Kordian Bizarro opowiadanie

1
Kordian Bizarro
rozdział I: Car Mikołaj

wulgaryzmy przemoc seks, wszystkie postacie są pełnoletnie, tekst też tylko dla pełnoletnich


SEXPrzed wejściem do carskiej sypialni spało dwóch wartowników, pierwszy sprytnie wprasował się w wielką donicę, drugi rozwalił się na fotelu jak wydymana kurewka, przeklinająca dzień, w którym podkusiło ją przystąpić do grópona.
SEXKordian wyciągnął sztylet, wszedł do komnaty i zobaczył Mikołaja posuwającego od tyłu jakąś panienkę.
SEX- Dobrze, że jesteś! – zawołał skonany car- ta mała mnie wykończy, Roman z Chinatown mi ją podesłał. Już nie daję jej rady!
SEXKordian zawiesił wzrok na lolitce; bardzo młoda, szczupła, zgrabna, białe podkolanówki i podwinięta bluzka, czerwona mini w kratkę a z ryja jakby Avril Lavigne.
SEX- Przejebienna jest!
SEXZawołał i mocno przyklasnął z radości, a że nie schował sztyletu, przebił sobie lewą dłoń na wylot. Rozgarniętym się jest, albo i nie.
SEXCar śmiał się do rozpuku, lolitka patrzyła z przejęciem a Kordian krzyknął z przerażeniem:
SEX- O kurwa! Zaś mnie wyjebią do Watykanu, że niby znowu mam stygmaty!
SEXMała podeszła i uklęknęła przed nim by zlizywać cieknącą krew.
SEX- Spierdalaj szmato! Dziwię się, jak możesz mówić tymi ustami, nie mówiąc o jedzeniu.
SEXPogardą w głosie mógłby wyszydzić zajadle kurduplowatość każdego Chińczyka z osobna, ale mała tylko uśmiechnęła się tajemniczo. Cara z kolei dopadł kurewny atak śmiechu - wił się po podłodze jak niedobity karp na patelni i dopiero po paru minutach wycedził z siebie:
SEX- Ona nie je tymi ustami! Ona usta ma tylko dla gości!
SEXLolitka odchyliła się nieco do tyłu i palcem pokazała swą wyjątkowość. Na widok dziurki nad pępkiem pociemniało mu w oczach i zastygł z uniesionymi na wysokości piersi rękami.
SEX- Prosto do żołądka! Mówiłem; usta ma tylko dla gości.
SEXDuma w głosie Mikołaja mogłaby uczynić każdego Chińczyka odpornym na najbardziej zjadliwe szyderstwa.
SEXCar uspokoił się już zupełnie i w posągowej postawie czekał na reakcję Kordiana, który przypatrywał się z obrzydzeniem stopniowo przechodzącym w zaciekawienie, aż w końcu spojrzał przebiegle na Mikołaja. Ten zrozumiał młodzieńca bez słów:
SEX- Nie radzę. Kwas cię obrzeza!
I cara znowu dopadł śmiech, niepohamowany jak parcie pikeja na szkło. Kordian zrobił minę polskiego piłkarza po meczu i ta cipowatość wzbudziła w lolitce samarytańskie pragnienie pocieszenia:
SEX- Mogę ci postawić? Zrobię ci tak dobrze, że przejdą ci głupie pomysły mój ty świntuszku, napewno masz dużego, no nie wstydź się, słodziaku.
SEXZniewalającej kokieterii w jej głosie wystarczyłoby by każdy Chinol uwierzył, że ma największego a wprawą, z jaką zaczęła ssać, podpuściłaby samego diabła do zakładu, iż zdążyłaby obciągnąć wszysktim żółtkom po kolei zanim skończą drugą linię metra.
SEXCar stał przy łożu, z wzrokiem utkwionym w jednym punkcie, Kordian z małą patrzyli sobie w oczy; opowiadała mu o prawykonaniu w rezydencji Sand Poloneza op. 26 cis-moll i o wzruszeniu, jakiego doznała słuchając kompozytora.
SEX- Dziś grają całkiem inaczej niż on grał. Nie, on nie grał, on oplatał duszę!
SEXSkończyła swój egzaltowany bełkot równo ze spustem. Kordian dopiero teraz zauważył, że mała ciągnęła swój wywód równolegle z kutasem- mówiła brzuchem.
SEXMłodzieńcowi pociemniało w oczach jak na Mont Blanc, gdy dopiero przed atakiem szczytowym zorientował się, że Gustaw podmienił mu butle z tlenem na dwa wagony czerwonych Carmenów.
SEXMikołaj patrzył na przebitą na wylot dłoń i bawił się sam ze sobą a jego twarz wykrzywił demoniczny grymas dzikiej żądzy.
SEXKordian dopiero teraz zauważył odpychającą brzydotę cara; łysina okolona rozwichrzonym wiankiem i przechlany penerski ryj, zastygły w kwintesencji mimiki osiedlowego erotomana - gawędziarza wydawały się tym obleśniejsze im namacalniej rozumiał, że jego rana stała się obiektem seksualnym.
SEXCar ślinił się i zbliżał niepostrzeżenie. Mała usunęła się na bok.
SEX- Nawet o tym chuju nie myśl! - desperacko krzyknął Kordian.
SEX- Kori, obiecuję, będę delikatny, nie będzie bolało.
SEXGdyby podzielić dar przekonywania między wszystkich Chinoli, wystarczyłoby, aby wmówili sobie nawzajem, iż żyją w najbogatszym kraju świata a każdy z nich jest wysokim blondynem.
SEX– Spierdalaj dziadu!
SEXCar zbliżał się niebezpiecznie niczym kolos z gramatyki opisowej. Kordian cisnął sztyletem. Mikołaj zasłonił się dłonią i teraz obaj mieli nadprogramowe dziurki.
SEX- O kurwa, zaś mi wjebią tu tego ciula Rasputina, że niby znowu mam stygmaty.
SEX- No to masz zjebany ryju, co chciałeś.
SEXKordian, pełen rezonu skinął na małą by powtórzyła wywód o Szopenie a Mikołaj w tym czasie wszedł pod łoże mamrocząc coś o dwunastu calach i jebaniu w dupę. Lolitka dość szybko odchudziła Kordiana o parędziesiąt mililitrów spermy i na klęczkach wróciła na łoże, spod którego wystawała carska łysina.
Kordian postanowił wykorzystać ten moment na załatwienie właściwej sprawy, nabrał powietrza i zagrzmiał jak Piłat do Joszuy:
SEX- Co z tą Polską!?
SEX- Co? – próba gry na czas była prymitywna zarząd PZPN.
SEX- Co z tą Polską?! – ponowił tonem Lindy przesłuchującego prokuratora Nawrockiego w prosektorium.
SEX- Rosja nigdy nie odda Kuryli! – car wrzasnął jakby przemawiał do wszystkich Chinoli naraz.
SEX- Jakich Kuryli ćwoku? Polska, nad Wisłą. – Kordian wbrew swoim intencjom przybrał łagodny nauczycielski ton.
SEX- A! Wisła!
SEX- Tak! Wisła! – słychać było wyraźną ulgę w głosie młodego patrioty.
SEX- Tego nie da się zrobić – rzekł oschle car - parchów wpuszczacie nawet na boisko.
SEX- Że co?
SEX- Melikson – dumnie odparł Mikołaj, niczym słaby uczeń przypadkowo znający odpowiedź.
SEXKordian bezpowrotnie utracił inicjatywę, spuścił głowę i z wypieranym niedowierzaniem ledwie słyszalnie przyznał, że „wszystkie drogi prowadzą do Żydów”. Car wstał i przybrał wyniosłą postawę perfekcyjnej kury domowej z reklamy środka do czyszczenia kibli.
SEX- To ja już pójdę – Kordian godnie skinął na pożegnanie i ruszył do wyjścia.
SEX- Bracie! – kordialnie zawołał car – twój sztylet, łap!
SEXMikołaj rzucił narzędziem niedoszłej zbrodni a Kordian złapał je okiem. W czasie gdy lolitka robiła rannemu prymitywny opatrunek z podpaski i stringów, Mikołaj dramatycznie tłumaczył się, że to niechcący, przemilczał jednak pytanie czemu rzucał na wysokości głowy.
SEX- Wyglądasz teraz jak Stauffenberg – Car zdradził tym, że dobrze zna życie Kordiana.
SEXTen zdziwił się, ale przyznał, iż rzeczywiście jutro jedzie do Onkla Adiego. W ramach rekompensaty Mikołaj użyczył mu małej na tydzień, do zwrotu bez wyraźnych śladów użytkowania. Po krótkim acz burzliwym targu Kordian wydębił jeszcze roczny zapas przypraw i w prowadząc małą na smyczy wyszedł z przeklętej komnaty, niewiadomo kiedy zmieniając strój na mundur pułkownika Wermachtu.
SEXNa odchodnym postanowił zrobić psikusa śpiącym wartownikom; zabrał im wszystkie papierosy i poderżnął gardła.
Ostatnio zmieniony czw 03 kwie 2014, 00:22 przez Smoke, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Smoke, to jest wulgarne i bez sensu.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
dorapa pisze:Smoke, to jest wulgarne i bez sensu.
Ale dorapa... przeciez ekhm... stoi jak wół: "bizarro, seks, przemoc, wulgaryzmy". O zaskoczeniu nie może być mowy ;)

Jest kilka perełek.

"Zawołał i mocno przyklasnął z radości, a że nie schował sztyletu, przebił sobie lewą dłoń na wylot." Urzeka mnie prostota tego opisu.

I ta nutka psychologii: "Kordian zrobił minę polskiego piłkarza po meczu i ta cipowatość wzbudziła w lolitce samarytańskie pragnienie pocieszenia", chociaż "samarytańskie pragnienie pocieszenia" to cięzki zlepek.

W ogóle jest trochę takich ciężarów np. z niektórymi porównaniami już przesadziłeś, za długie, zanim dobrniesz do końca, nie pamiętasz początku i nie ma punchu.

"Mikołaj rzucił narzędziem niedoszłej zbrodni a Kordian złapał je okiem" - zdecydowanie opisy akcji wychodzą Ci świetnie :D

A jeśli chodzi o fabułę to ogólnie dość zachowawczo, klasyczna akcja, lolitka sie uwija, jak zwykle, a panowie tylko coś tam przebąkują o stygmatach i maczaniu ogóra w kwasie i nic z tego nie wychodzi poza sferę fantazji. Co mnie w sumie cieszy, bo raczej na pewno bym wymiękła ;)
„Nie rozumiem, wie pan, jak można przechodzić koło drzewa i nie być szczęśliwym, że się je widzi? Rozmawiać z człowiekiem i nie być szczęśliwym, że się go kocha!”

„I co to znaczy śmieszny? Cóż z tego, ileż to razy człowiek bywa albo wydaje się śmieszny? A teraz prawie wszyscy zdolni ludzie strasznie się boją śmieszności i w skutek tego są nieszczęśliwi.”

F.D.

5
A ja najpierw spytam - skąd inspiracja? Czy to było coś takiego, że podczas czytania "Kordiana"/wspominania go wpadło Ci do głowy: "A jakby to wyglądało, gdyby..."?
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

6
Przed wejściem do carskiej sypialni spało dwóch wartowników,
przed drzwiami - dokładniej wprowadza w scenę.
Kordian zawiesił wzrok na lolitce; bardzo młoda, szczupła, zgrabna, białe podkolanówki i podwinięta bluzka, czerwona mini w kratkę a z ryja jakby Avril Lavigne.
jest różnica pomiędzy pisaniem jak prosty człowiek (np. twoi bohaterowie są prości) a pisanie prostacko. Tu piszesz prostacko.

A nie, dalej też jest prostacko - brakuje całkowitego rozgraniczenia narratora od podmiotów, czyli bohaterów. To jest jedyny minus tekstu. Minus tak wielki, że całość czytałem z zażenowaniem, i nie dlatego że jest tam sperma, rżnięcie w dupę i inne dziwactwa, ale dlatego, że narrator jako taki nie istnieje - jest wtopiony w scenę, przez to całość ma - zachowując twój język - gówniany smak.

Pomijając aspekt odbioru i brak jakiegokolwiek sensu w tekście, muszę przyznać, iż konstrukcja jest przyzwoita - tak dialogi jak i opisy (porównania) są barwne, życiowe i trafne. Elementarnie, tekst jest bez zarzutu - szkoda, że taka poprawność marnuje się w czymś tak słabym.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

7
Kordian, pełen rezonu skinął na małą by powtórzyła wywód o Szopenie a Mikołaj w tym czasie wszedł pod łoże mamrocząc coś o dwunastu calach i jebaniu w dupę.
inter, urwał, punkcja!! <warczy, zawijając sie w wyimaginowany ogon>
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

8
Sud_Pralad pisze:Ale dorapa... przeciez ekhm... stoi jak wół: "bizarro, seks, przemoc, wulgaryzmy". O zaskoczeniu nie może być mowy
Nie może? Jak to napisałeś? ...ekhm... Jak dla mnie autor pomylił gatunki. Bo zamiast bizarro, powinien wpisać coś całkiem innego. Co? Nie wiem.
Sięgnę do info o bizarro z "Niedobrych literek" i zacytuję:
- bizarro-fiction, zwane też avant-punkiem albo neosurrealizmem, jest najnowszym, najoryginalniejszym i zdecydowanie najdziwniejszym gatunkiem literackim. Wszystko w nim jest po prostu cholernie zakręcone: tytuły książek, ich fabuły i okładki, nawet autorzy bywają dosyć dziwaczni,
- Książki bizarro-fiction są dobrze napisane, niewiarygodnie oryginalne i nie ma najmniejszych szans, żebyście kiedyś zetknęli się z czymś choć odrobinę podobnym.
- Niektórzy (autorzy) najbardziej idiotyczne koncepty opisują zupełnie serio. Inni najpoważniejsze idee obracają w żart.
- W Bizarro dozwolone jest właściwie wszystko. Liczy się przede wszystkim kreatywność, chęć stworzenia czegoś niepowtarzalnego i interesującego dla czytelników.

http://niedobreliterki.wordpress.com/ni ... projekcie/

To ja pytam, gdzie w tekście Smoka kreatywność, niepowtarzalność, oryginalność? Jak dla mnie nigdzie. Co oryginalnego w opisywaniu lolitki, która obsługuje klienta? Co niepowtarzalnego w parodii szkolnej lektury? Trauma postlicealna?
Autor uprzedził o wulgarności i chwała mu za to. Tylko niech mi wyjaśni, po co napisał ten utwór. Jaką ideę w nim zawarł? Jakąś ośmieszył? Stworzył nową wartość? Bo jak rozumiem bizarro, to takie jest jego zamysł. Może jednak rozumiem źle?

A może to ćwiczenie literackie? Sztubaki z gimnazjum pisują takie cuda, żeby obłaskawić nowe sfery życia.

Jestem bardzo pełnoletnia i może dlatego nie łapię ani głębi, ani dowcipu, ani przewrotności. To mnie tylko zniesmaczyło. Czytałam kilka opowiadań bizarro i nieźle się bawiłam, choć nie są dobre, łagodne i spolegliwe. Zabrała się za "Kordian Bizarro" tylko ze względu na pojawiające się w opisie bizarro. I teraz żałuję. Bo koło bizarro to, jak dla mnie, ten kawałek może i stał. Ale bardzo daleko.

ps. Sud_Pralad - przepraszam za zmianę płci. :)
Ostatnio zmieniony ndz 03 lis 2013, 10:12 przez dorapa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

9
No i teraz lepiej się rozumiemy (chyba :). Widzisz, po prostu uważam, że "wulgarny i bez sensu" to nie do końca zarzut w tym kontekście, za to "mało kreatywny, nieoryginalny" już tak.

Swoją drogą ciekawy ten opis, który przytoczyłaś. Jak można o całym gatunku literackim napisać:
Książki bizarro-fiction są dobrze napisane, niewiarygodnie oryginalne i nie ma najmniejszych szans, żebyście kiedyś zetknęli się z czymś choć odrobinę podobnym.
?

To jakby o melodramatach napisać, że wszystkie są dobrze napisane, niewiarygodnie wzruszające, chwytające za serce i po przeczytaniu płaczesz cały wieczór.

Albo bizarro aspiruje to bycia odrębnym gatunkiem literackim, albo jest po prostu słowem opisującym wąską grupę naprawdę dobrych utworów.
Co oryginalnego w opisywaniu lolitki, która obsługuje klienta?
Całkowicie się zgadzam. Sama to napisałAm w swoim poście, pod koniec, gdzie już chyba nikt nie doczytał ;)
„Nie rozumiem, wie pan, jak można przechodzić koło drzewa i nie być szczęśliwym, że się je widzi? Rozmawiać z człowiekiem i nie być szczęśliwym, że się go kocha!”

„I co to znaczy śmieszny? Cóż z tego, ileż to razy człowiek bywa albo wydaje się śmieszny? A teraz prawie wszyscy zdolni ludzie strasznie się boją śmieszności i w skutek tego są nieszczęśliwi.”

F.D.

10
Na odchodnym postanowił zrobić psikusa śpiącym wartownikom; zabrał im wszystkie papierosy i poderżnął gardła.
Złowione i zapamiętane, bo świetne.
Flesze, Smoke, masz kapitalne - zaskakują, śmieją się, zamyślają - ale z samych fleszy ciężko zbudować coś więcej niż reklamę. Jako kopiłrajter trafiasz w punkt, strzał za strzałem za strzałem zastrzałem. Myślę, że jesteś fajnym partnerem do kilku buchów na dachu czegoś wysokiego, Twoja głowa lata w kompletnie tęczowe rejony.
Już wracam.
Jeśli trafisz w swój pomysł i fabuła zgra się z możliwościami - pozamiatasz. Tutaj dobrze nie jest, bo to - takie mam wrażenie - tylko Twoja zabawka, ot, notatki w czasie dyndania nogami sto metrów nad ziemią.
Nie spadnij.
Wiesz? Nie istniejesz.

11
No dobrze, mniej czy bardziej bizarro, jest to jednak opowiadanie, a nie tylko zbiór metafor albo porównań o dość rozmaitym stopniu kunsztowności. I to opowiadanie całkiem spore, nie żadna miniaturka na 2000 znaków.
Można by się zatem spodziewać, że będzie miało konstrukcję, właściwą dla opowiadań, czyli ukierunkowaną akcję, narastanie napięcia, punkt zwrotny, pointę... U Ciebie z elementów konstrukcyjnych pozostała tylko klamra, akcja natomiast wygląda tak, że Kordian wchodzi do sypialni cara, gada, pozwala albo i nie pozwala zrobić sobie to czy owo, wychodzi. Dobrze przynajmniej, że:
Smoke pisze:Na odchodnym postanowił zrobić psikusa śpiącym wartownikom; zabrał im wszystkie papierosy i poderżnął gardła.
No, jest pointa. I to całkiem niezła, zważywszy znaczenie słowa psikus. Cała reszta natomiast rozłazi się jak ineksprymable z chińskiej bawełny GMO.
Dla mnie rzecz jest jeszcze o tyle chybiona, że bohaterem uczyniłeś Kordiana. A Kordian szedł do sypialni, żeby zabić cara. Jak się to skończyło, wiadomo. Ale Twój Kordian wszedł. I natychmiast zapomniał, po co przyszedł.
Czytam, czytam i cały czas się zastanawiam: kiedy sobie przypomni? Ano, nigdy. Zostało mu tylko przerzucanie się grepsami, typu: co z tą Polską? Początki Alzheimera ma?
A przecież tę sytuację można było rozegrać w konwencji groteskowej, i to na rozmaite sposoby. Bez tego punktu wyjścia przywołanie Kordiana jako głównego bohatera nie ma właściwie sensu. Na jego miejscu równie dobrze mógłby być generał Zajączek, lejbgwardzista Andrzej Jakiśtam, albo nawet bezimienny stajenny. Ze sztyletem znalezionym na korytarzu.
Żonglowanie postaciami czy sytuacjami, które ktoś wcześniej wymyślił, narzuca jednak pewne ograniczenia. Nie można ich traktować najzupełniej dowolnie, gdyż tracą swój pierwotny sens, nowego zaś nie zyskują. Nawet, jeśli ten sens miałby się zawierać w zabawie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

12
zebrałem trochę rozumów, pewne rzeczy wprowadzę zgodnie z sugestiami, inne przyjmuję do wiadomości
na początku przepraszam za błąd jaki popełniłem przy wstawianiu- napisałem opowiadanie, a powinienem napisać cykl opowiadań- a to jest op otwierające.
to ucina wszelkie pytania i zarzuty o sens i przesłanie- wyjdzie w praniu
ten rozdział ma pokazać czytelnikowi co będzie dalej i jest decyzja- albo lektura albo koniec romansu, każdy ma gatunki, które omija, więc rozumiem, że ktoś sobie odpuści- ok :)
dorapa pisze:Smoke, to jest wulgarne i bez sensu.
dokładnie tak samo podsumowano Szkołę uczuć :) co więcej w le figaro stwierdzono, że to kompendium opisów a nie powieść
a tu masz o bizarro
http://www.literatura.gildia.pl/publicy ... aczna-fala

Wedle uprawiających bizarro, ma być to literatura przeznaczona do zabawy. Humorystyczna, nieprzesadnie skomplikowana stylistycznie, z wartką akcją bez zbędnych dłużyzn. Nie znaczy to, że ambitne treści czy przemyślenia się nie zdarzają – wręcz przeciwnie – ale nie one są celem twórców. Liczy się, kolokwialnie rzecz ujmując, jazda bez trzymanki.

jeżeli tekst kogokolwiek rozbawił, uważam zadanie za wykonane,
dorapa pisze:To ja pytam, gdzie w tekście Smoka kreatywność, niepowtarzalność, oryginalność? Jak dla mnie nigdzie.
kurde, wiedziałem, żeby napisać opowiadanie o młodym księciu, następcy tronu, który musi odbyć niebezpieczną podróż by zdobyć magiczny kamień bez którego nie uda się obronić kraju przed jaszczuromakaronosmokami, oczywiście w międzyczasie zakochuje się w księżniczce z wrogiego księstwa lub ew. op o gimbusie odkrywającym w sobie jakąś supermoc - żart :P
dorapa pisze:Tylko niech mi wyjaśni, po co napisał ten utwór.
możesz uznać kordiana za literaturę wagonową- nie mam nic przeciwko, od głębokiego przesłania mam inne fabuły i w innej formie
przy nefrytowym cesarzu, Leszek doradził bym napisał coś pokręconego dla rozruszania warsztatu, teraz Martinius napisał szkoda, że taka poprawność marnuje się w czymś tak słabym.
szukam, próbuję, poszukuję. do tej pory napisałem łącznie wszystkiego mniej niż 200k, dałem sobie milion na rozwój warsztatu- piszę więc bez żadnej spinki i napinki różne rzeczy (ale zapewniam Cię, że cały cykl ma motyw przewodni i nie jest to wyłącznie akcja dla akcji)

dorapa pisze:Co oryginalnego w opisywaniu lolitki, która obsługuje klienta?
mylisz pojęcia, oryginalność to nie skandalizowanie na siłę i bizarro to też nie jest skandalizowanie na siłę,

Martinius, racja z narratorem, ale to celowe, nie ukrywam, że to trochę pójście na łatwiznę dlatego też w kolejnych częściach pojawi się narracja na poziomie, może będzie lepsza
Sud_Pralad pisze:W ogóle jest trochę takich ciężarów np. z niektórymi porównaniami już przesadziłeś, za długie, zanim dobrniesz do końca, nie pamiętasz początku i nie ma punchu.
racja :)
ravva pisze:inter, urwał, punkcja!! <warczy, zawijając sie w wyimaginowany ogon>
nie rycz mała nie rycz, ja znam te wasze numery :)

b.art, nie wiem o czym mówisz :)
rubia pisze:Czytam, czytam i cały czas się zastanawiam: kiedy sobie przypomni? Ano, nigdy. Zostało mu tylko przerzucanie się grepsami, typu: co z tą Polską? Początki Alzheimera ma?
wydawało mi się, że przyjacielskim przywitaniem cara z Kordianem, lolitką i jej extra szparką i całą resztą wybiłem czytelnikowi z głowy liczenie na akcję jak w oryginalnym utworze,

bohater: racja, mógłby to być ktokolwiek, ale poszedłem na łatwiznę- przyznaję się,
rubia pisze:A przecież tę sytuację można było rozegrać w konwencji groteskowej, i to na rozmaite sposoby.
skoro to piszesz to znaczy, że gotowa jesteś podsunąć nawet jakieś rozwiązanie- bardzo dobrze, ale... to sprowadza się do przewidywalności fabularnej a tego chciałem uniknąć za wszelką cenę, nawet za cenę stawianych słusznych zarzutów,
rubia pisze:Żonglowanie postaciami czy sytuacjami, które ktoś wcześniej wymyślił, narzuca jednak pewne ograniczenia.
zgodnie z poglądami dorapy nie narzuca :) ale wiem o co Ci chodzi

13
Smoke pisze:dokładnie tak samo podsumowano Szkołę uczuć
Wysoko mierzysz! I mimo że uważam pisanie powyższego za stratę czasu, to Twój czas i Twoje "bizarro", więc - powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

15
Moim zdaniem ten tekst to taka pozorna improwizacja, pokaz umiejętności autora. Tekst czytało się lekko, nic mi nie zgrzytało, ani rażących błędów nie było, więc w tej kwestii nie mam się do czego dowalić. Jeśli chodzi o fabułę to... hmm, momentami tekst z wulgarnego staje się po prostu niesmaczny, ale myślę, że to było zamierzone (swego rodzaju szydzenie z podobnego stylu). Z rytmu wybijało mnie trochę mieszanie realiów i czasów, bez nich tekst nie byłby taki sam, ale niekoniecznie gorszy. Podoba mi się z kolei Twoja wyobraźnia i poczucie humoru, a szczególnie przypadła mi do gustu scena, gdy Kordian myśli nad dodatkowym otworem lolitki, aż się do siebie uśmiechnąłem. Z takim warsztatem i wyobraźnią powinieneś zabrać się jednak za coś dłuższego i ambitniejszego ;)
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”