Kolejne ćwiczenie w zabawie w tworzeniu postaci, sytuowanej między swobodnym listkiem a tępym młotkiem.
Wulgaryzmy są, dialogów brak.
Eskalacja
WWWRozwalili go na progu własnego domu, na oczach żony i dzieci. Dostał dwa razy ze śrutówki, a gdy upadł, dobili go z broni małokalibrowej. A ta jego Ola ciągle krzyczała. A dzieciaki płakały.
WWWDziś jest pogrzeb. Przed domem stoi dużo ludzi, mężczyźni o smutnych twarzach i kobiety z zapłakanymi oczami. Wchodzimy po wąskich schodach do mieszkania, już na przedpokoju uderza nas obrzydliwy zapach gnijącego ciała, zmieszany z wonią kwiatów i świec. Przepychamy się między ludźmi i stajemy przed trumną Michała. Wieko jest zdjęte, widzimy go wyraźnie. Wydaje mi się szczuplejszy, choć może to tylko złudzenie, gdyż nie widzę jego twarzy, przykrytej białą serwetą.
WWWPrzy trumnie siedzi ta jego Ola, gładzi go po rękach i szepcze do ucha słowa, które słyszy tylko ona. Składam wieniec przy trumnie i dotykam jego dłoni. Są zimne i lepkie, skóra ma woskową barwę. Odwracam się bez słowa i wychodzę.
WWWJestem w pierwszej czwórce niosących trumnę z domu na roztaje dróg, gdzie stoi krzyż i czeka ksiądz, by pożegnać zwłoki. Upiorne słońce sprawia, że koszula przykleja mi się do pleców, a od niesionego ciężaru drętwieją mi ramiona. I ten obrzydliwy, słodko-mdły zapach, który towarzyszy nam przez całą drogę. Coś ciągle chlupie i przelewa się w trumnie, czuję również, że wylewa się na ziemię, zostawiając ślad, tak jakby zmarły oznaczał drogę, po której chce wrócić do domu. To wtedy podejmuję decyzję i od tej chwili los jego zabójców jest już przypieczętowany.
WWWDroga na cmentarz i msza żałobna upływa mi w dziwnym odrętwieniu, podobnym do snu. Słońce zabarwia świat na złotą barwę, jest mi dobrze, lekko. Kiwam tylko głową, gdy jeden z chłopaków wciska mi w dłoń karteczkę z nazwiskiem człowieka, który zabił Michała. Od tej chwili jego życie należy już tylko do mnie. Nie interesuje mnie motyw, przyczyny, chcę tylko dokonać zemsty i wrócić do domu. Mam trop, jak po sznurku dotrę do mordercy, do rana będzie martwy. Znika słońce, milkną odgłosy towarzyszące nabożeństwu.
WWWPatrzę na twarze towarzyszy, w milczeniu kiwają głowami. Oni też znali Michała i nieśli jego trumnę. Oni również przesiąkli jego zapachem i bez słowa pójdą za mną.
WWWJesteśmy już na cmentarzu. Podchodzę do grobu i rzucam grudkę ziemi na stojącą na jego dnie trumnę. Dźwięk obsuwającej się ziemi po wieku trumny jest straszny. Staję z boku, razem z chłopakami. Nadchodzi zmierzch.
WWWPolicjanci włączają syreny w radiowozach. Ich niebiesko-czerwone światło rytmicznie oświetla nasze twarze, ryk syren mrozi krew w żyłach. Pomocnicy grabarza spychają łopatami ziemię do grobu, ludzie płaczą i przytulają się do siebie.
WWWNa teren cmentarza wchodzi kompania reprezentacyjna i nastaje cisza. Milknie żałobna muzyka, gasną syreny, słychać jedynie rytmiczny stukot młotka, gdy grabarz przybija do krzyża metalową tabliczkę.
WWWPolicjanci z kompanii reprezentacyjnej ustawiają się w dwuszeregu. Większość to młodziaki, gdy pada rozkaz przeładowania, nerwowo szarpią zamkami, a prowadzący się wkurwia, że nierówno. W końcu podnoszą broń i na komendę walą salwą w niebo. Przez cmentarz przetacza się huk wystrzałów, w powietrzu czuć smród spalonego prochu.
WWWWieczorem zbiorę najlepszych chłopaków, obstawimy metę tej kurwy, do której chodził Michał. Będziemy musieli połamać jej obie ręce, zanim powie, dlaczego za pobicie zapłacili mu ołowiem.
WWWMłodzi przeładowują i walą drugą salwę.
WWWPotem pojedziemy do małego burdelu na obrzeżach miasta, wejdziemy z krzykiem do środka („Gleba, kurwa...!”), rozwalimy ochroniarzy i dorwiemy alfonsa, który wydał wyrok na Michała. Założę mu foliową torbę na łeb i będę patrzył na skroploną parę, spływającą po jego wykrzywionej twarzy.
WWWTrzecia salwa.
WWWNa końcu stanę przed drzwiami do mieszkania człowieka, który zabił mojego przyjaciela, a reszta chłopaków będzie mnie ubezpieczać. Nie będzie prośby o litość i litości również nie będzie. Przeładuję broń, wezmę głęboki oddech i wywalę z kopa drzwi.
WWWPolicja, kurwa!
2
w przedpokoju.już na przedpokoju uderza nas obrzydliwy zapach gnijącego ciała
a to gnijące ciało ile czasu leżało w domu? bo w swiecie cywilizowanym zwykle lezy do pogrzebu w chłodni, więc zepsuc sie nie ma jak, a w mniej cywilizowanym i bezlodówkowym zwłoki grzebie się najpóźniej na drugi dzień.
?? bo zakrycie twarzy odchudza? poza tym czemu zakryto mu twarz, jeśli chodzi o obrazenia, mogłes to napisac, bo tak powodu nie widze.Wydaje mi się szczuplejszy, choć może to tylko złudzenie, gdyż nie widzę jego twarzy, przykrytej białą serwetą.
czemu na roZstaje? na rozstajach to się pakty w demonami zawiera ;-)niosących trumnę z domu na roztaje dróg, gdzie stoi krzyż i czeka ksiądz, by pożegnać zwłoki.
mmmm, nieładne to. powtórzenie, tautologia. a fe.Słońce zabarwia świat na złotą barwę,
prosciej.chcę tylko dokonać zemsty i wrócić do domu.
chcę się zemścic. patetyczny ton zupełnie nie pasuje.
za gesto od t i rz :-)Patrzę na twarze towarzyszy,
pogrubienie zbędne jest.Podchodzę do grobu i rzucam grudkę ziemi na stojącą na jego dnie trumnę.
zbędne.Będziemy musieli połamać jej obie ręce,
zbędne.drzwiami do mieszkania
mojego, mnie, bedzie, potem, te następne "będzie" mają sens, ale w takiej ilosci, poprzedzone kolejnym wydają się irytujące.który zabił mojego przyjaciela, a reszta chłopaków będzie mnie ubezpieczać. Nie będzie prośby o litość i litości również nie będzie.
całosc czyta się nieźle, przemawia do mnie motyw zemsty na zimno, poza prawem, tym ciekawszej, ze wymierzonej rekami strózów prawa.
ale o bohaterze wiele powiedziec się nie da, jest narratorem, policjantem. z lekkim psychopatycznym rysem, co akurat mi się podoba.
i w sumie tyle.
szkoda, bo mozna z tej postaci wyciągnąć znacznie wiecej i dodać kolorów.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
3
Ravva właściwie napisała już wszystko 
Od siebie tylko dodam, że podobało mi się. Świetnie napisana historia z wyrazistym bohaterem. Aha:
I pytanie: jakie nazwisko było na karteczce, skoro wpierw udali się do prostytutki, która wyjawiła imię alfonsa?

Od siebie tylko dodam, że podobało mi się. Świetnie napisana historia z wyrazistym bohaterem. Aha:
Żeby z tej trumny wylewało się coś na ziemię, to nieźle trumną musieli machać...Coś ciągle chlupie i przelewa się w trumnie, czuję również, że wylewa się na ziemię, zostawiając ślad, tak jakby zmarły oznaczał drogę, po której chce wrócić do domu.
To "straszny" mi tu nie pasuje. Puste słówko niczego nie opisujące.Dźwięk obsuwającej się ziemi po wieku trumny jest straszny.
I pytanie: jakie nazwisko było na karteczce, skoro wpierw udali się do prostytutki, która wyjawiła imię alfonsa?
4
Zwięźle, z klimatem i dynamiką. Podobało mi się. To krótki tekścik, a mimo tego mnie wciągnęło i podziałało na wyobraźnię.
Podoba mi się to, że "długim" wstępem jest opis pogrzebu, odczuć bohatera, a sama zemsta jest tak "na chłodno" streszczona. Dobra kompozycja.
Co mi trochę nie grało to te opisy chlupotania, wylewania się czegoś z trumny itd. Odebrałam to jako takie do pewnego stopnia "przesadzanie" samego bohatera - jego odczucia w związku z sytuacją, które wpływają aż na to co słyszysz, czuje węchem itd. Niemniej... Niektóre fragmenty opisu budziły wątpliwości.
Ogólnie nie widzę, do czego szczególnie miałabym się czepiać. Udane ćwiczenie i po prostu dobry tekścik. Wyraziste emocje. Złapałam się na to.
Pozdrawiam,
Ada
Podoba mi się to, że "długim" wstępem jest opis pogrzebu, odczuć bohatera, a sama zemsta jest tak "na chłodno" streszczona. Dobra kompozycja.
Co mi trochę nie grało to te opisy chlupotania, wylewania się czegoś z trumny itd. Odebrałam to jako takie do pewnego stopnia "przesadzanie" samego bohatera - jego odczucia w związku z sytuacją, które wpływają aż na to co słyszysz, czuje węchem itd. Niemniej... Niektóre fragmenty opisu budziły wątpliwości.
Wydaje mi się, że wykonawcy. A do dziwki poszli po nazwisko zleceniodawcy. Ale zawsze mogę się mylić.Ebru pisze: pytanie: jakie nazwisko było na karteczce, skoro wpierw udali się do prostytutki, która wyjawiła imię alfonsa?
Ogólnie nie widzę, do czego szczególnie miałabym się czepiać. Udane ćwiczenie i po prostu dobry tekścik. Wyraziste emocje. Złapałam się na to.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
5
Ale szybko, nie zdążyłem podziękować za opinie 
Karteczka dotyczyła raczej nazwiska zabójcy (chociaż 100% pewności nie mam, nie pamiętam
) - wyszedł błąd logiczny, dzięki za wskazanie.
Dzięki za uwagi - popracuję jeszcze nad tym tekstem, może nawet go rozwinę.
Filip

Karteczka dotyczyła raczej nazwiska zabójcy (chociaż 100% pewności nie mam, nie pamiętam

Dzięki za uwagi - popracuję jeszcze nad tym tekstem, może nawet go rozwinę.
Filip
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!
6
Pilif, łobuzie!
Ty się weź przestań wygłupiać z ćwiczeniami, i rąbnij jakieś opowiadanie, żeby nam szczeny opadły. Puść coś do NF-u, albo gdziegolwiek. Pisać potrafisz, a ty mi tu serwujesz jakieś przystawki, a ja chce danie główne.
Nie ma się co szczypać. Jak nie masz czasu pisać, to weź urlop.
Pozdrawiam.
Ty się weź przestań wygłupiać z ćwiczeniami, i rąbnij jakieś opowiadanie, żeby nam szczeny opadły. Puść coś do NF-u, albo gdziegolwiek. Pisać potrafisz, a ty mi tu serwujesz jakieś przystawki, a ja chce danie główne.
Nie ma się co szczypać. Jak nie masz czasu pisać, to weź urlop.
Pozdrawiam.