Kryształ Agardii

1
Wybiła godzina siódma rano.
Gdy nagle Lorenss usłyszał pukanie do drzwi. Niechętnie wstał z łóżka i ruszył ku nim. Poprzez w pół otwarte okna do wnętrza domu wdzierały się promienie słoneczne. Zaspany jeszcze potykając się prawie o każdy element wyposażenia swojego domu, hałasując niczym ślepy szukając wyjścia doszedł do celu. Jak gdyby miał się zaraz przewrócić złapał za złoty uchwyt, i je otworzył. Ujrzał przed sobą swojego starego, dobrego druha Klarena.
- Witaj przyjacielu, co się stało, że jeszcze śpisz? Marnujesz tak piękny dzień jak dziś na wylegiwanie się w łóżku? -mówiąc to jeszcze uśmiechnął się i zaczął wskazywać prawą dłonią na niebo.
- Już nie śpię.., mm właśnie pracowałem - skłamał, czując się lekko zawstydzony. - Czemu zawdzięczam twoje przybycie? –zapytał trochę obojętny, jeszcze zaspany Lorenss.
- Mam do ciebie bardzo ważną sprawę - Klaren spoważniał i kontynuował - może weszlibyśmy do środka, chciałbym z tobą porozmawiać na spokojnie.
- A tak, proszę możesz wejść.
Przechodząc przez długi wyłożony drewnianymi płytami hol Klaren oglądał obrazy wiszące na ścianie. Przedstawiały one rodzinę Lorenssa, był on bardzo zamężnym jegomościem. Gdy tylko weszli do salonu oczom Klarena ukazała się piękna, malownicza tęcza. Widok ten nie był obrazem lecz naturalnym zjawiskiem. Stało się to za przyczyną stojącej na stole kuli. To właśnie przez nią przechodziły promienie słońca i padały na ścianę.
- Naprawdę niezwykły widok, jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem. Skąd masz tą kulę? - zapytał, bardzo zafascynowany.
- Jaką kulę?
- Tę, która stoi na stole.
- A, ta, to jeden ze starych prezentów od wujka Borgha, który ciągle podróżuje, dostałem ją, gdy przyjechał do Gollden Roust dwa lata temu. To nic takiego, za to mam wspaniałą herbatę. Zamówiłem ją z dalekiej krainy, gdzie czczą ją niczym nektar bogów.
- Musi byś wyjątkowa, tak więc z miła chęcią spróbowałbym twojego specjału.
- Dobrze, a więc zaraz ją zaparzę - odpowiedział uśmiechając się Lorenss, po czym wyszedł do drugiego pomieszczenia - proszę, zaczekaj chwilę.
W tym czasie Klaren wstał z drewnianego krzesła i podszedł do regału. Stał on naprzeciwko miejsca w którym siedział, tuż obok drzwi prowadzących do korytarza.
- Dodać liść agatu? - krzyknął gospodarz.
- Jeszcze nigdy nie pijałem tak herbaty. Będzie to dobre doświadczenie.- powiedział lekko podnosząc głos, tak by towarzysz mógł go usłyszeć.
Będąc już przy regale, bacznie przyjrzał się leżącym tak książkom po czym wziął jedną z nich do rąk. Wszystkie wyglądały na stare i wyjątkowe. Każda była obłożona wartościową skóra. Klaren zdmuchnął kurz obsadzony na okładce i odczytał tytuł, który brzmiał: „Gollden Roust - Historia Śmierci”. Po odczytaniu tych tajemniczych słów przewrócił na stronę pierwszą i zaczął czytać. Robił to powoli, tak aby dowiedzieć się jak najwięcej prawdy, którą niosły słowa. Historia była przekazem naocznym, dlaczego prawdopodobnie książka była tak cenna. Sam tytuł dla mieszkańca Gollden Roust wywoływał wiele wspomnień. Przewrócił stronę wstępu i ujrzał fragment tekstu:
...
Ostatnio zmieniony czw 31 sty 2013, 12:28 przez Karl78, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Witam,
Wybiła godzina siódma rano.
Gdy nagle Lorenss usłyszał pukanie do drzwi.


Albo przecinek między zdaniami albo kasujesz "gdy nagle".
Niechętnie wstał z łóżka i ruszył ku nim.
Wstał z łóżka i niechętnie ruszył otworzyć.
Poprzez w pół otwarte okna do wnętrza domu wdzierały się promienie słoneczne.
Wpół.
Zaspany jeszcze potykając się prawie o każdy element wyposażenia swojego domu, hałasując niczym ślepy szukając wyjścia doszedł do celu.
Po pierwsze - szyk zdania, bo jest straszliwie chaotyczne. Po drugie - niewidomi są bardzo cisi, nie hałasują. Po trzecie - potknąć się można o coś co leży na ziemi. Po czwarte - szukał celu, wyjścia czy drzwi? Po piąte - nie można szukać czegoś co wie się gdzie jest (to jego dom, nie?) , chyba że jest ciemno.
Koszmarne zdanie.
Jak gdyby miał się zaraz przewrócić złapał za złoty uchwyt, i je otworzył.


Nie wystarczyłoby za klamkę? Uchwyt brzmi źle. "Je" otworzył? A gdzie podmiot do "je" Drzwi/wrota/drzwiczki, co tam chcesz.
- Już nie śpię.., mm właśnie pracowałem - skłamał, czując się lekko zawstydzony. - Czemu zawdzięczam twoje przybycie? –zapytał trochę obojętny, jeszcze zaspany Lorenss.
Mm jest nieznanym mi wyrazem dźwiękonaśladowczym?
- Mam do ciebie bardzo ważną sprawę - Klaren spoważniał i kontynuował - może weszlibyśmy do środka, chciałbym z tobą porozmawiać na spokojnie.


Powtórzenie.
Przechodząc przez długi wyłożony drewnianymi płytami hol Klaren oglądał obrazy wiszące na ścianie. Przedstawiały one rodzinę Lorenssa, był on bardzo zamężnym jegomościem. Gdy tylko weszli do salonu oczom Klarena ukazała się piękna, malownicza tęcza. Widok ten nie był obrazem lecz naturalnym zjawiskiem. Stało się to za przyczyną stojącej na stole kuli.
Chyba bardzo zamożnym (co nie ma nijakiego związku z jego rodziną). "Stało się" sugeruje że stało się kiedy Klaren to zobaczył, a przecież to działo się cały czas.
- Musi byś wyjątkowa, tak więc z miła chęcią spróbowałbym twojego specjału.
- Dobrze, a więc zaraz ją zaparzę - odpowiedział uśmiechając się Lorenss, po czym wyszedł do drugiego pomieszczenia - proszę, zaczekaj chwilę.


Dialog tak sztuczny że aż boli, jak i kolejne.
Będąc już przy regale, bacznie przyjrzał się leżącym tak książkom po czym wziął jedną z nich do rąk.
Tam.

I wiele, wiele innych.

Podsumowując. Nie jest dobrze. Dialogi są złe, bardzo sztuczne. Urealnij je, bo tak się po prostu nie rozmawia. Postacie trzeba ożywić. Dodaj im gesty, mimikę, postaraj się aby ich sposób mówienia się różnił. Wybierz kogoś z otoczenia, dwie osoby i zanalizuj jak mówią, jakie charakterystyczne gest wykonują itd.
Czytaj na głos tekst, słuchaj gdzie "nie gra".
I czytaj, czytaj, czytaj co się da.

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Wybiła godzina siódma rano. Gdy nagle Lorenss
Wybiła siódma - tyle by wystarczyło(ewentualnie później dodać coś, żeby wiadomo było, że chodziło o 7mą, a nie 19tą).
Zamiast kropki przecinek i bez "nagle" - pukania raczej nikt się nie spodziewa.
Niechętnie wstał z łóżka i ruszył ku nim
Zgubiłeś podmiot - miał iść ku drzwiom, a tu idzie ku łóżku.
Poprzez w pół otwarte
Wpół łącznie.
Zaspany jeszcze potykając się prawie o każdy element wyposażenia swojego domu, hałasując niczym ślepy szukając wyjścia doszedł do celu
Zdecydowanie musisz popracować nad interpunkcją - postawienie przecinka w odpowiednim miejscu zdecydowanie ułatwia odbiór tekstu. Dlaczego ślepy miałby hałasować?
A tak, proszę możesz wejść.
"proszę, wejdź" brzmiałoby lepiej - to "możesz" jakieś sztuczne takie.
Przechodząc przez długi wyłożony drewnianymi płytami hol Klaren oglądał obrazy wiszące na ścianie. Przedstawiały one rodzinę Lorenssa, był on bardzo zamężnym jegomościem
Skoro to stary druh, to raczej oglądał te obrazy wielokrotnie i nie patrzyłby się na nie po raz kolejny, mając do znajomego ważny interes.
Stało się to za przyczyną stojącej na stole kuli.
Zdecydowanie brzydkie zdanie - ja bym zaczął od razu, że zauważył, że to promienie przechodzące przez kulę tworzą tęczę.
Skąd masz tą kulę
Tę kulę.
dostałem ją, gdy przyjechał do Gollden Roust dwa lata temu
Od dwóch lat jego druh nie odwiedzał przyjaciela, czy kula kurzyła się na strychu?
Dobrze, a więc zaraz ją zaparzę
Okropnie sztuczny ten dialog - jakbym słyszał jakąś reklamę. Niech rozluźnią trochę język, przecież nie są dla siebie obcy. No i zastanów się - czy Ty tak dokładnie opisujesz co zamierzasz zrobić podczas rozmowy?
Stał on naprzeciwko miejsca w którym siedział
Intrygujące.
bacznie przyjrzał się leżącym tak książkom po czym wziął jedną z nich do rąk. Wszystkie wyglądały na stare i wyjątkowe
Najpierw opisz całościowo książki(wszystkie wyglądały), a później powiedz, że wziął jedną z nich.

Możliwe, że powtórzyłem się w czymś, co pisał GH.
Pierwsza rzecz - interpunkcja. Bez dobrze postawionych przecinków czasem może być naprawdę trudno rozszyfrować "co autor miał na myśli"
Później sztuczne dialogi - najpierw mówisz, że to stary druh, a później zaczynasz mówić oficjalnie i pompatycznie. Na dodatek przyszedł on z ważną sprawą, a ten najpierw proponuje herbatkę(jak w tej reklamie - zaparzę kawę, a ty wszystko wtedy opowiesz).
No i ostatecznie: brak jakiejś puenty zachęcającej do czytania dalej - zacznie się jakiś nudny fragment książki, później napiją się herbaty i zjedzą ciasteczko, a później(może) przejdą do sprawy i coś się ruszy - musisz stosować zasadę "zawsze przerywaj zabawę w najlepszym momencie" - tak, aby czytelnik chciał oddać nerki za ciąg dalszy. Ty jeszcze nie rozkręciłeś akcji, a już ją przerywasz i wplatasz książkę.
Opisy - musisz bardziej postarać się, aby nie wyszły takie wymemłane jak kula. Pamiętaj też, żeby czasem wpleść jakieś spostrzeżenie bohatera itp.

Ćwicz, ćwicz i ćwicz(i dużo czytaj), a będzie dobrze.

4
Karl78 pisze:Zaspany jeszcze potykając się prawie o każdy element wyposażenia swojego domu, hałasując niczym ślepy szukając wyjścia doszedł do celu.
Imiesłowy są niezrównoważone i mściwe. Jak ich nadużywasz, to dają nieźle popalić, co widać na wyżej wymienionym przykładzie.
Może tak: Zaspany, potykał się i hałasował niczym ślepy szukający wyjścia, ale doszedł do celu.
Jak widzisz wyrzuciłam elementy wyposażenia, bo to straszne sformułowanie i każe mi się zastanowić, co leżało na podłodze pokoju, w którym mieszkał. Chwilę później dowiadujemy się, że szli przez hol. Piszesz o drewnianych płytach, ale na podłodze nic nie leżało, więc o co się potykał?
I właśnie:
potknąć się — potykać się
1. «idąc, zaczepić o coś nogą, tracąc na chwilę równowagę»
Pomyśl, jeśli zaczepiał nogą o niemal wszystkie elementy wyposażenia, to jak on stawiał stopy?
:D
Karl78 pisze:Ujrzał przed sobą swojego starego, dobrego druha Klarena.
- Witaj przyjacielu, co się stało, że jeszcze śpisz? Marnujesz tak piękny dzień jak dziś na wylegiwanie się w łóżku? -mówiąc to jeszcze uśmiechnął się i zaczął wskazywać prawą dłonią na niebo.
Po pierwsze
Powstała zagadka: "I kto to mówi?" Rozpoczynasz od opisu porannych szaleństw Lorenssa. To on podchodzi do drzwi. To on widzi w nich swego starego, dobrego druha. Kiedy więc czytam: "Witaj przyjacielu...", to jestem przekonana, że to Lorenss. A tu niespodzianka! To nie on, to jego stary druh! Tylko, że czytelnik już zdążył się zgubić. Zaskoczyłeś go niespodziewaną zmianą miejsc.

Po drugie
Ujrzał przed sobą swojego starego druha.
szsss - zaplujesz się jeśli przeczytasz na głos. Omijaj szerokim łukiem takie nagromadzenie sycząco-szeleszczących. Co ty myślisz, że lektor to wąż?
Zbitka sobą swojego jest nieciekawa. Jeśli któreś wyrzucisz, nic się nie zmieni w znaczeniu, prawda?

Po trzecie
Po kiego czorta w wyrażeniu tak piękny dzień jak dziś umieściłeś część jak dziś?

Po czwarte
zaczął wskazywać prawą dłonią na niebo i nie skończył. Dlaczego zaczął wskazywać? Zamień na najzwyklejsze - wskazał, pokazał, skinął z kierunku. Niech on to zrobi, a nie zamierza zrobić.

Po piąte
Witajstosujemy jako powitanie kogoś od nas mniej znacznego. Profesor do magistra może powiedzieć: Witam pana! Dyrektor do podwładnego. Zaprawdę powiadam Ci, że to dość pompatyczne powiedzieć do kumpla: Witaj przyjacielu!

Po szóste
Jak mógł wskazać na niebo, skoro byli w głębi domu. Ale to już chyba moje czepialstwo. :)
Karl78 pisze:- Musi byś wyjątkowa, tak więc z miła chęcią spróbowałbym twojego specjału.
- Dobrze, a więc zaraz ją zaparzę - odpowiedział uśmiechając się Lorenss, po czym wyszedł do drugiego pomieszczenia - proszę, zaczekaj chwilę.
A tu przykład na ciąg dalszy pompatyczności. Tak rozmawiają przyjaciele? bardzo wysokie C.

Tekst jest krótki, ale naszpikowany różnymi udziwnieniami, niedoskonałościami i potknięciami, jak dobra kasza skwarkami. Podałam kilka przykładów.

Boję się, że styl jakim piszesz nie sprawdzi się. Dlaczego? Pomyśl - jak twoi przyjaciele będą dyskutować, kiedy przyjdzie im zmykać ile sił w nogach? Zamiast krótkiego "Spieprzamy!" przeczytamy kilka długich i kwiecistych zdań?

Powodzenia w walce o jasność wypowiedzi.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”