

WWWSiedzimy tu drugi miesiąc a na zewnątrz rozgrywa się konflikt. Jestem pewien, że bombardują miasto, ale nasz schron jest tak szczelny, że niczego nie słychać. Zamontowali nawet głośniki, z których puszczają nam śpiew ptaków i, od czasu do czasu, dźwięki ulewy. Jest nas tu około stu - kobiet i mężczyzn. Dzieci nie zabrali., w końcu dzieci nie są jednostkami wybitnymi tak jak my. Ubrali nas identycznie - w białe, jednoczęściowe kombinezony. Nie wiem po co ta unifikacja, pewnie inspiracja Chinami. Rządzi nami dwóch facetów, nie mają kombinezonów. To jacyś majorowie czy kapitanowie. Jest też jakiś doradca, który poszczególnych z nas bierze do swojego pokoju i ludzie wychodzą stamtąd zapłakani. Pewnie donosi o śmierci tych co są na froncie. Trzeba przyznać, że państwo o nas zadbało, izolując co lepsze jednostki w tym schronie. Ja, póki co, omijam doradcę szerokim łukiem. Sądząc po rozanielonych minach niektórych, wbija im do głów propagandę. Pewnie obiecuje lepsze życie, pracę i dobrobyt, jak zawsze, ale ja się im nie dam zmanipulować. Oburza mnie, że ktoś śmie robić nam pranie mózgu. Nam, jednostkom wybitnym!
WWWWiem, że na zewnątrz jest wojna. Co prawda, nie dopuszczają do nad środków masowego przekazu, ale szczątkowe informacje docierają do schronu, a resztę sami wymyśliliśmy, w końcu jesteśmy wybitni, inteligentni i wykształceni. Czasem da się usłyszeć strzępki rozmów zza muru. Wczoraj podsłuchałem rozmowę dwóch kobiet, pewnie pielęgniarek, że idą po pigułki, bo zabrakło. Dalej nie dosłyszałem, ale wiem, że chodzi o leki dla rannych żołnierzy. Wiem też o zakazie eksportu mięsa ze względu na czynniki sanitarne. Wniosek nasuwa się jeden - użyto broni biologicznej. Jedynym krajem, który byłby do tego zdolny jest Rosja, a więc wojna toczy się między nimi a nami. To by się zgadzało, bo u nas w schronie nie ma ani jednego Rosjanina. W ogóle nie ma tu obcokrajowców. Nasze dowództwo jest najwidoczniej patriotyczne. No i trzeba przyznać, że dba o nas - jemy trzy posiłki dziennie, nasz wolny czas wypełniają zajęciami plastycznymi i sportowymi. Piorą nasze rzeczy, doglądają zdrowia, sprzątają pokoje. Musieli tu zatrudnić personel najlepszego hotelu w stolicy, bo obsługujące kobiety są elegancko ubrane w mundurki, pięknie się uśmiechają i spełniają wszystkie prośby. Jedyne, czego nie akceptuję to porcje tabletek, które dostajemy. Jak można nas, wybitne jednostki, zmuszać do łykania czegokolwiek? Znalazłem jednak wybieg i zamiast połykać, chowam pigułki w wydrążonej okładce książki. Codziennie sprawdzają materace, ubrania i poszewki w obawie przed posiadaniem czegokolwiek, co służyło by do szpiegowania, a więc książka to jedyny schowek, nie wzbudzający podejrzeń. Odkąd unikam brania tabletek, widzę więcej.
WWWWidzę, że państwo postanowiło wreszcie zatroszczyć się o wybitne jednostki i stworzyło nam tutaj dom. Widzę, że każdych wyjściowych drzwi pilnują ochroniarze (a więc szturm wroga na nasz schron jest niemożliwy). Okna zakratowano - nie da się przeprowadzić desantu. Dba się o nasz spokój - ustalono ścisły plan dnia, który przyczynia się do naszego poczucia bezpieczeństwa. Bardzo jestem rad, że postanowiono chronić najlepsze jednostki w państwie. Za chwilę wygłaszam odczyt, w moim pokoju już zaczynają zbierać się inni. Nadszedł czas. Publiczność zajęła miejsca, a więc i ja zaczynam.
- Szanowne najwybitniejsze jednostki! Jak wiecie, żyjemy w kraju toczonym wojną - widzę jak część słuchaczy blednie - Na razie jesteśmy bezpieczni w naszym schronie, ale nadejdzie dzień, w którym wyjdziemy poza te mury! Cóż zastaniemy? Ciała porozrywane pociskami? Zgliszcza i ruiny? Zapewne tak. Zapewne wśród domów będą nasze mieszkania, a wśród ciał nasi bliscy! Wielu z nas zginie z rąk wroga, wielu ucierpi fizycznie! Już niedługo będziemy zmuszeni wyjść i stawić czoła koszmarom! Musimy się więc przygotować, przygotowania są niezbędne. Zaklinam was - nie bierzcie podawanych tabletek, zbierajcie siły!
Robię pauzę. Kilka kobiet zanosi się gromkim szlochem. Mężczyźni przekrzykują się, inni siedzą w tępym wzrokiem i kiwają się z boku na bok. Cieszę się, że moja przemowa wywołuje wrażenie.
WWWNagle drzwi otwierają się i wchodzi jeden z ochroniarzy.
- Co tu się dzieje, Maliniak, czemu innych buntujesz?!
- Trzeba im powiedzieć, sierżancie!
- O czym, do cholery?
- Że Rosjanie atakują, że my też musimy, że wojna! - wydzieram się. Marny, maluczki człowieczek nie rozumie widocznie powagi sytuacji. - Będziemy musieli kiedyś wyjść z tego schronu i walczyć!
- Jakiego schronu, Maliniak? Znów się leki chowało, co? To zanim przyjdzie lekarz i da ci zastrzyk na uspokojenie, to ci wyjaśnię. W psychiatryku jesteś, a nie w schronie!