sam powinieneś wyłapać.
Pisz, czytaj, poprawiaj, pisz dalej - pisz dużo, bo widać, że trzeba Ci praktyki. Tylko błagam, zmień tematykę, albo zacznij myśleć o szczegółach spajających całość - bo temu, co nawymyślałeś w powyższym tekście, kompletnie brakuje sensu i wiarygodności.

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony ndz 09 lis 2014, 15:31 przez Anakolut, łącznie zmieniany 1 raz.
-- Paweł K.

To nie zabawa / Stara wiara / Niewdzięczność historii / Artysta

3
gatunek!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”