Fragment

1
Witam! Pisać zacząłem bardzo niedawno (o czym prawdopodobnie łatwo bedzie się przekonać czytając ten tekst) jednak chciałbym wiedzieć co sądzicie o nim. Nie wiem czy można to nazwać opowiadaniem... Jest to raczej owoc chcili natchnienia. Chciałbym jednak żeby ktoś obiektywnie spojżał na to. Fabuła nie jest wyszukana bardziej zależałoby mi na ocenie stylu. Proszę o wyrozumiałość.





Krok za krokiem zagłębiali się w otchłań ciasnego tunelu. Za jedyne źródło światła mając zapalniczkę, niemal po omacku czołgali się po wilgotnym podłożu. Niekiedy słyszeli chrupot szkieletów małych zwierzątek, które najwidoczniej szukając pożywienia zostały tu na wieki. Powietrze stawało się coraz gęstsze. Zapach zgnilizny przenikał do ich płuc, pobudzając kaszel i odruchy wymiotne. Pod wpływem każdego, najcichszego nawet dźwięku, ledwo trzymające się kamienne sklepienie odpadało kawałek po kawałku ze złowieszczym szelestem.

- Według zapisków powinniśmy być już niedaleko...- odezwał się szeptem Gustaw.

- Pss... , każde słowo możemy przypłacić tu życiem.- wyszeptała mu w odpowiedzi Ingrid.

Po kilku minutach pełzania, które zdawały się być wiecznością, dotarli do... ściany.

- K****- powiedział Gustaw, przypłacając swą nieostrożność solidnym guzem na czubku czaszki.

- Cichho idioto..., pomyśl lepiej co teraz...

- Hmm...- westchnął zamyślony mężczyzna- według mapy powinniśmy być dokładnie pod...- Kiedy wypowiadał te słowa garść gruzu posypała mu się na głowę- ... klucz, zapomniałem o nim.- Z trudem sięgnął do kieszeni i zaczął grzebać w niej przez dłuższą chwilę. – Zaraz, przecież Ty go masz kochanie...- kolejna porcja kamyków pokryła jego włosy.- Nie baranie, poszukaj dokładnie- wyszeptała Ingrid. Gustaw sięgnął więc do drugiej kieszeni, potem do następnej i jeszcze jednej. Szamotał się przez jakiś czas po czym oznajmił. – Dałem Ci go przecież, nie pamiętasz?

- Masz go na szyi głąbie!- (Gdyby pozwoliłaby mu na to przestrzeń, Gustaw prawdopodobnie poklepałby się po czole, a jego żona odpowiedziałaby mu ciągiem wykrzyczanych w niego obelg.) Wymacał kawałek metalu przywiązany doń na cienkim sznurku i pociągnął. Pierwsza próba nie powiodła się, szarpał więc po raz kolejny, ciągle strącając na siebie kurz i gruz.- Uspokój się!- „wykrzyknęła” szeptem Ingrid. – Użyj zapalniczki. – Gdyby nie majątek Gustawa, prawdopodobnie nigdy nie wyszłaby za tego skarłowaciałego idiotę. On z kolei nie ożeniłby się z „taką” kobietą, gdyby nie kompleksy, które jakimś sposobem kazały mu trzymać się (nie tylko psychicznie) wielkich i silnych kobiet.

Powoli podsuwał do siebie płomień, który prześlizgiwał się po jego ciele... Po chwili skwierczenia, bólu i swądu palonej skóry, klucz był już gotowy do użycia. Gustaw zaczął przyglądać się startej zębem czasu ścianie.

- Tu nic nie ma.- oznajmił-...- żona odpowiedziała mu wymownym milczeniem, po czym dodała uprzejmie- Przyjrzyj się dokładnie ośle.- Skoncentrował swoje spojrzenie na środku płyty i w gąszczu pęknięć i zadrapań dostrzegł małą szczelinę o dziwnie regularnych kształtach. Przyłożył do niej klucz, którego wcięcia i wygięcia idealnie pokrywały się z jego negatywem. Bez trudu wsunął go w otwór. – Co teraz?- zapytał.

- Nie wiem. Co było napisane na papirusach?

- Nic. Zapis urwał się przy: „... skarb znajduje się na końcu tunelu.”.

- Nie było już nic więcej?

- Tylko jakaś dziwna czerwono- brązowa plama...

- Spróbuj popchnąć, przekręcić, zrób coś...

Drobne ręce Gustawa, nieprzywykłe do jakiejkolwiek pracy zaczęły pchać kamień. O dziwo ruszył się bez większego wysiłku.

- Dalej! Rusz się!- zawołała Ingrid, troszkę za głośno, gdyż oberwała całkiem sporym kawałkiem wielkości pięści.

Gustaw przecisnął się na drugą stronę otworu z wielką satysfakcją. O dużo bardziej niż znalezienie komnaty, zadowolił go kamień, który sprawiedliwie przyłożył żonie.

Uniósł zapalniczkę na wysokość głowy i zamarł z wrażenia. Ingrid która wyszła tuż za nim wytworzyła na swojej twarzy tak wyrazisty wyraz zdumienia, że był dostrzegalny nawet w panującej wokół, dosłownie, egipskiej ciemności.

-Całe życie, wszystkie nieprzespane noce, opłaciły się- mamrotał do siebie Gustaw.

Jednym ruchem z niebywałą szybkością dobył zza paska pistolet.

-Giń suko- BANG- nie będziesz mi już potrzebna.

Wyraz zdziwienia na twarzy Ingrid pogłębił się jeszcze bardziej. Natomiast wystrzał, zaczął odbijać się metalicznym echem. Każda powierzchnia skarbów zdawała się potęgować dźwięk. PO chwili tej niezwykle szybkiej reakcji łańcuchowej odpowiedział na nią sufit. Począwszy od małego kamyczka wielkości ziarenka maku, zaczęli odpadać wszyscy inni jego bracia...

... Gustaw zdarzył odpowiedzieć jedynie śmierci uśmiechem...

Tymczasem turyści przechodzący nieopodal pewnej piramidy zauważyli niezwykle intrygujące wgłębienie, które minimalnie zmieniło kształt stożka. Nie przejęli się tym jednak i dalej pstrykali zdjęcia, nieświadomi wydarzeń rozegranych przed chwilą praktycznie u ich stóp.

2
Z racji tego, że Twój pierwszy tekst, będę czepiać się wyjątkowo :twisted:


Krok za krokiem zagłębiali się w otchłań ciasnego tunelu. Za jedyne źródło światła mając zapalniczkę, niemal po omacku czołgali się po wilgotnym podłożu.
Trudno czołgać się krok po kroku...


Cichho idioto
Cicho


wykrzyczanych w niego obelg.
wykrzyczanych pod jego adresem obelg


wcięcia i wygięcia
Przeczytaj to sobie szybko na głos - śmiesznie brzmi. Jak trele-morele XD Znaczy, no wiesz, o co chodzi XD


O dziwo ruszył się bez większego wysiłku.

- Dalej! Rusz się!
powtórzenie


O dużo bardziej niż znalezienie komnaty, zadowolił go kamień,
Bez "o", po prostu "dużo bardziej".




Ingrid która wyszła tuż za nim wytworzyła na swojej twarzy tak wyrazisty wyraz zdumienia, że był dostrzegalny nawet w panującej wokół, dosłownie, egipskiej ciemności.
"Wytworzyć na swej twarzy minę"? O_o Trochę nie teges, że tak powiem. Może być "na jej twarz wypłynął wyraz zdumienia", "jej twarz wyrażała wielkie zdziwienie" itp.


-Giń suko- BANG- nie będziesz mi już potrzebna.
To nie komiks, bez takich tutaj proszę! Proszę pisać po ludzku ;P


PO chwili
Coś Ty naPiSał?! XD


... Gustaw zdarzył odpowiedzieć jedynie śmierci uśmiechem...
Po pierwsze, "zdążył". Po drugie nie stawia się wielokropków na początku zdania. Po trzecie, "odpowiedzieć śmierci jedynie uśmiechem".


Wyraz zdziwienia na twarzy Ingrid pogłębił się jeszcze bardziej. Natomiast wystrzał, zaczął odbijać się metalicznym echem. Każda powierzchnia skarbów zdawała się potęgować dźwięk.
Ten fragment nie podoba mi się zupełnie, jest napisany jakoś tak... koślawo. Gustaw już dawno wystrzelił, a Ingrid dopiero zaczęła się dziwić. Echo też dopiero po jakimś czasie zaczęło "działać" (dając mężczyźnie czas, żeby dokończył swoją kwestię o niepotrzebowaniu żony). No i wystrzał nie odbija się echem, tylko ODGłOS wystrzału.

Lepiej, żebyś opisał to inaczej, np:

- najpierw mówi "giń, suko" i strzela. Odgłos wystrzału odbija się echem. Ingrid robi zdziwioną minę i osuwa się na ziemię. Gustaw kończy swoją kwestię, patrząc z góry na zwłoki żony, po czym orientuje się, że echo powoduje sypanie się kamieni. Tak ja to widzę. Oczywiście napiszesz wg własnego uznania, ale tak, jak jest teraz, jest kiepsko.



Przed "suko", "idioto", "ośle" oraz innych zwrotach w dialogach stawiamy przecinek!



Fragment był bardzo krótki i znaczną część stanowiły dialogi (aha, właśnie. Błędnie zapisujesz dialogi, ale to proponuje poszukać w innych źródłach, bo teraz nie chce mi się wszystkiego tłumaczyć). Trudno określić styl, nie wystąpiły jakieś zapierające dech w piersiach opisy. Przeczytało się szybko i bez wielkich zgrzytów, więc, jak dla mnie, jest ok, ale mogłoby być lepiej. ćwicz :D

3
Pomysł: 2+



Bezpłciowe to wszystko. Postacie kompletnie niewyraziste, wyprane z wszelkich emocji. Sama fabuła jest zbyt ogólna, wiemy tylko, że nieudane małżeństwo szuka razem skarbu w piramidzie, a następnie żona umiera zamordowana przez męża, a ten ginie w skutek wywołanej strzałem lawiny. Super. W rezultacie wiemy bardzo mało, a to co wiemy, jest kiepsko opisane.



Styl: 3



Tekst był krótki, a mimo to czytało mi się wyjątkowo opornie. Bez żadnego polotu, suche fakty, na pcozątku czasem pozbawione sensu (choćby te kroki kiedy się czołgają). Brakowało mi w tym jakiegoś uczucia, łączności na linii czytelnik-tekst, tudzież tekst-autor. W rezultacie fragment krótki, a dłużył mi się niemiłosiernie, nie zaciekawiła mnie ani fabuła, ani styl. Widać, że rzadko piszesz i jeśli naprawdę chcesz robić to lepiej, musisz czytać i ćwiczyć, tworzyć częściej, bo inaczej cienko to widzę. Wydaje mi się, że masz problemy z przedstawianiem obrazów wytworzonych w Twojej wyobraźni na słowa. Głównie widać to przy opisach. ćwicz.



Schematyczność: 3



Nic ciekawego. prawdopodobnie podobne sceny można znaleźć w niejednej książce przygodowej. Końcowy zwrot akcji w ogóle mnie nie poruszył, a i zakończenie zbyt nagłe, takie na odczepne.



Błędy: 2



Zgroza. źle zapisujesz dialogi, dużo błędów interpunkcyjnych, nielogiczności i literówki. Sporą część wypisała Obywatelka. ćwicz! Przykładaj się!



Ocena ogólna: 2+



Styl wymaga ćwiczeń, szlifowania, a nawet heblowania. Pomysł potrzebuje dopracowania. Błędów jest ogrom. Jak już mówiłem, brakuje jakiegokolwiek polotu, uczuć. Nic. Dupa blada. Jestem na nie i powtarzam - ćwicz, bo inaczej będzie ciężko.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Pomysł: 3+

gdybyś to rozwinął i dopracował mogłoby być ciekawe. Jak sam powiedziałeś "fabuła nie jest wyszukana"



Styl: 3-

bez emocji - widać, że nie masz wprawy. jak zauważył Patren masz kłopoty z opisaniem tego, co widzisz w głowie. Nie wiem, mogą to być też braki słownictwa. Dużo czytaj - zwracając uwagę na opisy - i dużo pisz.



Schematyczność: 3

jak wyżej





Błędy: 2+

nie będę powtarzać za Obywatelką i Patrenem.



Ogólnie: 3=

nie wiem, dalczego ale mam dziwne wrażenie, że może coś z "ciebie" być. Ten tekst jest słaby, ale jak sam mówisz - dopiero zaczynasz. Jeszcze dużo -tekstów- przed tobą. Nie łam się, tylko pisz.



Jestem na... nie
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”