Poznałem ją, kiedy jeszcze była niewinna. Nieskalana wszystkimi podłymi opowieściami. Rzecz jasna, znalazł się tłum oprawców, chcący spalić ją na stosie, uprzednio przesłuchując, stosując przy tym niekoniecznie humanitarne metody.
Miała dwadzieścia lat. Kruczoczarne włosy opadały jej na ramiona. Lekki podmuch wiatru unosił je wysoko w górę, rzucał nimi we wszystkich kierunkach świata. Ale właśnie dlatego mogę powiedzieć, że miała... to coś. Jedni powiedzą, że to urok. Inni rzucą nieprzemyślane:
„Przeznaczenie! Widzisz w niej coś, czego inni nie potrafią? Tak, jesteście sobie przeznaczeni”.
„Naprawdę?” - pytam.
„Oj, nie każ mi o tym komponować wykładu, proszę”.
„Nie proszę o wykład. Chcę szczerej odpowiedzi” - mówię dziewczynie, którą darzę wysokim kredytem zaufania. Jest mi przeznaczona. Przekonałem się o tym po pierwszym spotkaniu.
Rozmawialiśmy bardzo dużo. Niekoniecznie z sensem. Ba! Prawie każda rozmowa była pozbawiona jakichkolwiek widocznych gołym okiem wartości. Znajomi za każdym razem powtarzali: „Słuchaj, stary, ona nie jest dla ciebie. Przykro mi. Naprawdę bardzo”. Dlatego radziłem się uroczej znajomej, która stała w opozycji do każdej opinii. Dałem wiarę jej słowom. Słusznie.
Po trzech miesiącach zdecydowałem się zaprosić ją na wycieczkę. Długą, trwającą niespełna dwa tygodnie.
„Co mam ze sobą zabrać?” - zapytałem.
„Siebie. Książki, długopis i mnóstwo czystych kartek”.
Zdziwiłem się. Jeszcze nigdy nieznajoma, którą – mam wrażenie – spotkałem kiedyś... tam... być może w innym życiu nie wymagała ode mnie tak niewiele.
Upiłem łyk herbaty, zanim rzuciłem:
„O.K., ale co będziemy wrzucać do żołądków?”
„Bądź spokojny, pokaże ci coś, po czym apetyt zniknie. Na jakiś czas”.
Zagryzłem wargi. „Cholera, nimfomanka?” W tej chwili nie miało to większego znaczenia. Musiałem zaryzykować, choćby nie wiem co. Spakowałem plecak, złapałem autobus i ruszyłem w nieznane.
Obudził mnie strumyk wody, zlewający się po mojej brodzie. Podniosłem wzrok i zobaczyłem dziurawą rurę, z której sączyła się woda.
Ciemny pokój. Niewielkie okno ponad moim ramieniem wpuszczało kilka promieni słońca. Sznur oplatający moje nadgarstki i nogi tuż poniżej piszczeli.
Światło. Mnóstwo światła. Zapalona lampka rozjaśniła pokój, oślepiając mnie.
Kiedy przyzwyczaiłem wzrok dostrzegłem niewielki stolik tuż przede mną, na którym leżała otwarta książka. Przeczytałem pierwsze zdanie, drugie, ostatnie. Strona zapełniona rzędami liter automatycznie zmieniła się na kolejną.
„Boże, gdzie ja jestem? Co...”
„Jesteś w miejscu, w którym gościło już sporo studentów” - rzucił ktoś, zanim wyłonił się z cienia.
Sesja, bo tak miała na imię.
Kruczoczarne włosy pozostały. Tylko teraz zamiast zarumienionych policzków, z jej nozdrzy wylewała się kaskada robaków, które pełzły do brody. A potem spadały na ziemie.
Teraz, kiedy to piszę, trudno jest przypomnieć sobie większość szczegółów. To zbyt bolesne i przerażające. Udało mi się odzyskać wolność. Jak powiedziała zaufana dziewczyna, o której wspomniałem: „Chcąc nie chcąc – to było twoje przeznaczenie”.
2
Spiętrzenie imiesłowów. Zgrzyta.Al pisze: Nieskalana wszystkimi podłymi opowieściami. Rzecz jasna, znalazł się tłum oprawców, chcący spalić ją na stosie, uprzednio przesłuchując, stosując przy tym niekoniecznie humanitarne metody.
Wiatr rzucał ramionami?Al pisze: Kruczoczarne włosy opadały jej na ramiona. Lekki podmuch wiatru unosił je wysoko w górę, rzucał nimi we wszystkich kierunkach świata.
Nadmierny wygibas sprawił, że sens gdzieś umknął. Trudno się zorientować o kogo chodzi.Al pisze:Dlatego radziłem się uroczej znajomej, która stała w opozycji do każdej opinii. Dałem wiarę jej słowom.
Nie można być w opozycji do każdej opinii.
Dziewczynę od włosów czy zaufaną znajomą? A może to jedno?Al pisze: Po trzech miesiącach zdecydowałem się zaprosić ją na wycieczkę.
Powtórzenia.Al pisze:Obudził mnie strumyk wody, zlewający się po mojej brodzie. Podniosłem wzrok i zobaczyłem dziurawą rurę, z której sączyła się woda.
To tak z rzeczy, które rzuciły mi się w oczy.
Niestety, całkowicie ominęła mnie puenta. O czym to właściwie?
3
O tym, jak dla sporej grupy studentów wygląda sesja.Caroll pisze:Niestety, całkowicie ominęła mnie puenta. O czym to właściwie?
Tak, to ta sama "osoba". Widocznie zbyt zawile i niejasno to przedstawiłem.Caroll pisze:Dziewczynę od włosów czy zaufaną znajomą? A może to jedno?
Ależ oczywiście, że można. Masz konkretną opinię, nie zgadzasz się z nią w stu procentach, bierzesz z niej tylko część. Tę, która Ci odpowiada.Caroll pisze:Nie można być w opozycji do każdej opinii.
4
Co by to nie było, nie oświeciło cię w trakcie pisaniaAl pisze:Ciemny pokój. [...]
Światło. Mnóstwo światła. Zapalona lampka rozjaśniła pokój, oślepiając mnie.
Hola, jeżeli nie zgadzasz się, to nie zgadzasz się - słyszałeś o cząstkowej opozycji? A z twojej wypowiedzi wynika, że ona z niczym się nie zgadza: "Dlatego radziłem się uroczej znajomej, która stała w opozycji do każdej opinii."Caroll napisał/a: Nie można być w opozycji do każdej opinii.
Ależ oczywiście, że można. Masz konkretną opinię, nie zgadzasz się z nią w stu procentach, bierzesz z niej tylko część. Tę, która Ci odpowiada.
A tak w ogóle forma przerosła treść - tytuł coś podpowiada, ale w treści trudno znaleźć odniesienie. Zbyt abstrakcyjne powiązanie.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
5
Oczywiście, że się nie zgadzam.gebilis pisze:Hola, jeżeli nie zgadzasz się, to nie zgadzasz się - słyszałeś o cząstkowej opozycji? A z twojej wypowiedzi wynika, że ona z niczym się nie zgadza: "Dlatego radziłem się uroczej znajomej, która stała w opozycji do każdej opinii."
Ale mam prawo wyrazić brak akceptacji do słów Caroll, w obliczu tego, co napisała; na Weryfikatorium chodzi o weryfikację, szczególnie w tym dziale, a nie luźne przemyślenia. A jedna z tych filozoficznych wycieczek leży pod moim wpisem.
Kiedyś uhonorowali mnie ostrzeżeniem za podobne wycieczki słowne. Szymon przyszedł, pomachał palcem i chodziłem z czerwonym paseczkiem.gebilis pisze:Co by to nie było, nie oświeciło cię w trakcie pisania
gebilis, uważasz, że przyłożyłeś się w jakikolwiek sposób do weryfikacji? Odpowiedz sobie na to pytanie szczerze. Honorowo. Bo wyjaśnienie: A tak w ogóle forma przerosła treść - tytuł coś podpowiada, ale w treści trudno znaleźć odniesienie. Zbyt abstrakcyjne powiązanie," nie jest dla mnie dobrą weryfikacją. Praktycznie żadną. Namawiam Cię do inteligentniejszych wpisów.
Co do tekstu.
Konsultowałem go pół roku temu z pewnym dr. hab. pracującym na pewnym uniwersytecie. Nie dość, że jego uwagi były celne to przekazał je w taki sposób, że chciało się wrócić i pracować nad tekstem. Tutaj niestety tego nie ma. O ile w przypadku Caroll czuję się zobowiązany, o tyle w przypadku gebilis krew mnie zalewa. Skąd tyle złości? W życiu coś nie idzie? Ten portal nie jest odpowiednim miejscem na upuszczanie sobie z powodu własnych kompleksów i wyższości, i niższości. I innych.
6
Każdą weryfikację można przyjąć w części lub całości albo odrzucić. Autor ma prawo absolutnie zignorować wszystko. Jednakże sama weryfikacja składa się zarówno z odniesienia do poprawności tekstu pod względem gramatycznym, stylistycznym, ortograficznym, leksykalnym, interpunkcyjnym jak i logicznym - spójności wewnętrznej oraz logiki użytych sformułowań. Tutaj moja uwaga w żaden sposób nie jest luźnym przemyśleniem ani filozofowaniem.Ale mam prawo wyrazić brak akceptacji do słów Caroll, w obliczu tego, co napisała; na Weryfikatorium chodzi o weryfikację, szczególnie w tym dziale, a nie luźne przemyślenia. A jedna z tych filozoficznych wycieczek leży pod moim wpisem.
Zwrot:
nie jest tożsame z:Al pisze:stała w opozycji do każdej opinii.
Stać w opozycji czyli mieć zdanie przeciwne. Każdej sugeruje, że osoba ta zawsze się sprzeciwia, bez względu na faktyczną treść danej opinii. Co sugeruje pewien bezsens zaprzeczania sobie:Masz konkretną opinię, nie zgadzasz się z nią w stu procentach, bierzesz z niej tylko część. Tę, która Ci odpowiada.
Opinia 1: Cukier jest słodki.
Opinia 2: Cukier nie jest słodki.
Można być w opozycji do nich obu?
Nie widzę sensu dyskutowania o opiniach nie zamieszczonych na forum. Jeżeli cię ona satysfakcjonowała, to z niej korzystaj i już.Al pisze:Konsultowałem go pół roku temu z pewnym dr. hab. pracującym na pewnym uniwersytecie. Nie dość, że jego uwagi były celne to przekazał je w taki sposób, że chciało się wrócić i pracować nad tekstem. Tutaj niestety tego nie ma.
Umieszczając swój tekst w dziale Tu wrzuć poddajesz go opinii publicznej. Użytkownicy mają prawo go komentować i część tych komentarzy może być zupełnie zaskakująca. Moim skromnym zdaniem jest to również cenne.
Proponuję jednak nie brnąć w nadinterpretacje i przypisywanie innym intencji.Al pisze:Skąd tyle złości? W życiu coś nie idzie? Ten portal nie jest odpowiednim miejscem na upuszczanie sobie z powodu własnych kompleksów i wyższości, i niższości. I innych.
7
Podczas czytania oczekiwałam jakiegoś tajemniczego, głębokiego zakończenia. Jakiejś przedwiecznej tajemnicy, którą tylko kruczowłosa dziewczyna wyjaśni. Taki był nastrój - tajemniczy, niepokojący, nakazujący czekać na coś ważnego, nieoczekiwanego... A to tylko sesja? Demonizujesz sesję.
To zakończenie mnie rozczarowało. Oczekiwałam czegoś innego. Ale może już zapomniałam, jak to jest zakuwać do sesji.
Zgubiłam się w dziewczynach. To, jak na mój gust, za bardzo poplątane. Sesja to dziewczyna. Z nią rozmawia? O niej przyjaciele mówią mu, że jest mu przeznaczona? Trochę to, jak dla mnie, za bardzo wydumane. Przeznaczenie to coś wielkiego, wspaniałego, nie da się koło niego przejść. A sesja jest przeznaczeniem? Za wysoko ją oceniłeś, to tylko próg, który trzeba przeskoczyć, przejść, przewlec się przez niego... I z ulga rozglądać się po kolejnym pokoju.
ps. Powodzenia w czasie najbliższego spotkania z demonem.

Zgubiłam się w dziewczynach. To, jak na mój gust, za bardzo poplątane. Sesja to dziewczyna. Z nią rozmawia? O niej przyjaciele mówią mu, że jest mu przeznaczona? Trochę to, jak dla mnie, za bardzo wydumane. Przeznaczenie to coś wielkiego, wspaniałego, nie da się koło niego przejść. A sesja jest przeznaczeniem? Za wysoko ją oceniłeś, to tylko próg, który trzeba przeskoczyć, przejść, przewlec się przez niego... I z ulga rozglądać się po kolejnym pokoju.

ps. Powodzenia w czasie najbliższego spotkania z demonem.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
8
Reprezentujesz klasę weryfikacji, jakiej niejednemu - nie tylko mnie - brak!dorapa pisze:Podczas czytania oczekiwałam jakiegoś tajemniczego, głębokiego zakończenia. Jakiejś przedwiecznej tajemnicy, którą tylko kruczowłosa dziewczyna wyjaśni. Taki był nastrój - tajemniczy, niepokojący, nakazujący czekać na coś ważnego, nieoczekiwanego... A to tylko sesja? Demonizujesz sesję. To zakończenie mnie rozczarowało. Oczekiwałam czegoś innego. Ale może już zapomniałam, jak to jest zakuwać do sesji.
Zgubiłam się w dziewczynach. To, jak na mój gust, za bardzo poplątane. Sesja to dziewczyna. Z nią rozmawia? O niej przyjaciele mówią mu, że jest mu przeznaczona? Trochę to, jak dla mnie, za bardzo wydumane. Przeznaczenie to coś wielkiego, wspaniałego, nie da się koło niego przejść. A sesja jest przeznaczeniem? Za wysoko ją oceniłeś, to tylko próg, który trzeba przeskoczyć, przejść, przewlec się przez niego... I z ulga rozglądać się po kolejnym pokoju.
ps. Powodzenia w czasie najbliższego spotkania z demonem.
Właśnie tak powinno podchodzić się, przy weryfikacji, do młodych, mało wiedzących adeptów pióra. Właśnie z taką klasą. Mówić pięknie o niekoniecznie pięknie skonstruowanych tekstach.
9
Hm, muszę przyznać, że troszkę się rozczarowałam. Kolejna wariacja na temat "złej sesji", trochę rozszerzona wersja tekstu "Nikt jej nie lubi, a każdy chce zaliczyć". Najpierw fajnie się czytało, a potem nastąpił gwałtowny upadek... Trochę mi logika siadła w miejscu, gdzie on ją zaprosił na wycieczkę, a potem pytał, co ma ze sobą wziąć. Tak miały być? To mi nie gra.
Pozdrawiam,
P.
Pozdrawiam,
P.
Kocham pisać, bo wtedy choć raz mam okazję poczuć, że posiadam kontrolę nad czyimś życiem, gdy nad własnym już dawno straciłam...