WWWZawsze lubiłem malować, już gdy miałem kilka latek zdobiłem swymi rysunkami ściany i meble. Mama tak bardzo mnie wspierała, codziennie ścierała ukończone dzieła, robiąc miejsce dla nowych, a abym nie siedział na podłodze, kupiła mi takie białe karteczki. Niestety zwierzęta w ruchy były moja słabością, chcąc temu zaradzić, moja rodzicielka kupiła mi taką książeczkę z wzorami, która z niezrozumiałych dla mnie powodów nazywała „kolorowanką”.
WWWNie jestem pewny jak to się stało, że szkoła zdołała pozbawić mnie przyjemności z tej pasji. Może to przez panią od sztuki, która niedowidziała. Biedaczka, nie chciała się z tym pogodzić i nigdy nie założyła przy nas okularów, ale ja od razu się zorientowałem. Gdyby przecież widziała normalnie, nigdy by nie pomyliła namalowanego przeze mnie słonia z żyrafą.
WWWO swojej pasji przypomniałem sobie dopiero w klasie maturalnej. To naprawdę zadziwiające, że nagle tyle rzeczy jest do zrobienia gdy trzeba się wziąć za naukę. Niemniej i je zignorowałem, gdy w me ręce trafił ołówek i szkicownik, a później zestaw pędzli i farba.
WWWPierwsze rysunki po tak długiej przerwie, nie były zbyt udane, nie mniej nie podawałem się. Nie zwracałem uwagi na drobne niepowodzenia i na to że ściana była teraz w kolorowe ciapki.
WWWNiemożna jednak tylko malować, trzeba też czasem robić i inne rzeczy, np: grać w sieci. To właśnie w grze dowiedziałem się o pobliskim klubie malarzy. Można tam było nie tylko spotkać innych hobbistów i amatorów, ale i prawdziwych artystów! Mogłeś się pochwalić przed innymi swoimi obrazami, wysłuchać ich rad i ocen! Któż by się nie skusił na taki układ?
WWWZapisałem się do niego, jak tylko zobaczyłem na własne oczy, że nie jest tylko pusta zachęta, jednak przez pierwsze tygodnie nie zaglądałem tam zbyt często. Niestety, życie to nie bar z sushi, czasem trzeba popracować, czy zdać jakiś nudny egzamin z liczb urojonych. Czego to nauczyciele nie wymyśla, aby się nad nami trochę po pastwić...
WWWZnalazłem wreszcie trochę czasu, w końcu gdy do wyboru jest nauka z maty i uczucie satysfakcji z zrobienia czegoś wspaniałego, kto wybierze wkuwanie? Ukończony obraz nazwany roboczo „Senna Mara”, zaniosłem do klubu, ciekawy tego co usłyszę.
WWWNie żebym uważał się za geniusza, wiedziałem o tym, że jestem jedynie laikiem, jednak i tak pierwsza i zarazem jedyna recenzja mocno mną wstrząsnęła. „Tego nawet nie można nazwać obrazem!” „Znam dzieci malujące lepiej od ciebie!” Oj nawrzucała mi, niemal zrównując mnie z podłogą. Myślałem, że nie zrobiła tylko dlatego, że potem jakaś sprzątaczka musiałaby sprzątnąć te mokrą plamę, jaka by zemnie została.
WWWNiemniej nabrałem do niej szacunku. Sprawiała wrażenie obytej z wspaniałymi dziełami Van Goga i Matejki, a jednak wróciła, aby poświęcić swój czas i nerwy i dać mi rady, wytknąć podstawowe błędy. Więcej, tylko ona była gotowa rozmawiać z takim dyletantem jak ja.
WWWKilka dni zajęło mi odbudowanie poczucia własnych umiejętności, a raczej możliwości. Wróciłem do klubu i starałem się wtopić w tło. Przyglądałem się, słuchałem, zapisywałem sobie rady, którzy dostawali inni. Czułem się niczym przerdzewiały fiat, na wystawie sportowych samochodów, wiedziałem jak bardzo odstaje od reszty.
WWWWreszcie postanowiłem sprawdzić ile, a raczej czy zdołałem się czegoś nauczyć. Kolejny obraz „Bogowie w gospodzie”, wyglądał według mnie lepiej, lecz nie czułem z tego powodu ulgi. Zanim zacząłem, obiecałem sobie, że zaniosę go do klubu, więc nie było już odwrotu.
WWWWystawiony, już po chwili ktoś zerknął w jego stronę, a ja czułem, że powinienem uciekać, nim spale się ze wstydu. Było jednak już za późno, zbliżała się wielka dama w czerwonej niczym krew sukni. „Zamorduje mnie” - pomyślałem. Przyglądała się obrazowi przez dłuższa chwile, a ja czułem jak główne drzwi są kusząco otwarte. Wreszcie odezwała się, poza wytknięciem nieraz głupich błędów i daniu mi kilku bezcennych rad, powiedziała coś niesamowicie wspaniałego. „Nawet ciekawe.” To było niczym balsam dla moich uszu, a ja rozpłynąłem się na chwile w błogim uniesieniu.
WWWPrzerwało je pojawienie się znajomej postaci. To była ta sama kobieta, która wtedy powiedziała co nieco na temat pierwszego obrazu. Wyglądało na to, że mnie nie poznała. Spokojnym głosem profesjonalisty powiedziała mi co myśli, a gdy skończyła, odchodząc i ona powiedziała te dwa wspaniałe dla mnie słowa. Czułem, że jednak choć trochę się poprawiłem, może naprawdę tylko odrobinę, ale z radością odczuwałem każdy pokonany szczebel, na mej skromnej drabinie sukcesu.
WWWZnalazła się nawet trzecia osoba, która nie obrzydziła się mym obrazem i także ona wystawiła mu niewielką recenzje, nazywając drobnym, nieoszlifowanym diamentem. To co wtedy poczułem, było niczym oczyszczający blask z niebios.
WWWOd tamtej pory czułem się swobodniej, rozmawiałem z innymi, zauważając, że sztuka nie jest jedynym tematem krążącym po salach. Dostrzegałem wreszcie, że klub żyje. Nie królowała tu tylko powaga, nie, ona była wręcz iluzją, która sobie sam nałożyłem na oczy. Ludzie tu śmiali się, bawili, pod jednym dachem spotykali się przyjaciele i wrogowie. Miniaturowa społeczność, której niczego nie brakowało.
WWWMijały kolejne dni, a ja spokojnie tworzyłem w zaciszu swego domu. Komponując serie obrazów dla mojej prywatnej wystawy w piwnicy, pomyślałem, że dawno nie wystawiłem czegoś w tym wspaniałym klubie. Pomyślałem, że gdy nie przypomni mi się co jakiś czas o mej nieudolności, mogę znów powrócić do swych beznadziejnych początków. Zostawiłem, nieukończone dzieło i wiozłem się za nowy pomysł, który mi wpadł teraz do głowy, chcąc go uwięzić w palecie kolorów, nim ten zorientuje się, co się dzieje i zwieje na swych krótkich nóżkach.
WWWW niedziele był już gotowy, zapakowałem go i zawiozłem, a na mym obliczu igrał lekko drwiący uśmieszek. Gdy go zawieszałem, przechodzący znajomy spytał, co tam ukrywał pod płachtą. Lustro – odparłem, odsłaniając zamalowane płótno.
Jak zawsze gratuluje każdemu, kto zdołał przeczytać i dziękuje za to.
2
Albo kropka po "wspierała", albo łącznik jakiś, żeby części zdania się do siebie kleiły(np "żeby/aby zrobić"). Zmieniłbym też szyk - kupiła mi karteczki, bym nie siedział na podłodze(moim zdaniem zdanie brzmiałoby wtedy lepiej).Mama tak bardzo mnie wspierała, codziennie ścierała ukończone dzieła, robiąc miejsce dla nowych, a abym nie siedział na podłodze, kupiła mi takie białe karteczki.
Kolorowanki są raczej statyczne, jak się mają do zwierząt w ruchu?Niestety zwierzęta w ruchy były moja słabością, chcąc temu zaradzić, moja rodzicielka kupiła mi taką książeczkę z wzorami
z tej pasji pasji(...)O swojej pasji
Proponowałbym "farb" - jedna farba to jeden kolor.a później zestaw pędzli i farba
Literówka - poddawałem.nie mniej nie podawałem się
Nie można.Niemożna jednak tylko malować
Staraj się unikać skrótów.rzeczy, np:
Wyrzuciłbym "przed innymi" - skoro chwalisz się czymś, to automatycznie wiadomo, że w czynności tej występują osoby trzecie.Mogłeś się pochwalić przed innymi swoimi obrazami
Nie rozumiem porównania do baru sushi.Niestety, życie to nie bar z sushi, czasem trzeba popracować, czy zdać jakiś nudny egzamin z liczb urojonych
Kolejna literówka(brak ogonka) i "popastwić" łącznie(programy będą Ci to podkreślać, bo to wyraz potoczny).Czego to nauczyciele nie wymyśla, aby się nad nami trochę po pastwić
Coś za dużo tu określeń czasu jak dla mnie.Znalazłem wreszcie trochę czasu, w końcu gdy do wyboru jest nauka z maty i uczucie satysfakcji z(e) zrobienia czegoś wspaniałego, kto wybierze wkuwanie?
Nie podoba mi się to zdanie - jest zbytnio rozciągnięte.
Recenzja nie mogła mu nawrzucać - ktoś mógł nawrzucać mu w recenzji.pierwsza i zarazem jedyna recenzja mocno mną wstrząsnęła(...) Oj nawrzucała mi, niemal zrównując mnie z podłogą
Nie zrobiła tego, bo(żeby nie było połączenia tego-dlatego).Myślałem, że nie zrobiła tylko dlatego
Połączenie sprzątaczki i sprzątania niezbyt dobrze brzmi, podkreślone jest niepotrzebne, a ze mnie powinno być oddzielnie.sprzątaczka musiałaby sprzątnąć te mokrą plamę, jaka by zemnie została
Nigdy nie spotkałem się z takim połączeniem jak poczucie własnych umiejętności. W swoje umiejętności można wierzyć.poczucia własnych umiejętności
Które(rady) - uważaj na podmiot.zapisywałem sobie rady, którzy dostawali inni.
Albo kropka zamiast przecinka, albo "wystawiłem go, a już".Wystawiony, już po chwili ktoś zerknął w jego stronę
Rozdzieliłbym to na dwa zdania - zaczynasz nowy wątek.Wreszcie odezwała się, poza wytknięciem nieraz
To odczuwanie szczebli mnie nie przekonuje.ale z radością odczuwałem każdy pokonany szczebel, na mej skromnej drabinie sukcesu.
Unikaj zbędnych zaimków.Znalazła się nawet trzecia osoba, która nie obrzydziła się mym obrazem i także ona wystawiła
A ten przecinek tu skąd?Zostawiłem, nieukończone dzieło
Ukrywam.przechodzący znajomy spytał, co tam ukrywał pod płachtą
Oj nieładnie z Twojej strony - strasznie dużo literówek i niedociągnięć, które wyłapałbyś przy drugim czytaniu. Często gubisz też jakiś wyraz, zmieniasz podmiot na zupełnie abstrakcyjny - jakbyś chciał jak najszybciej napisać i wrzucić tu swój tekst.
Czasem warto chwilę odczekać, odpocząć od pomysłu, przeczytać to co się naskrobało na spokojnie, poprawić to, co uważasz, ze trzeba poprawić i wtedy dopiero wrzucisz - ocena takiego tekstu da Ci o wiele więcej, bo komentujący nie skupią się na tym, co znalazłbyś sam, ale wyciągną trudniejsze błędy.
Co do samego pomysłu: wiele rzeczy zarysowałeś bardzo mgliście, nie ma też czegoś, co byłoby w stanie przykuć uwagę na dłużej - ot, jest tekst, a zaraz go nie będę pamiętał.
Ale, żeby nie było, "nawet ciekawie"

3
Względem konstrukcji logicznej jest tylko jedna obecnie używana liczba urojona i^2=-1. Natomiast egzamin raczej powinien być z liczb zespolonychThug pisze:zdać jakiś nudny egzamin z liczb urojonych.

4
W oczy rzuciło mi się przede wszystkim kilka ortograficznych błędów:
niestety zwierzęta w ruchy - w ruchu - literówka
niemożna - nie można - czasowniki z nie piszemy rozłącznie
po pastwić - popastwić
Pierwsze, co przyszło mi do głowy w czasie lektury Twojego opowiadania to pytanie, czy zawarłeś w nim swoje autentyczne przeżycia.
Opowiadanie jest dość oryginalne, przynajmniej dla mnie. Nie ma w nim wyraźnie zarysowanej akcji, całość poznajemy jakby z retrospekcji bohatera.
Całość jednak jest jak na mój gust niezbyt udana. Powinieneś popracować nad stylem.
[ Dodano: Pon 18 Lut, 2013 ]
Odnośnie "popastwić" wydaje mi się, że powinno być razem, ale nie mam pewności, to żeby nie było, że rżnę geniusza
niestety zwierzęta w ruchy - w ruchu - literówka
niemożna - nie można - czasowniki z nie piszemy rozłącznie
po pastwić - popastwić
Pierwsze, co przyszło mi do głowy w czasie lektury Twojego opowiadania to pytanie, czy zawarłeś w nim swoje autentyczne przeżycia.
Opowiadanie jest dość oryginalne, przynajmniej dla mnie. Nie ma w nim wyraźnie zarysowanej akcji, całość poznajemy jakby z retrospekcji bohatera.
Całość jednak jest jak na mój gust niezbyt udana. Powinieneś popracować nad stylem.
[ Dodano: Pon 18 Lut, 2013 ]
Odnośnie "popastwić" wydaje mi się, że powinno być razem, ale nie mam pewności, to żeby nie było, że rżnę geniusza

Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.
5
1. Dziecko próbuje wytłumacz zachowanie rodzicaKolorowanki są raczej statyczne, jak się mają do zwierząt w ruchu?
2. Dałbym głowe, że widziałem kolorowanki ze zwierzętami w ruchu (Ej, zostaw moją głowe!)
Z zamiaru była jedna farba, nie pomyślałem, że może to zazgrzytać.Proponowałbym "farb" - jedna farba to jeden kolor.
Ale to jest odniesienie, do tego co powiedziała (zdania w cudzysłowiach), a recenzja jako całość tego co mówiła. Czyli tego nie widać, ehh.Recenzja nie mogła mu nawrzucać - ktoś mógł nawrzucać mu w recenzji.
Jakby to wyjaśnić. Tekst pisany jako swego rodzaju przywołanie wspomnień. Stąd te sushi, czy poczucie własnych umiejętności. Stąd pewnie też przecinki w miejscach gdzie ich nie powinno być, bo w taki sposób bym mówił, wyrażał swe myśli.A ten przecinek tu skąd?
Tak, nie przecze, jednak musze się zbiczować za to, że musiałem to napisać, pomimo tego, że staram się to stosować. Nawet czytam na głos, swoje "prace". Boli mnie, że tak wielu błędów nie dostrzegłem. Solenie wam obiecuje, nigdy więcej pisania po nocach, nie służy to mojej i tak tragicznej ortografi.Czasem warto chwilę odczekać, odpocząć od pomysłu, przeczytać to co się naskrobało na spokojnie, poprawić to, co uważasz, ze trzeba poprawić i wtedy dopiero wrzucisz
Dzięki :-PAle, żeby nie było, "nawet ciekawie"
Oczywiście, jednak przynajmniej u mnie uczniowie tak to nazywali, stąd tu to określenie.Grimzon pisze:Względem konstrukcji logicznej jest tylko jedna obecnie używana liczba urojona i^2=-1. Natomiast egzamin raczej powinien być z liczb zespolonychThug pisze:zdać jakiś nudny egzamin z liczb urojonych.
Troszke tak. Ktoś mi powiedział, że najpiękniejsza jest iluzja, zwana kłamstwem, okraszona prawdą.Pierwsze, co przyszło mi do głowy w czasie lektury Twojego opowiadania to pytanie, czy zawarłeś w nim swoje autentyczne przeżycia.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.
-Albo żebyś się przesunął.
6
Albo: Mama tak bardzo mnie wspierała, że codziennie..., albo: Mama badzo mnie wspierała. Codziennie ścierała...Thug pisze:Mama tak bardzo mnie wspierała, codziennie ścierała ukończone dzieła,
1. a żebymThug pisze:a abym nie siedział na podłodze, kupiła mi takie białe karteczki
2. Karteczki do siedzenia?
Niestety, zwierzęta w ruchu były moim słabym punktem. Słabość oznacza również upodobanie.Thug pisze:Niestety zwierzęta w ruchy były moja słabością,
Thug pisze:abym nie siedział na podłodze, kupiła mi takie białe karteczki.
Thug pisze:moja rodzicielka kupiła mi taką książeczkę
Pryskał farbą po ścianach? To chyba jednak nie przy rysowaniu. Miłośnik sztuk plastycznych powinien znać techniki. Zamiast rysunków niech będą choćby obrazki.Thug pisze:Pierwsze rysunki po tak długiej przerwie, nie były zbyt udane, nie mniej nie podawałem się. Nie zwracałem uwagi na drobne niepowodzenia i na to że ściana była teraz w kolorowe ciapki.
Można tam było spotkać nie tylko innych hobbystów i amatorów, ale i prawdziwych artystów.Thug pisze:Można tam było nie tylko spotkać innych hobbistów i amatorów, ale i prawdziwych artystów!
Zapisał się do układu?Thug pisze:Któż by się nie skusił na taki układ?
WWWZapisałem się do niego, jak tylko zobaczyłem
Kto zmieszał narratora z błotem? Jedyna recenzja? I czego nie zrobiła?Thug pisze:jedyna recenzja mocno mną wstrząsnęła. „Tego nawet nie można nazwać obrazem!” „Znam dzieci malujące lepiej od ciebie!” Oj nawrzucała mi, niemal zrównując mnie z podłogą. Myślałem, że nie zrobiła tylko dlatego, że potem jakaś sprzątaczka musiałaby sprzątnąć te mokrą plamę, jaka by zemnie została.
KTO? I raczej ze wspaniałymi dziełami van Gogha. Miłośnik malarstwa mógłby znac przynajmniej nazwiska swoich idoli.Thug pisze:Niemniej nabrałem do niej szacunku. Sprawiała wrażenie obytej z wspaniałymi dziełami Van Goga i Matejki,
Podkreślone - zbędne. Porównań lepiej nie wzmacniać takim dopowiadaniem.Thug pisze:Czułem się niczym przerdzewiały fiat, na wystawie sportowych samochodów, wiedziałem jak bardzo odstaje od reszty.
Raczej: Wystawiony. Już po chwili... I lepiej by wypadło, gdyby ktoś podszedł w jego stronę. Samo zerkanie nie jest żadną miarą zainteresowania - obecni po prostu patrzą, co się dzieje.Thug pisze:Wystawiony, już po chwili ktoś zerknął w jego stronę,
Thug pisze: a ja czułem, że powinienem uciekać
To nie tylko sprawa powtórzenia. "Czucie" otwartych drzwi? Może w przypadku niewidomego. Lepiej brzmiałoby zwykłe dostrzegłem, że głowne drzwi...Thug pisze:a ja czułem jak główne drzwi są kusząco otwarte.
Ufff... Unikaj rzeczowników odczasownikowych, to zapychacz tekstu, typowy żargon urzędniczy. Napisz to zwyczajnie: Wreszcie odezwała się. Wytknęła mi parę głupich błędów, dała kilka bezcennych rad, a wreszcie powiedziała coś niesamowicie wspaniałego.Thug pisze:Wreszcie odezwała się, poza wytknięciem nieraz głupich błędów i daniu mi kilku bezcennych rad, powiedziała coś niesamowicie wspaniałego. „Nawet ciekawe.”
A nie mógłbyś po prostu zacytować, co powiedziała?Thug pisze:Spokojnym głosem profesjonalisty powiedziała mi co myśli, a gdy skończyła, odchodząc i ona powiedziała te dwa wspaniałe dla mnie słowa.
Straszliwy kolokwializm. Teoretycznie, w narracji pierwszoosobowej jest to dopuszczalne, lecz charakteryzuje bohatera-narratora jako osobę słabo wyedukowaną, łagodnie mówiąc. SJP zna formy obrzydzić i obrzydzić sobie oraz brzydzić się. Żadna tu nie spełnia swej roli, pasowałoby może: trzecia osoba, której nie odrzucił (nie odstraszył) mój obraz.Thug pisze:Znalazła się nawet trzecia osoba, która nie obrzydziła się mym obrazem
Recenzję to się "wystawia" na piśmie. Pochwaliła go!Thug pisze:także ona wystawiła mu niewielką recenzje,
Iluzja nałożona na oczy? Wiem, że to miała być metafora, ale jakoś mnie nie przekonała.Thug pisze:Nie królowała tu tylko powaga, nie, ona była wręcz iluzją, która sobie sam nałożyłem na oczy.
Czy Ty w ogóle przeczytałeś ten tekst, zanim go wrzuciłeś na forum?Thug pisze:Pomyślałem, że gdy nie przypomni mi się co jakiś czas o mej nieudolności, mogę znów powrócić do swych beznadziejnych początków. Zostawiłem, nieukończone dzieło i wiozłem się za nowy pomysł, który mi wpadł teraz do głowy, chcąc go uwięzić w palecie kolorów, nim ten zorientuje się, co się dzieje i zwieje na swych krótkich nóżkach.
WWWW niedziele był już gotowy, zapakowałem go i zawiozłem, a na mym obliczu igrał lekko drwiący uśmieszek. Gdy go zawieszałem, przechodzący znajomy spytał, co tam ukrywał pod płachtą.
Nie wytykam już ortografów, bo to zrobił zaqr. Dałeś tekst strasznie niechlujny. Wydaje mi się, że po napisaniu nie przeczytałeś go uważnie. Może nawet w ogóle nie przeczytałeś, opowiadanie sprawia wrażenie pospiesznego szkicu.
Jeśli chodzi o meritum: jako początek dłuższego opowiadania o dojrzewaniu początkującego malarza mógłby być, chociaż osoby, które w nim się przewijają, są zupełnie bezkrwiste. No, ale może liczą się dla bohatera wyłącznie jako głosy oceniające jego kolejne dzieła. Poza tym - dużo tu ogólników. Podajesz tytuły obrazów, nie piszesz nic o tym, co rzeczywiście zajmuje malarzy, a tym jest forma. Przydałyby się choćby ze dwa zdania, żeby jakoś skonkretyzować zainteresowania bohatera. Przecież "Bogowie w gospodzie" to może być obrazek wzorowany na dawnych mistrzach holenderskich, coś w stylu Dudy-Gracza albo nawet abstrakcja. Parę konkretów by się przydało, gdyż tak naprawdę dowiadujemy się jedynie, że drugi obraz początkującego malarza jest lepszy, niż pierwszy, ale jak na interesującą fabułę, to trochę za mało.
Plus jednak za sam temat.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.