ATMOSFERA ŚWIĄT
Gdybym miała powiedzieć jak on się nazywał….. Oj, nie pamiętam, chyba na M.
Mirek? Michał? Mikołaj?
Pojawiał się tutaj co roku. Nagle, jakby znikąd. Kiedy mgły opadły, a opady z przezroczystych zmieniały się w białe wchodził na osiedle, też nie wiadomo jak i znajdywaliśmy go skulonego przy rurze cieplnej za węgłem.
Nie mówił wiele, fakt. Za to zawsze dużo kaszlał. Chrapliwe „hou, ho, ohouh” jakby chciał wyrzucić już z siebie ostatni wydech. Gdy dźwięk ten zaczynał się nieść ulicami wiedzieliśmy, że sezon świąteczny już blisko.
Kiedyś słyszałam, jak jeden dzieciak kłócił się z drugim, jaki jest kolor świąt. „Biały, bo biały jest śnieg” – krzyczał pierwszy. „Czerwony! Kolor owoców ostrokrzewu!” – parł zatwardziale drugi. Tymczasem w tym mieście doprawdy były to oba kolory a raczej ich kontrast, niczym ostra czerwień z wnętrza strzykawki błyszcząca na migoczącej białej pierzynie.
W tym roku
pozostała po nim na śniegu czerwona bluza, więc wszystko jest jakby tak samo.
Tylko ludzie, nie wiedzieć czemu zaczęli rozlewać za rogiem czerwoną farbę.
„ E… tak, dla atmosfery” – mówią.
o Mikołaju inaczej
1
Ostatnio zmieniony czw 10 sty 2013, 18:18 przez Hetta_Hesse, łącznie zmieniany 3 razy.