

"Cienka szyja"
WWW Próbowała zasnąć. Leżała w małej, ciemnej celi. Pozbawiona dostępu do życia zewnętrznego powoli zaczynała dostrzegać, że dzieje się z nią coś złego. Czyżby brak ludzi źle na nią wpłynął? Skądże! Przecież gardziła tym światem, do którego weszła z przytupem, pozostawiając kochającą matkę daleko stąd. Jej ambicja nie znała granic. Więc… dlaczego czuła się źle? Perspektywa nadchodzącej śmierci? Oswoiła się z nią. Choć, nie. Nie oswoiła. A może… Oswoiła?
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Otworzyła swoje brązowe, niemal czarne oczy, tak uwodzicielskie niegdyś, a tak zasmucone teraz. Miała piękne, długie – sięgające aż do pasa - ciemne włosy, śniadą, zadbaną cerę i podłużną twarz. Ubrana była w jakiś łachman – lekką, niebieską suknię bez żadnych dodatków; strój godny chłopki, nie królowej! „Iście francuski styl”, chciała powiedzieć, jednak stwierdziła w myśli, że może zostać to odebrane jako przejaw szaleństwa.
- Szaleństwo – powtórzyła, tym razem na głos. Zastanowiła się nad tym słowem, przypominając sobie całe, z góry skazane na porażkę, życie.
WWW Pamiętała jak wkroczyła na angielskie salony po powrocie z pięknej, acz niebezpiecznej Francji – centrum rozwoju wszelakich herezji, ladacznic i innych nieczystości. Widziała jak jej siostra, wyglądem łagodna owieczka, sercem rozpalona nierządnica, Maria rozkochała w sobie króla Franciszka. Tyleż wstydu dla jej wspaniałej rodziny! Ledwo co wrócili do ojczyzny i znowuż starsza córka Tomasza i Elżbiety „przypadkiem” – jakżeby inaczej – trafiła do łoża kolejnego monarchy.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Z jej oczu poleciała łza. Jedna słona łza, która chwilę później zniknęła w otchłani. Już jej nie było. Czy Anna będzie tak jak ta jedna słona łza? Czy jak odejdzie, jak umrze, czy też jej nie będzie? Nic po niej nie zostanie?
- Szaleństwo – powiedziała pełna pogardy dla własnego losu.
WWW Gdy królowi znudziła się jedna córka, przypadkiem ujrzał drugą i jego serce zostało złamane. Co z tego, że miał żonę. Co z tego, że miał córkę. Był królem.
- Bolesna jest miłość moja – wypowiadał nie raz i nie dwa, widząc opór Anny. Nie chciała mu się oddać. Nie po tym, co zrobił jej siostrze. Nie po tym, jak zostawił ją z dwójką bękarcich dzieci. Nie.
- Masz żonę – mówiła ciągle, odrzucając amory starszego, jednak wciąż przystojnego rudego mężczyzny w sile wieku.
Ten był nieugięty. Niczym jego wybranka serca.
- Anno – rzekł namiętnie, przybywając któregoś dnia do jej izby – Wszystko dla ciebie zrobię. Moje serce jest twoje. Moja dusza jest twoja.
Ciemnowłosa piękność z Francji spojrzała swym głębokim spojrzeniem na króla. Ona – uniżona służka jego pochodzącej z Hiszpanii żony, on – wielki król mocarstwa, rozdzielającego przed nieuchronnym konfliktem Francję i kraj Katarzyny, poślubionej przez niego wdowy po bracie. „Wszystko”, pomyślała. Czymże jest wszystko? Pytanie dla filozofów.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Oto ona. Ciemnowłosa piękność z Francji. Ostatnie miesiące były dla niej tak ciężkie, że mało który mężczyzna określiłby ją mianem pięknej. Ciemne włosy, choć wciąż zadbane, straciły na swoim blasku. A Francja? Anna parsknęła. Kiedy poprosiła niewdzięcznego Franciszka o pomoc, ten nawet nie raczył jej odpowiedzieć. Sprzedawczyk.
WWW - Dam ci syna – powtarzała aż do znudzenia. Stało się to jej credo.
Jej opór, choć stopniowo coraz mniejszy, był niczym w porównaniu z opieszałością króla. Wahał się, miotał, nie wiedział, co robić. Pragnął jej, jednak czy naprawdę musiał porzucać swoje poprzednie życie dla jakiejś parweniuszki z Francji? Chciał mieć syna, następcę, ale przecież do tego nie potrzeba ślubu! Jego obsesja na punkcie Anny przybierała na sile z każdą kolejną odmową i z każdą kolejną obietnicą.
- Zrobię wszystko – powtórzył, wyrażając w końcu chęć działania.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Kim właściwie dla niego była? Naprawdę ją kochał? Nie… Nie kochał jej. Chciał ją mieć. Był zdobywcą; myśliwym, który polował na swą łanię. I choć ta opiera się, ucieka, to w końcu, gdy, kusząc bezpieczeństwem, łania wychodzi na pastwisko zostaje pożarta. I jest tego świadoma.
- Świadoma – powiedziała, śmiejąc się – Łania jest świadoma.
Świadoma tego, że jej koniec jest nieuchronny i z każdą minutą, z każdą sekundą coraz bliższy.
WWW Pamiętała ten dzień. Oto cały świat leżał u jej stóp. A jeżeli nawet nie świat, to przynajmniej Anglia. Arcybiskup wkładał na jej głowę ciężką koronę świętego Edwarda. Ciężka korona… „Czy to symbol?”, pomyślała wtedy. Niemożliwe! Tyle przeszła. Pozbyła się żony króla, która od teraz przebywać miała w areszcie domowym. Pozbyła się jego nędznych doradców. Pozbyła się nawet papieża, byleby tylko włożyć na głowę tę cholerną koronę! A teraz miało się okazać, że jest ona ciężka?!
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo.
- Ciężka korona – rzekła, niemal krzycząc, po czym ponownie wybuchła śmiechem. Jej ambicja nie znała granicy, a teraz miała za to zapłacić głową. Czy nikt o niej nie będzie pamiętał? Nie ułoży o niej pieśni? Będzie łzą, po której nie ma żadnego śladu?
WWW - Tak mi przykro – wyrzekła, gdy król przyszedł do jej komnaty, mając nadzieję ujrzeć swojego następcę. Miast niego obok matki, wycieńczonej ciemnowłosej kobiety z Francji, leżało niemowlę z rudymi włoskami po tatusiu. Córka.
- Zarówno ty jak i ja jesteśmy młodzi – powiedział bez przekonania, wciąż wracając myślami do obietnicy ciemnowłosej piękności z Francji – Jeżeli Bóg pozwolił nam mieć córkę, Bóg pozwoli nam mieć syna.
I wyszedł. Po prostu. Wyszedł. Królowa została sama.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Dopiero teraz dotarł do niej przerażający fakt. Było już za późno, by żyć. Umrze, będzie łzą, po której nic nie pozostanie. Nikt nie będzie o niej pamiętał.
- Syn – szepnęła już bez emocji. W ciągu ostatnich trzech lat to słowo słyszała zbyt często, by miało ono u niej pozytywny wydźwięk. Leżała na niewygodnym łożu, wciąż próbując zasnąć. Nie umiała. Widziała perspektywę zbliżającej się śmierci. Za kilka godzin umrze.
WWW Pamiętała, gdy z trudem powstrzymywała się od kontrolowania króla, kiedy ten spotykał się ze swoimi metresami. Nie mogła tego znieść, ale on był władcą, mógł robić wszystko, na co miał ochotę. Ona, biedna kobieta z Francji, mogła się temu tylko bezradnie przyglądać. Nocami płakała. Szalała. Po co jej była ta ciężka korona? Dla złota, z którego nie mogła korzystać uwięziona na dworze, między wizytami jednego ambasadora, a drugiego? Dla przyszłości syna, którego nie urodziła? Kiedyś usłyszała druzgocącą przepowiednię, mówiącą o śmierci królowej poprzez spalenie.
- Umrę – krakała z przekonaniem do swojego brata, Jerzego.
- Nie.
- Umrę. Król ma kochanki, co jeżeli któraś zechce zająć moje miejsce?! – krzyknęła.
- To niemożliwe.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Żałowała, że została królową. Mogła mu odmówić, wyjechać do Francji, poślubić jakiegoś bogatego lorda, mieć dzieci i dożyć spokojnej starości.
- Strach – powiedziała zirytowana. Pojedyncze hasła, które wylatywały z jej ust co jakiś czas, budziły niepokój konstabla, przysłuchującego się całej sytuacji zza drzwi. Anna zrozumiała, że jej życie, a zwłaszcza ostatnie lata, to czas nieustannego strachu. Strachu ubranego w koronę.
WWW Kilka miesięcy temu, gdy w Anglii panowała dość łagodna zima, do Anny dotarła wiadomość, że jej rywalka – pochodząca z Hiszpanii „księżna wdowa”, jak tytułowano byłą królową po swoim pierwszym mężu, umarła. Zabrała ją jakaś gorączka. Anna znowu zaczęła się uśmiechać, ponownie była ciemnowłosą pięknością z Francji, a raczej – ciemnowłosą, piękną królową Anglii z Francji. Dzień po śmierci Hiszpanki przywdziała żółte szaty, symbolizujące radość i szczęście. Słyszała jak ludzie oskarżają ją o śmierć wielbionej przez lud pierwszej żony króla. Miała ją zabić? Jak? Annę bolały te oskarżenia, ale znalazła na nie sposób – wino pozwalało zapomnieć o wszelkich problemach.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo.
- Byłam królową – powiedziała, kładąc nacisk na pierwszy wyraz. Wiedziała, że król nie zmieni zdania. Nie wróci, nie ucałuje i nie powie, że to pomyłka. Anna czuła, że musi umrzeć. Podjęła ryzyko. Wygrała. Ale teraz musi z godnością upaść.
WWW - Dam ci syna – powiedziała kilka dni po śmierci rywalki. Była radosna, promieniała ze szczęścia. W końcu jej marzenie się spełni, będzie bezpieczna i nikt, żadna inna kochanka, zwłaszcza niejaka bladolica lady Jane Seymour, jej nie zaszkodzi. Nikt.
WWW Pamiętała jak kilka dni później z przerażeniem poczuła druzgocący ból w brzuchu. Wiedziała, że to dziecko. Wiedziała, że odchodzi; że nie da rady utrzymać tej ciąży.
- Nie! Nie! Nie! – powtarzała zrozpaczona, próbując zatrzymać tragedię. Bezskutecznie.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Polał się strumień łez. Myślała o swojej córce, Elżbiecie. Co z nią będzie? To, że została uznana za bękarta wiedziała od spowiednika. Czy dożyje starości? A może popełni błędy matki? Potrzebowała osoby, której mogłaby powierzyć opiekę dwuipółletniej córki. Jej brat… Ale on nie żył.
WWW Pocieszał ją w chwilach smutku i zwątpienia. Wtedy, kiedy miała już dość. Kiedy chciała ściągnąć maskę zimnej królowej i po prostu wypłakać się w matczyną pierś on przy niej był. Doradzał, przytulał. A teraz jego ciało gniło w zbiorowej mogile. Oskarżony o sypianie z własną siostrą zginął, uprzednio publicznie ośmieszony, a ona, ciemnowłosa ladacznica z Francji, nic nie mogła zrobić. Przyglądała się krwi, która tryskała z ciała brata; widziała tłum ludzi, z zaciekawieniem obserwujących mord na niewinnym człowieku. To był mord! Jak inni mogą się śmiać z czyjegoś nieszczęścia? Z czyjejś śmierci? Jakim prawem?
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Pomyślała o swoim małżonku, królu.
- Mój mąż – ponownie wybuchła śmiechem, przypominając sobie o tym, że jej małżeństwo zostało przecież anulowane, a więc nigdy do niego nie doszło. Jeżeli tak rzeczywiście było, to dlaczego czekała na egzekucję oskarżona o współżycie z innymi mężczyznami? Oczywiście, pomijając fakt, że to absurd. Jej jedyną winą było to, że była zbyt dzielna. Zbyt odważna. Nie umiała urodzić syna, więc zrobi miejsce innej, kolejnej nieudacznicy, która każdego dnia będzie prosiła Boga, by jej los był łaskawszy. By nie przytrafiło się jej to, co za parę chwil stanie się z Anną.
WWW Miała zginąć wczoraj. Tego chciał Henryk. Annie było to na rękę – im mniej czasu spędzi w tym nieszczęsnym więzieniu, tym lepiej dla niej samej. Ubrana, z przygotowaną wcześniej mową, oczekiwała tylko wezwania.
- Pani – rzekł konstabl, wchodząc do pomieszczenia – Kat się spóźnia. Jeszcze nie przybył.
Anna spojrzała z wyrzutem na mężczyznę. Jej mąż znów się nią bawi? Traktuje jak zabawkę? Chciała umrzeć, odejść z tego świata. Chciała dołączyć do swojego brata.
- Zapewniam, że zginiesz szybko. Kat jedzie z Francji – powiedział dumnie konstabl. Anna wciąż patrzyła na niego pustym, pozbawionym głębi wzrokiem. „Cóż za łaska”, chciała powiedzieć.
- Racja. To nie potrwa długo. Mam cienką szyję – zaśmiała się, wprawiając w osłupienie mężczyznę i otaczające ją dwórki. „Szaleństwo”, pomyślała.
WWW Anna zaśmiała się głośno i szyderczo. Zauważyła, że zbliża się ranek. Wstała z łoża, po czym przygotowała się. Musiała wyglądać idealnie. Lud miał na nią patrzeć. Zastanawiała się, jak zachowają się prostaczkowie. Będzie silna, nie ma innego wyboru. Ona. Regina.
WWW Niegdyś długowłosa piękność z Francji wkroczyła na scenę, gdzie miała odegrać swoją ostatnią rolę. Ubrana jak królowa – w purpurową spódnicę, która jednak nie była widoczna przez obszytą futrem suknię z ciemnoszarego adamaszku. Prócz tego, z racji, że majowe poranki były zimne, narzuciła na siebie piękny gronostajowy płaszcz. Jej włosy były schowane pod białym czepkiem, cera zaś jak nigdy blada i zmęczona. Była brzydką, zgorzkniałą kobietą, która za chwilę miała odejść na wieki.
WWW - Dobrzy ludzie – powiedziała, zwracając się do tłumu gapiów. Chwilę milczała, myśląc, czy wyznać prawdę, oczyścić dobre imię. Przecież mogła rzec to, co tylko chciała. Ale wtedy przypomniała sobie o Elżbietce, jej ukochanej rudej córeczce, która za chwilę miała zostać sierotą. Nie mogła tego zrobić. Dla niej.
- Przybywam tutaj, by z pokorą poddać się prawu, które wydało na mnie wyrok – krzyknęła tak, by wszyscy zgromadzeni ją usłyszeli. Anna widziała twarze swoich przyjaciół i zwolenników, ale też wrogów, którzy doprowadzili do postawienia jej przed sądem.
- Winami mymi nikogo nie obciążam. Zna je Bóg i On mnie osądzi. Jego też błagam o zmiłowanie dla duszy mojej – rzekła. Nigdy nie była przesadnie religijna, jednak teraz, w obliczu śmierci musiała zawrzeć przymierze z Bogiem.
- Co się zaś tyczy króla, pełnego w swej pobożności, przepraszam go. Módlcie się za zdrowie jego, bowiem najznamienitszym z książąt jest! Oby jego panowanie trwało jak najdłużej – na twarzy Anny mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Nie kochała Henryka. Nie kochała. Cieszyła się, że to już koniec. W końcu będzie wolną kobietą.
WWW Kat krzyknął coś, by Anna mogła się odwrócić, po czym zadał jeden cios miecza. Rozczłonkowane ciało bezwładnie opadło na ziemię.
WWW Oto Anna Boleyn, królowa Anglii, poprzez śmierć stała się wolną kobietą. Gapie zauważyli, że jej twarz zdobił szyderczy uśmiech.