wwwTęczowe kocię.
wwwKotek, najwyraźniej znudzony brakiem zainteresowania jego futrzaną osobą, położył łapkę na dłoni dziewczynki i leciutko ukłuł pazurkiem.
www- Au! – powiedziała oburzona dziewczynka.
www- Widzisz Efka, nie taki grzeczny kitulek – zaśmiał się Maciek. - Już wiem! Zmorek! –wykrzyknął, wyrzucając w górę chude ramiona.
www- Zmorkiem to sam jesteś – prychnęła Efka, która została Efką zamiast Ewką od czasu, gdy w przedszkolu pomyliła literki w i f. – Kuleczka!
www- Zmorek! – nie ustępował Maciek.
www- Lepiej niż Pchlarz czy Strzępuś – skomentowała Alicja, siedząca na łóżku Efki.
www- Przecież to dziewczynka! – zaprotestowała Efka. – Prawda, panienko?
wwwKotek popatrzył poważnie na dziewczynkę swoimi różnokolorowymi oczami i wrócił do boksowania kołdry. Na białej pościeli pozostawił już mnóstwo rudo – brązowo – czarno - białych kłaczków.
www- Ojej – zmartwiła się Efka. – Jak ciocia Klaudia to zobaczy, to nie będzie wesoło.
www- Jak zobaczy kota też nie będzie – zgodził się Maciek.
www- No i co zrobić? Przecież nie schowam go do szafki.
www- Nie, bo ci rozwali cały papier toaletowy.
www- Jak on się tu w ogóle dostał? – zainteresowała się Alicja.
www- Nie wiem, rano obudziło mnie miauczenie. Siedziała na mojej kołdrze – wyjaśniła Efka, wyjmując ostrożnie z kocich łapek przewód od kroplówki. – Taka mała, tęczowa kuleczka.
www- Tęczowa?
www- No zobacz, jakie paseczki, tu rudy, a tu brązowy, czarny i nawet białego troszkę. Ma nawet małe żółte prążki na tych brązowych kawałkach – wyjaśniła Efka, obserwując jak kotek łapie własny ogonek.
www- Rzeczywiście, kolorowy jest – zaśmiała się Alicja. – Może twoja koleżanka z pokoju go przyniosła?
www- Nie, w nocy ją wywieźli – Efka posmutniała na wspomnienie chudziutkiej, bladej twarzyczki sąsiadki z sali. – Poza tym jej mama spała tutaj na podłodze. Zauważyłaby jakby koteczka wkradła się w nocy. Ale za to rano w kuchni wyłudziłam dodatkowy plasterek szynki dla małego głodomorka. Plawda kiciu-miciu? – zagruchała do kotka.
www- Trzeba obmyślić jakiś plan. Bo zaraz przyjdą twoi – przypomniał Maciek.
www- Ojej! Już tak późno? Rety, co zrobić, Alicjo ratuj!
wwwStarsza dziewczynka zmarszczyła brwi lustrując małą salę szpitalną. Rzeczywiście kociaka nie było gdzie schować, ani pod żadnym z łóżek, ani w metalowej szafce. Okna nie można było samemu otworzyć, do tego potrzebna była specjalna klamka, poza tym było za zimno, by narażać Efkę na takie przeżycie. Popatrzyła na Maćka, opatulonego w puchaty szlafrok w auta, spod którego wystawały tylko chude jak patyki nogi i ręce, i uśmiechnęła się szelmowsko.
www- Maciek, mam myśl! Słyszałeś kiedyś o fakirach?
www- Fakinach? – zdziwił się chłopiec i poruszył niespokojnie na taborecie.
www- Nieważne! Słuchaj…
***
wwwMaciek dostojnie kroczył korytarzem, choć nieco powagi odbierał mu pisk kółek od wieszaka kroplówki i zbolała mina. Co kilka kroków krzywił się okropnie i syczał.
www- No dalej! Dalej! – ponaglała go Alicja.
www- Łatwo ci mówić! Wbił we mnie wszystkie pazury! - wysyczał chłopiec.
www- Cicho! Pamiętaj, że w ten sposób hartujesz swojego ducha!
www- Wolałbym już chyba te rozżarzone węgle – jęczał Maciek.
www- Ojoj, patrol na horyzoncie. Dziarska mina! – zakomenderowała Alicja na widok nadchodzących pielęgniarek.
www- Dzień dobry!
www- Dzień dobry Alu, Maćku. Wracacie od Ewuni?
www- Tak, ciociu – Maciek z łatwością zaakceptował nadprogramowej liczbę cioć. Alicji przychodziło to z większą trudnością. Może dlatego, że wciąż chciała wierzyć w niedaleki powrót do domu. Tego prawdziwego. Nie chciała się zadomawiać.
www- Właśnie przyszli do niej rodzice. Odprowadzam Lilicję do siebie – wyjaśnił Maciek.
wwwWtedy rozległo się stłumione miauknięcie. Było bardzo kocie.
www- Czy ja słyszałam kota?- zdumiała się jedna z kobiet.
www- Kota? Ale byłoby super! Niestety, to tylko moja komórka- wypalił szybko Maciek.
wwwKolejne miauknięcie, tym razem trochę bardziej nerwowe, dobiegło spod maćkowego szlafroka.
www- O, kolejny sms! Ale jesteś dziś popularny – zaśmiała się Alicja, podchwytując pomysł chłopca. – Chodź, zobaczymy kto to!
wwwWyminęli lekko zdziwione pielęgniarki i oddalili się, Alicja po raz pierwszy cieszyła się z obrzydliwego pisku kółek od wieszaka, który zazwyczaj przyprawiał ją o gęsią skórkę, a teraz skutecznie zagłuszał coraz bardziej oburzone miauknięcia.
www- Wygląda na bardzo smutnego – ocenił Maciek, spoglądając na kociaka siedzącego w pudle. Dno wyłożyli papierem toaletowym i chusteczkami do nosa. Maluch próbował wspiąć się po ścianie kartonu i miauczał żałośnie.
www- Słuchaj, to tylko na chwilę, dobrze? Efka czeka na ważną operację – wyjaśniła Alicja. Kotek spojrzał na nią, zielonym i niebieskim okiem.
www- Jak tylko będzie mieć nowe serduszko, będzie mogła cię ze sobą zabrać do domu. Będzie w nim mnóstwo miejsca dla takiego kociaka. A teraz zostań tu – powiedziała stanowczo.
wwwKociątko miauknęło niepocieszone.
www- Może nie powinniśmy go tu zostawiać? – zaniepokoił się Maciek. – Co jeśli ktoś przez pomyłkę wyrzuci ten karton?
www- Postawimy go z tyłu. Doktora Staszewskiego nie ma do końca tygodnia, nikt nie będzie zaglądał do jego pokoju – odparła Alicja, sama jednak nie czując się pewnie. Piski kociaka były rozdzierające.
www- Może powinniśmy go oddać – mruknął niepewnie Maciek.
www- Nie! On przyniesie Efce szczęście! Znajdzie się dla niej serduszko … – Alicja zaprotestowała tak gwałtownie, że Maciek tylko skinął głową i razem opuścili gabinet.
***
www- Jak się czujesz skarbeńku?
www- Dobrze, mamo.
www- Zobacz, Kasia ci coś przyniosła.
wwwEfka popatrzyła na Malutką, która dumnie uniosła do góry kartkę z bardzo czerwonym i bardzo koślawym sercem.
www- Selduszko! – Wykrzyknęła siostra z dumą, kładąc rysunek na kołdrze.
www- Dziękuję, ptysiu-misiu. Przyda mi się.
www- Doktor mówił, że będzie dobrze. Na pewno coś znajdą – powiedziała mama, ściskając dłonie Efki. Palce mamy były zimne. – Malutka zostanie z babcią, a ja będę dziś w nocy z tobą, skarbeńku.
www- Babcia przyjechała?
www- Specjalnie dla ciebie. Już rozmawiałam z dyżurną, wpuści ją jeszcze dzisiaj pomimo późnej godziny.
www- Ojej – Efka zamrugała, czując piekące łzy. Potem pamiętała już tylko ciepły, pachnący mamą uścisk.
www- Wiesz mamusiu, wszyscy pytają mnie, co myślę, a ja chciałabym być zupełnie bezmyślna, jak jakaś ameba. Ameby nie myślą tylko ruszają nibynóżkami i mogą być czym chcą. Nie musiałabym być chorą, smutną dziewczynką. Byłoby fajnie, prawda, mamusiu?
www- Cokolwiek zechcesz kochanie – wyszeptała mama.
***
wwwDoktor Kamil Staszewski zapiął płaszcz i sięgnął po torbę, gotów wyjść, gdy usłyszał ciche chrobotanie. Zamarł, nasłuchując. Chrobotanie powtórzyło się. Doktor cofnął się w głąb pokoju. Piśnięcie? Nie, miauknięcie. Tylko skąd?
Zadzwonił telefon. Jego ostry dźwięk zaskoczył go, zwłaszcza, że jednocześnie poczuł wibrację komórki w kieszeni. Podniósł słuchawkę.
www- Tak?
www- Doktorze! Dzięki bogu, ze pana zastałam na terenie szpitala – siostra Klaudia mówiła pospiesznie – Doktor Tarkowski utknął w korku, a jedzie do nas serce! Dla dziewczynki!
www- Już idę. Przygotować salę i dziecko – zarządził lekarz. Poczuł, że potrącił coś stopą.
wwwZajrzał pod biurko. Stał tam duży karton. Na dnie było kilka zmiętych chusteczek higienicznych. Najwyraźniej sprzątaczka zapomniała wyrzucić. Kopnął pudło w kąt. Dziwny dźwięk się nie powtórzył. Doktor pokręcił głową, po czym pospiesznie zaczął się przebierać.
***
www- Alicja! Alicja – Maciek wpadł zziajany do sali. – Efkę wiozą na operację!
www- O boże, Maciek! To cudownie! – Alicja zerwała się z łóżka, zapominając o kuli, przez co straciła równowagę. W ostatniej chwili poratowała się Maćkowym ramieniem – chudym, ale pewnym. Przez chwilę śmiali się jak szaleni. Potem Maciek zapytał:
www- A jak Tęczuś?
wwwKotkiem zajmowali się na zmianę, przynosząc mu kąski z kuchni. Alicja spoważniała.
www- Maciek… Nie wiem, co robić. Nie ma go…
www- Nie ma? Jak to?
www- Nie ma. Szukałam wszędzie. Pudło puste. Ani śladu.
www- Zniknął jak się pojawił… - powiedział markotnie Maciek. Po chwili jego twarz rozjaśniła się. – To nie był przypadek! On przyszedł Efce pomóc! I pomógł. Dostała serce. Koty są super mądre! I żyją dziewięć razy.
www- Może tak jest – powiedziała Alicja, zadumana.
wwwMoże gdzieś było małe, tęczowe kocię, specjalnie dla niej?
***
wwwW ciepłej, wypełnionej szumem wentylacji kotłowni, kocia mama mruczała cicho do swoich nowonarodzonych maluchów. Jeden z nich, wyjątkowo żwawy, przepychał się pomiędzy rodzeństwem, szukając maminego brzucha. Pierwszy się przyssał i pił łapczywie. Kotka polizała jego zlepioną, upstrzoną kolorami kociej tęczy sierść.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf