Azyl [fragment powieści hmm, powiedzmy, przygodowej]

1
Kwarantanna minęła, więc mogę zacząć pokazywać, co mam do pokazania. Sama na razie żadnych tekstów tutaj nie komentowałam – pozwolę sobie na to dopiero, kiedy zobaczę pod własnym jakąś pozytywną opinię ;)

Jako że to mój pierwszy raz na Weryfikatorium, pokornie proszę, oszczędźcie mnie i nie łówcie z poniższego fragmentu kandydatów na „babola miesiąca”. Dziękuję.

Przed Państwem początek mojej pierwszej powieści, naturalnie po licznych poprawkach, ale i zapewne przed wieloma kolejnymi. Kurtyna w górę…
Akcja!




<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPilot (tytuły rozdziałów też są robocze)


<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaEcho niosło się po budynku, gdy biegł. Wokół pusto, nikogo, jak okiem sięgnąć. Całe szczęście, bo gdyby teraz przypadkiem ktoś się pojawił, trzeba by go było udusić.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaSądząc po planie ewakuacyjnym, klatka schodowa powinna być tuż tuż.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaBingo.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPrzy betonowych stopniach kolejny raz obejrzał się przez ramię, ale za sobą, w żółtym półmroku żarówek spuszczonych z sufitu, nie dostrzegł nic niepokojącego. Odetchnął. Tylko ślepe ściany i folia dzieląca korytarz na pół. Wczoraj łopotała w przeciągu wśród ryku wiertarek i wesołych przekleństw inżynierów, teraz wisiała nieruchomo, samotna w ciszy poranka.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaWczoraj. Wczoraj nikt by mi nie wmówił, że jeszcze kiedykolwiek będę musiał wstać przed szóstą – myślał mężczyzna, gdy spieszył schodami w górę. – Że zrobię to z własnej woli. Żeby wpakować się w… - Potknął się. – Cholera, wczoraj świat zdawał się normalny.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPokonując wysokość kilku pięter, uważał, by nic nie wypadło z teczki, którą mocno ściskał w ręku.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaGdy dotarł pod dach, ostrożnie wyjrzał przez okno, dla pewności, że znajduje się we właściwym skrzydle. Po Placu Wojskowym kręciło się niewielu ludzi, ale jednak jacyś byli. Patrol?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZacisnął szczęki. Wziął głębszy wdech. Nad jego głową, na lądowisku stoi w szeregu kilka helikopterów starego typu, w tym ― w tej chwili tylko jeden ― zwiadowczy. Kolejny punkt programu to porwanie go tak, by nie dać się w międzyczasie postrzelić. Czyli fraszka.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaNie zwlekając dłużej, mężczyzna zwinnie wspiął się po drabince wiodącej na dach, po czym powoli, bardzo powoli naparł jedną ręką na klapę w suficie. Przez powstałą szparę obrzucił szybkim spojrzeniem fragment lądowiska, jaki miał w zasięgu wzroku. Nie zobaczył nikogo, ale nasłuchiwał jeszcze chwilę, nim zdecydował się wyjść na czworakach, by dopaść swój cel – najmniejszy śmigłowiec.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaMiał nadzieję, że nikt nie wyglądał akurat przez okno żadnego z sąsiednich gmachów. Mimo pośpiechu rozejrzał się.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaNa ośnieżonym szczycie najwyższej góry w łańcuchu otaczającym ośrodek, całkiem niedaleko, czerniała iglica strażnicza. Sterczała bez ruchu, najeżona lufami. Nikogo w niej nie ma – sama radzi sobie ze śledzeniem okolicznej przestrzeni powietrznej i eliminowaniem z niej obcych obiektów. Nieożywiona chytra bestia. Tylko czasem odwiedza ją konserwator…
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaOdwrócił wzrok. Pewną dłonią sięgnął do klamki w drzwiach kabiny. Włam zaczynamy od sprawdzenia, czy aby nie jest… - klamka pyknęła - otwarte! OK, nie ma czasu nad tym myśleć.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaGdy znalazł się w dusznym, ciasnym wnętrzu, rzucił aktówkę z dokumentami na siedzenie obok i pobieżnie ogarnął spojrzeniem kokpit. Dla niewprawnego oka niemożliwy do rozszyfrowania układ przełączników, dźwigni, pokręteł, przycisków i tarczowych wyświetlaczy - dla niego widok powszedni. Zszarpnął z sufitu słuchawki, nałożył je, zapiął pas, prawą ręką złapał za drążek ulokowany standardowo z boku fotela. Kciukiem odnalazł guzik z wypukłym napisem START, nacisnął go i przytrzymał. Odpowiedziało mu miarowe pikanie. Oba śmigła zaczęły kręcić się, nabierając prędkości z wolna, lecz coraz szybciej. Ich świst przeszedł w szum, a potem w ogłuszający ryk ― przynajmniej takie wrażenie odnosił pilot. Już cała okolica została zaalarmowana, oczywiście, tymczasem rozruch silników trwał niemiłosiernie długo. Mężczyzna otarł pot z czoła, starając się zachować względny spokój, choć serce mu łomotało jak oszalałe. Zdawało się, że gdzieś poniżej dziesiątki nóg wbiegają po schodach, że ktoś krzyczy, ale to musiało być złudzenie. Wreszcie upragniony, głośny i niski furkot oznajmił, że można zwolnić przycisk startu, a śmigłowiec w chmurze pyłu oderwał się od podłoża. Pilot odetchnął nieco, choć nim obrócił maszynę, zdążył dostrzec grupę ludzi gapiących się na niego z dołu. Byle tylko szybciej i dalej ― pomyślał, mrużąc powieki, gdy światło słoneczne zalało kabinę. Wymacał w schowku ciemne okulary, ale lepiły się od brudu. Niech je szlag. Cofnął rękę na ster i pchnął go, by z maksymalną prędkością ruszyć na południe.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZapomniał zablokować wejścia na dach. Przygryzł wargę. Cóż, przebudowa wind i tak da chwilę przewagi. Może to wystarczy.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaRaz jeszcze sprawdził zawartość swej teczki, by przekonać się, czy nic z niej nie wypadło. Jest komplet. Wieża lada chwila spróbuje nawiązać kontakt w tej sprawie. Świetnie będzie na kimś z nich się wyżyć, wyładować choćby słownie, choćby ten ktoś był tylko pachołkiem. Wygarnąć tym ścierwom.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaLeciał coraz wyżej, manewrując wśród potężnego masywu gór, rozległego od horyzontu po horyzont, nie słysząc nic, prócz własnego oddechu, jednostajnego wycia silnika i szumu śmigieł. Iglica stała wciąż w bezruchu, teraz już mała i odległa. Geometryczne wzory tworzone przez kloce budynków zostawały w tyle. W eterze cisza… i jakoś nikt go nie ścigał ani w niego nie strzelał, co z sekundy na sekundę stawało się co raz bardziej podejrzane. Czy oni czekają aż dotrze nad granicę, żeby tam go zdjąć?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZwiększył kąt wznoszenia, gdy porosłe lasem stoki całkowicie zagrodziły mu drogę.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaWtedy zauważył migający nad jego głową mały czerwony napis, ledwie widoczny zza plątaniny kabli. Mrugał na wyświetlaczu konsoli z rzędem wytartych klawiszy, przypominającej zużyty kalkulator. Trzeba było się trochę wysilić, by odcyfrować litery:

<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPodaj hasło.

<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPilot poczuł, jak włosy jeżą mu się na karku. Nieźle to wykombinowali. Widocznie jego próba nie jest precedensem, musieli zmajstrować jakiś system zabezpieczający. Dziwne tylko, że nie ograniczyli po prostu dostępu do pewnych miejsc. Może lubią fajerwerki.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZaklął w duchu, karcąc samego siebie. Nie trać głowy. Jasnym było, że nie wpadnie na to, jakie ustawiono hasło. Ile sekund mu dali? I co zrobić? Rozcinać przewody? To nie film, wszystkie są czarne!
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPrzeszukał wzrokiem kabinę, choć rozsądek podpowiadał, że nie należy oczekiwać spadochronu w helikopterze z wmontowaną bombą. Istotnie, nic takiego nie znalazł. Pomacał pod siedzeniem, ale poniewierał się tam jedynie kawał liny i jakieś śmieci.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaMyślał gorączkowo. Bomba. Zapewne przy jednym ze zbiorników paliwa. Parę sekund. Usiłować lądować i uciekać? Nic z tego. Ogień wybuchu i tak go dosięgnie.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaNa złotym zegarku dziewiąta cztery. Najwęższa wskazówka właśnie ociężale mijała dwunastkę.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZdał sobie sprawę, że dotarł niemal nad granicę. Przed nim rozpościerał się widok na rdzawe zbocza, stromo opadające daleko w dół. Na wschodzie Słońce topiło blaski w górskich jeziorach, a biel ośnieżonych wierchów kłuła w oczy. Cóż za piękne miejsce na śmierć w ekspozji.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZerknął na swoją teczkę. Czy mogłaby trafić w odpowiednie ręce, gdyby teraz po prostu ją zrzucił?



<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaStraż


<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaDwaj mundurowi, starszy chorąży Stefan Baran-Niewiadomski oraz jego partner, chorąży Mirosław Leszcz, odbywali rutynowy patrol swojego odcinka terenu przygranicznego. Przemierzali wznoszący się górski szlak piękną, acz zużytą, państwową terenówką cabrio. Jeszcze nim ujrzeli rozwidlenie leśnych dróg, starszy chorąży Stefan zaznaczył twardo:
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Jedziemy w lewo.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Nie, kurna. Dzisiaj ja prowadzę, więc się przymknij ― odwarknął pucołowaty wąsacz przez przyjaciół zwany Bułą i uśmiechnął się. Po tym, jak skręcił w prawo, dostał od chudszego kolegi kuksańca w ramię. ― No czego? Przecież…
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Patrz. ― Stefan, który okręcił się na fotelu, wskazał podbródkiem północ. Nad budynkami wojskowymi na tle nieba wznosiła się czarna kropka. Ewidentnie zmierzała w ich kierunku. ― Słyszałeś, żeby ktoś miał dzisiaj wylecieć na zwiad?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaBuła zmarszczył się na twarzy i pokręcił głową.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Zadzwoń spytać ― powiedział. Odkąd komunikację radiową odłożono w straży do lamusa, problemy z łącznością niemal zniknęły. Niemal.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Nie wziąłem komórki. Daj twoją.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Phi? Hah, nic z tego.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Dobra. To poczekamy, czy się rozpuknie.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaJadąc dalej nie odzywali się do siebie, skupieni na lustrowaniu terenu i pilnowaniu rosnącej w oczach kropki. Wkrótce dosięgnął ich szum śmigieł. Jego źródło zbliżyło się, na pełną napięcia chwilę zawisło nad ich głowami, a następnie odfrunęło. Starszy chorąży odczekał moment, nim stwierdził:
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Nie rozpuknął się.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Wiesz, ponoć zostało jeszcze kilka gruchotów na benzynę, a one trochę szwankowały. Miały jakieś opóźnienia. Może to jeden z nich?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― W sumie. A wczoraj rządowi zażyczyli se wycieczkę, to nie dziwne, że najgorszego rzęcha zostawili. Widzisz go jeszcze?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Przecież góra zasłania.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Wdepnij pedał mocniej, jedziemy za nim.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaMirosław ochoczo na to przystał. Terenówka mruknęła i pognała wzbijając tumany pyłu. Ledwo wyrabiała na zakrętach. Podskakując na wertepach gubiła ekwipunek strażników, który po prostu wylatywał za pokład, ale za to już po paru chwilach cel pościgu znów dał się dostrzec. Nie na długo ― pilot bowiem zanurkował tak, że śmigłowiec znów zniknął.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaStrażnicy wymienili radosne spojrzenia. Rzadko kiedy trafia się tak urozmaicony patrol. Chorąży Leszcz jeszcze trochę przyspieszył, przez co w mgnieniu oka znaleźli się na łysym szczycie wzniesienia.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaPo czym zahamował tak gwałtownie, że Stefan, człowiek z zasady bojkotujący propagandę BHP, spektakularnie wylądował na przedniej szybie. Pozbierał się jednak zaraz, bo widok roztaczający się z polany był nazbyt niezwykły, by uronić którykolwiek szczegół. Oto z helikoptera, niewątpliwie porwanego ― bo kto z uprawnionych do lotów wyczyniałby z nim takie cuda ― czyli mającego za moment zmienić się we wrak, uciekał pilot. Dyndał pod nim, uwieszony dosłownie na sznureczku i najwyraźniej roiło mu się, że potrafi ocalić skórę lądując na płaskiej ścianie.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Ale agent… Buła, robisz zdjęcia, nie?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaBuła nie zareagował. Z otwartymi ustami wpatrywał się w błyszczący w ostrym słońcu śmigłowiec i w człowieka zwisającego na linie tak cienkiej, że raczej domyślali się jej, niż ją widzieli. Starszy chorąży Stefan sięgnął po lornetkę, ale nie było jej już w samochodzie.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Podjedź bliżej.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Zgłupiałeś chyba?!
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Nie mów, że się bomby boisz. Przecież nie każę ci wjeżdżać pod niego. Ej, ten koleś może nawet dać radę. Szajstwo nie wypali i co? Wiesz co z nami zrobią, jak oooo…
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaDo Buły dotarło, więc wyrwał na przód, tak że on i jego pasażer zostali wgnieceni w fotele. Wiatr znów rozwiewał przerzedzone włosy strażników i utrudniał rozmowę, mimo to Stefan mamrotał pod wąsem.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Jak on by zwiał, to musieliby parę nowych paragrafów specjalnie dla nas dopisać.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaObejrzał się na czerwone stoki, na których rozgrywała się cała scena, ale zza drzew znów nic nie było widać ― musieli okrążyć żleb z boku, by dostać się na grań.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaW momencie, gdy wyjechali ponad linię lasu, zobaczyli, jak pilot helikoptera jest wleczony po skałach, zaś sam śmigłowiec powoli wylatuje za państwową granicę. Obu przebiegł dreszcz.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Już po nas! ― zakrzyknął Buła i wdepnął jeszcze mocniej pedał gazu.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaZobaczywszy jednak ostrzegawczy dym, który zaczął się dobywać ze śmigłowca, ostro zahamował.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Au! ― Stefan podnosił się z podręcznej półki. Z nosa ciekła mu stróżka krwi.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Padnij!!!

<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaBUUUMM.

<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaNa ułamek sekundy wszystko pojaśniało, a huk niemal rozerwał im bębenki. A potem po prostu ucichło. Dał się jeszcze tylko słyszeć bardzo daleki, stłumiony trzask, jaki wydał kadłub maszyny lądujący na drzewach.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działaBuła nie mógł się zmieścić na podłodze, więc kulił się na siedzeniu. Starszy chorąży Stefan bez problemu kucał we wnęce przed swoim fotelem.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Co teraz?… ― spytał Mirosław nieco roztrzęsionym głosem.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Przede wszystkim, zamieniamy się miejscami.
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Niech będzie. A później?
<p style="text-indent:0.9cm"> - to chyba nie działa― Poszukamy zwłok.
Ostatnio zmieniony śr 26 lut 2014, 00:09 przez Rika, łącznie zmieniany 3 razy.
Bujna wyobraźnia to zagrożenie. Oferuje spełnienie wszystkich marzeń... w zamian wolę, by spełniać je na jawie.

2
Wczoraj. Wczoraj nikt by mi nie wmówił, że jeszcze kiedykolwiek będę musiał wstać przed szóstą – myślał mężczyzna, gdy spieszył schodami w górę. – Że zrobię to z własnej woli.
Tutaj IMO, był dobry moment, aby przedstawić bohatera, chociażby z imienia. To taka luźna myśl, która mnie naszła czytając Twój tekst. Co do reszty....

Porwałaś się na literaturę typowo męską. Sensacja-przygoda i do tego szpieg. To jest literatura specyficzna, wymagająca niezłego opanowania kwestii technicznych, i zrozumienia tego jak działają szpiedzy, agenci.
Rika, twój tekst jest nieco infantylny. Z kilku względów.
Po Placu Wojskowym kręciło się niewielu ludzi, ale jednak jacyś byli. Patrol?
Po pierwsze, w tym miejscu mnie trochę gubisz, ponieważ uzyłaś wielkich liter do opisania jednostki wojskowej. W głowie pojawiła mi się jakiś plac w mieście, który nazywają Placem Wojskowym. A tu nie... to najprawdziwszy plac wojskowy, na terenie, którego uświadczyć można śmigłowce. OK, to jest logiczne.
Tyle tylko, że takie place przeważnie mają warty, jeśli miniesz jakąkolwiek jednostkę wojskową, to zauważysz, że każda z nich ma wartę. A strażnicy są uzbrojeni. I mogę zaręczyć, że nie są to ślepaki. Tak to wygląda.
Trochę to infantylne, że nasz bohater po prostu wsiada i odlatuje. Posadziłaś faceta w kokpicie i nakazałaś mu wcisnąć guzik start. Nie znam się na awionice, w życiu nie siedziałem w śmigłowcu, ale powątpiewam w to, że wystarczy nacisnąć jeden guziczek aby sobie polatać.
Trudno w to wszystko uwierzyć.
Tom Clancy, który parał się taką twórczością zatrudniał własnych researcherów, do poszukiwania szczegółów technicznych, tak aby powieściom nadać odpowiedni rys realizmu. To nie jest bułka z masłem, tylko ciężka praca.
Jeśli chcesz tworzyć taką prozę to poczytaj wyżej wymienionego Clancy'ego, Fredericka Forsytha, Roberta Ludluma, Alistaira MacLeana.
Na naszym forum udzielał się Marcin C., pisarz, który sam tworzy taką literaturę. Na pewno jest w stanie podzielić się z tobą multum informacji na temat działania służb, broni, psychiki agenta, jego przeszkolenia, tego co możliwe, a tego co nie przeszłoby nawet w Hollywood. Bo ta scena z zwisającym na linie szpiegiem z lecącego śmigłowca... No, sorry. Ja wysiadam.

Aby nie potępiać w czambuł, na koniec posłodzę - podobał mi się wtręt dotyczący wieżyczki strażniczej, która sama lustrowała teren i eleminowała potencjalne zagrożenie. Pomyślałem, że akcja rozgywa się gdzieś w przyszłości, gdzie jednostki wojskowe, rzeczywiście mogłbyby się obyć bez fizycznej obecności mundurowych, a wszystko byłoby sterowane przez komputery.
Dobra, kończę wynurzenia. Pisz! Fajnie zobaczyć jak kobieta mierzy się - przynajmniej w założeniach - z męską literaturą. Ciekawy jestem następnych tekstów. Powodzenia i pozdrawiam.

3
Sama na razie żadnych tekstów tutaj nie komentowałam – pozwolę sobie na to dopiero, kiedy zobaczę pod własnym jakąś pozytywną opinię. - a więc stawiasz warunki? ;) Oko za oko. Inni forumowicze również mogą tak sobie powiedzieć.

Nikogo w niej nie ma(panuje tu czas przeszły, więc "było'') – sama radziła sobie ze śledzeniem okolicznej przestrzeni powietrznej i eliminowaniem z niej obcych obiektów.

(tu mówi chyba jeden z mężczyzn) - Włam zaczynamy od sprawdzenia, czy aby nie jest… - (z wielkiej litery)klamka pyknęła - otwarte! OK, nie ma czasu nad tym myśleć.

W eterze cisza… i jakoś (ani) nikt go nie ścigał ani w niego nie strzelał, co z sekundy na sekundę stawało się co(łącznie)raz bardziej podejrzane.
Czytało się dosyć płynnie. Zaciekawiłaś mnie fabułą, lecz to i tak za mało tekstu by się nad tym zachwycać - może wypowiem się obszerniej, kiedy wyjaśnisz sytuację głównego bohatera ;)
The two of us together again, there's nothing we can't do!
Yes, Noatak.
I had almost forgotten the sound of my own name...
It will be just like the good old days.

4
Rika pisze:Jako że to mój pierwszy raz na Weryfikatorium, pokornie proszę, oszczędźcie mnie
A za 5 lat, jak będziesz wysyłać do wydawnictw i otrzymywać stale odmowne odpowiedzi, co powiesz? "Czemu dupki z Wery mi nic nie powiedziały?". Nadmierna pobłażliwość może wyrządzić Ci większą krzywdę niż surowość.
Rika pisze:Echo niosło się po budynku, gdy biegł.
Budynek biegł?
Kto biegł? Nie widzę ani słowa na temat głównego bohatera tego rozdziału. Gdyby nie męskoosobowe formy czasowników nawet nie wiedziałbym, że to facet. Kreacja bohatera nikła. Wiem o nim tylko tyle - i to z domysłu - że gość jest dobrze przeszkolony jak James Bond. I tak go sobie wyobrażałem - Daniel Craig popyla po dachu, wskakuje o helikoptera i ucieka.
Rika pisze:Sądząc po planie ewakuacyjnym, klatka schodowa powinna być tuż tuż.
Jak bohater zapoznał się z planem ewakuacyjnym? Ma go pod ręką? Zerknął w przelocie na gablotkę? Nauczył się na pamięć?
Rika pisze:Bingo.
Co "bingo"? Domyślam się, że znalazł klatkę schodową, ale jakieś słowo na ten temat by się jednak przydało.
Rika pisze:Wczoraj. Wczoraj nikt by mi nie wmówił, że jeszcze kiedykolwiek będę musiał wstać przed szóstą
Nie widzę zapisu myślowego. Stosuje się różne rozwiązania, kursywę, cudzysłów, inny font, cokolwiek, ale trzeba wyraźnie zaznaczyć, że to myśli, nie część narracji. Choć to akurat tylko moja sugestia.
Rika pisze:Zacisnął szczęki. Wziął głębszy wdech. Nad jego głową, na lądowisku stoi w szeregu kilka helikopterów starego typu,
Przeszły, przeszły i teraźniejszy. Wypadałoby ujednolicić.
Czas teraźniejszy pojawia się w tym fragmencie jeszcze kilkakrotnie. Jego użycie nie wygląda na uzasadnione. Należałoby poprawić.
Rika pisze:Nie zwlekając dłużej
Zbędne. Nie słyszałem, aby ktoś zwlekał krócej.
Rika pisze: swój cel – najmniejszy śmigłowiec.
Zbędne. Wiemy, że idzie po śmigłowiec.
Swoją drogą brak kogokolwiek na lądowisku dla śmigłowców nieco mnie dziwi. Ktoś powinien tego pilnować. Przecież śmigłowcem zawsze może uciec jakiś szpieg z cennymi dokumentami.
Gdyby Twój bohater powalił/rozwalił dwóch czy trzech strażników, nieco uwiarygodniłoby to historię.
Rika pisze:Nikogo w niej nie ma – sama radzi sobie ze śledzeniem okolicznej przestrzeni powietrznej i eliminowaniem z niej obcych obiektów. Nieożywiona chytra bestia. Tylko czasem odwiedza ją konserwator…
Znowu czas teraźniejszy.
Rika pisze:OK, nie ma czasu nad tym myśleć.
Zbędne.
Czemu "OK", a nie "Ok"?
Rika pisze:Zszarpnął z sufitu słuchawki
Po co ta agresja? Niech je po prostu zdejmie. Klamkę chwyta pewną dłonią, a słuchawki szarpie, jak na wyprzedaży w Media Markt.
Rika pisze:Już cała okolica została zaalarmowana, oczywiście, tymczasem rozruch silników trwał niemiłosiernie długo.
Rozruch silników trwał niemiłosiernie długo, tymczasem cała okolica została zaalarmowana.
Rika pisze:się od brudu. Niech je szlag.
Narrator coś zaangażowany.
Rika pisze:Cóż, przebudowa wind i tak da chwilę przewagi.
Nic nie wiem o przebudowie wind.
Rika pisze:wyładować choćby słownie, choćby ten ktoś był tylko pachołkiem.
Powtórzenie.
Rika pisze:rozległego od horyzontu po horyzont
Zdaje mi się, że jest jeden horyzont.
Rika pisze:nie słysząc nic, prócz własnego oddechu, jednostajnego wycia silnika i szumu śmigieł
Jak on w tym harmidrze słyszał swój oddech?
Rika pisze:Czy oni czekają aż dotrze nad granicę, żeby tam go zdjąć?
Po co mieliby to robić?
Rika pisze:odcyfrować litery:

Podaj hasło.

Pilot poczuł, jak włosy jeżą mu się na karku. Nieźle to wykombinowali. Widocznie jego próba nie jest
Po co te Entery? Wystarczyłby osobny akapit.
Rika pisze:― Padnij!!!

BUUUMM.

Na ułamek sekundy wszystko pojaśniało,
Tu tak samo.
Rika pisze: To nie film, wszystkie są czarne!
To bardzo fajne :)
Rika pisze:Parę sekund. Usiłować lądować i uciekać? Nic z tego. Ogień wybuchu i tak go dosięgnie.
Niekoniecznie.
Rika pisze:Cóż za piękne miejsce na śmierć w ekspozji.
To też fajne :)
Choć literówka ci się wkradła.
Rika pisze:Czy mogłaby trafić w odpowiednie ręce, gdyby teraz po prostu ją zrzucił?
Skąd ten pomysł?
Rika pisze:Dwaj mundurowi, starszy chorąży Stefan Baran-Niewiadomski oraz jego partner, chorąży Mirosław Leszcz
Nazwiska nieprzypadkowe, tak?:)
Rika pisze:― Jedziemy w lewo.
Nie, kurna. Dzisiaj ja prowadzę, więc się przymknij
Chorąży w taki sposób odnosi się do oficera starszego stopniem?
Ci żołnierze są bardzo nieprzekonujący.
Rika pisze:działa― Dobra. To poczekamy, czy się rozpuknie.
Czemu miałby się rozpuknąć?
Rika pisze:na łysym szczycie wzniesienia.
Po czym zahamował tak gwałtownie
Tak się nie pisze akapitów.
Rika pisze:Oto z helikoptera, niewątpliwie porwanego ― bo kto z uprawnionych do lotów wyczyniałby z nim takie cuda ― czyli mającego za moment zmienić się we wrak, uciekał pilot. Dyndał pod nim, uwieszony dosłownie na sznureczku i najwyraźniej roiło mu się, że potrafi ocalić skórę lądując na płaskiej ścianie.
Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Możesz mi jakoś rozjaśnić tę sytuację?
Rika pisze:wyrwał na przód
Naprzód.
Rika pisze:Obejrzał się na czerwone stoki,
Wcześniej stoki były rdzawe.
Rika pisze:pilot helikoptera jest wleczony po skałach, zaś sam śmigłowiec powoli wylatuje za państwową granicę.
Helikopter sam leci? Jeśli ma autopilot to przydałoby się o tym wspomnieć.
Rika pisze:ciekła mu stróżka krwi
Stróżka to żona stróża.
Strużka krwi.
Rika pisze:― Co teraz?… ― spytał Mirosław nieco roztrzęsionym głosem.
― Przede wszystkim, zamieniamy się miejscami.
Genialna myśl. Widziałem to w "RRrrr: kiedy jaja miały kły", kiedy bodajże wódz jaskiniowców mówi coś takiego.

Z łąpanki to tyle. Nie czyta się źle. Popracuj nad warsztatem.
Mam mieszane uczucia. Tekst niby fajny, ale tych błędów jednak trochę jest.
Ale generalnie jestem na plus, jeśli bez większych kłopotów przeczytałem całość :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

5
Rika pisze:Echo niosło się po budynku, gdy biegł. Wokół pusto, nikogo, jak okiem sięgnąć. Całe szczęście, bo gdyby teraz przypadkiem ktoś się pojawił, trzeba by go było udusić.
Nie dość, że nie wiadomo kto biegnie (może jak wspomniał Bartosh, nawet sam budynek), to na dodatek, jak ktoś się pojawi to ten budynek, lub w każdym razie tego co biegnie, trzeba by udusić. Tak to niestety wygląda. Uściślij tę część.
Rika pisze:Przy betonowych stopniach kolejny raz obejrzał się przez ramię,
A kiedy obejrzał się po raz pierwszy? Chyba, że to urywek i po raz pierwszy obejrzał się chwilę wcześniej.
Rika pisze:w żółtym półmroku żarówek spuszczonych z sufitu
Kompletnie nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Rika pisze:Tylko ślepe ściany i folia dzieląca korytarz na pół. Wczoraj łopotała w przeciągu wśród ryku wiertarek i wesołych przekleństw inżynierów
Och joj.
1. Ściany nie mogą być ślepe. Może być ślepy zaułek, czy droga. Ślepe ściany brzmi, jakby były niewidome.
2. Jak przekleństwa mogą być wesołe?
Rika pisze: Po Placu Wojskowym kręciło się niewielu ludzi, ale jednak jacyś byli. Patrol?
Na czerwono można wywalić.
Rika pisze:Nad jego głową, na lądowisku stoi w szeregu kilka helikopterów starego typu, w tym ― w tej chwili tylko jeden ― zwiadowczy. Kolejny punkt programu to porwanie go tak, by nie dać się w międzyczasie postrzelić. Czyli fraszka.
Trochę to wygląda, jakby tam stało w szeregu kilka helikopterów i nagle stał już tylko jeden. Nie lepiej napisać, że spośród nich potrzebował tylko jednego? No i, co to jest ten helikopter "zwiadowczy" ? Czym się różni od pozostałych? Typowe, zwiadowcze to z tego co wiem, maszyny bezzałogowe. Ostatnio drony.

"Czyli fraszka." - Fraszka: krótki utwór liryczny, zwykle wierszowany lub rymowany.
Rika pisze: ale nasłuchiwał jeszcze chwilę, nim zdecydował się wyjść na czworakach, by dopaść swój cel – najmniejszy śmigłowiec.
Miał nadzieję, że nikt nie wyglądał akurat przez okno żadnego z sąsiednich gmachów. Mimo pośpiechu rozejrzał się.
1.To tak jakby musiał nasłuchiwać, żeby móc wyjść konkretnie " na czworaka", bo jakby nie nasłuchiwał to by mógł wyjść normalnie.
2. Na czerwono. Pośpiech nie przeszkadza w rozglądaniu się. Ja bym to zdanie usunęła.
Rika pisze:iałaNa ośnieżonym szczycie najwyższej góry w łańcuchu otaczającym ośrodek, całkiem niedaleko, czerniała iglica strażnicza. Sterczała bez ruchu, najeżona lufami. Nikogo w niej nie ma


Początek przekombinowany, za dużo tych opisów. Iglice zazwyczaj sterczą bez ruchu. Więc na czerwono można usunąć.
Rika pisze:Dla niewprawnego oka niemożliwy do rozszyfrowania układ przełączników, dźwigni, pokręteł, przycisków i tarczowych wyświetlaczy - dla niego widok powszedni.
Może nie niemożliwy, ale trudny. Przecież ludzie aż tak głupi nie są, żeby nie dojść do tego, co do czego może mniej więcej służyć.
Rika pisze:prędkości z wolna, lecz coraz szybciej
Nie brzmi to najlepiej.
Rika pisze:Zdawało się, że gdzieś poniżej dziesiątki nóg wbiegają po schodach
Poniżej "dziesiątek nóg" ktoś wbiega po schodach. Wystarczy po "poniżej wstawić przecinek i zdanie zmieni sens na właściwy.
Rika pisze: rozległego od horyzontu po horyzont
Horyzont jest tylko jeden. To znaczy, widzimy jedną linię horyzontu.
Rika pisze: Geometryczne wzory tworzone przez kloce budynków zostawały w tyle
Bryły budynków.
Rika pisze:Rozcinać przewody?
Przecinać.
Rika pisze:Przeszukał wzrokiem kabinę, choć rozsądek podpowiadał, że nie należy oczekiwać spadochronu w helikopterze z wmontowaną bombą.
Dlaczego nie? Przecież jak ktoś znał hasło, to latał tym helikopterem normalnie.
Rika pisze:Ogień wybuchu i tak go dosięgnie.
Sam wybuch wystarczy.
Rika pisze: Przed nim rozpościerał się widok na rdzawe zbocza, stromo opadające daleko w dół. Na wschodzie Słońce topiło blaski w górskich jeziorach, a biel ośnieżonych wierchów kłuła w oczy.
To jakie te góry były? rdzawe czy białe? Plus - opada się zawsze w dół, nie da się opadać do góry.
Rika pisze:― Dobra. To poczekamy, czy się rozpuknie.
Co to znaczy rozpuknie?

:nemo:
Rika pisze:Podskakując na wertepach gubiła ekwipunek strażników, który po prostu wylatywał za pokład, ale za to już po paru chwilach cel pościgu znów dał się dostrzec.
To oni go gubili. Samochód sam się nie prowadził.
Rika pisze:bo widok roztaczający się z polany był nazbyt niezwykły, by uronić którykolwiek szczegół.
Co chciałaś powiedzieć przez "uronić szczegół" ?

To tyle co udało mi się wyłapać.
Druga część jest o wiele lepsza od pierwszej, nie wiem skąd tak duża rozbieżność w tekście. Mimo wszystko warto jeszcze ćwiczyć, bo błędów jest sporo.

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony śr 26 lut 2014, 00:08 przez Mandragora, łącznie zmieniany 1 raz.

6
Dziękuję za rady, uwagi, pochwały i przygany! W ogóle wszystkim, którzy na tym forum poświęcają czas i energię na pomaganie niedoświadczonym kmiotkom, losie zapłać w sukcesach. Jesteście super :)

slavcu2723,

nie bardzo chciałam pisać kim jest pilot ani nawet jaki jest, żeby pozwolić czytelnikom wyobrazić go sobie wedle ich własnych pomysłów.[hide] Napiszę Ci w tajemnicy, że on i tak długo z nami nie pobędzie. Czy mimo to powinnam według Ciebie trochę więcej informacji na jego temat ujawnić, czy wtedy będzie się lepiej czytało? Przy okazji - wraz z tą postacią na dłuższy czas zniknie z mojego utworu ton szpiegowsko-militarno-sensacyjny. Z jego kilkoma nawrotami chyba jakoś sobie poradzę bez zatrudniania researchera... będzie trzeba. I to by było na tyle u mnie "męskiej literatury" (aczkolwiek zapowiada się ilościowa przewaga mężczyzn w tej powieści), przepraszam, że tak mało ;) i na razie nie dość przekonująco. Będę się bardzo starała, żeby finalnie to wypadło lepiej. Na usprawiedliwienie mam tyle, że dotąd skleciłam chyba z trzy opowiadania, więc dopiero zaczynam się uczyć. [/hide] Wieżyczka, widzę, zadziałała odpowiednio, bo owszem akcja osadzona jest w przyszłości.


Triceraton,

nie, nie stawiam warunków. Po prostu chciałam mieć jakieś potwierdzenie, że moje uwagi mogą być słuszne. Ja taki świeżaczek...
Co do czasów przeszłego i teraźniejszego: może jeszcze mi to nie wychodzi tak dobrze, jak bym chciała, ale przeplatam je świadomie i celowo. Mogłabyś mi może podpowiedzieć, jak według Ciebie da się to tutaj ulepszyć? Bo rezygnować z tego nie chcę.
(tu mówi chyba jeden z mężczyzn) - Włam zaczynamy od sprawdzenia, czy aby nie jest… - (z wielkiej litery)klamka pyknęła - otwarte!
Nie, nie mówi. Postawiłam na narratora, który czasem wchodzi bohaterowi w głowę, zamiast tylko polatywać nad jego ramieniem, dlatego prezentuję myśli pilota w ten sposób. Dobrze mi się tak pisze, naturalnie, powiedziałabym. Dlatego mam nadzieję, że w miarę czytania da się do takiej narracji przyzwyczaić.

Bardzo jestem rada, że udało mi się zainteresować Cię tym fragmentem :) Nieco więcej mogłabym posłać tylko na maila, bo zamierzam pracować nad "Azylem", aż uda mi się go wydać. Od następnego razu na Weryfikatorium będę już publikować teksty pisane specjalnie z myślą o forum.


Bartoshu16,

wiesz, z oszczędzaniem to miałam na myśli tylko babolowy konkurs, ale tylko tym razem - od następnego już niech się dzieje co chce ;) Nie liczę na taryfę ulgową w ocenianiu, wręcz przeciwnie - wyczekuję każdej konstruktywnej krytycznej uwagi. Dzięki Twojej łapance będę odtąd jeszcze bardziej uważać na błędy (pomyłka z "ó" w moim tekście! jestem przejęta grozą o.o). Część z rzeczy, które wyliczyłeś jako brzydkie, mi się podoba (całkiem możliwe, że to jakaś choroba świeżaczków i za jakiś czas mi przejdzie; nie wiem, czy powinnam wymieniać, o co dokładnie mi chodzi - zdaje się, że w regulaminie jest coś o komentowaniu samego tekstu, a nie postów pod nim...), więc póki co je zostawię bez zmian, ale każdy z cytatów w Twoim poście dał mi do myślenia. Nigdy się nie krępuj mnie poprawiać ile dusza zapragnie ;)

[ Dodano: Pią 22 Lis, 2013 ]
PS. mógłbyś sprecyzować, jak mam poprawiać warsztat (oprócz pisania jak najwięcej, bo to oczywiste ;) )?
A z tą sytuacją do wyjaśnienia, o którą spytałeś, jest tak, że obszerniej opisuje ją kolejny rozdział; może zamiast tłumaczyć, co to miało być, zastanowię się, jak poprawić tekst, żeby nikt później nie miał podobnych wątpliwości. Może coś przestawię gdzie indziej. Albo w ogóle trochę zmienię wydarzenia.

[ Dodano: Pią 22 Lis, 2013 ]
Mandragoro,

Tobie również dzięki wielkie za listę złych rzeczy! Podobnie jak z listą od Bartosha16 - tu również nie jestem gotowa 100% z wymienionych przez Ciebie potknięć uznać za błędy (np. ślepe ściany - naprawdę, ściany mogą być ślepe, sprawdziłam to w słowniku; to znaczy, że nie mają drzwi ani okien), ale bardzo mi pomogłaś tą wyliczanką i tak jak mi radzisz, będę dużo ćwiczyć :)
Bujna wyobraźnia to zagrożenie. Oferuje spełnienie wszystkich marzeń... w zamian wolę, by spełniać je na jawie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”