WWW Szłam ścieżką w lesie. Ptaszki przyjemnie ćwierkały, oczyszczając mnie z mgły cywilizacji. Myśli stawały się pogodniejsze, bardziej sprężyste. Takie czyste i piękne. Zawsze lubiłam spacery, które pozwalają odetchnąć od problemów i innych ludzi.
WWW Jednak nie byłam sama. Usłyszałam za plecami, jak ktoś idzie leśną ściółką. Obróciłam się i zobaczyłam, jak na ścieżkę wyskakuje młody chłopak. Zrobił przewrotkę, odbił się rękami od ziemi i wylądował tuż obok mnie. Ubrany w dziwny, kolorowy strój wyglądał jak błazen, który na chwilę urwał się ze swoich czasów.
WWW -Och, kogo ja tu widzę! Witaj, witaj we mnie, piękna młoda damo – gromko zawołał, kłaniając się nisko i całując wierzch mojej dłoni. Swoimi popisami odstraszył chyba wszystkie pobliskie zwierzęta i przerwał moje chwile zadumy, jednak jego niesamowita pogoda ducha i zaraźliwa wesołość sprawiały, że nie dało się na niego spojrzeć z naganą.
WWW -Co tu robisz i kim jesteś? - zapytałam zaciekawiona, mimowolnie lekko się rumieniąc pod jego spojrzeniem.
WWW -Kim ja jestem? Toż to niezwykle niebezpieczne pytanie. Pozwól pani, że zachowam to dla siebie i przedstawię ci się jako Fikołek. Zaś co się tyczy tego co robię – to wszystko! I nic zarazem. Niestety, czas mi się ostatnio dłuży. Rzadko miewam gości. Większość tylko patrzy z daleka, a ja przecież mogę dać im tak wiele!
WWW Jego słowa niemal się ze sobą zlewały, jakby z radości, że wreszcie ma je komu powierzyć. Jednocześnie brykał naokoło mnie ni to w tańcu, ni w radosnych podskokach. Zupełnie jakby chciał mnie zatrzymać, bym nie uciekła w popłochu. Niepotrzebnie – był zbyt fascynujący.
WWW -Wiele dać?
WWW -Tak! Tak! Widzisz, jeśli ktoś jest gotowy zaakceptować wszystko co daję, może samemu zdecydować kim się stanie! I tym samym może nawet zakończyć moją samotną tułaczkę! - krzyczał tak głośno i radośnie, a ja nic nie rozumiałam. Moje usta bezrozumnie powtórzyły za nim:
WWW -Zdecydować kim się stanie?
WWW On wydawał się na to czekać i chyba uznał te słowa za przyzwolenie. Chwycił mnie za dłoń i zrobiliśmy obrót niczym w jakimś tańcu, a las w tym momencie zniknął. Teraz staliśmy w olbrzymiej sali, pośród dziesiątek elegancko ubranych par tańczących walca. Zauważyłam, że i ja mam na sobie przepiękną, błękitną suknię, a pantofle zastąpiły moje terenowe adidasy. Fikołek puścił mnie na chwilę, widząc moje zaszokowanie i radość. Pstryknął palcami i na szyi poczułam ciężar naszyjnika, zaś moje włosy same ułożyły się w zmyślną fryzurę.
WWW -Na przykład piękną księżniczką na wspaniałym balu, gdzie poznasz swojego księcia. Pozwolisz, że na razie go zastąpię? - Przy ostatnich słowach ukłonił się nisko, prosząc mnie do tańca. Podałam mu dłoń i razem zaczęliśmy wirować pośród innych tancerzy. Wszytko było takie piękne, takie eleganckie, niczym z bajki. Tylko Fikołek, wciąż ubrany w swój dziwny strój, nie pasował do reszty towarzystwa, te jednak zdawało się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
WWW -Albo nieśmiertelną boginią lasu. - Znowu odezwał się mój partner, wypuszczając mnie z objęć. Zatrzymałam się jedną ręką opartą o drzewo, zaś w drugiej trzymałam łuk. Znikła piękna suknia, zastąpiły ją niewiarygodnie wygodne skóry, zaś włosy znowu były rozpuszczone, spływały mi po ramionach. Przede mną były setki ludzi, nie, kłaniających mi się elfów. Czułam ich cześć. Była niemal namacalna. Smakowałam ją ustami niczym najsłodszy nektar.
WWW Spomiędzy wiernych wyszedł Fikołek. Podszedł blisko, czułam na karku jego oddech. Delikatnie musnął swoimi palcami mój policzek.
WWW -Podoba ci się? -zapytał delikatnym głosem, tak innym od tego wariackiego, którego dotąd używał.
WWW -Tak – odparłam i westchnęłam z przyjemności. Chciałam tu zostać. Czego można chcieć więcej?
WWW -Lecz aby to mieć, musisz zaakceptować wszystko. Obie strony medalu.
WWW Brzmiało tak jak ostrzeżenie, które przedarło się przez mą błogość. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on wtedy mnie popchnął. Upadłam do kałuży. Nie. To była krew. Patrzyłam jak ścieka po mych dłoniach, lecz nie czułam obrzydzenia. Raczej zadowolenie, radość.
WWW Wstałam, a miecz u mego pasa zabrzdękał o zbroję, jakby żywcem wyciągniętą z gier fantasy. Jednak wyżłobione czaszki, po których spływała krew, nie budziły śmiechu.
WWW Rozejrzałam się. Byłam pośrodku wioski, a raczej jej płonących ruin. Wokół mnie walały się zwłoki kobiet i dzieci, ale nie mężów. Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie też oni są. Czyby zostawili swe rodziny? Nie. Zginęli. A przynajmniej ci, którzy mieli szczęście. Właśnie dostrzegłam, jak jacyś żołnierze nabijają na pale zarówno zmarłych, jak i żywych.
WWW -Że możesz być i kimś takim. Kimś kto woli kąpać się w krwi niż mleku, a te zbrodnie, czynione na twój rozkaz, będą sprawiać ci radość.
WWW Znów te delikatny głos, jakby niosący przestrogę. Rozumiałam ją, bo i teraz czułam w sobie
te dziwne zadowolenie i upiorną satysfakcję oraz przyjemność. Walczyłam z nią. Krzyczałam: „Nie! Ja taka nie jestem!” A więc jaka? Kim jestem? Tego nie wiedziałam. Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. Dlatego chwyciłam miecz i obróciłam się w stronę Fikołka, jednak świat znów się zmienił.
WWW Teraz w dłoni miałam kwiat. Przepiękną błękitną różę. A przede mną klęczał najwspanialszy mężczyzna jakiego widziałam i trzymał w ręku otwarte pudełko z pierścionkiem.
WWW -Czy wyjdziesz za mnie?
WWW Rozpłakałam się ze szczęścia, chcąc jednocześnie odpowiedzieć głośnym: „Tak!” Zapominając, że to nie jest rzeczywiste. Uczucia zalewały mój umysł, zagłuszając logikę i rozum.
WWW -Przyjąć zarówno te uczucie, które napełnia twoje serce, jak i te, które je rozdziela.
WWW Przepełnione smutkiem słowa Fikołka znów zmieniły świat w potworność. Byłam w swoim domu z dzieciństwa. Na podłodze leżała moja rodzina. Moi najbliżsi. Jeszcze żywi, ale umierający na mych oczach, a ja stałam bezradnie, nie mogąc nic zrobić.
WWW - Życie.
WWW Leżałam na łóżku szpitalnym, a na mych dłoniach spoczywało moje szczęście. Najważniejsza osoba mojego życia. Dzidziuś. Patryk – imię wypłynęło znikąd, lecz wiedziałam, ze jest ono najwłaściwsze.
WWW Ktoś pstryknął palcami. Znowu stałam w lesie, a Fikołek kilka kroków przed mną. Wyglądał na zasmuconego tym, że musiałam to wszystko przejść. Czekał, zapewne zastanawiając się co myślę. Czy jestem gotowa to wszystko przyjąć i zaakceptować? Czy będę tylko kolejną osobą, która weźmie co chce, a nie to co on daje.
WWW Zrobiłam krok do przodu. Był zadziwiająco trudny. Świat zdawał się wirować, tak jak na początku ten błazen. Potem kolejne, już łatwiejsze, aż stanąłem tuż przednim, spoglądając mu w oczy.
WWW -I jak piękna pani. Przyjmiesz me dary i zakończysz czas mojej samotności?
WWW -Dlaczego? - zapytałam, choć nie wiedziałam, czy tak naprawdę chcę wiedzieć.
WWW -Bo by zrozumieć piękno, trzeba przyjąć i jego brzydką stronę – odparł, jakby to było coś oczywistego. Tylko rozbudził tym moją wściekłość. W dłoni czułam nóż i pchnęłam nim w Fikołka. Raz. Drugi i trzeci. Upadał, jednak podtrzymałam go wolną ręką.
WWW -Chyba zapomniałeś przyjąć i śmierć - wyplułam te słowa niczym przekleństwo, a po chwili dodałam – Kim ty tak naprawdę jesteś?
WWW -J-ja je-jestem opo... - mówił łamiącym się głosem umierającego, jednak nagle znikł, zostawiając po sobie tylko śmiech. Nóż wyparował. Krew? Jakby jej nigdy nie było. Znowu stałam na ścieżce pośród drzew, z których ćwierkały ptaszki. Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło.
WWW -A kim ja jestem?
Dziękuję za przeczytanie i za to co mi powiecie.
Cyrk zrodzony z samotności
1
Ostatnio zmieniony śr 03 lip 2013, 22:39 przez Thug, łącznie zmieniany 2 razy.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.