„Niebieska sukienka.”
Noc była ciemna i bezwietrzna. Dookoła panowała wszechobecna cisza, dzięki której można by usłyszeć każdy szelest. Każdy krzyk i bezbronne wołanie o pomoc. Drzewa ukryte w mroku stały wyprostowane przyglądając się z uwagą, czemuś co nie powinno się nigdy zdarzyć. Niebo pokryte granatową taflą pozbawione było najmniejszej gwiazdy, która ozdabiałaby swoim blaskiem ponurą powierzchnię. Jednak był chociaż On. Jaśniejący Księżyc, który przybierając sierpowaty kształt daje nam znak. Znak, że śmierć znów zebrała swoje żniwo.
Noc była ciemna i bezwietrzna. Ona stała całkiem sama. Odziana w makijaż, który jeszcze tak niedawno był perfekcyjny. Teraz wokół oczu znajdowały się czarne plamy pozostałe po drogim tuszu, a markowa pomadka już dawno straciła swój dawny połysk. Przestraszone spojrzenie było już obojętne, pozbawione jakiejkolwiek nadziei.
Z oddali dochodził dźwięk syren policyjnych. Z czasem stawały się coraz głośniejsze. Ich intensywność zakłóciła krystaliczną ciszę, która otaczała ją swoimi ramionami pośród ciemności. Dziewczynę, która stała sama na betonowej jezdni obok obcego, niegdyś sielskiego lasku. Z rozedrganymi rękoma, z których powoli, nie spiesząc się nigdzie spadały bezszelestnie krople krwi. Już tak obcej krwi.
Obok wysokich butów z obłoconymi obcasami i ubrudzonym materiałem leżał on. Zakrzywiony nóż, w czerwonej otoczce na połyskującym niegdyś ostrzu. A ona stała sama w niebieskiej sukience, podczas ciemnej noc.
Zerwał się wiatr.
***
-Pośpiesz się proszę! Chciałbym wyjechać nieco wcześniej.
Z dolnego piętra dochodziły do niej słowa jej nowego chłopaka, jednak ona miała nieco inne zajęcie, niż zwracanie uwagi na sens wypowiedzianych przez niego słów. Roztargniona biegała po całym mieszkaniu w poszukiwaniu najpotrzebniejszych rzeczy, które na przekór, nagle gdzieś zniknęły. Złośliwość rzeczy martwych – myślała w duchu.
-Gdzie jest ta kosmetyczka? Niedawno gdzieś ją tu widziałam – krzyczała zagłuszając głośne radio, które ktoś nagle włączył na dole.
Zdyszana, przeskakując zwinnie pomiędzy porozrzucanymi ciuchami, starała się nie zapomnieć o żadnym szczególe. Czekają ją w końcu pierwsze, od wielu lat wakacje, a przecież wszystko może się przydać.
-O tu Cię mam! – krzyknęła zaskoczona i szybkim ruchem wyciągnęła spod łóżka wypchaną specyfikami upiększającymi kosmetyczkę.
Upychając ją w torbie podróżnej musiała zużyć wiele swojej siły, aby sprostać tak pozornie banalnemu zadaniu. Pochłonięta tą czynnością usłyszała jednak strzępki rozmowy, jakie dochodziły z innego pomieszczenia, przedzierając się przez wysokie barytony z radia.
-Kiedy będą pieniądze? … Co to ma … ? Ok…Tak, piękna … Będzie…tam. Niebieska – to jej chłopak rozmawiał z kimś pośpiesznie przez telefon. Zaciekawiona tą dość nietypową rozmową schodząc po drewnianych, dębowych schodach liczyła na jakieś wyjaśnienie. Zastanawiała się o jakie pieniądze może chodzić, przecież wszystko było już opłacone.
-Muszę kończyć . Na razie – zaskoczony mężczyzna pośpiesznie skończył rozmowę i zajął się robieniem kanapek, które rzekomo były bardzo potrzebne w podróży.
-Z kim rozmawiałeś, Kochanie? – zapytała, gdy znalazła się blisko Ukochanego.
Nie mieli przed sobą tajemnic, a ta krótka rozmowa nie pasowała do typowych zachowań jej chłopaka. Wydawał się jakiś przestraszony czy nawet speszony, że usłyszała kawałek rozmowy.
-Oo, słyszałaś. Wybacz, ale nie mogę Ci powiedzieć, bo wtedy zdradziłbym Tobie mój niecny plan – z małym zakłopotaniem i śmiechem na ustach wyjaśnił niby żartem dziewczynie to co słyszała.
Ton wypowiedzi i wyraz jego twarzy, sprawił, że nie wierzyła mu jak zawsze. W pewnym momencie przestraszyła się nawet jego spojrzenia, które sprawiło, że był on nieco inny niż zwykle. Jednak szybko odgoniła od siebie te niedorzeczne myśli i wróciła do swojego pokoju.
Gdyby tylko wiedziała, że jej obawy były słuszne.
***
Stała przy otwartym oknie. Pamiętała dokładnie jak się poznali, jak szybko zwykła znajomość stała się czymś poważniejszym. Kilka rozmów, kilkanaście spotkań, niezliczona ilość spacerów, a oni po niespełna trzech miesiącach pakują cały swój dobytek. Zabierają ze sobą całe dotychczasowe życie i wyjeżdżają na podróż marzeń, na podróż w pogoni za łatwym zarobkiem, który otworzy jej drogę do lepszego życia.
Dla niej to ogromna szansa, wielka nagroda od losu za te wszystkie nieprzespane noce, za godziny lęku i bólu, które przyszło jej żyć z dala od rodziny, której nie miała, w domu zastępczym, w którym nigdy nie dostała wsparcia i akceptacji. Tęskniła za uczuciem, którego przecież nigdy nie poznała.
Gorące Włochy, pojawiające się jako malownicza Italia we wszelakich kolorowych czasopismach, miały być przepustką do lepszego świata. To one miały wyznaczyć poprawną drogę do odzyskania równowagi.
Dla niego natomiast to kolejny etap w życiu. Nowe miejsce do zwiedzenia, nowa firma do poprowadzenia. Nie był jej rówieśnikiem ,przez co był bardziej doświadczony. Miał już na swoim koncie nie jeden sukces, jak i niejedną porażkę. Różnica wiekowa wynosiła ponad dziesięć lat, jednak nie przeszkadzało to niczemu, oprócz opinii publicznej.
Stała przy otwartym oknie, a on podszedł do niej cicho i objął ramionami, pośpiesznie całując ją w rozgrzaną szyję. Ciało przeszedł lekki dreszczyk, który wyrwał ją z zamyślenia. Czuła się wspaniale, gdy tak stali razem wtuleni w siebie, zapominała wtedy o całym świecie. Liczył się tylko on.
***
Wyjechali.
"Niebieska sukienka."
1
Ostatnio zmieniony wt 15 sty 2013, 19:22 przez Innocence, łącznie zmieniany 1 raz.