wklejam nieiwielki fragment bajki dla dzieci, którą napisałem jakiś czas temu (mam nadzieję, że sobie nie zaszkodzę

- Misiu, nudne to żeglowanie, co? – Marudziła dziewczynka, gdy brzeg już zniknął za horyzontem, a ciągle nie widać było przygód.
- Faktycznie, nic się nie dzieje, ale pluszowym misiom takie „nicniedzianiesię” w ogóle nie przeszkadza. Jeszcze się dziwnym trafem okaże, że całkiem przyjemny będzie ten rejs. Na przykład może zaraz słoneczko wyjdzie, bo wiatr chmury przegoni? Plusz lubi ciepełko i lubi jak promyki głaszczą go po brzuszku. Wtedy misie sobie mruczą i może nawet piosenki sobie układają? Kto wie? – rozprawiał pluszak, podczas gdy Emilka wypatrywała przygód.
- Misiu, a tam? Zobacz coś tam wystaje z wody! I chyba nawet się rusza? – krzyczała podekscytowana dziewczynka i wskazywała palcem na coś co faktycznie dziwnie wystawało z wody i w dodatku nie chciało stać w miejscu.
- Ojej! Jeśli to to, co myślę, a myślę, że to rekin, to na pewno przestanę być spokojny! Nawet na odwrót, stanę się bardzo, ale to bardzo niespokojny! – krzyczał emilkowy przyjaciel, a wystające to „coś” z wody zbliżyło się do łódki.
- Jak się umie pływać bardziej jak człowiek, niż jak ryba, to chyba lepiej nie wchodzić do morza jak jest w nim rekin, nie uważasz Misiu? – zapytała rezolutnie Emilka.
- Ja myślę nawet, że warto krzyczeć: „pomocy!” I zaczął krzyczeć aż uszy bolały.
Tymczasem Emilka nagle rozpromieniła się i szarpnęła pluszaka mocno za ramię. Miała nadzieję, że jak mu coś pokaże i koniecznie opowie co widzi, to się rozkrzyczany przyjaciel wreszcie uspokoi:
- Misiu, przestań! Zobacz, przecież ten rekin wcale nie jest groźny! On nawet odrobinę nie jest groźny, co więcej, on jest łagodny jak baranek. Zobacz! Macha do nas i się uśmiecha!
- Ale jak to macha? Co ty pleciesz, Emilko? Rekiny nie machają ot tak sobie, on na pewno ma w tym machaniu jakiś niecny cel! Jakiś wstrętny podstęp, pamiętaj, że te ryby już takie są!
Ale dziewczynka już pochylała się nad burtą i próbowała usłyszeć co krzyczy do niej rekin, bo w istocie coś tam do niej krzyczał, tylko Emilka przez tego tchórzliwego, głośnego Misia nic nie mogła usłyszeć.
- Misiu, uspokój się wreszcie! On chce nam coś powiedzieć, zobacz, jest jakiś smutny i chyba nawet płacze!
- Ooo, tak! Płacze! Na pewno! Pamiętaj, że rekiny nigdy nie płaczą, on nawet w tym swoim płakaniu ma jakiś swój ukryty interes, to jest podstęp i to dużymi nićmi uszyty! Gdyby tu nie było tyle wody, już dawno bym stąd uciekł, ale popłynąłem z tobą i teraz muszę tu zostać. Taki mój los. – Lamentował emilkowy przyjaciel.
- Nie przejmuj się Kleofasku, ten Miś nie mówi tego poważnie, on jest takim troszeczkę tchórzem, ale w ogóle nieszkodliwym. Ja bym nawet rzekła, że dobry z niego pluszak, tylko serduszko ma płochliwe. – Miś usłyszał nagle, że dziewczynka mówi do kogoś: „Kleofasku”, a przecież on tak się nie nazywał, on tak naprawdę w ogóle się nie nazywał i strasznie mu z tego powodu było przykro.
„Do kogo, więc mówiła Emilka, skoro nie mówiła do niego?”- pomyślał i czym prędzej postanowił to sprawdzić.
- A z kim ty rozmawiasz, skoro stoisz do mnie plecami i wymawiasz jakieś kompletnie dla mnie obce imię? – zapytał przerażony i spojrzał na dziewczynkę pochylającą się nad rekinem.
- Ja wcale nie jestem straszny! – wykrzykiwał Kleofas. – A wszyscy tak myślą i się mnie boją, a ja jestem przez to strasznie samotny. Czy wy wiecie jak to jest być samotnym na tak wielkim morzu? Takim wielkim, że większego to chyba już nic na całym świecie nie ma?
- Nie jesteś straszny? – zapytał ostrożnie Miś – a co ty w takim razie jadasz, skoro taki straszny nie jesteś?
- Zjadam wszystko co wam spada ze stołu, okruszki z ciasteczek i z kanapek rano, kawałki ziemniaków, które wypadają wam z talerzy w południe, czasem jakiś paluszek, albo orzeszek się trafi, albo kawałek jajka, albo budyniu kapkę, albo kisiel, albo piętka z chleba, kawałek kotleta, nawet groszek, albo marchewka. Dużo tego. Nie myślałeś Misiu czasem, jak to się dzieje, że wszystko co spada wam ze stołu po prostu znika?
Rekin spojrzał pytająco na pluszaka i w niepewności czekał, czy ten wreszcie przekona się do niego, czy nie. I czy przestanie się tak trząść ze strachu, jakby ducha co najmniej zobaczył.[/b]