Mistrzowie Ogrodów

1
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł napisania krótkiego opowiadania, które ukazuje w dość absurdalny (delikatnie mówiąc) sposób zawód Architekta Krajobrazu.
Postanowiłem przelać to i dam tutaj dwie moje wizje. Mam nadzieję, że wcześniej nikt nie wpadł na podobny pomysł, chociaż szczerze w to wątpię.


Zapraszam do czytania i wyrażania swoich opinii.

I
Carl, młody człowiek, który niedawno ukończył studia na kierunku Architektury Krajobrazu kupił sobie niedawno dom. Właśnie spędzał popołudnie w swoim ogrodzie i postanowił, że sam go zaprojektuje, co byłoby wygodne, tym bardziej jeżeli brać pod uwagę opłaty za usługę takich architektów. Klęcząc nad skalniakiem, w którym sadził właśnie Kostrzewę i Starca, zajechała biała limuzyna pod jego dom. Wysiadł z niej przeogromny człowiek o czarnym kolorze skóry. Miał czarne afro na głowie, które było przesadnie wielkie. Miał również biały garnitur i złoty łańcuch z logiem czterolistnej koniczyny. Miał ręce założone na piersiach i patrzył na płot młodego mężczyzny.

Czarny mężczyzna ruszył ciężkim krokiem w kierunku ogrodu. Otworzył z impetem furtkę. Wkroczył na ziemie Carla i spojrzał na niego gniewnym wzrokiem. Tak jakby chciał go zamordować.
- Ty! - Wykrzyczał przesadnie głośno potężny murzyn.
- Ja. - Odpowiedział w desperacji Carl.
- Myślisz, że jesteś prawdziwym Architektem Krajobrazu?
- No, właściwie... Tak, mam certyfikat. - Powiedział szybko oczekując reakcji przybysza.
- Właśnie nie! - Oburzył się przesadnie Olbrzym.
Czarnoskóry przybysz wsadził z impetem rękę w skalniak. Ziemia aż się obruszyła. Carl podskoczył. Po chwili tamten wyjął rękę z gruntu i wyciągnął nitkę korzeni.
- Widzisz to?!
- Widzę. Korzeń Begonii.
- CHORY KORZEŃ! - Wydarł się na cały głos murzyn.
- Można troszkę ciszej?
- NIE!!! - Wydarł się jeszcze głośniej.
- Jak pan chce, ale co z tym korzeniem?
- Przez taki błąd mógłbyś zniszczyć sobie cały ogród, a bynajmniej ten skalniak! - Odwrócił się na pięcie i szedł w kierunku furtki. Oszołomiony Carl siedział na ziemi i nie wiedział co zrobić.


Gdy Mark wszedł do limuzyny tam czekało na niego czterech innych afroamerykaninów o podobnych uniformach i fryzurach.
- Kolejny palant!
- Dokładnie - Odpowiedzieli równocześnie jego towarzysze.
- Jak można się dopuścić takich błędów? JAK?!
- Amator - odpowiedział najbliżej siedzący murzyn.
- Nasza specjalizacja schodzi na psy! Jak może taki plebs dostawać certyfikat na ten szlachetny zawód?! Pamiętacie co się stało z moim kuzynem?
- Tak. - Znowu odpowiedzieli chórem wszyscy jakby byli zahipnotyzowani.
- Dobra, teraz jedźmy do naszej Akademii Architektury Krajobrazu, gdzie są sami Mistrzowie Ogrodów. - Zwrócił się Mark do szofera. - Czas się przygotować na obsadowy festiwal. Macie jakieś pomysły?

II



Joe właśnie rysował kolejny projekt, tym razem miał do zaprojektowania ogród o wielkości niemal jednego hektara. Miał przed sobą wielkie pole popisu. Teraz mógł pozwolić ponieść się wyobraźni, która zawsze była u niego atutem. Koszty niemal nieograniczone, czas... bez znaczenia. W końcu to jego własny ogród. Kiedyś poszedł na zaoczną szkołę Architektury Krajobrazu. Zdał niemal z najwyższymi wynikami i miał w swojej pracowni na ścianie certyfikat. Właśnie wykreślił na planie granice swojej działki i kończył zaznaczać swój dom. Nieopodal jego domu zatrzymała się wielka biała limuzyna. Z niej wysiadło czterech czarnoskórych mężczyzn w białych garniturach.

Gdy przekroczyli furtkę szli bezpośrednio do mężczyzny, który siedział przy biurku. Joe w pierwszym momencie się przeraził. Był wręcz pewny, że albo go zabiją, albo pobiją, a już na pewno był pewny, że są w jakiejś mafii, niewiele się pomylił. W głowie właśnie wyszukiwał informacji czy ma jakieś powiązania związane z mafią, ale obawiał się, że nie miał. Mark na dzień dobry strzelił Joe'go w mordę, przy okazji robiąc miejsce za biurkiem. W czwórkę spędzili około pięć minut przy projekcie. Potem poszli. Wszystko odbyło się niemal bez słowa. Jedyne co było słychać to jęknięcie chłopaka i ołówki, które trzymali przerośnięci murzyni z przesadnym afro na głowie.

Gdy Joe się ocknął wstał. Zobaczył odjeżdżającą limuzynę. Spojrzał na swój plan i zobaczył, że tam jest najlepszy ogród jaki widział w życiu. Był zaskoczony dokładnością planu, a w dodatku była legenda, która posiadała wszystkie nazwy roślin po angielsku i łacinie. Niemożliwe, żeby oni wszyscy znali te nazwy, a jednak. Przez wiele dni chodził po ogrodzie i wszystko mu pasowało, to co było na planie to był najlepszy ogród jaki mógł wykonać. Gdy wykonał ten ogród zawsze czuł się w nim dobrze do momentu, gdy nie przypomniał sobie w jakich okolicznościach powstał projekt. Nigdy do końca życia nie zapomniał tej wizyty Mistrzów Ogrodów, chociaż przez większość ich "wizyty" leżał nieprzytomny po celnym uderzeniu jednego z nich. Ale do dzisiaj nie mógł zrozumieć dlaczego dostał w mordę, zamiast po prostu porozmawiać. Tej tajemnicy nigdy nie miał odkryć.
Ostatnio zmieniony śr 09 paź 2013, 22:02 przez Desfaq, łącznie zmieniany 2 razy.
Siła zamknięta jest w Tobie.
Otwórz swoją głowę.

2
Lubię takie historie - z przymrużeniem oka, ironiczne, absurdalne. Ale tutaj coś nie zagrało - narracja jest męcząca, zdania są dziwnie zbudowane. Już we wstępie widać sporo błędów, później jeszcze kilka wkradło się w dialogach, interpunkcja też kuleje. Kiedyś mądry człowiek powiedział mi, żebym zaznaczał każde zdanie ze słowem "który", a następnie je tak przekształcał, by wyeliminować to słowo. Rada mądra, więc przekazuję ją dalej - tutaj jej zastosowanie zdecydowanie by sie przydało;-)
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

3
Desfaq pisze:Właśnie spędzał popołudnie w swoim ogrodzie i postanowił, że sam go zaprojektuje, co byłoby wygodne, tym bardziej jeżeli brać pod uwagę opłaty za usługę takich architektów.
Gryzie mi się to. Samo "biorąc pod uwagę" by wystarczyło.
Desfaq pisze:Miał czarne afro na głowie, które było przesadnie wielkie. Miał również biały garnitur i złoty łańcuch z logiem czterolistnej koniczyny. Miał ręce założone na piersiach i patrzył na płot młodego mężczyzny.
Powtórzenia.
Desfaq pisze:Ziemia aż się obruszyła.
Poruszyła. Chyba że ta ziemia się obraziła, to wtedy może zostać tak, jak jest.
Desfaq pisze: a bynajmniej ten skalniak!
http://sjp.pl/bynajmniej
Desfaq pisze:czterech innych afroamerykaninów
afroamerykanów
Desfaq pisze:projekt, tym razem miał do zaprojektowania
Unikałbym takich powtórzeń.
Desfaq pisze:Miał przed sobą wielkie pole popisu
Pole do popisu.
Desfaq pisze:Właśnie wykreślił na planie granice swojej działki i kończył zaznaczać swój dom. Nieopodal jego domu zatrzymała się wielka biała limuzyna.
Powtórzenia.
Desfaq pisze:a już na pewno był pewny
Za dużo tej pewności.
Desfaq pisze:powiązania związane z mafią
Powtórzenie.
Desfaq pisze:W czwórkę spędzili około pięć minut przy projekcie.
1. We czwórkę.
2. Kto spędził? Joe i Mark? Ich jest dwóch. Zaznacz, że Afroamerykanie.
Desfaq pisze:Jedyne co było słychać to jęknięcie chłopaka i ołówki
Na jakiej zasadzie było słychać ołówki?
Desfaq pisze:ogród jaki mógł wykonać. Gdy wykonał ten ogród
Powtórzenia.
Desfaq pisze:Gdy wykonał ten ogród zawsze czuł się w nim dobrze do momentu, gdy nie przypomniał sobie w jakich okolicznościach powstał projekt.
To zadanie jest źle skonstruowane. "do momentu, w którym myśli jego nawiedzało wspomnienie okoliczności, w jakich powstawał projekt" na przykład.

Od strony technicznej:
- przesadzasz ze słowem "przesadnie". Za często występuje, poszukaj synonimów.
- językowo - słabo. Powinieneś wzbogacić słownictwo,
- skąpe słownictwo skutkuje gryzącymi powtórzeniami,
- nie wiem, czy język miał być taki z założenia. Mnie to raczej wygląda na niemoc słownikową,
- błędów interpunkcyjnych jest mnóstwo. Popracuj nad tym. Zapis dialogów również nie jest właściwy.

Od strony merytorycznej:

Widząc słowo "absurd" jako gatunek tego tekstu, przeraziłem się. Myślałem, że to będzie coś pokroju "Ferdydurke", która to pozycja wymęczyła mnie niesamowicie, tak podczas lektury, jak i w trakcie omawiania. Poczułem się jednak miło zaskoczony. Pomysł jest fajny, zwłaszcza to, że pod architekta krajobrazu podjeżdża limuzyna pełna wielkich Murzynów bijących partaczy po papach. Jak to auto zajechało po dom Joe'go, to autentycznie się uśmiałem. Szkoda, że nie odwiedzili więcej domostw.

Popracuj nad warsztatem językowym, dużo czytaj, wzbogać słownictwo.

Powodzenia :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

4
Język polski nie jest Twoim przyjacielem:). Ale od tej strony dostałeś już bardzo precyzyjne wskazówki.
Ogólnie pomysł nawet mi się podoba. Dwie rzeczy do przemyślenia.
1. Carl partoli wykonanie i dostaje tylko pouczenie. Joe nie zrobił nawet jeszcze projektu i dostaje strzała. Przerysowane postacie afroamerykanów są wiarygodne w tym, że potrafią przewidzieć, że ktoś coś partoli, albo spartoli. Ale taka nielogiczność w zbrodni i karze trochę rozmywa przekaz. (O ile dobrze go odczytałem).
2. Carl skończył studia, czyli jest już wykształconym architektem krajobrazu. Rozważanie nad tym czy samemu robić projekt czy wynająć kogoś nie brzmi tu wiarygodnie. Jeśli robi coś dla siebie to można to raczej przedstawić jako spełnienie swoich własnych marzeń czy coś w tym rodzaju. Usprawiedliwianie decyji kosztami w jego sytuacji "zgrzyta".

5
Seener, bo widzisz, to jest absurd. Tutaj nie wyszukuj logiki, zamierzam dodać kolejne... opowiadanka do tej serii, bo podoba mi się pomysł. Ta idea nie jest zbyt często spotykana (tak mi się zdaje). Co do drugiego punktu... Nie każdy musi mieć czas na takie rzeczy, osobiście jestem na tym kierunku, a mój nauczyciel powiedział mi, że sam zamówił usługę architekta krajobrazu, tyle, że on w celu sprawdzenia, czy są na takim samym poziomie jak on. (Stąd ten pomysł, ale on nie jest murzynem z afro)


Dziękuję za wypunktowanie mi błędów, to jest bardzo pomocne i dlatego między innymi cieszę się, że dołączyłem do tego forum. Postaram się poprawić... wróć. Poprawię się i dam inne "opowiadanka" z tej serii, jeżeli to jeszcze kogoś zainteresuje. Jeszcze raz serdecznie dziękuję, za przeczytanie i pomoc.
Siła zamknięta jest w Tobie.
Otwórz swoją głowę.

6
bo widzisz, to jest absurd
Takim stwierdzeniem możeszz usprawiedliwić wszystko. I nie usprawiedliwiasz nic;)
Musisz się liczyć z tym, że pisząc robisz tylko połowę roboty. Drugą połowę odwala czytelnik. A w krótkiej formie treść kondensuje na przestrzeni kilku zdań. Symbolika zagnieżdżona w świadomości masowej jest tu bardzo pomocna. Szefc może iść po buty do CCC, a piekarz po bułki do Tesco. Przyczyna musi być tylko wiarygodna. A w tej miniaturce architekt projektuje krajobraz. To nie jest wyjątek wymagający tłumaczenia tylko symbol. Jak murarz budujący dom albo rycerz walczący ze smokiem.
Nie będzie dobrze jak opinia o tekście będzie dłuższa niż sam tekst:) dlatego kończę tu już moje skromne bazgroły;)

7
Desfaq pisze:Carl, młody człowiek, który niedawno ukończył studia na kierunku Architektury Krajobrazu PRZECINEK kupił sobie niedawno dom.
na kierunku Architektura Krajobrazu
Desfaq pisze:Architektury Krajobrazu kupił sobie niedawno dom. Właśnie spędzał popołudnie w swoim ogrodzie i postanowił, że sam go zaprojektuje,
Desfaq pisze:Wkroczył na ziemie Carla i spojrzał na niego gniewnym wzrokiem. Tak jakby chciał go zamordować.
Nadmiar zaimków zwany przez niektórych bywalców zaimkozą.
Desfaq pisze:Klęcząc nad skalniakiem, w którym sadził właśnie Kostrzewę i Starca, zajechała biała limuzyna pod jego dom.
Niepoprawne użycie imiesłowu.
Kostrzewa i Starzec to nazwy roślin? Po co wielka litera?
Desfaq pisze: Miał czarne afro na głowie, które było przesadnie wielkie.
Na głowie miał przesadnie wielkie, czarne afro.
Miał ręce założone na piersiach i patrzył na płot młodego mężczyzny.
Z rękoma założonymi na piersi, patrzył na płot młodego mężczyzny.
Desfaq pisze: Miał czarne afro na głowie, które było przesadnie wielkie. Miał również biały garnitur i złoty łańcuch z logiem czterolistnej koniczyny. Miał ręce założone na piersiach i patrzył na płot młodego mężczyzny.
łańcuch z logiem czterolistnej koniczyny - z logiem w kształcie czterolistnej koniczyny, z czterolistna koniczyną, z wisiorem w kształcie czterolistnej koniczyny
Desfaq pisze:- Ty! - Wykrzyczał przesadnie głośno potężny murzyn.
- Ja. - Odpowiedział w desperacji Carl.
Zapis dialogów:
- Ty! - wykrzyczał przesadnie głośno potężny Murzyn.
- Ja - odpowiedział w desperacji Carl.
itd.
Desfaq pisze:Powiedział szybko PRZECINEK oczekując reakcji przybysza.
Desfaq pisze:Oszołomiony Carl siedział na ziemi i nie wiedział PRZECINEK co zrobić
Szkolne błędy. Nie mam ochoty czytać dalej. Nie mogłeś wyczyścić tekstu przed wrzuceniem?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

8
Bartosh15 i dorapa popracowali nad łapanką, chociaż obawiam się, że nadal dałoby się to i owo znaleźć.
Tekst jest bardzo słabo napisany - mnóstwo błędów - powtórzeń, problemów z użyciem imiesłowu, pokręconych szyków i czego tam się jeszcze da. Do tego, niestety, tam, gdzie nie ma błędów, styl jest po prostu nużący.
Brakuje w nim jakiejś ekspresji, wyrazistości, dynamiki. Jest zwyczajnie nudno. Absurdalny pomysł wymaga jednak bogatszego języka - czegoś, co pozwoli czytającemu "wejść" w ten przesadzony świat, odpuścić zastanawianie się nad logiką zdarzeń itd.

Sam pomysł na razie trudno mi ocenić. Jakiś jest... Nie spotkałam się z tym wcześniej, więc i pewnie jest całkiem oryginalny. Jednak na razie nie udało Ci się go interesująco sprzedać. Jest architekt krajobrazu i jest absurd. Tylko że nie wciąga, nie jest dość "kolorowo". Pomysł z Murzynami - ok, niech sobie będzie - ale niech poza wpadaniem i dawaniem w pysk będzie też jakaś bogatsza treść.
Na razie, niestety, nie spodobało mi się.
Ale chętnie zobaczę, co dalej Ci się wyklaruje. Życzę powodzenia :)

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron