Jedno życzenie [psychologiczne, fantasy]

1
Jedno życzenie

I

WWWZawsze lubiłem chodzić po lesie. Tylko tam potrafiłem skoncentrować się na otaczającej mnie rzeczywistości. To nie to, że nie lubię ludzi. Nie należę do odludków. Nie odmawiałem udziału w imprezach, sam też chętnie umawiałem się ze znajomymi. Byłem, wysokim, proporcjonalnie zbudowanym brunetem o nieprzeciętnym poczuciu humoru. Słowem dziewczyny mnie lubiły, a kumple chętnie proponowali piwo.
WWWNie raz słyszałem – Adam – bo tak mam na imię – wpadnij po południu w sobotę. Będą dziewczyny, Rychu i Mały. Przynieś parę browarów, zabawimy się.
WWW Nie odmawiałem, ale rankiem wolałem włóczęgę po lesie. Czasem chodziłem z kumplami, ale ich najbardziej interesowało szybkie dojście do schroniska i wieczorna impreza. Rozmowy i wygłupy po drodze też były fajne, ale ja chciałem słuchać drzew, ptaków, odgłosów zwierząt. Dla tego najczęściej chodziłem sam.
WWW Dość szybko nabrałem zwyczaju przynoszenia z lasu pamiątek. Nic szczególnie cennego – ciekawa szyszka, korzeń, huba, kamień albo pióra. Te ostatnie najbardziej mnie cieszyły. Lubię ptaki, zazdroszczę im swobody w przestrzeni, pięknych głosów. Potrafiłem zrezygnować z zaplanowanej trasy, aby móc obserwować ptaka, który mnie zainteresował. Dlatego znalezione pióra traktowałem jak prezenty od przyjaciół. Mam ich całą kolekcję. Nie wyszukuję specjalnych okazów. W moich zbiorach mam po kilka egzemplarzy piór ptaków tego samego gatunku. Każde z nich jest inne, bo pochodziło z innej wyprawy. Ale jedno było naprawdę wyjątkowe.
WWW Tego majowego dnia znalazłem nową obiecującą ścieżkę wydeptaną chyba przez sarny. Trasa wiodła dnem parowów i dolin, ponieważ zwierzęta tam czują się bezpieczniej. Uchylając się przed gałęziami czarnego bzu, wpatrzony w zwierzęcy szlak, starałem się rozszyfrować ile osobników miało stadko, które zostawiło wyraźne odciski w wilgotnej leśnej glebie. Zauważyłem nawet ślady niedawno urodzonych koźląt. Zaabsorbowany tropieniem, polanę zauważyłem dopiero, kiedy oślepiło mnie ostre światło słońca nie rozproszone przez gałęzie świerków.
WWW Polana nie była dużą, ale sprawiała bajkowe wrażenie. Na samym środku ukwieconej, łąki rósł potężny buk. W jego cieniu pasło się pięć dorosłych saren i dwie młode. Zauważyły mnie, ale nie przerwały żerowania, całkowicie mnie ignorując. Atmosfera tego zakątka była tak wyjątkowa, że ogarnęło mnie uczucie spełnienia. Miałem wrażenie, że jestem we właściwym miejscu i czasie, że stanowię cenną część wszechświata i beze mnie byłby on znacznie uboższy.
WWW Usiadłem na zwalonym pniu i napawałem się tą świadomością. Czas płynął leniwie, nasycając powietrze przemijaniem i trwaniem jednocześnie. W końcu sarenki odeszły do lasu, a ja odczułem znużenie, może nawet przesyt otaczającym mnie pięknem. Zarzuciłem plecak na ramiona i zastanawiałem się którędy wracać. Wtedy poczułem delikatny zapach róż, a spomiędzy bukowych liści, zataczając wolne kręgi spadło niezwykłe pióro. Było śnieżnobiałe i bardzo długie. Wirując w powietrzu iskrzyło się osobliwym blaskiem. Chwilami miałem wrażenie, że mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Podniosłem go z trawy z poczuciem, że znalazłem prawdziwy skarb.
WWW Kiedy opuszczałem polanę miałem dziwną świadomość, że jestem obserwowany. Rozejrzałem się, ale nikogo nie zauważyłem. Jednak nieznośne wrażenie, że ktoś mi się przypatruje towarzyszyło mi do samego domu. W swoim pokoju obejrzałem dokładnie znalezisko, ale nie potrafiłem nawet w przybliżeniu określić gatunku ptaka, który zgubił to niezwykłe pióro. W świetle lampy było po prostu niesamowicie białe. Trzymając go w ręku wiedziałem, że to coś niezwykłego. Postanowiłem, że rano zadzwonię do kolegi z pracy. Staszek był ornitologiem amatorem, i nie raz zadziwił mnie swoją wiedzą na temat skrzydlatych ulubieńców. Miałem nadzieję, że powie mi coś na temat tego niezwykłego pióra. Umieściłem nowe trofeum w szklanej gablotce, i położyłem się spać. Przed snem, w myślach wspominałem pobyt na bajkowej polanie. Przypomniałem sobie, że ktoś mnie obserwował i zrobiło mi się nieswojo. Dla pewności sprawdziłem zamki w drzwiach i dopiero potem udało mi się zasnąć.

II

WWW We śnie ktoś mnie wzywał. Nie mogłem się zorientować skąd dobiega głos, bo ciągle coś odwracało moją uwagę. Głos był jednak coraz bardziej natarczywy. Otaczający mnie w marzeniu sennym koledzy próbowali mnie gdzieś zaciągnąć, coś opowiadali, śmiali się. A ja chciałem zobaczyć, kto mnie woła. Wyrywałem się i ciągle rozglądałem w poszukiwaniu wołającego moje imię. Wreszcie usłyszałem zupełnie blisko:
- Adamie, obudź się. Czekam na ciebie.
WWW Obudziłem się zaplątany w prześcieradło. Po chwili dotarło do mnie, że nie jestem sam. W pokoju było zupełnie ciemno, ale wyczuwałem czyjąś obecność. Zdziwiło mnie, że nie czuję lęku.
- Kto tu jest? – zawołałem głośniej niż planowałem.
- Włącz światło proszę – odpowiedział nieznany, ale miły głos.
WWW Usiadłem na łóżku i zapaliłem nocną lampkę. Nie wierzyłem w to, co zobaczyłem. W fotelu naprzeciw siedział anioł. Nie ma lepszego określenia. Piękna twarz, długie, jasne, lekko falujące włosy, klasyczna szata, no i oczywiście skrzydła. Ich pióra miały niesamowity blask najjaśniejszej bieli. Taki sam jak pióro znalezione na polanie.
- Tak masz rację – odezwał się anioł – to jest moje pióro. I trafiło do ciebie nie przypadkowo.
- Ale dlaczego? – zapytałem, kiedy otrząsnąłem się z zaskoczenia – Czy to był dar?
- Znowu masz rację – odpowiedział świetlisty.
- Nie jesteś pierwszy i zapewne nie ostatnim, który znalazł anielskie pióro. Od jakiegoś czasu, w ludzkiej mierze od bardzo dawna, aniołowie współczując ludziom zmagającym się ze skutkami swojej wolnej woli, postanowili im pomóc. Ale ponieważ nie mogą udzielić pomocy wszystkim, bo na zmaganiu się z konsekwencjami swoich wyborów polega ludzki los, chcieliśmy coś ofiarować, chociaż nielicznym.
- Ale …
- Nie przerywaj, nie mamy zbyt dużo czasu. Wytłumaczę do końca. Słuchaj.
WWW Anioł usiadł wygodniej i ciągnął opowieść.
- Poprosiliśmy Pana o możliwość pomocy wybranym ludziom. Pan zgodził się, aby każdy z aniołów, który chce obdarować człowieka, raz na siedem lat zrzucił jedno pióro. Jeśli wybrany przez niego człowiek znajdzie je, to anioł w zamian za to pióro może mu coś ofiarować. Każdy z nas sam decyduje, co ofiaruje. Ja zawsze spełniam jedno życzenie. Dowolne, ale musi dotyczyć wyłącznie ciebie. Masz czas do świtu, aby się zastanowić, czego pragniesz. Jeśli będziesz gotów wezwij mnie.
- Mam na imię Aszkot – dopowiedział.
WWW Anioł wstał, i po chwili już go nie było. W mojej głowie myśli biegały tak szybko, że nie mogłem żadnej uchwycić. Trudno mi było w to wszystko uwierzyć. Prezent od bożego posłańca? Jedno życzenie? Czas do świtu. To znaczy ile czasu? Rzut oka na wskazówki zegara wcale mnie nie uspokoił. Dochodziła trzecia. Do świtu pozostało około dwóch godzin. Rany boskie! Dwie godziny czasu na decyzję o reszcie życia! To nie może być prawda. To nadal sen. Ale widok niezwykłego pióra w gablotce był jak najbardziej prawdziwy. Wyjąłem je zza szyby. Dotykając pióro wiedziałem, czułem, że to co usłyszałem przed chwilą, nie było złudzeniem. Naprawdę miałem szansę zmienić swoje życie. Trzeba tylko mądrze wybrać. Na pytanie dlaczego ja, będzie czas później, kiedy wzejdzie słońce.

III

WWW Nigdy na serio nie zastanawiałem się, co zrobiłbym łowiąc złotą rybkę, albo uwalniając dżina z butelki. Gdybanie uważałem za stratę czasu. Teraz tego żałowałem. A na dodatek miałem tylko jedno życzenie. W sprytną sztuczkę, „chcę mieć więcej życzeń”, jakoś nie wierzyłem. Więc tylko jedno. O Boże, minął już kwadrans, a ja nawet nie zacząłem myśleć nad prośbą. Dosyć, czas uspokoić myśli. Rób wolniej, będzie szybciej. Rada mojego dziadka zawsze była skuteczna, więc tym razem też trzeba z niej skorzystać.
WWW Poszedłem do kuchni i zaparzyłem w ulubionym kubku zieloną herbatę o przyjemnym aromacie. Wróciłem do sypialni i usiadłem w tym samym fotelu, w którym siedział mój nieziemski gość. Wybierając życzenie musiałem zanalizować swoje życie, swoje potrzeby i marzenia na przyszłość. Zacząłem od oczywistego.
WWW Bogactwo, wielkie bogactwo. Czy stać mnie będzie na każdą zachciankę? A jeśli tak, co to oznacza? Czy mając górę złota albo dolarów nie musiałbym się z ich posiadania tłumaczyć? Załóżmy, że takie problemy byłyby nieistotne to, czego tak naprawdę pragnę?O czym marzę? Zawsze chciałem podróżować po świecie – piramidy, Ameryka południowa, wyspy Pacyfiku i wiele innych miejsc. Na takie wojaże trzeba bardzo dużo pieniędzy. Mógłbym podróżować sam, albo z przyjaciółmi. Tak byłoby lepiej. Ale z przyjaciółmi, to znaczy z którymi? Z tymi, których mam teraz? Ta myśl mnie zaskoczyła. Nie umiałem odpowiedzieć, kogo z moich znajomych uważam za przyjaciela. To znaczy takiego, z którym chciałbym spędzić wiele lat, na wspólnych podróżach.
WWWTo może zwiedzanie świata będę realizował tylko przy okazji? Po prostu użyję życia, zbuduję piękną willę nad brzegiem jeziora, kupię luksusowe auto, konia, helikopter, samolot i … . I co? Co dalej? Może zafunduję sobie małą armię i zdobędę władzę. Przecież pieniądze, olbrzymie pieniądze do tego służą – do zdobywania władzy i kobiet. Ale nad tym akurat już się zastanawiałem.
WWW W czasie samotnych wędrówek po lesie myślałem czasem nad tym, czego pragnę i wiedziałem, że władzy nie chcę. Władza demoralizuje prawie każdego. A ja obawiałem się, że mój charakter jest zbyt słaby na takie brzemię. Nie chciałem zostać ludzkim potworem, realizującym swoje coraz bardziej wymyślne kaprysy.
WWW Dobrze, zostawmy na razie bogactwo. To ślepy zaułek. Co jeszcze, czego jeszcze mogę pragnąć, zastanawiałem się popijając herbatę małymi łyczkami.
WWW Młodość. Ale trudno było mi sprecyzować, co to znaczy. Czy mam być młody zawsze? To znaczy do śmierci? A jeśli tak to do ilu lat? Może wieczna młodość, czyli nieśmiertelność? To też była pułapka. Wieczna młodość, nieśmiertelność, czyli byłbym świadkiem śmierci wszystkich moich bliskich. Może nawet wszystkich ludzi? A co potem? Samobójstwo? Samotność? Czy byłbym wstanie kogokolwiek pokochać wiedząc, że i tak mnie opuści?
WWW Więc, może korzystanie bez zahamowań ze zdobytej życiowej wiedzy i doświadczeń, w tym wypadku nieograniczonych. Po co, jeśli mógłbym przeżyć nawet swoje największe dzieła. A może młodość tylko do naturalnej śmierci? Ale to zwiększyłoby tylko strach przed śmiercią. Dojrzewając i starzejąc się możemy się na nią przygotować, pogodzić się z nieuniknionym. Muszę wybrać coś innego.
WWW Zdrowie. Brak chorób. Nie, to jest zbyt bliskie wiecznej młodości. Wiedząc, że nigdy nie zachoruje, czy potrafiłbym zadbać o siebie? Czy zrozumiałbym starania innych? Brak chorób powoduje pewien rodzaj znieczulicy. Nawet mówi się, że zdrowy chorego nie zrozumie.
WWW Teraz już nie byłem taki spokojny. Decyzja, z pozoru łatwa, stawała się coraz trudniejsza. Na dodatek noc nie była już taka czarna, niebo robiło się szare. Minęła godzina, a ja byłem w punkcie wyjścia. Co mogłem jeszcze rozważyć?
WWW Miłość, odwzajemniona miłość do pięknej kobiety. Nie wiedziałem czy mogę rozważać takie życzenie. Powiedziano mi, że życzenie ma dotyczyć tylko mnie. A w tym wypadku, jakaś kobieta musiała by mnie pokochać nie zdając sobie nawet sprawy, że to nie jest jej decyzja. Nawet gdyby było to możliwe, to nie chciałbym takiej miłości. Jestem normalnym facetem, więc jak każdy pragnę pięknych kobiet. Ale miłość to nie romans. To coś, co może każdego zmienić na zawsze. Oddalić groźbę samotności i dawać nadzieję na pomoc w każdej sytuacji. Na dobre i na złe, i nie uważałem tego za slogan. Więc to życzenie nie jest dla mnie.
WWW Nagle zdałem sobie sprawę, że moje życie nie jest takie złe. Byłem młody, zdrowy, mogłem pozwolić sobie na wszystko, czego potrzebowałem do spokojnego życia. A przede wszystkim, miałem przed sobą nieograniczone możliwości i całą wieczność osobistego czasu na ich wykorzystanie. Czy świadomość, że mój los, moje życie zostało z góry określone przez jedną prośbę dałaby mi szczęście? W każdym momencie dokonujemy nieodwracalnych wyborów, ale zawsze możemy powiedzieć, że nie mieliśmy innego wyjścia, że nie wszystko zależało od nas. Ta wiedza zdejmuje z nas ciężar nieomylności. Błądzić jest rzeczą ludzką – znana myśl rzymskiego filozofa jest nadal aktualna. Mamy prawo do pomyłek i to one kształtują nasz charakter. Bo właśnie to, jak sobie radzimy z konsekwencjami naszych błędów, naszych wyborów jest losem człowieczym, naszą wolną wolą.
WWW Zagłębiłem się w filozoficzne wywody, a strach, że źle wybiorę zupełnie mnie opuścił. Wiedziałem już, o co poproszę anioła. Stanąłem na środku pokoju i zawołałem:
-Aniele Aszkot. Wzywam cię. Dokonałem wyboru.
- Słucham Adamie. Czego sobie życzysz w zamian za moje pióro? – odpowiedział, siedząc jak poprzednio w fotelu.
WWW Wzdrygnąłem się na dźwięk jego głosu. Nie spodziewałem się, że pojawi się tak szybko. Pomyślałem nawet, że był tu cały czas i obserwował moje zmagania z wyborem życzenia. Usiadłem na brzegu łóżka i nie patrząc na niego powiedziałem:
- Zabierz aniele swoje pióro, nie chcę nic w zamian.
WWW Czułem, że patrzy na mnie, więc spojrzałem mu w oczy. Bałem się, że będzie się ze mnie śmiał. Ale w jego oczach nie było kpiny. Wydawało mi się nawet, że widzę w nich radość z dobrych decyzji. Jego, że się nie pomylił i mojej, takiej, jakiej się spodziewał.
- Dobrze się domyślasz. Nie zawiodłeś mnie. Nie będę cię przekonywał, abyś się jeszcze zastanowił. Ale pióro zostawię. Da ci pewność, że to nie był tylko sen.
- Ale ja chcę je oddać. Jeśli możesz to spraw, abym zapomniał o tym spotkaniu. Nie chcę kiedyś żałować, że nie wybrałem – poprosiłem.
- Nie Adamie. Jestem pewny, że nie będziesz żałował i odchodząc z tego świata zrozumiesz, że wszystko, co osiągnąłeś i co przeżyłeś zależało tylko od twoich własnych codziennych decyzji. Żegnaj.
WWW Patrzyłem w zamyśleniu na pusty fotel i nagle pomyślałem, że jestem strasznym głupcem. Wybierałem wśród wartości uniwersalnych, kwintesencji życia. Nic dziwnego, że mnie to przerosło, a przecież mogłem poprosić o coś mniejszego, coś na dziś. Może główną wygraną na loterii? Wypadłem z mieszkania szukając Aszkota, chcąc prosić go o mniejszy dar. Zobaczyłem jednak, że mój czas się skończył. Wschodzące słońce rozświetlało właśnie niebo.
WWW Myślałem wtedy, że zmarnowałem swoją szansę, że mogłem wybrać cokolwiek. Długo nie mogłem się z tym pogodzić. Ale po wielu latach, kiedy mogę spojrzeć wstecz oceniając swoje życie, to wiesz, co ci powiem przyjacielu:
- Anioł Aszkot miał rację. Niczego nie żałuję i jestem mu wdzięczny. A pióro i ta historia należy teraz do ciebie.
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 18:52 przez Kordylion, łącznie zmieniany 3 razy.
Są rzeczy ważne, ważniejsze i te do zrobienia

2
Kordylion pisze:le nie potrafiłem nawet w przybliżeniu określić gatunku ptaka, który zgubił to niezwykłe pióro. W świetle lampy było po prostu niesamowicie białe. Trzymając go w ręku wiedziałem, że to coś niezwykłego.
powtórzenia
Kordylion pisze:Miałem nadzieję, że powie mi coś na temat tego niezwykłego pióra.
Kordylion pisze:W świetle lampy było po prostu niesamowicie białe.
Kordylion pisze:Ich pióra miały niesamowity blask najjaśniejszej bieli
powtórzenia
Kordylion pisze: Nigdy na serio nie zastanawiałem się, co zrobiłbym łowiąc złotą rybkę, albo uwalniając dżina z butelki.
albo znajdując pióro Anioła;-)

Ehhh, strasznie naiwny ten tekst. Osobowość bohatera nie jest zbyt wiarygodnie oddana. Najpierw poznaję Adama, który lubi samotne wędrówki po lesie, lubi ciszę i spokój, rozmyślania, kontempluje naturę, a potem... ma dylemat, czy wybrać władzę, czy helikopter, czy wygraną na loterii... Najpierw wydaje mi się, że ma w sobie pokorę, a nagle się okazuje, że jest chciwcem, który nie wie, jaki dar wybrać.

Śnieżnobiałe pióro od razu dało mi podpowiedź, że jest Anioła.

Tekst jest naszpikowany schematami, jest przewidywalny i w tak naprawde płytki - mimo, że dotyka ważnych aspektów życia bohatera.

Tak na marginesie, po czym bohater wywnioskował, że w jakimś miejscu w lesie dopiero co przyszły na świat koźlęta?

Co do stylu - nie przeszkadzała mi narracja, ale przez cały czas miałam wrażenie, że czytam oficjalną, schludną relację dla jakiegoś magazynu. Anioła okresliłeś między innimi jako "świetlisty" i "nieziemski przyjaciel". Trochę to sztuczne. W jednym miejscu dają się we znaki powtórzenia, a w drugim zabiegi mające na celu ich uniknięcie. Tekst przez to traci na emocjach. Anioł - wow. Nie poczułam tego. Poza tym fragment, kiedy niezdecydowany bohater próbuje moralizować mnie, czytelnika, był trochę irytujący.

Myślałam, że na końcu chociaż powie, że jego życzeniem jest zatrzymanie pióra do swojej kolekcji, bo przecież bardzo lubi pióra ;-) Byłoby to bardziej spójne.

Pozdrawiam


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony czw 29 sie 2013, 16:59 przez Lady Kier, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Kordylion pisze:Dla tego najczęściej chodziłem sam.
Dlatego
Kordylion pisze:pióra. Te ostatnie najbardziej mnie cieszyły. Lubię ptaki, zazdroszczę im swobody w przestrzeni, pięknych głosów. Potrafiłem zrezygnować z zaplanowanej trasy, aby móc obserwować ptaka, który mnie zainteresował. Dlatego znalezione pióra traktowałem jak prezenty od przyjaciół. Mam ich całą kolekcję. Nie wyszukuję specjalnych okazów. W moich zbiorach mam po kilka egzemplarzy piór ptaków tego samego gatunku.
Powtórzenia. Niestety, nawet jeśli celowe, to nie brzmią dobrze. Przydałaby się przebudowa tych zdań.
Kordylion pisze:Tego majowego dnia znalazłem nową obiecującą ścieżkę wydeptaną chyba przez sarny. Trasa wiodła dnem parowów i dolin, ponieważ zwierzęta tam czują się bezpieczniej. Uchylając się przed gałęziami czarnego bzu, wpatrzony w zwierzęcy szlak,
Znów. Zwróć w przyszłości uwagę na ten typ błędów.
Kordylion pisze:Polana (1) nie była dużą, ale sprawiała bajkowe wrażenie. Na samym środku ukwieconej, (2) łąki rósł potężny buk. W jego cieniu pasło się pięć dorosłych saren i dwie młode. Zauważyły mnie, ale nie przerwały żerowania, całkowicie mnie ignorując. Atmosfera tego zakątka była tak wyjątkowa, że ogarnęło mnie uczucie spełnienia. Miałem wrażenie, że jestem we właściwym miejscu i czasie, że stanowię cenną część wszechświata i beze mnie byłby on znacznie uboższy.
1) nie była "duża" po prostu
2) ogólnie przecinków nie wyłapuję, ale tutaj jest wstawiony tak od czapy, że zakłuł w oczy ;)
3) pogrubienia - powtórzenia zaimka osobowego. Zdecydowanie do przeróbki. Tego typu słówka lepiej nie nadużywać.
Kordylion pisze:Podniosłem go z trawy z poczuciem, że znalazłem prawdziwy skarb.
"je", bo to pióro
Kordylion pisze:nie przypadkowo.
nieprzypadkowo
Kordylion pisze:Nigdy na serio nie zastanawiałem się, co zrobiłbym łowiąc złotą rybkę, albo uwalniając dżina z butelki. Gdybanie uważałem za stratę czasu. Teraz tego żałowałem. A na dodatek miałem tylko jedno życzenie. W sprytną sztuczkę, „chcę mieć więcej życzeń”, jakoś nie wierzyłem. Więc tylko jedno. O Boże, minął już kwadrans, a ja nawet nie zacząłem myśleć nad prośbą. Dosyć, czas uspokoić myśli. Rób wolniej, będzie szybciej. Rada mojego dziadka zawsze była skuteczna, więc tym razem też trzeba z niej skorzystać.
Tutaj te nerwy i chaos myśli bohatera nie wypadły źle. Jak dotąd jego kreacja wydawała mi się bardzo rozmyta, tutaj (może przez nawiązanie do dziadka?) "coś" odrobinę zaiskrzyło.
Kordylion pisze:musiała by
musiałaby

Do tej opowieści mam jeden, zasadniczy zarzut: niestety jest dość nudna i bardzo przewidywalna. Widzisz, te rzeczy, o których Twój bohater rozmyśla, wątpliwości, pytania to kwestie ważne, ale... przedstawiane już w tym, konkretnym świetle mnóstwo razy. "Złe następstwa wielkich pieniędzy, nieśmiertelności, doskonałości w jakiejś dziedzinie" itp. Każdy to już zna, a forma, w której to podałeś nie jest odpowiednio wciągającą otoczką, żeby czytelnik się nie nudził. Może by tak raz, dla odmiany pokazać kogoś, kto prosi rybkę o masę kasy i ten ruch zmienia jego życie, życie przyjaciół, jakieś społeczności itp. w idealne? ;)

A wracając do tekstu. Nie dałeś się pokazać bohaterowi - bardzo niewyraźnie konfrontujesz go z tym wszystkim. Spotkał anioła. Anioła! Tam powinien być wybuch emocji, jakiś wstrząs, cokolwiek... A wyszło dość bezbarwnie. Może to jeszcze wina stylu? Styl masz dość prosty, czytelny, ale jeszcze brak mu tej "iskry". Robisz trochę błędów (zwłaszcza dużo powtórzeń), ale to jest do wyeliminowania dalszą pracą. Musisz natomiast pomyśleć nad tym, jak przekazywać emocje... Może poza suchymi myślami jakieś reakcje czysto fizjologiczne? Albo jakieś zobrazowanie problemów z samokontrolą w tej chwili? Przemyśl to.
Bo zasadniczo pomysł na bohatera jakiś miałeś - ta fascynacja lasem mogła być ciekawym podłożem do stworzenia interesującego człowieka. Ale to się rozmyło.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej pracy,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”