Stanisław wszedł do pustego przedziału. Rozsiadł się wygodnie na obszarpanym siedzeniu tuż przy oknie. W pociągach czuł się dobrze, szczególnie kiedy nie przeszkadzała mu obecność innych ludzi. Siadając odetchnął głęboko. Wyciągnął nogi i poczuł, że odpoczywa.
Jechał na północny-wschód. Tam, gdzieś na Podlasiu, mieszkał stryj Jan. Dawno temu pokłócił się z ojcem chłopaka, dlatego ostatni raz Staszek odwiedził go jako małe dziecko. Nie zapomniał jednak drewnianego domu pośrodku wielkiego lasu, zapachu gnijących liści i niezliczonych grzybów, które jadł codziennie na obiad. Ciągle jeszcze mógł odtworzyć sobie obraz wielkiego czystego jeziora. Wspomnienie było tak żywe, że wciąż wzdragał się na wspomnienie glonów, oplatających jego nóżki w obrzydliwie mokrym i jednocześnie dziwnie przyjemnym uścisku. Pamiętał też dobrze stryja o stanowczej twarzy i potężnej postawie. Pamiętał, jak brał go na ręce i czochrał pięścią włosy.
Ale nie to były przyczyną obrania sobie tego miejsca za cel podróży. Ojciec Stanisława nienawidził swojego brata, a Stanisław nienawidził swojego ojca. Dzisiaj uciekł i chciał mieć gwarancję, że nikt nie będzie próbował go z ojcem godzić. Jechał do stryja, gdzie, jak sobie obiecywał, zasmakuje wolności.
Chłopak siedział tak zatopiony w myślach, że nie zauważył, kiedy pociąg ruszył, powoli zostawiając za sobą Warszawę zatopioną w mroku. Nie zdążył się nawet pożegnać z ukochanym miastem, z którego zawsze wyjeżdżał z tak nieuzasadnioną tęsknotą. Zapadł w niespokojną drzemkę. Minęło trochę czasu, zanim rozejrzał się i dostrzegł współpasażerkę, która cichutko weszła do przedziału chwilę po Stanisławie. Chłopak lekko się przestraszył, co zwykle dzieje się z ludźmi, gdy odkryją, że są obserwowani, jeśli na swobodę stać ich tylko w samotności. A Stanisław był obserwowany. Dziewczyna od kiedy weszła nawet na chwilę nie oderwała od niego wzroku. Dopiero teraz, kiedy on to dostrzegł, zaczerwieniła się i spuściła oczy.
To wystarczyłoby Stanisławowi, żeby poczuć do niej niechęć, ale jej nieładna twarz i chude ciało wzbudziły w nim litość. Uśmiechnął się więc leciutko i przestał zwracać na nią uwagę. Chłopak lubił ludzi tego rodzaju, przy których nie musiał się na nic wysilać, ani ni-czego wstydzić, ale z nieznanych mu przyczyn oni zwykle nie lubili jego. Dlatego teraz nawet ucieszył się z wyraźnego zainteresowania dziewczyny, choć nie była atrakcyjna w niczym, co on zdołałby zauważyć. Nie dostrzegł bowiem jej oczu, które miały w sobie mądrość i dziwną siłę. Co z tego, skoro ona za nic nie zebrałaby się na odwagę by spojrzeć mu w twarz. Towarzysz podróży stracił wszelkie zainteresowanie jej osobą i zatopił się w myślach.
Trwali tak, niemal bez ruchu, przez godziny. Oboje wysiadali dopiero rano, więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę. Stanisław wyciągnął jakąś książkę, ale prędko okazało się, że jest zbyt zmęczony, a umysł ma zbyt niespokojny, by czytać. Przekręcał się więc to w jedną, to w drugą stronę i przeklinał w myślach dziewczynę, przez którą krępował się wyciągnąć na wszystkich czterech miejscach po swojej stronie. W końcu udało mu się uci-szyć myśli. Powoli zapadł w sen.
Nie był to porządny odpoczynek – pozycja i chłód spowodowały ból w barku. Dodatkowo męczyły go ciężkie, złe mary, więc większość tego czasu spędził w mulącym półśnie. Głowa ciążyła mu wtedy okropnie a myśli bezładnie krążyły, zapętlając się i powodując jesz-cze większe zmęczenie. Wysiłkiem woli zmusił się więc do przebudzenia. Siedział już z otwartymi oczami myśląc o tępym bólu w prawym ramieniu i głodzie, który go właśnie zaczął dręczyć. Wyciągnął z dna plecaka pomięte kanapki na nieświeżym chlebie, zbyt intensywnie pachnące tanią kiełbasą i gorzkim, miękkim żółtym serem. Stanisław z niechęcią odgryzał kolejne kęsy i przeżywał bardzo długo zanim w końcu zmusił się do przełknięcia okropnej papki. Zasychało mu od niej w gardle.
Zerknął ukradkiem na dziewczynę i odkrył ze zdziwieniem, że nie śpi. Zawstydził się niemal, że przyłapała go na ukradkowym jedzeniu. Zauważył jednak, że zupełnie nie zwracała na niego uwagi. Zbyt była zajęta powstrzymywaniem drżenia całego ciała. Brakowało jej śmiałości, żeby wstać. Stanisław uśmiechnął się do niej, rozbrojony. Zamknął okno i podszedł do niej, żeby okryć ją swoją kurtką. Nie wypadło to zbyt zręcznie i dziewczyna odrobinę się zdziwiła, ale nie odrzuciła ofiary. Podziękowała trochę nienaturalnie, jakby zbyt głośno.
Stanisław był zadowolony z siebie, poczuł też jak powoli ustępuje ból z barku. Wiedział oczywiście, że stało się to dzięki zamknięciu okna. Ale jego umysł, mimo braku wiary, był opanowany metafizyką i bezwiednie łączył lepsze samopoczucie z dobrym uczynkiem. Poczuł, że lubi tę dziewczynę i raz jeszcze spojrzał na nią przed zamknięciem oczu. Siedziała i oddychała głęboko. Twarz miała wtuloną w rękaw jego kurtki, jak w pluszowego misia.
Spała jeszcze, kiedy Stanisławem szarpnęło gwałtowne hamowanie pociągu. Jego sen był czujny, więc budził się na każdej stacji, na której stawał pociąg. Tym razem za każdym razem zasypiał z łatwością. Była sobota, przed piątą rano. Zapowiadał się słoneczny dzień, tylko tuż nad ziemią osiadła lekka mgła. Już na wysokości okien powietrze było dość przejrzyste i chłopak z przyjemnością patrzył jak wyrasta przed nim małe, szare miasteczko skąpane we wschodzącym słońcu. Ogarnęło go ulotne, fizjologiczne szczęście. Wstał i powoli zdjął swój bagaż z półki nad głową. Schował książkę do podręcznego plecaka i zapiął koszulę, patrząc przez okno na brudną stację, której zupełnie nie znał, a jakich widział już dziesiątki. Na ławkach spali pijani ludzie lub siedzieli podróżni z szarymi twarzami i podkrążonymi oczami, jedzący takie same kanapki jak on przed trzema godzinami. Tablica informowała kulawo, bo bez jednej literki, że Stanisław jest już na miejscu. Wysiadł i odszedł błyskawicznie, szukając jakiegoś baru z tanim jedzeniem. Nie mógł zwrócić uwagi na dziewczynę stojącą w oknie jego przedziału, machającą kurtką przez otwarte okno, wstydzącą się głośniej krzyknąć.
2
Nie będę sprawdzać pod kątem przecinków albo powtórzeń z dwóch powodów.
Primo - miał to być tekst o niczym? Taka tam podróż kolesia ze stacji A do stacji B? Taki wpis mógłby zrobić bloger z tytułem "Zwykły dzień zwykłego człowieka".
Secundo:
"Ogarnęło go ulotne, fizjologiczne szczęście", "Zbyt była zajęta powstrzymywaniem drżenia całego ciała", "więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę" i temu podobne fragmenty to masssakra.
Ktoś kiedyś powiedział, że dużo lepiej czyta się proste zdania niż takie, które chciały być proste, ale autor postanowił uszczęśliwić je na siłę.
Mam wrażenie, że straciłam kilka minut z pięknego, zimowego, podlaskiego (ano tak) życia mego. Bezpowrotnie. O, ja biedna.
Primo - miał to być tekst o niczym? Taka tam podróż kolesia ze stacji A do stacji B? Taki wpis mógłby zrobić bloger z tytułem "Zwykły dzień zwykłego człowieka".
Secundo:
"Ogarnęło go ulotne, fizjologiczne szczęście", "Zbyt była zajęta powstrzymywaniem drżenia całego ciała", "więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę" i temu podobne fragmenty to masssakra.
Ktoś kiedyś powiedział, że dużo lepiej czyta się proste zdania niż takie, które chciały być proste, ale autor postanowił uszczęśliwić je na siłę.
Mam wrażenie, że straciłam kilka minut z pięknego, zimowego, podlaskiego (ano tak) życia mego. Bezpowrotnie. O, ja biedna.
3
orazanowi pisze: "Zbyt była zajęta powstrzymywaniem drżenia całego ciała", "więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę"
zgoda to należy poprawićbarneym pisze:Wyciągnął z dna plecaka pomięte kanapki na nieświeżym chlebie,
ale
anowi, czyżbyśmy czytali różne teksty? Dlaczego jedzie tam a nie gdzie indziej jest wyjaśnione.Przeczytaj od momentu:anowi pisze:Primo - miał to być tekst o niczym? Taka tam podróż kolesia ze stacji A do stacji B? Taki wpis mógłby zrobić bloger z tytułem "Zwykły dzień zwykłego człowieka".
i na pewno czas poświęcony tej lekturze nie można uważać za stracony.barneym pisze:Ale nie to były przyczyną obrania sobie tego miejsca za cel podróży
Czyta się przyjemnie, smakując słowa i obrazy przesuwające się przed oczami...
Czekam na ciąg dalszy
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
4
Gmatwasz.
Przykładowo:
Chłopak siedział tak zatopiony w myślach, że nie zauważył, kiedy pociąg ruszył. Zostawiał za sobą Warszawę tonącą w mroku. Nie zdążył się nawet pożegnać z ukochanym miastem. Wyjazdom zawsze towarzyszyła nieuzasadniona tęsknota.
Do tej pory opowiadał z punktu widzenia Staszka, a tu nagle takie coś!

jajka na bekonie
mucha na torcie
Napisz, że w przedziale było zimno, a dziewoja lekko ubrana i zerkała w stronę okna. Niech się gość domyśli, że jej zimno. Zapyta sam siebie czy brakuje jej odwagi, by wstać i zamknąć okno.

Pomyślał, że lepsze samopoczucie ma coś wspólnego z dobrym uczynkiem. Uśmiechnął się do tej myśli, a potem do dziewczyny. Nie zauważyła tego. Siedziała z twarzą...
Podsumowując:
- Prościej! czasami budujesz okrutnie dziwaczne zdania!
- Mów, co czuje twój bohater, co widzi i myśli. Niech to się dzieje w nim.
Powodzenia w dalszym pisaniu.
Pozdrawiam.
Nie rozumiem tego zdania.barneym pisze:W pociągach czuł się dobrze, szczególnie kiedy nie przeszkadzała mu obecność innych ludzi.
Zmieniam szyk: Dobrze pamiętał stanowczą twarz i potężną posturę stryja.barneym pisze: Pamiętał też dobrze stryja o stanowczej twarzy i potężnej postawie.
Nie można po prostu: Nie dlatego tam jechał. lub coś równie mało skomplikowanego?barneym pisze:Ale nie to były przyczyną obrania sobie tego miejsca za cel podróży.
Przebuduj te zdania. Pokombinuj z kolejnością.barneym pisze:Chłopak siedział tak zatopiony w myślach, że nie zauważył, kiedy pociąg ruszył, powoli zostawiając za sobą Warszawę zatopioną w mroku. Nie zdążył się nawet pożegnać z ukochanym miastem, z którego zawsze wyjeżdżał z tak nieuzasadnioną tęsknotą.
Przykładowo:
Chłopak siedział tak zatopiony w myślach, że nie zauważył, kiedy pociąg ruszył. Zostawiał za sobą Warszawę tonącą w mroku. Nie zdążył się nawet pożegnać z ukochanym miastem. Wyjazdom zawsze towarzyszyła nieuzasadniona tęsknota.
Nie żartuj! Nie zauważył, ze w przedziale jest ktoś jeszcze? Niemożliwe.barneym pisze:Minęło trochę czasu, zanim rozejrzał się i dostrzegł współpasażerkę, która cichutko weszła do przedziału chwilę po Stanisławie.
Nie, nie, nie. Nie generalizuj! Napisz, ze to on się wstydził ludzi, ze swobodnie czuł się tylko we własnym towarzystwie. On, nie nieokreślona ludzkość.barneym pisze:Chłopak lekko się przestraszył, co zwykle dzieje się z ludźmi, gdy odkryją, że są obserwowani, jeśli na swobodę stać ich tylko w samotności.
"był obserwowany" zamień na stwierdzenie, że dziewczyna go obserwowała. Niech akcja rozgrywa się między nimi, niech się dzieje między mini!barneym pisze:A Stanisław był obserwowany. Dziewczyna od kiedy weszła nawet na chwilę nie oderwała od niego wzroku.
Narrator zaskoczył mnie tym stwierdzeniem, jakby szeptał do mnie na stronie. Jak w komediach, kiedy aktor mówi do publiczności, a reszta postaci tego nie słyszy.barneym pisze:Nie dostrzegł bowiem jej oczu, które miały w sobie mądrość i dziwną siłę. Co z tego, skoro ona za nic nie zebrałaby się na odwagę PRZECINEK by spojrzeć mu w twarz.

Do tej pory opowiadał z punktu widzenia Staszka, a tu nagle takie coś!
"oddali się próbom przespania"? Mnie górnolotnie. Przecież to PKP i dwoje niepewnych nastolatków, a nie dwór królewski i Jej Wysokości Król i Królowa.barneym pisze:więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę.

Chciał spać czy czytać?barneym pisze:Oboje wysiadali dopiero rano, więc oddali się próbom przespania się choć na chwilę. Stanisław wyciągnął jakąś książkę,
senne mary=złe, ciężkie snybarneym pisze:ciężkie, złe mary
mulący=męczący półsenbarneym pisze: większość tego czasu spędził w mulącym półśnie.
kanapki z nieświeżego chlebabarneym pisze:Wyciągnął z dna plecaka pomięte kanapki na nieświeżym chlebie,
jajka na bekonie
mucha na torcie
przeżuwałbarneym pisze: Stanisław z niechęcią odgryzał kolejne kęsy i przeżywał bardzo długo PRZECINEK zanim w końcu zmusił się do przełknięcia okropnej papki.
Alez on nie jadł ukradkiem. Robił to otwarcie. Możesz napisać, ze wstydził się tej zmiętej, niesmacznej kanapki i tego, że jadł ją z obrzydzeniem.barneym pisze:Zawstydził się niemal, że przyłapała go na ukradkowym jedzeniu.
Jest tego pewien? A skąd niby? Jasnowidz?barneym pisze:Brakowało jej śmiałości, żeby wstać.
Napisz, że w przedziale było zimno, a dziewoja lekko ubrana i zerkała w stronę okna. Niech się gość domyśli, że jej zimno. Zapyta sam siebie czy brakuje jej odwagi, by wstać i zamknąć okno.
Jak na kogoś niechętnego do kontaktu z ludźmi, to szybko mu poszło.barneym pisze:Zamknął okno i podszedł do niej, żeby okryć ją swoją kurtką.

Znowu ta bezosobowość. Niech on to pomyśli. Przeżyje. Uświadomi sobie.barneym pisze:Wiedział oczywiście, że stało się to dzięki zamknięciu okna.
o jej, jejku jej! Prościej!barneym pisze:Ale jego umysł, mimo braku wiary, był opanowany metafizyką i bezwiednie łączył lepsze samopoczucie z dobrym uczynkiem.
Pomyślał, że lepsze samopoczucie ma coś wspólnego z dobrym uczynkiem. Uśmiechnął się do tej myśli, a potem do dziewczyny. Nie zauważyła tego. Siedziała z twarzą...
Miał czujny sen.barneym pisze:Jego sen był czujny,
Nie obudziła się? Większość pasażerów się budzi, kiedy pociąg staje. Ale rozumiem - konieczność fabularna.barneym pisze:Spała jeszcze, kiedy Stanisławem szarpnęło gwałtowne hamowanie pociągu.
Podsumowując:
- Prościej! czasami budujesz okrutnie dziwaczne zdania!
- Mów, co czuje twój bohater, co widzi i myśli. Niech to się dzieje w nim.
Powodzenia w dalszym pisaniu.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony pn 29 paź 2012, 19:30 przez dorapa, łącznie zmieniany 2 razy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
5
Nie będę bronił swojego tekstu, bo nie o to tu chodzi, ale do anowi: tekst nie jest naładowany treścią, bo to pierwszy rozdział powieści, a nie opowiadanie. Za to Twój komentarz jest kompletnie pusty, a pełen bezsensownego jadu. Nie dość, że straciłaś czas, pisząc go, to jeszcze sprawiłaś komuś przykrość, nie oferując żadnej pomocy. Żenujące.
Gebilis dziękuję za miłe słowa, a dorapie za solidną krytykę.
Gebilis dziękuję za miłe słowa, a dorapie za solidną krytykę.
6
Rozróżniaj bezsensowny jad od przekazywania swojego zdania.barneym pisze:Nie będę bronił swojego tekstu, bo nie o to tu chodzi, ale do anowi: tekst nie jest naładowany treścią, bo to pierwszy rozdział powieści, a nie opowiadanie. Za to Twój komentarz jest kompletnie pusty, a pełen bezsensownego jadu. Nie dość, że straciłaś czas, pisząc go, to jeszcze sprawiłaś komuś przykrość, nie oferując żadnej pomocy. Żenujące.
Gebilis dziękuję za miłe słowa, a dorapie za solidną krytykę.
I nigdy nie pisz, że mój komentarz był pusty, skoro w ogóle podjęłam się przeczytania Twojego tekstu i poświęciłam na Ciebie swój czas. Niewdzięczniku.
Różnica między nami, jak widzę, polega na tym, że ja skupiam się na tekście, Ty na autorze komentarza. Na mnie, której Twój tekst się zwyczajnie nie spodobał. Żenujące.
Proszę wymianę zdań przenieśc na PW. Prośba zarówno do autora jak i komentatorki.
Ostatnio zmieniony wt 30 paź 2012, 12:28 przez anowi, łącznie zmieniany 1 raz.
7
Mam wrażenie, że ostatnio strasznie żeruję na weyfkach poprzedników... Ale nie da się ukryć, że dorapa wyłapała to, co najbardziej przeszkadza tutaj w czytaniu. Mówiąc w skrócie - przekombinowane zdania. One niestety nie wychodzą ładnie, tylko dziwnie.
Jest też rzeczywiście problem z pewnym zdystansowaniem bohatera. Narrator mówi o nim, o jego myślach, ale mało pokazuje bohatera, który myśli czy coś przeżywa. Myślę, że to też generuje takie problemy jak sytuacja z przykryciem dziewczyny kurtką - bo najpierw narrator ex cathedra nam powiedział, ze chłopak jest nietowarzyski itp., a potem bohater zachowuje się w sposób zupełnie nieprzystający do opisu. Rozumiem zamknąć okno, rozumiem zaproponowanie swojej kurtki jako okrycia (to wbrew pozorom jeśli chodzi o kilkugodzinną znajomość z dziewczyną może być trudne dla osoby zamkniętej w sobie), ale tutaj scena jest dalej posunięta. Przykrycie kogoś obcego swoją kurtką, to spora śmiałość, chociażby wejście w ten obszar "dystansu intymnego". Te scena wywołała u mnie wątpliwości...
Jako całość jednak podoba mi się to, jak budujesz relację (może to dużo powiedziane, ale brak mi lepszego słowa) pomiędzy Stanisławem a tą dziewczyną. Zmieniające się podejście, sposób myślenia - to było fajne. Gdyby jeszcze narracja była odrobinę bardziej personalna, to stworzyłbyś naprawdę dobry klimat.
Pozdrawiam,
Ada
Jest też rzeczywiście problem z pewnym zdystansowaniem bohatera. Narrator mówi o nim, o jego myślach, ale mało pokazuje bohatera, który myśli czy coś przeżywa. Myślę, że to też generuje takie problemy jak sytuacja z przykryciem dziewczyny kurtką - bo najpierw narrator ex cathedra nam powiedział, ze chłopak jest nietowarzyski itp., a potem bohater zachowuje się w sposób zupełnie nieprzystający do opisu. Rozumiem zamknąć okno, rozumiem zaproponowanie swojej kurtki jako okrycia (to wbrew pozorom jeśli chodzi o kilkugodzinną znajomość z dziewczyną może być trudne dla osoby zamkniętej w sobie), ale tutaj scena jest dalej posunięta. Przykrycie kogoś obcego swoją kurtką, to spora śmiałość, chociażby wejście w ten obszar "dystansu intymnego". Te scena wywołała u mnie wątpliwości...
Jako całość jednak podoba mi się to, jak budujesz relację (może to dużo powiedziane, ale brak mi lepszego słowa) pomiędzy Stanisławem a tą dziewczyną. Zmieniające się podejście, sposób myślenia - to było fajne. Gdyby jeszcze narracja była odrobinę bardziej personalna, to stworzyłbyś naprawdę dobry klimat.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"