Witam,
Wspomnienia z życia na emigracji. Od czego wszytsko się zaczęło. Co o tym sądzicie?
1.
Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie. Tego dnia mój mąż wrócił z pracy, jak zwykle, dosyć późno. Mył właśnie ręce w łazience, podczas gdy ja stałam w otwartych drzwiach przyglądając się tej czynności i opowiadałam, co mi się przytrafiło w ciągu dnia. Nic szczególnego właściwie. Może słuchał. Patrzył się jednak tymczasem w swoje odbicie w lustrze i uśmiechał do swoich myśli. W pewnym momencie, niby mimochodem, zadał niespodziewanie pytanie nie zwracając uwagi, że przerwał mi w połowie zdania.
- Chciałabyś mieszkać w Bergen?
Zaskoczył mnie. Zastanowiłam się.
- Bergen, Bergen ...., a gdzie to jest? – Zapytałam po chwili.
Przyglądając się w wciąż swojemu odbiciu w lustrze odpowiedział krótko:
- W Norwegii. – Po chwili jeszcze dodał - Na zachodnim wybrzeżu. Nad Morzem Północnym.
- Ahaa ... – Odparłam inteligentnie jednocześnie próbując sobie wyobrazić położenie miasta, o którym właśnie pierwszy raz usłyszałam, nie mówiąc o tym, czy chciałabym tam mieszkać, i z jakiego powodu. No tak, ale z tego, co pamiętam, wybrzeże Norwegii jest dosyć długie, i ciągnie się daleko na północ, gdzie zimą panuje noc polarna. A jeśli Bergen znajduje się właśnie tam... Zanim jednak zbadałam tę kwestię, postanowiłam poznać zasadniczy cel pytania zadanego przez mojego męża. Adam wyjaśnił, że dostał tam propozycję pracy. Szef jednej ze stoczni remontowych w Bergen szukał nowego, doświadczonego i sympatycznego współpracownika spoza Norwegii, który wniósłby do firmy trochę odmienności. Z moim mężem znali się od lat, ponieważ prowadzili wcześniej razem interesy, a także spotykali się od czasu do czasu na różnych imprezach biznesowych.
I teraz, gdy mi o tym powiedział, muszę przyznać, że jednocześnie byłam zaskoczona, gdyż niecodziennie dostaje się takie oferty, ale też zadowolona, że mój mąż został doceniony. Nie zdziwiło mnie właściwie, że to właśnie jemu zaproponowano stanowisko. Wiedziałam, że świetnie się nadawał. Znam go przecież już tyle lat.
- No to w końcu chciałabyś mieszkać w tym Bergen, czy nie? - Zapytał znowu, przerywając moje myśli.
- Eee ....., mnie się pytasz? - Spojrzałam się na niego rozkojarzona.
- A kogo? Uśmiechnął się do mnie i dodał: - Musisz mi powiedzieć, zanim dam odpowiedź.
Wyjaśnił mi, że jeśli ja się zdecyduję i zgodzę wyjechać, to dopiero on wtedy będzie dalej prowadził rozmowy.
- Na razie to tylko propozycja. – Kontynuował. - Chciałbym jednak najpierw z tobą to omówić. To jest ważna decyzja, która będzie miała wpływ na całe nasze dalsze życie.
Dał mi do zrozumienia, że jeśli dostanie ode mnie pozytywną odpowiedź i zacznie wszystko załatwiać, to już się nie wycofa. Mam to wziąć po uwagę. Cały Adam.
Wobec tak postawionej sprawy mogłam zrobić tylko jedno. Poprosiłam o czas do zastanowienia. Miałam do rozważenia kilka kwestii. Pierwsza z nich, to gdzie to Bergen właściwie dokładnie się znajduje...
Pierwsze kroki oczywiście skierowałam do swojego gabinetu, by włączyć komputer i poczytać w internecie oraz dowiedzieć się więcej o Norwegii, a przede wszystkim o tym tajemniczym mieście. Kiedy wreszcie po wielu długich minutach komputer był gotowy do pracy, wpisałam w wyszukiwarce: Bergen Norwegia.
Zdjęcia, które zobaczyłam przerosły moje oczekiwania. Jakie przepiękne widoki! Zaparło mi dech w piersiach z wrażenia. Moją pierwszą refleksją była myśl o tym, że na świecie istnieje takie piękne miasto, a ja o nim nic nie wiem. Potem zaczęłam się zastanawiać, ile jest jeszcze na świecie takich cudownych miejsc.
Na pierwszej fotografii wykonanej z lotu ptaka, dostrzec można było malowniczo położone miasto pośród fiordów. Wzdłuż linii brzegowej stały zacumowane statki towarowe oraz wycieczkowce pasażerskie. W kilku miejscach znajdowały się małe przystanie, a przy nich liczne białe łódki, motorówki i jachty.
Patrząc na miasto z góry wydawało się, jakby fiordy wrzynały się pomiędzy ulice, budynki i parkingi. Wiele domów zostało wybudowanych nad samym brzegiem morza z balkonami i tarasami wiszącymi nad taflą wody.
Przyglądając się temu wyobraziłam sobie od razu przepływające przed oknami statki, które mieszkańcy mogą podziwiać nie wychodząc z mieszkania. Dalej, w głębi lądu, widoczne były liczne, kręte drogi oraz wiadukty i mosty, tak że ruch samochodów mógł odbywać się na kilku poziomach.
Miasto położone jest w górach i budynki ciągną się nie tylko na dole nad brzegiem, ale i coraz wyżej na stokach. Domy różnią się wielkością i kolorami. Niektóre są białe, inne żółte, pomarańczowe, niebieskie czy zielone. Cechują się ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi i wzbogacone są często malowniczymi tarasami. Można zauważyć, że budynki są zlokalizowane w rzędach wzdłuż ulic ciągnących się coraz wyżej, w ten sposób, że kolejne szeregi domów znajdują się na różnych wysokościach. Najwyższe partie gór porośnięte są jednak tylko gęsto drzewami i nie widać już, by tam wysoko mieszkali ludzie.
Zdjęcie, które oglądałam, zrobione było w piękny słoneczny dzień, więc przeważały na nim kolory błękitu nieba odbijającego się w krystalicznej tafli morza. W oddali widać było jeszcze liczne skaliste wyspy rozciągające się po horyzont. Krajobraz rysował się bardzo uroczo i romantycznie.
Z przejęciem przełączyłam na następne zdjęcie, ponieważ ciekawa byłam dalszych szczegółów. Na drugiej z kolei fotografii widniała część zabytkowa miasta. Przedstawiała ona stojące wzdłuż jednej linii stare drewniane piętrowe budynki pomalowane na różne żywe kolory, między innymi białe, żółte i ciermnoczerwone. Tkwiły one tak jeden obok drugiego, i sprawiały wrażenie, jakby wspierały się nawzajem i pomagały sobie na stare lata, ponieważ każdy z tych piętrowych domów przekrzywiony był na różne strony. Musiały na pewno wytrzymać wiele. Ulica, przy której zostały zlokalizowane, ciągnęła się wzdłuż nabrzeża i wyglądały, jakby trzymały wartę przed przepływającymi statkami, które odwiedzały port na przestrzeni wieków.
Po obejrzeniu jeszcze wielu zdjęć, ukazujących piękno zabytków i natury byłam zachwycona. Z rosnącą ciekowością zaczęłam szukać informacji na temat charakterystyki i historii tego bajkowego miejsca. Dowiedziałam się, że Bergen jest drugim, co do wielkości miastem w Norwegii, a liczba mieszkańców wynosi zaledwie dwieście pięćdziesiąt tysięcy osób. Stanowi ono bramę fiordów norweskich i ma bardzo długą tradycję, jako miasto portowe i hanzeatyckie, a więc jest bratnim miastem mojego Gdańska... Położone jest tylko niewiele bardziej na północ niż Oslo. Na szczęście dla mnie, gdyby okazało się, że tam zamieszkamy. Wyobrażałam sobie, bowiem, że im dalej na północ tym bardziej surowy klimat.
Czytałam dalej. Znalazłam informację, która mnie bardzo zdziwiła. Otóż okazało się, że Bergen jest najbardziej deszczowym miastem w Europie. Zadawałam sobie pytanie, jak to możliwe? Raczej spodziewałabym się czegoś takiego gdzie indziej, ale no właśnie – gdzie? Postanowiłam dowiedzieć się, dlaczego tak jest. Odpowiedź znalazłam bardzo szybko. Dowiedziałam się, że sprawiają to pewne warunki związane z klimatem i ukształtowaniem terenu. Miasto, ze względu na lokalizację na wybrzeżu, jest pod wpływem ciepłego prądu Północnoatlantyckiego, który powoduje, że zima w Bergen jest łagodna w odróżnieniu od mroźnej zimy, z którą można spotkać się w głębi kraju. Ponadto Bergen otoczone jest siedmioma górami, które tworzą pewnego rodzaju barierę od reszty lądu. Ciekawe, że akurat siedmioma górami... Może to tutaj właśnie znajduje się kraina znana z wielu bajek o tajemniczych księżniczkach i smokach...
Naturalna bariera utworzona z gór powoduje, że kumulują się chmury, które przedostając się przez nie, wywołują często deszcze, ulewy, mżawki trwające nawet wiele dni z rzędu. Uff. To akurat nie brzmi zachęcająco. Ale idźmy dalej.
Cała Norwegia pod względem powierzchni jest mniej więcej tej samej wielkości, co Polska, przy czym ludności jest tam kilkakrotnie mniej, to znaczy około pięć milionów osób. To akurat musi być przyjemne. Po prostu nie lubię tłoku, kolejek i korków. Zniechęca mnie nawet myśl o tym, że czasami, aby jechać gdzieś coś załatwić, trzeba najpierw spędzić godzinę w kolejce samochodów by dotrzeć na przykład do sklepu i tam kolejne pół godziny w kolejce do kasy. I pomimo, że kas będzie czterdzieści, otwarte będą tylko dwie.
Czytam dalej. Znalazłam ciekawy ranking krajów w zależności od bezpieczeństwa. Według tego zestawienia Norwegia należy do najbezpieczniejszych krajów na świecie. Zaczęłam się zastanawiać, jak to wygląda w praktyce. Poczułam nagle niewyobrażalną chęć poczucia tego na własnej skórze. Czy to oznacza, że nie muszę pilnować swojej torebki w miejscu publicznym, nie martwić się o samochód zaparkowany przed sklepem?
Wróciły niespodziewanie nieprzyjemne wspomnienia sprzed lat. Kiedyś ukradziono mi samochód zostawiony w centrum miasta. Nie mogłam wtedy w to uwierzyć i pogodzić się z tym faktem. Stałam z kluczykami w ręku w miejscu, gdzie powinien stać mój fiacik i rozglądałam się z niedowierzaniem dookoła i zastanawiałam się, co się stało, czy to sen, czy coś z moją pamięcią, gdy wreszcie do mnie dotarło, że ktoś go ukradł. Dostał się bezprawnie do środka, odpalił silnik i odjechał. Z kolei w moim następnym samochodzie wybito szybę i ukradziono radio, a auto było wtedy zaparkowane na terenie zamkniętym - na służbowym parkingu. Znowu nerwy, policja, spisywanie protokołu, wizyta w serwisie, nowa szyba. Następnego radia więcej do tego samochodu nie kupiłam. Ale, co tam... Było... Minęło... Nie chcę już o tym myśleć.
Wracam do lektury i znajduję następny ranking dotyczący aspektów ekonomicznych. Norwegia znowu w czołówce, gdyż po raz kolejny została zaklasyfikowana, jako kraj o najwyższym poziomie rozwoju na świecie. Wysoki standard życia, szeroki zakres sytemu pomocy państwa, bezpieczeństwo i wiele innych czynników sprawiają, że ludzie mogą prowadzić spokojne życie. Aha. To, że w Norwegii panują takie warunki, to już wiedziałam wcześniej. Brałam ją zazwyczaj pod uwagę, jako przykład podczas zajęć ze studentami na temat rynków zagranicznych. Ale spokojne życie? Co to takiego? Czy moje życie można zaliczyć do spokojnych? Może i tak, ale za to na pewno w ciągłym pośpiechu. Moja codzienność zaczyna się od tego, że muszę wstać wcześnie rano z nadzieją, że tym razem uda mi się umyć, zanim obudzą się dzieci. Kiedy przychodzi do nich opiekunka, mogę się dopiero wtedy szybko przygotować i wyjść do pracy, gdzie spędzam większą część dnia. Do domu wracam po południu. Po drodze robię zakupy. Wpadam do mieszkania i zaraz zabieram się za przygotowanie obiadu, a potem reszta czasu dla dzieci. Gdy już śpią, zostaje jeszcze chwila, by popracować nad artykułem lub posprzątać mieszkanie. Nie ma sił na więcej. Muszę prowadzić zajęcia też w niektóre weekendy, czasami do późna. Coraz częściej, gdy spieszę się do pracy i widzę, jak moje dzieci płaczą, ponieważ chciałyby, żebym została w domu, zastanawiam się, czy tak być powinno? Ciągły pęd? Może teraz jest ten moment, żeby coś zmienić w swoim życiu... Zapatrzyłam się w okno gdzieś w dal i rozmyślałam nad tym wszystkim przez jakiś czas.
W końcu wstałam od komputera i zeszłam na dół do kuchni, gdzie mój mąż siedział przy stole i przeglądał jakieś papiery.
- Wiesz, co… Podjęłam już decyzję. – Zagadnęłam do Adama.
- Tak? I co wymyśliłaś? Popatrzył na mnie z ciekawością.
- Możesz kontynuować rozmowy w sprawie pracy w Bergen.
- Jak to? Tak szybko? Jesteś pewna? – Zdziwił się. Wiedział przecież, że bardzo zależało mi na mojej pracy.
Usiadłam przy stole naprzeciwko Adama i popatrzyłam mu w oczy. Po czym wyjaśniłam to, co w głębi czułam od dawna, ale i jednocześnie szukałam odpowiedzi na to, czy moja decyzja jest słuszna. Pracowaliśmy oboje od ukończenia studiów już kilkanaście lat. Wreszcie rok temu udało nam się kupić mieszkanie na kredyt ze świadomością, że będziemy musieli spłacać je do końca życia, do tego dwa samochody, też na kredyt i praktycznie żadnych oszczędności i nadziei na jakieś większe zarobki. Nie stać już nas było na urządzenie mieszkania. Wprawdzie obroniłam niedawno doktorat, ale i tak zarabiałam niewiele. Myślałam o dodatkowej pracy na innej uczelni, ale nie dawałam już rady. Chciałam mieć przede wszystkim czas i siły dla dzieci. To było dla mnie najważniejsze. No właśnie, dzieci. Jak to będzie? Jeśli wyjedziemy z Polski, to zmienimy ich losy. Ale z drugiej strony, może właśnie tak ma być. Biorąc pod uwagę fakt, że Norwegia jest bezpiecznym krajem powinno nam tam być dobrze, szczególnie ze względu na dzieci. Uznałam, więc że wyjeżdżając nie ryzykuję ich kosztem. Dodałam jeszcze, pocieszając samą siebie, że pracę naukową mogę wykonywać gdziekolwiek na świecie. Uświadomiłam sobie też, że ta propozycja - to dla Adama szansa, która może się więcej nie powtórzyć. Gdy skończyłam swoje rozważania, poczułam ulgę. Przekonałam chyba samą siebie, że to słuszna decyzja, pomimo wielu innych aspektów, z którymi na pewno trzeba będzie się uporać, jednak wtedy nie było sensu martwić się tym wszystkim na zapas.
Mój mąż pokiwał głową ze zrozumieniem. - No dobrze. – Powiedział tylko krótko. Wszystko było jasne. Rozumieliśmy się bez zbędnych słów. To był jednak dopiero początek. Od tej rozmowy do momentu, zanim Adam krok po kroku wszystko zaaranżował, tak by mógł przenieść się do Bergen, minęło jeszcze długich kilka miesięcy.
2
Zapraszam do komentowania.
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
3
"Mojego" niepotrzebne.Zanim jednak zbadałam tę kwestię, postanowiłam poznać zasadniczy cel pytania zadanego przez mojego męża.
Przegadane.To jest ważna decyzja, która będzie miała wpływ na całe nasze dalsze życie.
Pokombinowałbym z szykiem. Miasto położone malowniczo pośród fiordów? Miasto malowniczo położone pośród fiordów?malowniczo położone miasto pośród fiordów.
Ten fragment brzmi jak wyjęty z ust nauczycielki oprowadzającej gromadkę uczniów. A uczniowie ziewają...Miasto położone jest w górach i budynki ciągną się nie tylko na dole nad brzegiem, ale i coraz wyżej na stokach. Domy różnią się wielkością i kolorami. Niektóre są białe, inne żółte, pomarańczowe, niebieskie czy zielone. Cechują się ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi i wzbogacone są często malowniczymi tarasami. Można zauważyć, że budynki są zlokalizowane w rzędach wzdłuż ulic ciągnących się coraz wyżej, w ten sposób, że kolejne szeregi domów znajdują się na różnych wysokościach.
Musiałem przeczytać kilka razy, żeby zrozumieć.Ulica, przy której zostały zlokalizowane, ciągnęła się wzdłuż nabrzeża i wyglądały, jakby trzymały wartę przed przepływającymi statkami, które odwiedzały port na przestrzeni wieków.
Bez pogrubionego będzie ładniej. Przecież wiadomo, że deszcze mają związek z klimatem.Dowiedziałam się, że sprawiają to pewne warunki związane z klimatem i ukształtowaniem terenu. Miasto, ze względu na lokalizację na wybrzeżu, jest pod wpływem ciepłego prądu Północnoatlantyckiego
Będzie, będą. Powtórzenie.I pomimo, że kas będzie czterdzieści, otwarte będą tylko dwie.
W drugim zdaniu brakuje mi orzeczenia (chyba tak to się nazywało, jak pomyliłem, to sorry).Czy moje życie można zaliczyć do spokojnych? Może i tak, ale za to na pewno w ciągłym pośpiechu.
Pogubiłem się w tym zdaniu.Coraz częściej, gdy spieszę się do pracy i widzę, jak moje dzieci płaczą, ponieważ chciałyby, żebym została w domu, zastanawiam się, czy tak być powinno?
+ W całym tekście trochę pogubionych przecinków.
Ogólnie całkiem przyzwoicie. Podobało się. Nie ma dużo błędów. Ździebko mnie znudziły te wszystkie opisy Bergen, ale o tym przecież jest ten tekst. Trochę uderzasz w nauczycielski ton (zboczenie zawodowe?). Moim zdaniem warto kontynuować dla ludzi, jeśli szykują się jakieś ciekawe perypetie. A jeśli nie, to spisanie wspomnień dla samej siebie jest i tak godnym szacunku przedsięwzięciem.
Pozdrawiam.
[ Dodano: Czw 29 Sie, 2013 ]
A, i jeszcze jedno.
Nie zaczynaj tak tekstów. To już na wstępie sugeruje, że aby dokopać się do czegoś ciekawego czytelnik będzie musiał przebić się przez parę akapitów zwyczajności.Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie.
Oczywiście wszystko to moja subiektywna opinia.
4
tyle to i ja wiem, wie każdy- mąż ot tak pyta nagle czy wyjadą na drugi koniec Europy, więc wiemy, że żona musi być zaskoczona, tu przydałby się jakiś plastyczny opis lub głębsza analiza myśli małżonki. do tego odrazu to przejście do zastanowiłam się - taką propozycję słyszy się czasem raz w życiu więc i trzeba opisać ją z powagą jaką wymaga a nie tak plastikowo- Chciałabyś mieszkać w Bergen?
Zaskoczył mnie. Zastanowiłam się.
po paru minutach już oczekuje odpowiedzi? natręt!- No to w końcu chciałabyś mieszkać w tym Bergen, czy nie? - Zapytał znowu, przerywając moje myśli.
łał. gdyby tego nie powiedział zarówno żona jak i czytelnik mogliby sądzić, że to błahostkaWIOSNA pisze:Chciałbym jednak najpierw z tobą to omówić. To jest ważna decyzja, która będzie miała wpływ na całe nasze dalsze życie.
no raczej, że popatrzył z ciekawością, a to nawet mało powiedziane, powinno go to zżerać wewnętrznie a ja jako czytelnik powinienem czuć ten specyficzny niepokój razem z nimWIOSNA pisze:- Wiesz, co… Podjęłam już decyzję. – Zagadnęłam do Adama.
- Tak? I co wymyśliłaś? Popatrzył na mnie z ciekawością.
- Możesz kontynuować rozmowy w sprawie pracy w Bergen.
ogólnie cały tekst naiwny, bardzo naiwny- powyższe dialogi obnażają brak jakiejkolwiek próby zagłębienia się w psychikę jednostek, nie ma też żadnych zewnętrznych opisów; czyli jest zaskoczył mnie zamiast ścięło mnie z nóg
tekst jest jednocześnie nudny, zwyczajnie nudny, z tym opisem kraju i analizą- to ma być pokazanie procesu decyzyjnego bohaterki?- tego się nie robi w ten sposób,
przykro mi, ten tekst słabiuteńki i należałoby go napisać od nowa bo poprawić to chyba się nie da
5
DO ARTICUNO
Dziękuję za uwagi. Tak na marginesie, czy nauczycielski jest tu odpowiednikiem nudnego?
DO SMOKE
No to by dopiero było, gdyby ścięło mnie z nóg.
To są WSPOMNIENIA pisane w pierwszej osobie. Bohaterka opisuje to, co widzi, przeżywa, swoje myśli. Czy we wspomnieniach ma dokonywać analizy psychologicznej i tłumaczyć samą siebie, dlaczego postępuje tak, czy inaczej i dlaczego jej nie zwaliło z nóg, tylko przyjęła to ze spokojem? Tym bardziej nie dokonuje analizy wewnętrznych myśli męża, tzn. czy go zżera wewnętrznie, czy nie, choć znając go dobrze - wie, że go nie zżera.
Pytanie jest celowo zadane mimochodem, ponieważ mąż jest zrównoważonym człowiekiem z poczuciem humoru i ta sprawa nie jest dla niego kwestią życia i śmierci. Jest również zaskoczony i sam jeszcze nie wie, co zrobić.
Zasadniczą części tej historii jest właśnie Bergen i dlatego jest tam opis miasta przedstawiony tak, jak go widzi bohaterka. I tu jest pytanie, czy ciekawie napisany, poprawny, wciągający itp.
Oceniasz sposób reagowania kobiety i proces podejmowania przez nią decyzji? Masz jakiś szablon, że uważasz, że to się robi inaczej? Każdy jest inny i każdy podejmuje decyzje w inny sposób i to nie powinno byc przedmiotem oceny, przynajmniej w tym miejscu.
Oczekiwałam merytorycznej oceny i rady.
Nie mniej jednak dziękuję za poświęcony czas.
Dziękuję za uwagi. Tak na marginesie, czy nauczycielski jest tu odpowiednikiem nudnego?
DO SMOKE
No to by dopiero było, gdyby ścięło mnie z nóg.
To są WSPOMNIENIA pisane w pierwszej osobie. Bohaterka opisuje to, co widzi, przeżywa, swoje myśli. Czy we wspomnieniach ma dokonywać analizy psychologicznej i tłumaczyć samą siebie, dlaczego postępuje tak, czy inaczej i dlaczego jej nie zwaliło z nóg, tylko przyjęła to ze spokojem? Tym bardziej nie dokonuje analizy wewnętrznych myśli męża, tzn. czy go zżera wewnętrznie, czy nie, choć znając go dobrze - wie, że go nie zżera.
Pytanie jest celowo zadane mimochodem, ponieważ mąż jest zrównoważonym człowiekiem z poczuciem humoru i ta sprawa nie jest dla niego kwestią życia i śmierci. Jest również zaskoczony i sam jeszcze nie wie, co zrobić.
Zasadniczą części tej historii jest właśnie Bergen i dlatego jest tam opis miasta przedstawiony tak, jak go widzi bohaterka. I tu jest pytanie, czy ciekawie napisany, poprawny, wciągający itp.
Oceniasz sposób reagowania kobiety i proces podejmowania przez nią decyzji? Masz jakiś szablon, że uważasz, że to się robi inaczej? Każdy jest inny i każdy podejmuje decyzje w inny sposób i to nie powinno byc przedmiotem oceny, przynajmniej w tym miejscu.
Oczekiwałam merytorycznej oceny i rady.
Nie mniej jednak dziękuję za poświęcony czas.
7
I dalej nie ma ochoty czytać. Po co zagłębiać się w tekst, który opisuje zwyczajną historię?WIOSNA pisze:Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie.
Takie otwarcia są koszmarne, nie dość że podświadomie zaszczepiają totalny brak emocji u czytelnika, to jeszcze sugerują przebieg początku historii. Nikt, ale to nikt (może z nielicznymi wyjątkami) zainteresuje się historią, która ma zwyczajny początek. Ludzie chcą czytać o tym, co NADzwyczajne.
Smoke już to komentował, ale i ja dodam coś od siebie. To nie jest raport służb porządkowych z przebiegu imprezy masowej, ani protokół zeznania spisany w małomiasteczkowej komendzie policji, gdzie przesłuchujący nie sili się na kwiecisty język. To beletrystyka - przynajmniej z założenia - gdzie kwiecisty język jest co najmniej wymagany.WIOSNA pisze:Zaskoczył mnie. Zastanowiłam się.
Zamiast mówić, że ją zaskoczył, napisz, co czuła i oddaj to zaskoczenie poprzez emocje.
"Ahaa" brzmi niemalże tak inteligentnie jak: "Nooo...". JUż "Aha" Rzędziana w filmie "Ogniem i mieczem" miało w sobie więcej intelektu, niż to.WIOSNA pisze:- Ahaa ... – Odparłam inteligentnie
To tak nie działa - napiszę "inteligentnie" i to będzie inteligentnie. Jeśli wprowadzisz wypowiedź osoby ograniczonej umysłowo, która brzmi, cokolwiek by mówić, głupio, i dopiszesz to tego, że wypowiedziała to "inteligentnie", czytelnik pomyśli, że robisz sobie jaja, albo będzie miał dysonans poznawczy.
Kropki - albo jedna, albo trzy, a po nich nie ma przecinków, gdyż kropka - lub trzy - kończy zdanie.WIOSNA pisze:- Eee ....., mnie się pytasz?
Wiele długich minut komputer włączał się ładnych kilka łlat temu.WIOSNA pisze:Kiedy wreszcie po wielu długich minutach komputer był gotowy do pracy, wpisałam w wyszukiwarce: Bergen Norwegia.
Właściwie po tym akapicie zaczyna się referat na temat Bergen. Jeśli będę chciał poczytać o jakimś mieście, zainwestuję w przewodnik turystyczny, ewentualnie wzorem bohaterki zajrzę do Internetu. Ton fragment, aż do słów: "W końcu wstałam od komputera i zeszłam na dół do kuchni". przyznaję z bólem, pominąłem. Nudny opis, który niczego nie wnosi do fabuły, a zajmuje lwią część miejsca. Nie przeczytałem go i nie czuję się z tego tytułu stratny. Nudna encyklopedyczna ekspozycja. Nie można tak pisać.
To brzmi jak zwierzenia alkoholiczki na sierpniowej mszy w kaplicy. Zrozumiałam... Uświadomiłam sobie... Poznałam... Pojęłam... Podjęłam... Z każdym kolejnym czasownikiem człowiek zgrzyta zębami.WIOSNA pisze:Myślałam o dodatkowej pracy na innej uczelni, ale nie dawałam już rady. Chciałam mieć przede wszystkim czas i siły dla dzieci. To było dla mnie najważniejsze. No właśnie, dzieci. Jak to będzie? Jeśli wyjedziemy z Polski, to zmienimy ich losy. Ale z drugiej strony, może właśnie tak ma być. Biorąc pod uwagę fakt, że Norwegia jest bezpiecznym krajem powinno nam tam być dobrze, szczególnie ze względu na dzieci. Uznałam, więc że wyjeżdżając nie ryzykuję ich kosztem. Dodałam jeszcze, pocieszając samą siebie, że pracę naukową mogę wykonywać gdziekolwiek na świecie. Uświadomiłam sobie też, że ta propozycja - to dla Adama szansa, która może się więcej nie powtórzyć. Gdy skończyłam swoje rozważania, poczułam ulgę. Przekonałam chyba samą siebie,
Język teoretycznie poprawny, ale niemożebnie nudny. Tego nie da się praktycznie czytać. W założeniu miało być interesujące, a odrzuca. Nie ma tutaj niczego godnego zaintereosowania. Precyzyjny i koszmarny opis miasta rodem z encyklopedii. Wystarczyłoby napisać kilka zdań o mieście, o tym, co pięknego jest na zdjęciach, a resztę dodać, gdy kobieta znajdzie się już na miejscu.
Ważna życiowa decyzja podjęta w kilka minut... nierealne. Wszystko nienaturalne i nieciekawe.
Przykro mi, to jest do napisania jeszcze raz, porządnie albo wcale.
Ostatnio zmieniony wt 01 kwie 2014, 12:18 przez Bartosh16, łącznie zmieniany 2 razy.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
8
WIOSNA, Nie zaglądam zbyt często do tego działu, ale temat emigracji mnie przyciągnął jak magnes. W końcu też coś tam na ten temat kiedyś skrobałem...
Mam wrażenie, że masz coś ciekawego do powiedzenia, ale nie bardzo wiesz JAK to zrobić. Przede wszystkim brakuje ci umiejętności warsztatowych, które pozwoliłyby lepiej i bardziej interesująco budować zdania (już drugie zdanie zniechęca do dalszego czytania nadmiarem zupełnie niepotrzebnych detali), brakuje także umiejętności budowania sceny, na której poruszają się postacie, nie ma w tym ani plastyczności, namacalności, ani emocji, tylko irytujące rozważania bohaterki, że Norwegia ma długą linię brzegową... W ten sposób raczej nie uda ci się sprzedać tej opowieści.
Polecam lekturę Klimko Dobrzanieckiego Dom Róży - można się sporo nauczyć, jak pisać o emigracji w krajach północnej Europy
Mam wrażenie, że masz coś ciekawego do powiedzenia, ale nie bardzo wiesz JAK to zrobić. Przede wszystkim brakuje ci umiejętności warsztatowych, które pozwoliłyby lepiej i bardziej interesująco budować zdania (już drugie zdanie zniechęca do dalszego czytania nadmiarem zupełnie niepotrzebnych detali), brakuje także umiejętności budowania sceny, na której poruszają się postacie, nie ma w tym ani plastyczności, namacalności, ani emocji, tylko irytujące rozważania bohaterki, że Norwegia ma długą linię brzegową... W ten sposób raczej nie uda ci się sprzedać tej opowieści.
Polecam lekturę Klimko Dobrzanieckiego Dom Róży - można się sporo nauczyć, jak pisać o emigracji w krajach północnej Europy

9
Nie będę się kłócić z B16, ale tak dla równowagi powiem, że mnie ten początek zadowala. Mówi: zaczęło się zwyczajnie, ale potem to dopiero się działo! Będę więc czekać na to: działo się! Pewnie, że nie wiem, czy się doczekam i czy mnie nie rozczarujesz, ale nadzieja na coś niezwykłego jest.WIOSNA pisze:Wszystko zaczęło się całkiem zwyczajnie.
Uwaga ogólna - cierpisz na słowotok. Pakujesz w zdania tyle słów, że strach. Połowa z nich niczego nie wnosi, spokojnie można je wyrzucić. Postaram się pokazać, o co mi chodzi.
Pogrubienia bym wyrzuciła. Dostajemy krótkie zdanie: Mąż wrócił z pracy dosyć późno. Jest informacja, bez zbędnych ozdobników. I krótkie zdanie ma dynamikę, której się spodziewam, bo czekam na niespodziankę, coś nieoczekiwanego.WIOSNA pisze:Tego dnia mój mąż wrócił z pracy, jak zwykle, dosyć późno.
WIOSNA pisze:Mył właśnie ręce w łazience, podczas gdy ja stałam w otwartych drzwiach przyglądając się tej czynności i opowiadałam, co mi się przytrafiło w ciągu dnia.
zastrzeżenia co do szczegółów:
1. Ręce na ogół myjemy w łazience, po co więc o tym pisać?
2. stała w otwartych drzwiach - jasne, że tak; w zamkniętych się nie da. Nie możesz napisać, skoro już się upierasz, że stała obok? Oparta o framugę? Na progu łazienki?
3. niepotrzebna informacja, że patrzyła jak myje ręce. Wiemy, że myje. Jedyne usprawiedliwienie dla tej uwagi - gdyby to mycie był ważne, ale przecież ważne nie jest.
Możemy uzyskać klarowne i jasne zdanie: Mył ręce, a ja stałam obok i opowiadałam, co mi się przytrafiło w ciągu dnia.
To w ogóle jest niepotrzebne. Do tego nieładne.WIOSNA pisze:Nic szczególnego właściwie. Może słuchał.
Może inaczej: Chyba nie słuchał.
Dwa zaimki swoje, swoich w jednym zdaniu? Absolutnie nie! Wywalasz jeden albo inaczej budujesz zdanie.WIOSNA pisze:Patrzył się jednak tymczasem w swoje odbicie w lustrze i uśmiechał do swoich myśli.
jednak tymczasem - nie, nie, nie, nie! Co to za zbitka?! Wywalamy!
wystarczy: Patrzył w lustro i uśmiechał się do swoich myśli.
Co otrzymaliśmy?
Mąż wrócił z pracy dosyć późno. Mył ręce przed kolacją, a ja stałam obok i opowiadałam, co mi się przytrafiło w ciągu dnia. Chyba nie słuchał. Patrzył w lustro i uśmiechał się do swoich myśli.
Krótkie zdania, jakaś dynamika, zarys sympatycznych relacji między małżonkami i tajemnica, o której on myśli.
Mogłabym tak dalej, ale uważam, że sama powinnaś się tym zająć. Przejrzyj tekst, wywal niepotrzebne rzeczy. Nie zalewaj czytelnika wodolejstwem, bo ucieknie ze strachu przed utonięciem.
Mam nadzieję, że moje uwagi na coś Ci się przydadzą.
Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf