Bezpostaciowiec kulisty
Fałsz. Fałsz. Fałsz. Wolałabym na nich nie patrzeć. Szczerze powiedziawszy, wolałabym, żeby zniknęli. Wszyscy razem z krzywymi uśmiechami. Razem z ich obojętnością i zakłamaną przyjaźnią. Nic prawdziwego. Mogę odkrywać to za każdym razem, tak samo boli. Nikogo realnie nie interesują moje uczucia. Interesuje ich mój humor, zdolność do zabawiania towarzystwa, błyskotliwość, pieniądze, fizyczność. Jestem człowiekiem. Homo sum. I nikt o tym nie pamięta. Nikt nawet nie zapyta, co myślę. Przytulają. Fałsz. Fałsz. Fałsz. Nie chcę z nimi rozmawiać, nie chcę na nich patrzeć. Są ohydni, wywołują we mnie obrzydzenie, śmierdzą fajkami i mają perlisty śmiech. Ten śmiech pobudza pewne receptory w moim ciele, wprawia mnie w irytację. Jestem pewna, że tak śmieje się diabeł. Gdybym była inna z pewnością złapałabym za blond kudły śmiejącego się anioła, wydrapała oczy i odetchnęła ze spokojem. W ciszy. Ale to jak próba podnoszenia żuków u Gombrowicza, krzywe jej zwierciadło – żuków jest wciąż więcej i więcej, za każdym pojawia się kolejny, bardziej śmierdzący fajkami, skretyniały. Głupota i fałsz. I samotny, nieszczęśliwy człowiek. Mnóstwo samotnych, nieszczęśliwych ludzi w świecie do cna przeżartym fałszem i głupotą. Bezpostaciowiec kulisty – kierunek rozwoju naszej cywilizacji. Jesteśmy czymś, co miało być perfekcyjne – razem tworzymy bezrozumną masę, której przeznaczeniem jest śmierć. Umrzemy za życia. Nasze mózgi pożre głupota, a serca fałsz. Nie będzie obiektywnej prawdy i miłości. Mnóstwo samotności i cierpienia.
***
Myśli uciekają. Jedna po drugiej, każda złota myśl rozprasza się tuż po pomyśleniu, chociaż wydawałoby się, że jest tak błyskotliwa, że będziemy pamiętać ją do końca życia.
To dobrze, że myśli uciekają, bo czasem mogłyby nas przerazić; wyszłoby na jaw jak bardzo bezduszni, egoistyczni i słabi jesteśmy. Każda rzecz, która wydaje ci się stała - nie istnieje. Błądzisz po omacku i łapiesz się chwiejnych stałości, a potem pozwalasz im odejść, bo nie masz dość sił i odwagi, by zostały.
Potrafię wygłaszać poglądy, w które szczerze wierzę. Co z tego? Czasem mam wrażenie, że moja głowa naładowana jest pustymi frazesami, że to pic na wodę i mówi się, bo trzeba. W rzeczywistości – czemu nie dźgnąć jakiegoś małego Niemca, zranić ukochanego, oszukać przyjaciół i opluć staruszkę w autobusie? A skoro tak – czemu nie zawisnąć na pętli i pozwolić jej odebrać sobie ostatnie tchnienie?
I dlaczego szuka rodzi się z nienawiści i cierpienia?
Bezpostaciowiec kulisty
1
Ostatnio zmieniony czw 03 kwie 2014, 22:21 przez KaiCyz, łącznie zmieniany 1 raz.