Znalazłam [Obyczajowy] krótka wprawka

1
   Tak długo cię szukałam. Zaciskałam zęby, gdy wszyscy mówili, że to nie ma sensu. Ignorowałam tych, co kiwali tylko głowami. Zabrało mi to tyle czasu, tyle godzin spędzonych na wypytywaniu obcych ludzi, na wyłuskiwaniu okruchów informacji z zasłyszanych plotek. Tyle bezsennych nocy, w czasie których cierpliwie rozwiązywałam zagadki stawiane przez każdą nową wiadomość o tobie.

   I oto jesteś teraz po drugiej stronie ulicy, wyprowadzając psa na spacer. To duży, groźnie wyglądający wilczur. Zastanawiam się, jak by zareagował, gdybym uderzyła jego pana. Czy spojrzałby z aprobatą, czy też stanąłby w twojej obronie? Ja patrzę na ciebie i nie mogę się nawet poruszyć. Wiele razy śniłam o tym dniu. Zastanawiałam się, co powiesz, czy mnie rozpoznasz. Układałam w myślach wyrzuty i pytania. Czasami myślałam, że podejdę i napluję ci w twarz. Innym razem, że po prostu rzucę ci się z płaczem w ramiona.

   Na zdjęciu, które udało mi się z tak dużym trudem zdobyć, wyglądałeś na młodszego. Nie miałeś też czarnych, przeciwsłonecznych okularów. Chciałabym uderzyć ciebie tak, by te okulary spadły na ziemię, i rozgnieść je butami. Chciałabym zdjąć je delikatnie i czekać, aż mnie przytulisz.

   Idziesz po chodniku dziwnie niepewnym krokiem. Może czujesz na sobie swój wzrok, i zastanawiasz się, skąd znasz tę drobną, ciemnowłosą dziewczynę. Serce bije mi coraz mocniej. Nie mogę już stać tak dłużej. Przebiegam ulicę, zatrzymując gestem dłoni jadące samochody. Stoję na chodniku i czekam, aż podejdziesz. Mam tyle ułożonych pierwszych zdań. Nie wiem, które z nich wybrać. Nie mogę wydobyć z siebie głosu. Zatrzymujesz się przede mną, patrzysz na mnie. Co powiesz? Jaką wymyślisz wymówkę? Że nie wiedziałeś? Że nie chciałeś mnie porzucić? Że byłeś za młody na dziecko?

– Przepraszam – mówisz dziwnie nieśmiałym głosem. I wtedy dopiero rozumiem, co oznaczają te czarne okulary, i ten pies. Jesteś ślepy.

– To ja przepraszam – odpowiadam przez ściśnięte gardło. Przyciskam plecy do ściany. Mijasz mnie, a ja nie potrafię powiedzieć nic więcej. Zaczekaj, chcę powiedzieć. Chcę z tobą porozmawiać. Chcę, żebyś ze mną został. Żebyśmy byli razem. Nie chcę już dłużej być sama. Zostań, zaopiekuję się tobą. To ty powinieneś opiekować się mną przez te wszystkie lata. Patrzę za tobą, na twoje przygarbione plecy i czuję, jak łzy spływają mi po policzkach.

   Nie jestem w stanie się poruszyć.

   W akademiku rzucam się na łóżko. Chciałabym płakać, ale nie mogę. Wyjmuję z szuflady twoje zdjęcie. Chciałabym je podrzeć. Ale nie mogę się do tego zmusić. Nie wiem, co robić. Nienawidzę ciebie. Ile jeszcze może być innych, które nienawidzą ciebie tak samo, jak ja? Jakim trzeba być łajdakiem, by zostawić dziewczynę w ciąży? Wczoraj też leżałam na tym łóżku. Wyobrażałam sobie, że podchodzę do ciebie, ty się uśmiechasz na mój widok, przystojny i pewny siebie, jak na tym zdjęciu. A ja wtedy biję pięścią prosto w ten bezczelny uśmiech.

   Jesteś ślepy.

   Wciąż jeszcze leżę na łóżku, kiedy wraca moja współlokatorka, Iza. Siadam po turecku na łóżku i patrzę, jak zrzuca buty.

– I co? – pyta. Wzruszam ramionami. – Znalazłaś go?

– Nie – kłamię. – Fałszywy trop.

   Iza wzdycha i zdejmuje skarpety. Nie cierpię tego, ale nic nie mówię. Ona rusza palcami u nóg, potem przysuwa sobie krzesło i siada koło mnie.

– Daj sobie spokój. Naprawdę. Nawet jak go znajdziesz, co mu powiesz? Zresztą, po co ci on jest potrzebny? Jesteś fajną dziewczyną, powinnaś patrzeć w przyszłość.

–- Masz rację – przytakuję jej grzecznie. Iza wstaje z krzesła, nachyla się nade mną i patrzy mi w oczy. Widzę, że mi nie wierzy. Nic jednak nie mówi. Wraca na swoje łóżko i wyciąga spod poduszki książkę. Ona nie rozumie; nie wie, jak samotny jest ktoś, kto całe życie spędził na przenosinach z jednego domu dziecka do drugiego. Ona nigdy nie była tak naprawdę samotna. Nie wie tak naprawdę, jak bardzo można chcieć być kochanym i potrzebnym.

   Jeszcze raz oglądam twoje zdjęcie. Nie wiem, co mam zrobić. Mimo wszystko, bardzo chcę, bardzo chcę do ciebie wrócić. Nienawidzę ciebie za te wszystkie lata, kiedy musiałam żyć samotnie. Nienawidzę ciebie za to, co zrobiłeś mojej matce. Nienawidzę siebie za to, że tak bardzo chciałabym zająć się tobą i zaopiekować. Wrzucam zdjęcie do szuflady.

   Tato, mój znienawidzony tato, mój ślepy ojcze, tak bardzo chciałabym cię kochać.
Ostatnio zmieniony wt 04 gru 2012, 21:53 przez szopen, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Po pierwsze dziękuję.
Może ktoś pojedzie po Twoim tekście, ale mnie - człowieka, który nade wszystko cynizm sobie ukochał - Twój tekst ruszył.
Są różne poziomy wrażliwości, w mój trafiłeś.
Dualizm odczuć bohaterki jest prosty ale genialny.

Dobra, bo pochwały do mnie nie pasują...

Jako konserwatysta wszelkie "Ciebie"
Nienawidzę Ciebie
zmieniłbym na Cię.

Mi to lepiej brzmi i tyle (choć bodajże Kanadyjczyk, lub ktoś inny - nie pamiętam, wybaczcie - tą formę uwielbia i stosuje).
i rozgnieść je butami
Zmiażdżyć byłoby lepsze moim zdaniem.

Tego typu teksty są trudne do napisania, bo zalatują często tanim efekciarstwem pląsającym po naiwnych emocjach.
Ten nie.
Mnie ukłułeś.
Blisko serca.
Dziękuję.

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Tego typu teksty są trudne do napisania, bo zalatują często tanim efekciarstwem pląsającym po naiwnych emocjach.
Ten nie.
Tez się pod tym podpisuję. Świetny tekst.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

4
Powiem, że, mimo nie mojego klimatu, czytało mi się przyjemnie. Gładko i lekko. Koniec mnie ciekawie zaskoczył - byłem przekonany, że bohaterka jest kimś innym, niż się okazało. Bardzo dobrze.
Ogólnie - tekst naprawdę porusza jakąś tam cześć duszyczki, za co należą się brawa. I jakieś wyróżnienie może. Szczególnie, żeś facet.
Masz tam jednak coś takiego:
Może czujesz na sobie swój wzrok
Podejrzewam, że chodziło o słowo "mój".
Tak btw. co miałeś na myśli pisząc "wprawka" w tytule? To coś w rodzaju ćwiczenia, czy może chodziło o wprowadzenie w historię? (mam obsesję - wszędzie widzę fragmeny czegoś większego)

5
Dobrze napisane, widać troskę redakcyjną. Ładnie cyzelujesz słowa, dbasz o czytelnika, tekst jest ładnie spięty i ulizany. To się chwali.
Może czujesz na sobie swój wzrok, i zastanawiasz się, skąd znasz tę drobną

Mój, to już wyłapane. Natomiast ja się czepię tego: " i zastanawiasz się, skąd znasz tę drobną" Z opowiadania wynika, że porzucił jej matkę jak była w ciąży, nie dajesz znać, że kiedykolwiek wcześniej się spotkali, więc ojciec nawet gdyby nie był ślepy, nie miałby prawa jej poznać. Jeśli chciałeś zaznaczyć naiwność naszej bohaterki, że może ją pozna z samego faktu, że to jej ojciec. Tak zupełnie podświadomie, to nie wyszło. Podobnie ma się sprawa, jeśli to miała być taka gorzka refleksja, nad tym, że to ślepiec, więc nie może jej poznać. To również nie wyszło.

Ogólnie jest dobrze, ale historia na wskroś sztampowa, ograne uczucia i zachowania, widzieliśmy to już tysiące razy. To jest tysiąc pierwszy, i nie wnosi do tematu nic nowego. Można tak pisać, ale zalatuje błahością, wtórność wyziera z każdego zdania. Nie ma tu nic nowego, a więc po co?
Cobyśmy tyle pisali, co o pisaniu piszemy.

6
Adam

Jak w 100% się z Tobą właściwie we wszystkim zgadzam - od kiedy tu jestem na Wery - to teraz ubieram zbroję i będę kruszył kopię o ten tekst.
Historia sztampowa, ok, ale o dużym ładunku emocjonalnym - bezcenne.
Nie działają na mnie takie opowiastki, a ta i owszem, zadziałała.
Więc albo się starzeję (możliwe) albo tekst ma w sobie to coś.

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

8
Całokształtem.
To znaczy ładunkiem emocjonalnym zawartym w treści i warsztatem, który jest na tyle dobry że tego przekazu nie niszczy.
Ok, nie umiem Ci precyzyjnie odpowiedzieć.
Przeczytałem - poruszyło mnie w jakiś sposób.
A zazwyczaj przy tego typu historiach mam niezły ubaw.

Pozdrawiam,

Godhand

P.S.
Orzechy w łupinach, takich prosto z drzewa, zostawiają plamy na odzieży (przetestowane), z kolei bez łupin, mają niestety bardzo mały zasięg(z racji nikłej wagi).
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

9
Ładnie napisane. Trudno się do czegoś bardziej przyczepić.
Dlatego odbiór tekstu w dużym stopniu zależy od indywidualnej wrażliwości, podatności na takie mini. Ja chyba zrobiłam się już niepodatna. Widziałam te emocje, które chciałeś przekazać, są ładnie nakreślone słowami... Jednak nie przemówiły do mnie, bo miałam wrażenie zbioru ładnych, melancholijnych, ale... klisz. Które już widziałam trochę za wiele razy, by nawet dobrze poskładane, jakoś mnie poruszyły.
Może ja potrzebuję dłuższej historii, żeby się przejąć losem bohaterki i tą całą sytuacją, wszelkimi jej niuansami? Nie jestem dobrym odbiorcą szortów.

Podobał mi się jednak pomysł z niewidomym ojcem. To akurat było coś nowego dla mnie. Różne te spotkania "bohaterka/bohater znajduje krewnego" wyglądały, ale tutaj pomysł był mniej szablonowy.

Podsumowując - językowo dobre, emocjonalnie dla mnie trochę zbyt wyświechtane, pomysł nie porwał, ale ma przebłyski. Ogólnie tekst, który dobrze mi się czytało, ale pozostawił pewien niedosyt (zwłaszcza, ze najpierw przeczytałam komentarze Godhanda i gebilis ;) ).

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
Dobrze się czyta. Pomysł rzeczywiście wytarty, ale przy tak krótkim tekście sprawdził się fajnie - coś dłuższego na identyczny temat byłoby już dla mnie mniej strawne.

Przy czytaniu okropnie przeszkadzała mi forma "ciebie". Na przykład tu:
Chciałabym uderzyć ciebie tak
Dla mnie to brzmi źle.

Co do ślepoty ojca, to sama sobie zafundowałam spoiler, czytając komentarze ;)
jestem zabawna i mam pieski

Re: Znalazłam [Obyczajowy] krótka wprawka

11
Witam
Po pierwsze... Dobra opowieść.
Ciekawa, prosta, pointa z bejzbolem.

Zdarza się kilka potknięć, jakieś rzeczowe. Owszem.
Napisze co myślę o nich, ale przede wszystkim chcę powiedzieć jedno - potknięcia są nieważne. Uchybienia. Niezgodności. Myśl jest najważniejsza. Ta myśl co lata. Twoja lata.
Może i jest trywialna i ograna, ale miłość jest i samotność jest. Wszystko jest ograne, nawet ogranie jest ograne:)
Więc ta wada akurat jest drugorzędna. W opowieści opowiadacza najważniejszy jest styl opowiadania. Można opowiadać książkę kucharską budując napięcie i ciekawość jak też ten kurczak sobie poradzi z tymi wszystkimi: wyrwać, opalić, rozciąć, nabić farszem...
A można Bułhakowem zamulić butelkę wody mineralnej.
Ty przyciągasz.
Dobry tekst.

Potknięcia:
szopen pisze:wyprowadzając psa na spacer. To duży, groźnie wyglądający wilczur. ...[dużo później]
I wtedy dopiero rozumiem, co oznaczają te czarne okulary, i ten pies. Jesteś ślepy.
Pies przewodnik, zazwyczaj, najczęściej, a właściwie zawsze ma specjalną uprząż. Obserwator musiałby być w szczególnej sytuacji emocjonalnej, żeby tego nie zauważyć. Okulary widzi, psa, że wilczur, a nie widzi uchwytu?...
To oczywiście jest moje widzimisię. "Dla dobra śledztwa" ;) uznałem, że to ślepiec z psem, a nie z psem przewodnikiem... Wtedy musi mieć laskę. Musi nią majtać...
Coś trzeba by z tym zrobić. Znaczy nie musisz:) ja tylko dyskretnie wytykam palcem co mnie rozproszyło:)

szopen pisze:...Że nie chciałeś mnie porzucić? Że byłeś za młody na dziecko?...
Chyba za wcześnie pada "dziecko". Jakoś szybko mi się rozwinął wątek tato porzucający i córka szukająca. Mimowolnie. Jak zgadywanie fabuły filmu. Czytelnik jest czujny, jak posokowiec czasem. Niechcący zostawisz kroplę soku malinowego na dywanie, a on już się domyśla, że w trzecim akcie teściową zjedzą woły. I pointa jest lekko zamortyzowana.
A gdyby skreślić to "na dziecko" ? wszystko się zgadza, a nic nie odkrywasz, zlizujesz kroplę z dywanu:))) (uuuuu! to dopiero widok:))) Autor na kolanach wewnątrz swojego dzieła zlizuje kroplę soku malinowego! :))))


szopen pisze:Tato, mój znienawidzony tato, mój ślepy ojcze, tak bardzo chciałabym cię kochać.
Bardzo autentyczne. Galimatias emocji. Ludzkie, prawdziwe. Na pewno to tylko wyobraźnia? :)
Znam ludzi o podobnych rozterkach i też tak biegają wewnątrz siebie (czasem) za ogonem... Niełatwe, trywialne nieszczęście niewinnego dziecka...

Gratuluję tekstu:)


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony śr 28 lis 2012, 23:24 przez ExSilentio, łącznie zmieniany 1 raz.

12
Byłbym sobie odpuścił ten tekst, jako ckliwe i słodkie pierdzenie (jakże ona smutna i rozdarta) oraz ponure siedliszcze braku logiki (nie wiem kto z dwójki bardziej ślepy, mąż czy dziewoja nie rozpoznająca psa z uchwytem) ale mnie tknęło i doczytałem do końca. A skoro już to zrobiłem, to powiem jakie mam spostrzeżenia jako odbiorca.

Nie wiem skąd mi się to wzięło ale nagła podmiana sugerowanego wstępnie ex-chłopaka na tatusia, wydaje mi się cholernie sztuczna. Podkreślam, że to niczym nie uzasadnione, prywatne wrażenie czytelnika. Mam przeczucie, że ten nagły zwrot akcji to ucieczka i środek zapobiegawczy by nie napisać zbyt wiele. Że tak naprawdę, tam dalej była inna historia ale autor wystraszył się nadmiernego ekshibicjonizmu. Gdybym siedział na przeciw, powiedziałbym:
"Kłamiesz. Nie wiem w jakiej kwestii ale czuję, że kłamiesz"

Może się mylę, może nie, któż to wie. Dla mnie twór fałszywy choć zręcznie napisany.

Rzekłem.

P.S. Najbardziej z całego wątku podoba mi się to:
"Niechcący zostawisz kroplę soku malinowego na dywanie, a on już się domyśla, że w trzecim akcie teściową zjedzą woły."
Setnie się uśmiałem.

13
ExSilentio pisze:Potknięcia:
szopen napisał/a: wyprowadzając psa na spacer. To duży, groźnie wyglądający wilczur. ...[dużo później]

I wtedy dopiero rozumiem, co oznaczają te czarne okulary, i ten pies. Jesteś ślepy.




Pies przewodnik, zazwyczaj, najczęściej, a właściwie zawsze ma specjalną uprząż. Obserwator musiałby być w szczególnej sytuacji emocjonalnej, żeby tego nie zauważyć. Okulary widzi, psa, że wilczur, a nie widzi uchwytu?...

To oczywiście jest moje widzimisię. "Dla dobra śledztwa" uznałem, że to ślepiec z psem, a nie z psem przewodnikiem... Wtedy musi mieć laskę. Musi nią majtać...
I tu się mylisz, co dla ciebie jest oczywiste nie musi być takie w rzeczywistości. Osobiście widziałam dziewczynę z psem w takiej uprzęży z uchwytem i zaręczam nie była ona osobą niewidzącą. A ponieważ widziałam ją kilka razy w różnych okolicznościach - więc nie był to pies przez nią wypożyczony.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

14
John Doe:
"...twór fałszywy..."
Ostro jak na początek.
Nie za ostro?

Pozdrawiam,

Godhand

P.S.
Z szelek dla psów korzysta się w wielu sytuacjach, szelki specjalne dla psów pełniących rolę przewodnika są wyjątkowe tylko przez swą sztywność oraz zastosowanie "rączki". Osoba nie obeznana nie musiała wiedzieć, że uprząż tego rodzaju jest zarezerwowana dla psów przewodników osób niewidomych.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

15
Witaj
gebilis pisze: I tu się mylisz, co dla ciebie jest oczywiste nie musi być takie w rzeczywistości. Osobiście widziałam dziewczynę z psem w takiej uprzęży z uchwytem i zaręczam nie była ona osobą niewidzącą. A ponieważ widziałam ją kilka razy w różnych okolicznościach - więc nie był to pies przez nią wypożyczony.
Generalnie moja uwaga opierała się rzeczywiście na moim osobistym doświadczeniu i przeświadczeniu. Jednak zanim ją wyraziłem w komentarzu pogooglowałem trochę, żeby właśnie nie wyjść na mądralińskiego, co nie kuma a gada:)

(do moderatorów:) ja rozumiem, że nie jest to miejsce na dyskusje o uprzężach, jednak ta kwestia w istotny sposób wpływa na treść. Rozwijając swoją myśl chcę tylko zwrócić Autorce uwagę, że czasem warto zbadać nawet taki detal - załączę kilka linków, choć nie wiem, czy tu wolno...)

To jest uprząż dla psa przewodnika
http://www.zycie.pila.pl/informacje/201 ... /index.php

A to jest (prawdopodobnie) kilka.. z wielu rodzajów uprzęży stosowanych przez wielu ludzi z różnych powodów.
http://www.karusek.com.pl/index.php?cat=227&page=1

Właściwie ta dyskusja na temat uprzęży jest oboczna, ale przyznam, że w miarę pisania dostrzegam w niej głębszy sens..
Chodzi o to, że żyjemy w takim czasie, iż weryfikacja pewnych detali jest trywialnie prosta.. Wystarczy dostęp do sieci.
Kiedyś w wiele z moich towarzyskich rozmów wplatały się dyskusyjki na temat wzrostu jakiegoś aktora, tego, czy zmarł i kiedy, jak miał na imię jakiś uczony, a nawet czy Einstein był wierzący i jakie są a jakie nie jego słowa...
Teraz sam z lubością gaszę rozgrzewającą sie utarczkę odpaleniem smarta i wyłuskaniem faktu z sieci.
Może i odziera to trochę nasze lekkie rozmowy z tematów, ale oszczędzamy na akademickich przepychankach, a oszczędzony czas przeznaczamy na bardziej refleksyjne treści:)

I to samo zacząłem stosować w pisaniu.
Mam taką rozpoczynającą się powieść... Już mnie kusi, żeby fragment wrzucić tu, sam początek, choćby po to, aby samemu siebie zmobilizować do pracy... ale, ad rem - i kiedy wyobrażam sobie jakąś scenę w powieści - palenie drogiego cygara, picie luksusowego łyskacza, to od razu odpalam firefoxa i grzebię w zdjęciach, sklepach internetiwych, forach...
Wtedy wiem. Łatwiej sobie wyobrażam refleksy światła w alkoholowej otchłani, czy zapach snującego się leniwie dymu z cygara... Samochody, ubrania, nawet jedzenie - pisząc o tym staram się wygrzebać z sieci, przeczytać parę słów.
Nabywam wtedy jakąś wiedzę. Nie kompletną, ani nawet dogłębną, ale jakaś jest. Mam oparcie dla wizji.

Dlatego sądzę, że dobrą rzeczą jest rozważenie, czy nawet omówienie kwestii uprzęży z Autorką - jaką sobie wyobrażała, jaką widziała u tej dziewczyny, w jaki sposób bohaterka opowiadania śledziła ojca, w jakich warunkach etc..
Ta rozmowa w żaden sposób nie jest ani wymądrzaniem się, ani radością wyłuskania potknięcia - wręcz przeciwnie. Lubię czytać dobre rzeczy i moje starania, uwagi mają na celu zwiększenie ilości dobrych tekstów:) A nie zmniejszenie liczby autorów:) (choć czasem jedno jest z drugim związane:))) choć nie w tym przypadku akurat:) )

Dlatego byłbym szczęśliwy, gdybyś nie brała moich uwag do siebie, jako przytyków, czy chichotliwego zadowolenia, że jednak NIE jesteś doskonała;))

I, oczywiście, zgadzam się w pełni z Tobą, że "co dla ciebie jest oczywiste nie musi być takie w rzeczywistości." Jednak to bardzo celne zdanie dotyka właściwie filozofii człowieczej psyche bardziej, niż kwestii uprzęży :)

Pozdrawiam ciepło
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”