WWWMusiał sam przed sobą przyznać – denerwował się. Ani przez moment nie wątpił, że jego misja jest słuszna. Co nie znaczyło wcale, że innym miała się spodobać. Ba, jeśli dałby się złapać, zapłaciłby za swój czyn głową. Właśnie, jeśli. Pogrążona w mroku loża była dosyć dobrą kryjówką. Zwłaszcza, że siedzący w pierwszym rzędzie mężczyzna go nie widział, wpatrzony w popisy tancerek na scenie. Siedział między pospólstwem, on, szlachcic! Wyrzec się rodowego imienia, bratać się z chamstwem, to nie do pomyślenia!
WWWZ cichym kliknięciem odbezpieczył colta. Zawsze dobrze strzelał, wyuczono go tego w rodzinie starym, dobrym, szlacheckim obyczajem. Poprawił broń w ręku, wycelował i…
…zdał sobie sprawę, że nie jest w loży sam. Wpatrywała się w niego para zielonych, przeciętych pionową źrenicą oczu. Kot.
W teatrze. Przyglądał się błyszczącym punkcikom w osłupieniu. Był pewien, że starannie zamknął za sobą drzwi i zakazał wpuszczać kogokolwiek na całej długości korytarza. Kota najwyraźniej to nie obchodziło. Spojrzał jeszcze raz za siebie. Młody człowiek nie ruszył się z miejsca, nawet pochylił się, by szepnąć coś na ucho swojej towarzyszce. Wziął parę głębokich oddechów i wycelował ponownie.
- Nawet nie próbuj – rozległ się kobiecy głos. Słowa zostały wypowiedziane w jego ojczystym języku!
- Kto tu jest?! – zapytał. Odpowiedziała mu cisza. Zielone punkciki zniknęły. Nagle poczuł lodowaty dotyk na dłoni.
- Kto tu jest?! Odpowiedz, bo… - niewidzialna dziewczyna roześmiała się. Zimne palce mocniej zacisnęły się na jego skórze. Nie wytrzymał.
WWWW dole rozległy się krzyki przerażenia, gdy przez salę przetoczył się huk wystrzału. Nawet nie wiedział, kiedy zapalono światła. Zerknął na swoją rękę. Przegub przecinały cztery czerwone linie, rękaw koszuli powoli zaczynał barwić się szkarłatem. Myślał szybko, tym bardziej, że mężczyzna w dole zdążył już wstać i dobyć broni.
- Panie, skrytobójca! Uciekaj, ratuj życie! – zawołał, przechylając się przez barierkę.
Młodzieniec zawahał się. Zanim jednak zdążył zadać jakiekolwiek niewygodne pytanie, porwał go tłum. Hrabia odwrócił się.
W loży nie było nikogo.
Licho Jaśnie Pani
1
Ostatnio zmieniony wt 13 maja 2014, 19:02 przez Sternlicht, łącznie zmieniany 4 razy.
"Kein kommen ohne geh'n"