rozdział 2

1
Obudziłam sie na twardej posadzce. Nie mogłam ruszyć żadną częścią ciała, gdyż byłam cała zdrętwiała i obolała, a do tego wszystkiego jeszcze potworny ból głowy, nie wiedząc skąd.

W koło było ciemno i zimno.

Uklękłam,a by nie upaść po ciemku, nagle „drzwi” otworzyły się wpuszczając trochę światła.

Ciekawe która godzina?

Czym prędzej opuściłam to jakże dziwne pomieszczenie i udałam sie do siebie, gdzie czekał na mnie sms.

„Nie wiem co kombinujesz ani gdzie jesteś... dzwonili do mnie twoi rodzice i powiedziałam, że nocujesz u mnie... odezwij się...”

Kochana Wiki, jak to dobrze, że mnie kryła, nie mając pojęcia gdzie jestem.

„Jestem w domu... tego nie da się napisać, wpadaj najszybciej jak możesz” - odpisałam.

-Hej- usłyszałam w tej samej chwili.

-Hej – odparłam ze zdziwieniem. - jak się tutaj dostałaś?... klucze sobie dorobiłaś czy co...

-Heh... czy wy nigdy nie nauczycie się zamykać drzwi na klucz?... chyba, że wreszcie ktoś was okradnie. Przyszłam po ciebie tak jak to robię codziennie, mniejsza z tym. Gdzieś ty się podziewała?

-Na strychu byłam.

-Taa... tylko jak tam byłam to nie widziałam żebyś tam siedziała.

-Choć, to ci pokaże – powiedziałam kierując się w owe miejsce.

-No i? - zapytała Wiki, gdy byłyśmy już na miejscu.

Podeszłam do figurki i zrobiłam dokładnie to samo co przedtem, jednak nic się nie stało.

-No co jest – powiedziałam szeptem.

-Mówiłaś coś? - zapytała przyjaciółka.

Nie odparłam nic tylko spróbowałam jeszcze raz.

-No i? - ponownie zapytała Wiki kompletnie znudzonym głosem.

-Chyba nic z tego nie będzie – spuściłam głowę.

-To po to ja szłam tutaj, żeby... - urwała nagle, bo w tym momencie dały się słyszeć znajome mi już zgrzyty i trzaski.

Ucieszyłam się, natomiast Wiktoria miała bardzo wystraszoną minę.

-A nie mówiłam – wymskło mi się z radości.

Ta obróciłam się powoli i oniemiała.

Dopiero po chwili odzyskała mowę.

-A to co?

-A to jest właśnie to miejsce w którym zostałam uwięziona... hola hola – zerwałam się, aby ją zatrzymać gdyż ruszyła do przodu – lepiej się nie zbliżaj.

-Jak z jakiegoś filmu – kontynuowała. - ale skąd się tu wzięło... bardzo dziwne.

-Noo... - przytaknęłam. - chodź, idziemy stąd – pociągnęłam ją ku wyjściu.

Jednak miałam racje mówiąc, że to miejsce ma w sobie jakiś magnez, bo ledwo udało mi się zaciągnąć ją na dół.

-Co z tobą – zapytałam siadając w końcu na podłodze.

-Co ma być – wzdrygnęła się nagle. - to idziemy do szkoły czy nie.

-No a to miejsce.

-Jakie miejsce?

-No te na strychu.

-Jakie miejsce – ponowiła pytanie.

-To ty nic nie pamiętasz?

-Ale o czym mam pamiętać – wkurzyła się na maksa.

Ej no... co jest grane?... przecież przed chwilą tam byłyśmy... chyba, że ze mną jest coś nie tak...

-Chodź... bo się spóźnimy – wyrwała mnie z zamyśleń.

Całą drogę wlokłam się za nią rozmyślając.

-Przez ciebie spóźnimy się – marudziła cały czas Wiktoria.

-Jest po ósmej, więc jesteśmy już spóźnione – odparłam w końcu znudzona. - więc jaki sens iść teraz i wchodzić w połowie lekcji.

-No niby żaden – przytaknęła Wiktoria.

-No to po cholerę w ogóle wychodziłyśmy z domu – wkurzyłam sie.

-Coś ty taka narowista – przystanęła w tym momencie.

-A ty zachowujesz się jak typowa blondynka – odparłam.

-No wiesz co – naburmuszyła sie. - nie spodziewałam się tego po tobie.

Zerwała się nagle i pobiegła przed siebie.

O nie... na pewno nie będę za tobą ganiać...

Kolejny już raz doszło do sprzeczki. Przedtem nigdy nie było czegoś takiego... coś się zaczyna między nami psuć.

Nie chciałam tego, naprawdę tego nie chciałam. Bardzo lubiłam Wiktorię... w końcu znamy się taki kawał czasu. Nikogo nie znam tak dobrze jak ją...

Złapałam za telefon i wybrałam jej numer. Niestety... nie odbierała, czyli zanosi się na coś większego. Mało mi jeszcze... najpierw ten strych, teraz ona... super, teraz jeszcze brakuje, żeby bomba spadła na mój dom. Wtedy będzie komplet. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić. Wybrałam najlepsze rozwiązanie, czyli nienarażanie się na to, aby ktoś nieporządny mógł mnie dojrzeć i udanie się z powrotem do domu.

Czasami to odczuwam przemożną chęć przytulenia się do kogoś, być komuś potrzebna. Ale niestety los cały czas potwornie sie nade mną znęca.

„Za co, za jakie grzechy?!”

W domu czekali na mnie rodzice z bardzo dziwnymi minami.

-Co jest? - zapytałam nalewając sobie oranżadę.

-I ty jeszcze śmiesz pytać – zaczęła mama. - znowu nie poszłaś do szkoły.

-No to co z tego – wzruszyłam ramionami. - Wiktoria też nie poszła.

-Ale ona uczy się bardzo dobrze – wtrącił się ojciec.

-Co... a ja sie źle uczę? - wstałam razem ze szklanką.

-Ale nie tak dobrze jak ona – dodała mama.

To podziałało na mnie jak płachta na byka.

-Aha... a więc o to chodzi... jak tak bardzo się wam podoba to zaadoptujcie ją sobie! - wkurzyłam się. - a wy to uważacie siebie za ludzi wykształconych?!... każdy głupi potrafi skończyć zawodówkę – nie wytrzymałam i cisnęłam szklanką wraz z całą jej zawartością w podłogę.

-Wróć i posprzątaj to – wrzasnął ojciec.

-Sami sobie to sprzątajcie... chyba nauczyli was tego na praktykach – krzyknęłam i wybiegłam z domu.

Człowiekowi nigdy nie dogodzi, a im to już w szczególności. Czepiają się o wszystko bez wyjątku. Mam ich serdecznie dość.

Każdy potrafi narzekać, ale niech najpierw zacznie od siebie.

Zwiesiłam głowę i dałam sie ponieść swoim dwóm kończynom.



-Kurwa, patrz jak łazisz – usłyszałam nagle wpadając na jakiegoś przechodnia zwalając go przy tym z nóg.

-Sam patrz na łazisz – odparłam podnosząc się. - nie widzisz, że byłam zamyślona i patrzyłam w dól.

-To się patrzy do przodu.

-No... jak widać nie u wszystkich przebiega do prawidłowo – odburknęłam rozcierając sobie nadgarstek.

-Dobra... przepraszam to moja wina – powiedziała a ja popatrzyłam na niego ze zdumieniem.

-A za co ty mnie przepraszasz?

-To moja wina... zamyśliłem się – dodał.

Spodobało mi sie to, nie ma co. Pierwszy raz przedstawiciel płci brzydkiej przeprosił mnie, normalnie chyba muszę to zapisać białą kredą w kominie.

-Michał jestem – wciągnął rękę.

Taa... tylu ja Michałów znałam i zawsze przy okazji był jakiś łukasz. Cóż, taka przypadłość.

-Marta – uścisnęłam jego dłoń. - a nie masz kolegi lub kuzyna łukasza?

-No mam.... kuzyna – odparł.

-Wiedziałam, po prostu wiedziałam... gdzie jeden tam się drugi musi przypałętać – wymskło mi się.

-A co? - zainteresował się.

Coś we mnie pękło, jakaś niewidzialna blokada, barykada i zaczęłam nawijać jakbyśmy sie znali od małego. On tylko patrzył na mnie i przytakiwał.

Gadałam tak chyba z godzinę, aż wreszcie wyczerpały mi sie tematy.

-Sorry, że tak gadam... nigdy mi się to nie zdażyło – strzeliłam buraczka.

-Nic nie szkodzi – uśmiechnął sie.

-A tak w ogóle to może teraz ty powiesz mi co nieco o sobie, bo o mnie to chyba wszystko już wiesz – powiedziałam.

-Nie lubię o sobie gadać – odparł.

-Ja też tego nie lubię, ale dzisiaj nareszcie coś we mnie pękło i cieszę się z tego bardzo.

Ponownie uśmiechnął się, ale tym razem odwzajemniłam to.

Nastąpiła chwila ciszy, po której widocznie też coś w nim pękło, bo zaczął mówić. Opowiadał o sobie, o tym co przeszedł, o swoich najskrytszych marzeniach, a mówił tak pięknie, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wpadłam w pewnego rodzaju trans. Gdy skończył zrobiło mi sie smutno.

-Nie wyglądasz na chłopaka po takich przejściach – powiedziałam w pewnym momencie.

-Czasami pozory mylą... najpierw należy lepiej kogoś poznać zanim wyrobi się o nim jakieś zdanie – odrzekł.

Tak... mądre słowa. Chyba zapamiętam je sobie na zawsze. Tylko, że teraz nikt, bo rzadko kto, może jedynie dwie osoby na tysiąc o tym pamiętają. Ja również nie stosuje się do tego, a przecież to takie oczywiste.

-Dobra... muszę już wracać do domu – odparłam.

-Oki... jutro o tej samej porze? - zapytał.

-Może później... bo pójdę chyba wreszcie do szkoły, więc gdzieś tak koło 19.

-Oki... papa – pożegnał sie ze mną i każde z nas poszło w swoją stronę.

2
Przeczytałam do połowy i dalej mi się nie chce. Piszesz to wszystko bardzo nastolatkowym stylem, który może by przeszedł w ,,Bravo", ale tu jest co najmniej nie na miejscu. :/ Nie podoba mi się ani z treści, ani z wyglądu. Już w pierwszym akapicie jest mnóstwo błędów, dalej brakuje znaków zapytania i przestankowych w ogóle, zaś wielokropków jest od diabła i ciut-ciut. Fabuła przypomina mi jakiś odcinek serialu grozy dla dzieci w stylu ,,Gęsiej skórki".

Mimo wszystko nie zniechęcaj się: poćwicz nad poprawną pisownią, potem się weź za budowanie nastroju. Może jeszcze będą z Ciebie ludzie. ;)

Pozdrawiam. :)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

3
Błędów co nie miara, nie mam siły wszystkich wypisywać. Tylko jeden, tak na zachętę, Ci pokażę:


-Choć, to ci pokaże – powiedziałam kierując się w owe miejsce.
Chodź!



Zapis dialogów w każdym calu niepoprawny, wielkich liter jakoś nie lubisz, styl leży i nawet nie ma siły kwiczeć! Historia naiwna (szczególnie sytuacja z chłopakiem o_O, to było tak głupie i nieprawdopodobne, że aż się zaczęłam śmiać).






-Ale o czym mam pamiętać – wkurzyła się na maksa.
Z takimi odzywkami, jak słusznie zauważyła winky, to proszę do Bravo, a nie tutaj.



Po prostu typowe blogowe opowiadanie (nie mylić z opowiadaniem umieszczanym na blogu). Naiwna historyjka dla gimnazjalistek. Wiesz, aż zerknęłam na Twój profil, żeby zobaczyć, ile masz lat. Wstrząsnęło mną to, że jesteś tylko o rok młodsza ode mnie O_O.



Myślę, że z tego opowiadania nic nie będzie. Uważam, że powinnaś zacząć pisać coś innego, tym razem bardziej skupić się na stylu, unikać "wkurzeń na maksa" i "strzelania buraczka", dać więcej opisów, środków artystycznych... Nie skupiać się na samym opowiedzeniu historii, pisać bardziej "dorośle" (opowiadanie może oczywiście być o nastolatkach, ale forma zapisu musi koniecznie się zmienić). Poucz się też poprawnego zapisu dialogów.



Nie zamierzam Cię dołować ani zniechęcać do pisania. Pewnie stać Cię na więcej, więc to pokaż.


winky pisze:Może jeszcze będą z Ciebie ludzie. :wink:
Otóż to.

4
Może jeszcze będą z Ciebie ludzie.
Ale musisz sie postarac.



Ten tekst to totalna porazka, teksty typu bravo.



PAMIęTAJ!

Nie zajedziesz daleko czytajac tylko wsiowe pisemka, czas sie wziac za porzadna literature.



Jestem oczywscie na NIE!



Pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj. Unikaj slowek, ktore sa dobre jak sie mowi do slabo dorowzinietego kolezki lub kolezanki. Pozdrawiam.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

5
zaczynając pisać to opowiadanie taki był właśnie cel... pisanie dla gimnazjalistek... bo to one czytają jedynie opowiadania... starsi mniej się takimi rzeczami interesują... przejrzałam cały tekst jeszcze raz i zgodzę się, że może niektóre wyrazy mogłyby być bardziej dorosłe... ale pozostałych rzeczy nie widzę... jakie błędy stylistyczne?... nie mam pojęcia o czym wy w ogóle mówicie...

6
nie mam pojęcia o czym wy w ogóle mówicie...


I to mnie właśnie utwierdza w przekonaniu, czy aby napewno wybrałaś sobie dobre hobby...



Tekstu jeszcze nie przeczytałem, jedynie przewertowałem i widzę, że w niczym nie odstaje od tekstu pierwszego. Przeczytam może jutro, o ile przetrwam.


pisanie dla gimnazjalistek... bo to one czytają jedynie opowiadania... starsi mniej się takimi rzeczami interesują...


Eeeeee. Yyyyyy. Oooooo. Znaczy się, że co? że opowiadania są dla gimnazjalistek? Czy, że to coś konkretne co Ty napisałaś jest dla gimnazjalistek? Bo jeśli Ci chodzi ogólnie o opowiadania, to nie wiem czy zalać się łzami czy wybuchnąć opętańczym śmiechem... x.O



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

7
Powiem tak:


Jeśli sądzisz, że w dobie gazet bravo, sztuka czytania opowiadań zanikła, zwłaszcza wśród starszych czytelników, to niezawodny znak, że jesteś dzieckiem gazet Bravo"


Naprawdę, sądzisz, że nikt nie czyta opowiadań? To co robi tu ponad 400 uzytkowników? Wiesz, jak byłem w gimnazjum, to też czytałem bardziej zyciowe teksty niż "Bravo", np. Trylogia, Pan Tadeusz [przeciez w 3 klasie Gim to lektura], lub porzadna dawke fantastyki, thillerow i horrorow. Przemysl te slowa i znies krytyke, bo jest sluszna, zwlaszcza, ze kilka osob ma podobne zdanie.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

8
Nie lubie zabierac glosu w takim momencie,ale jestesmy tutaj jedna wielka rodzina,a ja poczuwam sie do roli starszego brata(WeBer-WB czyli Wielki Brat).Tak wiec zasmucasz mnie swoja wypowiedzia na temat opowiadan,jezeli by tak bylo to zasililbym grono filatelistow czy inych numizmatykow.Z takim podejsciem nigdy nie napiszesz ambitnego tekstu,ktory spotka sie z powazaniem ogolu-bo podejrzewam,ze do tego dazysz,jak kazdy z nas w pewnym stopniu.Czytelniczki 'Brawo'pozostawie bez komentarza,gdyz zdarza sie wsrod nich perelka znajaca na pamiec wszystkie tomy Wladcy pierscieni,Mrocznej wiezy itp.Poza tym nie rozmawia sie o gustach.Lecz jezeli sadzisz,ze takimi opowiadaniami zaskoczysz kogokolwiek lub osiagniesz jakis cel,procz tego ktorego skutki widzisz powyzej.Przemysl troche co mowisz,poczytaj troche,a zrozumiesz o czym mowimy.





Pozdrawiam.







P.S.Sory za literowki(jesli wystapily) i brak polskich znakow-po prostu w ciagu 50 godzin spalem tylko 3,wiec zmeczenie daje mi sie we znaki.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

Re: rozdział 2

9
Koniecznie chcesz wszystkie błędy? Wszystkich nie da rady, za dużo, szczególnie interpunkcyjnych. Ale masz część, skoro nie chcesz uwierzyć nam na słowo :/

Wybaczcie, że bez znaczników quote, ale już nie miałam siły ich dawać, za dużo tego.



Obudziłam sie na twardej posadzce.

Się





W koło było ciemno i zimno.

Wkoło





Uklękłam,a by nie upaść po ciemku, nagle „drzwi” otworzyły się wpuszczając trochę światła.

aby. Przed "wpuszczając" przecinek.





Ciekawe która godzina?

Po "ciekawe" przecinek





Czym prędzej opuściłam to jakże dziwne pomieszczenie i udałam sie do siebie, gdzie czekał na mnie sms.

Się





Kochana Wiki, jak to dobrze, że mnie kryła, nie mając pojęcia gdzie jestem.

Przed "gdzie" przecinek.





-Hej- usłyszałam w tej samej chwili.

- [spacja] Hej [spacja] - usłyszałam. Dalej to samo.



-Hej – odparłam ze zdziwieniem. - jak się tutaj dostałaś?... klucze sobie dorobiłaś czy co...

Tu też brak spacji po myślniku. Poza tym może byś raczyła tak wpisać wielkie literki, tam, gdzie trzeba? Taki "?..." znak interpunkcyjny nie istnieje. Co najwyżej "...?". Zresztą te wielokropki są zbędne. WSZYSTKIE. W CAłYM OPOWIADANIU.





-Na strychu byłam.

-Taa... tylko jak tam byłam to nie widziałam żebyś tam siedziała.

Powtórzenie, poza tym przecinki, ale tych już mi się nie chce wypisywać.





-A nie mówiłam – wymskło mi się z radości.

Co zrobiło? Aaa, WYMSKNęłO.





Ta obróciłam się powoli i oniemiała.

Obróciła





-Jakie miejsce – ponowiła pytanie.

Przydałby się znak zapytania, nie sądzisz?





Ej no... co jest grane?... przecież przed chwilą tam byłyśmy... chyba, że ze mną jest coś nie tak...

PO CHOLERę TE WIELOKROPKI? <bierze głęboki oddech i próbuje się uspokoić> No po co? Myślisz, że to doda Twojej opowieści patosu?





Wybrałam najlepsze rozwiązanie, czyli nienarażanie się na to, aby ktoś nieporządny mógł mnie dojrzeć i udanie się z powrotem do domu.

A może "niepożądany"?





Czasami to odczuwam przemożną chęć przytulenia się do kogoś, być komuś potrzebna.

Po pierwsze, po co to "to"? Po drugie, końcówka zdania jest tragiczna. Chęć (...) BYCIA komuś potrzebną.





Ale niestety los cały czas potwornie sie nade mną znęca.

Się. Poza tym, cały czas przeskakujesz z czasu przeszłego na teraźniejszy i z powrotem.





W domu czekali na mnie rodzice z bardzo dziwnymi minami.

Dziwnymi? A może zwykłymi? Przeciwpancernymi?





-Co... a ja sie źle uczę? - wstałam razem ze szklanką.

Ja poszłam do łazienki, a szklanka do pokoju.





Każdy potrafi narzekać, ale niech najpierw zacznie od siebie.

Narzekać? A nie raczej "poprawiać się" czy "zmieniać"?





Zwiesiłam głowę i dałam sie ponieść swoim dwóm kończynom.

Po prostu "nogom".





-Sam patrz na łazisz – odparłam podnosząc się.

Jak





-To się patrzy do przodu.

Przed siebie.





-No... jak widać nie u wszystkich przebiega do prawidłowo

To





-Dobra... przepraszam to moja wina – powiedziała a ja popatrzyłam na niego ze zdumieniem.

Powiedział. "Przepraszam" lepiej z wielkiej litery, po nim przecinek. Przecinek również przed "a".





Pierwszy raz przedstawiciel płci brzydkiej przeprosił mnie, normalnie chyba muszę to zapisać białą kredą w kominie.

Normalnie o kurde zajebioza.





Taa... tylu ja Michałów znałam i zawsze przy okazji był jakiś łukasz. Cóż, taka przypadłość.

Tylu już znałam Michałów. (btw, kalasz takie piękne imię!)





-Wiedziałam, po prostu wiedziałam... gdzie jeden tam się drugi musi przypałętać – wymskło mi się.

Wymsknęło. Po "jeden" przecinek.





Coś we mnie pękło, jakaś niewidzialna blokada, barykada i zaczęłam nawijać

No comment





Gadałam tak chyba z godzinę, aż wreszcie wyczerpały mi sie tematy.

-Sorry, że tak gadam...

Powtórzenie.





nigdy mi się to nie zdażyło

Zdarzyło!





-Nic nie szkodzi – uśmiechnął sie.

Się





-Ja też tego nie lubię, ale dzisiaj nareszcie coś we mnie pękło i cieszę się z tego bardzo.

Ponownie uśmiechnął się, ale tym razem odwzajemniłam to.

Nastąpiła chwila ciszy, po której widocznie też coś w nim pękło, bo zaczął mówić.

W całej ich rozmowie za dużo "pęknięć".





Tylko, że teraz nikt, bo rzadko kto, może jedynie dwie osoby na tysiąc o tym pamiętają.

No to nikt czy rzadko kto? Bo to jest różnica.





Ja również nie stosuje się do tego, a przecież to takie oczywiste.

Stosuję





Mało? No to jeszcze dodam, że ciągle zmieniasz czasy z przeszłego na teraźniejszy i z powrotem. Niektóre Twoje zdania są kalekie, połamane i sponiewierane. Po co tyle wielokropków?! To nie dodaje patosu, jedynie wkurza i pokazuje, że nie wiesz, gdzie się powinno je stosować.

10
Wydaje mi sie, ze powinnas sobie darowac pisanie, a jesli Ci bardzo zalezy, powinnas mnostwo pracowac, zacznij od czytania zasad pisowni.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

11
ObywatelkaAM pisze:-Co... a ja sie źle uczę? - wstałam razem ze szklanką.

Ja poszłam do łazienki, a szklanka do pokoju.
Padłam. :D

Jednak przeczytałam do końca. No dobra, stwierdzicie, że jestem szatan i zło wcielone, ale zrobiłam to tylko dlatego, że mam kiepski humor i chętnie się trochę nad kimś poznęcam.

Marta dochodzi do wniosku, że
Ale niestety los cały czas potwornie sie nade mną znęca.
O mój Boże, biedna Marta, tak mi jej żal... rodzice się martwią o jej edukację, koleżanki nie wierzą, że ma tajemną komnatę na strychu a najlepsza przyjaciółka ,,strzela focha" z byle powodu... chlip.

To mnie bardzo denerwuje u niektórych ludzi. Rozumiem, że każdy ma swoje problemy i czasami ma się wrażenie, że cały świat jest przeciwko nam, ale nie cierpię, gdy ktoś próbuje mi na siłę udowodnić, że jest najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie, zwłaszcza, gdy tak naprawdę niewiele mu do szczęścia brakuje. :roll: W takich momentach bardzo bym chciała pokazać takiemu delikwentowi na przykład głodujące sieroty w biednych krajach Afryki albo malarza, który stracił obie ręce lub wzrok. Ale najbiedniejsza jest Marta-wagarowiczka z nadopiekuńczymi rodzicami. Jaaasne.
Coś we mnie pękło, jakaś niewidzialna blokada, barykada i zaczęłam nawijać jakbyśmy sie znali od małego. On tylko patrzył na mnie i przytakiwał.

Gadałam tak chyba z godzinę, aż wreszcie wyczerpały mi sie tematy.
I przez okrągłą godzinę stali na chodniku, patrzyli sobie w oczy, a ona nadawała jak ruskie radio*. Na miejscu tego całego Michała po prostu przewróciłabym oczami i poszła dalej w swoją stronę, a tu co? Umawiają się ze sobą! Jaaakie to romantyyyczne... Ten pomysł spodoba mi się tylko wtedy, gdy w dalszej części Michał okaże się gwałcicielem albo inną taką sympatyczną osóbką. Poza tym, wracając jeszcze do tej godziny: to stanowczo ZA DłUGO. Ile razy słyszałam z ust różnych panienek opowieści w stylu: ,,mój brat mył zęby bez przerwy przez pół godziny", ,,siedziałam w jacuzzy (jak to się pisze? :P) chyba ze dwie godziny, no naprawdę, mówię ci" i inne takie duperele. To jest po prostu wyolbrzymianie. Po co? żeby brzmiało bardziej niesamowicie? Nie brzmi.
-Dobra... muszę już wracać do domu – odparłam.

-Oki... jutro o tej samej porze? - zapytał.

-Może później... bo pójdę chyba wreszcie do szkoły, więc gdzieś tak koło 19.

-Oki... papa – pożegnał sie ze mną i każde z nas poszło w swoją stronę.
Buzioooleee, CmOk, cMoK!!!!!! :******** Koffam ffas!!!!!!

BTW: ale ciężko coś napisać pokemonowym pismem. :P



*przykład z ruskim radiem nieprzypadkowy... moje głupie głośniki odbierają sygnały jakiejś rosyjskiej stacji radiowej i zagłuszają moją muzykę. Mało tego: jak zrobię ciszej, to ruscy gadają głośniej! :lol:
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

12
oki... literówki i takie rzeczy to oczywiście się zgodzę.... ale gorszą sprawą jest budowanie zdań, czy np. ma być: Chciałam coś mu powiedzieć czy chciałam mu coś powiedzieć....

13
Wiesz, narazie doradzam skupic sie na czytaniu slownika i porzadnej literatury, sama znajdziesz odpowiedzi, bo po co mamy ci pisac kazde zdanie oddzielnie tak jak powinno byc. Czytanie ksiazek pobudzi twoja wyobraznie, rozszerzy twoj zasob slow i pomoze w zrozumieniu pewnym rzeczy, np. poprawne budowanie zdan.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

14
Prosze o zakonczenie rozmow nie zwiazanych z tekstem-czyli o ''dzieciach brawo''(od tego jest hade park) i tematu pisania(jest odpowiedni temat na forum,do ktorego Cie odsylam Nastko).Ograniczcie sie do ocenienia tekstu.





Nie chcialbym sie powtarzac.





Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”