[komedia obyczajowa] Trudny (nie)przypadek

1
WWW Nasze życie jest ziarenkiem piasku. Nie wiem czy przypadkowo, czy wedle jakiejś reguły los moje ziarenko umieścił w kociej kuwecie. Mogłem trafić na plażę, pustynie albo chociaż do piaskownicy. Niestety, ELEMENT KOCIEGO WYCHODKA – takie było moje życiowe przeznaczenie. Przyjmowałem z pokorą wszystko co na mnie spadało. Moim problemem było niezrozumienie, świat mnie nie rozumiał, przez co ja nie mogłem zrozumieć świata. Kiedy można było znaleźć się w jakiejś dwuznacznej sytuacji, byłem tam, kiedy można było walnąć jakąś gafę, padała z moich ust. Uwikłany w serię nieporozumień po kolei traciłem wszystko co dla mnie ważne. Musicie wiedzieć że diabeł jest złośliwy. Domyślam się, że gdybym poszedł do nieba, trafiłbym do miejsca gdzie wszystko jest oczywiste. Niestety, pomyślałem że to będzie piekło... i piecze.


WWW Nierozumiany bylem od dziecka, podejrzewam, że już za szkraba kiedy płakałem z głodu to mama sprawdzała mi pieluchę, a kiedy nafajdałem, pewnie myślała, że ząbkuje. Z czasem było tylko gorzej. Gdy zacząłem artykułować swoje potrzeby nieporozumienia potęgowały. W szkole dzienniczek pękał w szwach. Słowem raniłem jak nożem, a wszystko niby przypadkiem. Kiedy chciałem się wytłumaczyć pogarszałem sytuacje. W szóstej klasie na zajęciach ZPT robiłem projekt wulkanu z tektury. Sąsiad z ławki klecił makietę miasta. Kolega zajmował strasznie dużo miejsca, a że jego babcia miała stragan z warzywami na targowisku to zażartowałem:


- Tomek nie rozkładaj się z tym jak twoja babcia. - poryczał się i poszedł na skargę.


WWW Jak się okazało staruszka zmarła dwa dni wcześniej. Potknięcia zdarzały mi się tak często że ledwo przechodziłem z klasy do klasy. Matury nie zdałem bo nie poradziłem sobie z kluczem. Uciekłem do Anglii, ale zła karma nie znała ograniczeń terytorialnych. Pracowałem w zakładzie produkującym jedzenie dla psów. Moim zadaniem była kontrola jakości, kiedy widziałem skazę na opakowaniu odrzucałem wadliwy towar na wyznaczone miejsce. Hala była ciemna, a kontener mały. Omyłkowo cisnąłem paczką psiego żarcia z wątróbką i drobiem prosto w stojącego niedaleko Murzyna. Chwilę później był tam już cały zakładowy establishment.


-Dlaczego to zrobiłeś ? - pytali.


WWWAngielski znałem słabo, więc w prostych słowach wytłumaczyłem, że było ciemno i go nie zauważyłem. Zwolnili mnie za rasizm. Nie jestem rasistą. Zaprzyjaźniłem się nawet z pewnym Hindusem. Był samotny i trochę zniewieściały ale pomagał mi kiedy straciłem pracę. Pomieszkiwałem u niego, robił mi śniadania i kawę. Jak się jednak później okazało, opacznie zrozumiałem jego zaangażowanie. Wpadłem w głębokie tarapaty. Jestem wielkim fanem muzyki. Hiresh miał imponującą kolekcję płyt. Pewnego razu stałem w salonie i z radością oglądałem zbiór białych kruków. Wtedy, zza moich pleców chłopak szepnął mi do ucha:


-I love you.


Zaabsorbowany kolejnym egzemplarzem, w pierwszej chwili nie zwróciłem uwagi na żarliwe wyznanie. Na domiar złego rzuciłem namiętnie:


- I love U2.


Nigdy nie sądziłem, że zgubi mnie Bono. Wróciłem do Polski łamiąc Hindusowi serce.


WWWRozpocząłem kolejne lata żałosnej wegetacji, los miał się odmienić gdy poznałem kobietę. Była wyjątkowa i strasznie nierozgarnięta,wszystko brała dosłownie, a sarkazm, jak sama mówiła, był dla niej jedynie siedmioliterowym słowem na „S”. To był sukces naszej relacji i to, że ja zupełnie nie rozumiałem kobiet. Tkwiliśmy więc błogo we wspólnym niezrozumieniu, patrząc biernie dokąd nas to zaprowadzi. Było mi mało, postanowiłem, po kilkunastu miesiącach sympatycznej relacji pokusić się o krok. Czułem że jestem gotowy. Wszystko przygotowałem, wino, kolacja, kwiaty, pierścionek- uklęknąłem przed ukochaną i zapytałem czy za mnie wyjdzie. Zgodziła się i pełna niezrozumienia stanęła za moimi plecami. Jakie to było oczywiste. Wiedziałem do czego to prowadzi, ale postanowiłem się nie poddawać i powiedziałem, że chciałbym prosić ją o rękę. Odpowiedziała, że mam swoją. Klasyk, mogłem się tego spodziewać, uznałem że czas się wycofać.


- Masz rację – odparłem, frustrację maskując uśmiechem – Wychodzi na to, że będę musiał zadowolić się własną.


WWW Wyzwała mnie od zboczeńców, spoliczkowała i oznajmiła że odchodzi. Stwierdziła, że jestem taki sam jak wszyscy i że chodzi mi tylko o jedno. Nie jestem zboczeńcem. Przez całe życie nie zaznałem cielesnej rozkoszy. Ona ciągle tłumaczyła, że nie może bo ma wrodzone problemy z wilgocią. Z nadzieją przez rok kupowałem dla niej maść na reumatyzm, niestety- bez rezultatów. Od tamtej pory minęły dwa lata, a mój policzek ciągle jest zaczerwieniony, skaza przeznaczenia, niczym stygmat żarzy się na mnie piekielnym rumieniem. Medycyna jest bezsilna, dermatolog tego nie rozumie, a psychologa ja nie mogę pojąć. Twierdzi, że mój przypadek to wewnętrzne przekonania, ja jednak jestem przekonany, że to wcale nie jest przypadek.
Ostatnio zmieniony pn 12 maja 2014, 10:41 przez inazcej, łącznie zmieniany 3 razy.
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

2
Dawno Cię nie było, ale widać, że nie próżnowałeś przez ten czas. W porównaniu do tekstów, które pamiętam, jest postęp, i to duży. To mi się naprawdę podobało. I love U2. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
CośTamPisze pisze:Gdy zacząłem artykułować swoje potrzeby nieporozumienia potęgowały. W szkole dzienniczek pękał w szwach.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi w pierwszym zdaniu, drugie też jakieś dziwne.

W paru miejscach się uśmiechnęłam (np.Hindus) ale generalnie całość przypomina Gang Olsena (stara się ten Twój bohater ale mu nie wychodzi).
Szczerze mówiąc, organicznie nie znoszę nieudaczników i aż mnie otrzepuje, jak czytam takie wynurzenia. Okropne.
Gangu Olsena też nie znoszę BTW.
CośTamPisze pisze:- Masz rację – odparłem, frustrację maskując uśmiechem – Wychodzi na to, że będę musiał zadowolić się własną.
Tak na marginesie, to akurat jest normalne :D
Fizjologia.
Głupia ta baba skoro tego nie wiedziała. Znakomita większość męskiej populacji miała z tym do czynienia. Co za dewiacja skoro większość ludzi tak się zachowuje?

Bohater koszmarny.

Piszesz fajnie :)
Poczytam chętnie o kimś ciekawym, a nie o takiej niedojdzie życiowej.

4
Augusta pisze:organicznie nie znoszę nieudaczników i aż mnie otrzepuje, jak czytam takie wynurzenia.
A ja uwielbiam! Pod warunkiem, że są nieudani w takiej konwencji.
Augusta pisze:całość przypomina Gang Olsena
Nie Olsena, tylko Woody Allena! :P
Augusta pisze:Poczytam chętnie o kimś ciekawym, a nie o takiej niedojdzie życiowej.
CTP, nie pisz dla niej, pisz dla mnie! :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Dla mnie też pisz :D
Niestety, ELEMENT KOCIEGO WYCHODKA – takie było moje życiowe przeznaczenie. Przyjmowałem z pokorą wszystko co na mnie spadało.
To pierwsze zdania, więc myślałam że komizm jest przypadkowy. A dalej jest coraz lepiej! Stylistycznie można byłoby się zapewne poprzyczepiać, ale - moim zdaniem - masz lekkość pióra nie wpadającą w kicz śmiesznych na siłę kabaretów - a to się chwali :)

6
Augusta pisze:Piszesz fajnie
Poczytam chętnie o kimś ciekawym, a nie o takiej niedojdzie życiowej.
Dziękuje za opinie, ale obawiam się, że nie znajdziesz w moich pracach nic dla siebie. :)
Thana pisze:Dawno Cię nie było, ale widać, że nie próżnowałeś przez ten czas
No, jak by nie patrzeć, coś tam piszę ;) chociaż raczej nie poświęcałem tego czasu na szlifowanie warsztatu. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba. Miło, że mogę przeczytać opinie doświadczonej gwardii :) Postaram się bywać częściej.

[ Dodano: Sob 10 Maj, 2014 ]
Galla pisze:To pierwsze zdania, więc myślałam że komizm jest przypadkowy. A dalej jest coraz lepiej! Stylistycznie można byłoby się zapewne poprzyczepiać, ale - moim zdaniem - masz lekkość pióra nie wpadającą w kicz śmiesznych na siłę kabaretów - a to się chwali
Bardzo mi miło, dziękuję :)
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

8
sylwia pisze:Nie będę wytykać błędów, bo się nie znam...Bardzo mi się podobało. Rozśmieszyłeś mnie.
Dziękuje ;)
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

10
Balansujesz na granicy, bo te żarty słowne są wyjątkowo proste. Wiem, że wynika to z charakteru bohaterów, ale nie zmienia to faktu, że jest to ryzykowne, łatwo popaść w oczywistość. Moim zdaniem wstęp jest znakomity, przedostatnia historia śmieszna, a ostatnia śmieszna jak cholera. Za to dwie pierwsze to nieporozumienie.

11
1. Interpunkcja - fatalnie jest, niestety :(

2. Ogólnie: miniatura jest zgrabna, dobrze się ją "połyka", bo opiera się dowcipie językowym - lubię.
Konstrukcyjne - brak ramy - zamknięcia konceptu; taki jest układ spontaniczny -
co ślina na język... Wychodzisz od "kuwety" i piasku (świetne!) i potem to sobie gdzieś dąży i meandruje przypadkiem (zasada biograficzna to trochę za mało dla spójności). Przez to stało się "niepamiętalne" ( dalej jest to już tylko kilka skeczy)
Przypomina monolog Drugiego z "Nic śmiesznego" Koterskiego - bardzo - ta sama poetyka metafory i zasada przebiegu fabuły. "Nic śmiesznego" nie ma tej klasy, co "Dzień świra" - nie ma spójności. Twoje "nic śmiesznego" - też pozostało literacko niespójne - w "nadpisanej" myśli, puencie.
Po ludzku - takie sobie fajne, śmieszne gadanie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

12
Mi również się podobało. Fragment z hindusem jest świetny. Prostota wypowiedzi bohaterów wydaje się być na miejscu.
Tekst jest krótki, ale treściwy. Śmieszny i wesoły. Nie mogę się zgodzić z Augustą - tacy nieudacznicy są w pewien sposób zabawni, a nie tylko denerwujący. Można o nich czytać. Ponad to w życiu realnym i tacy faktycznie się znajdują, co wydaje im się, że są częścią jedynie kociej kuwety i przychodzi im na klatę, tudzież na głowę, przyjmować wszystko co ofiaruje los, nic nie mogąc na to poradzić.

13
Dziękuje za wszystkie opinie :) Postaram się z każdej wyciągnąć coś co wpłynie na poprawę jakości moich kolejnych tekstów. Bardzo cieszy mnie Wasze zainteresowanie.
Pozdrawiam :)
"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"

14
Bardzo fajne.

Jedyne czego mi brakowało, to motywu "kociego wychodka" w zakończeniu opowiadania. Taka zamknięta konstrukcja zwiększyłaby poziom desperacji odczuwanej :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron