Kukurydziane pole

1
WWWBiegł jak oszalały. Nieustannie słyszał goniące go kroki, jednak bał się spojrzeć za siebie. Jeszcze tylko parę kroków. Ostatnie susy wykonywał jak natchniony. Upragniony blask księżyca miał na wyciągnięcie ręki Był już prawie na zewnątrz… Aż w pewnej chwili silna dłoń chwyciła za go kołnierz koszuli i pociągnęła do tyłu. Wyjście z budynku znacznie się oddaliło. Nie zdążył nawet krzyknąć, kiedy dwa ostre zęby zanurzyły się w jego szyi.
WWWPoczuł tylko błogi spokój i odprężenie…
***
WWWDługie światła samochodu rozświetlały ciemną i pustą drogę. Blady księżyc rzucał mroczną poświatę na rosnący z obu stron las. Znudzony kierowca razem z Freddiem Mercurym dośpiewywał ostatnie słowa „Bohemian Rhapsody”. Miał za sobą przejechane kilkaset kilometrów, w perspektywie drugie tyle. Pełny pęcherz coraz dosadniej dawał o sobie znać.
WWWW pewnym momencie las gwałtownie się urwał, ustępując miejsca polom kukurydzy. Szukając miejsca na postów, zauważył w oddali jaskrawe światło i trójkąt ostrzegawczy. Nie ma to jak rozkraczyć się w szczerym polu, pomyślał, zatrzymując się obok drugiego auta.
WWWKu jego zaskoczeniu w pobliżu nie było ani jednej żywej duszy. Tak jakby wszystko to zostało ustawione tutaj jako przynęta… Kierowca wyjął ze schowka latarkę i zaczął rozglądać się po okolicy. Jedyne co udało mu się zauważyć to wydeptana ścieżkę między sięgającymi prawie dwóch metrów roślinami. Przez chwilę wahał się czy aby nie sprawdzić dokąd prowadzi, jednak w pierwszej chwili strach wziął górę nad ciekawością.
WWWWrócił do wozu. Siedząc tam, myślał nad tym co zrobić – z jednej strony wypadałoby wezwać policję, bo cała sprawa wygląda na mocno podejrzaną. Z drugiej przecież tak naprawdę nic jeszcze nie wiadomo, równie dobrze właściciel mógł być gdzieś w pobliżu. W końcu odrzucił opcję z policją i jeszcze raz podszedł do opuszczonego samochodu. Poświecił po wnętrzu auta i zdziwiło go to co tam znalazł – na przednim fotelu kilka pustych butelek wódki i puszek po piwach, na tyłach rozsypany biały proszek i kilka petów… No to chyba wszystko jasne, szepnął pod nosem, widząc ten bałagan.
WWWKiedy doszedł do wniosku, że nic tu po nim i czas najwyższy odjeżdżać, z głębi pola dobiegł go krzyk kobiety. Nogi się pod nim ugięły. Dźwięk wyraźnie dobiegał z okolic do których zapewne prowadziła mała dróżka…
WWWTargany różnymi dziwnymi myślami, w końcu zdecydował się zobaczyć co za sekret kryje kukurydziana ścieżka. Niepewnie ruszył przed siebie, myśląc co może go spotkać na jej końcu… W roztrzęsionych dłoniach ledwo był w stanie utrzymać latarkę, która co chwilę rzucała blask na inne miejsce. Z każdym krokiem czuł coraz większy niepokój.
WWWWreszcie, w blasku księżyca zauważył rysujący się przed nim kontur budynku. Okazał się on być starą ruderą, porzuconym placem budowy. Przystępując przez próg, na ścianie zauważył kropelki krwi. Głośno przełknął ślinę, szedł jednak dalej za światłem latarki. Zwiedzając kolejne pomieszczenia nie zauważył nic szczególnego, ciągle miał jednak niewygodne uczucie, że ktoś lub coś bez ustanku go obserwuje. Za każdym razem kiedy się odwracał, napotykał tylko pustkę…
Nie ma się czego bać, tylko ci się pewnie wydaje, nic tu nie ma, powtarzał sobie w myślach po każdej takiej sytuacji.
WWWSkończył obchód parteru i po obdartych, sypiących się schodach ruszył na piętro. Stojąc na czymś co w przyszłości zapewne miało być balkonem miał doskonały widok na okalające domostwo pola kukurydziane, dodatkowo oświetlane przez półtłusty księżyc. Jedna rzecz zwróciła jego uwagę – mógłby przysiąc, że balkon wychodził na stronę, z której przyszedł, więc jakim cudem ze szczytu nie był w stanie dostrzec ścieżki prowadzącej do tego miejsca?
WWWNagle na plecach poczuł parę twardych i przeraźliwie zimnych dłoni, które z ogromną siłą zepchnęły go w dół. Upadł na górkę piasku, całkowicie oszołomiony. Odwrócił się na plecy. Taras stał pusty. Podpierając się rękoma stanął na roztrzęsionych nogach. Początkowo zdezorientowany i ogłuszony, teraz słyszał diaboliczny śmiech wydobywający się z głębi rudery. Towarzyszyły mu krzyki. Zaczął cofać się w stronę wydeptanej dróżki, która… zniknęła. Miał za sobą ścianę kukurydzy. Ani śladu ścieżki, zewsząd tylko gęsto rosnące pędy. Kompletnie nie wiedząc co się dzieje szybko obszedł dom, nie znalazł jednak nic co chociażby mogłoby wskazać kierunek z którego przyszedł. Krzyki przybrały na sile, śmiech zdawał się brzmieć coraz bliżej i wyraźniej. Wiele nie myśląc rzucił się w kukurydzę i biegł przed siebie. Pędził, niemalże podskakując i… znowu trafił przed dom. Był pewien, że nigdzie nie skręcał, kierował się po prostu przed siebie, chcąc znaleźć się jak najdalej od tego nawiedzonego miejsca. Śmiech i krzyki nie ustały. Poczuł się całkowicie zdezorientowany.
WWW- CZEGO CHCESZ??!! – krzyknął, w przypływie bezsilności.
WWWW tej chwili krzyki ucichły, śmiech trwał dalej. Dało się jednak wyczytać z niego syk:
WWW- CCCCCCCIEBBBBBIEEEEE…
WWWZza jego pleców, spośród wysokich łodyg wyłoniła się czarna postać. Pechowy kierowca poczuł na swoim karku tylko jej zimny oddech, po czym szybkie ukłucie pozbawiło go przytomności i życia…
Ostatnio zmieniony pn 19 lis 2012, 00:26 przez jkb95, łącznie zmieniany 3 razy.

2
jkb95 pisze:Nie zdążył nawet krzyknąć, kiedy dwa ostre zęby zanurzyły się w jego szyi.
Poczuł tylko błogi spokój i odprężenie…
o wszystkim mogłabym w takim momencie pomyśleć, ale na pewno nie o spokoju
jkb95 pisze:Szukając miejsca na postów
literówka
jkb95 pisze:zauważył w oddali jaskrawe światło i trójkąt ostrzegawczy
nie wgłebiając się w logike tego zdania -zmieniłabym je na bardziej czytelne
jkb95 pisze: zatrzymując się obok drugiego auta.
obok stojącego...lub coś w tym stylu
jkb95 pisze:Ku jego zaskoczeniu w pobliżu nie było ani jednej żywej duszy.
to musiało go naprawdę zaskoczyć
jkb95 pisze: Tak jakby wszystko to zostało ustawione tutaj jako przynęta…
co? nie rozumiem nawiązania
jkb95 pisze: Przez chwilę wahał się czy aby nie sprawdzić dokąd prowadzi, jednak w pierwszej chwili strach wziął górę nad ciekawością.
jkb95 pisze: Dźwięk wyraźnie dobiegał z okolic do których zapewne prowadziła mała dróżka…
Targany różnymi dziwnymi myślami, w końcu zdecydował się zobaczyć co za sekret kryje kukurydziana ścieżka.
nie, zbyt dziwne zdania by można było kontynuować lekturę.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
jkb95 pisze:Nieustannie słyszał goniące go kroki, jednak bał się spojrzeć za siebie.
Kroki nie mogą nikogo gonić. Mógł słyszeć kroki kogoś, kto go gonił.
jkb95 pisze:Nieustannie słyszał goniące go kroki, jednak bał się spojrzeć za siebie. Jeszcze tylko parę kroków.
Powtórzenia.
jkb95 pisze:Wyjście z budynku znacznie się oddaliło.
Wyjście się nie oddaliło, tylko ktoś odciągnął bohatera. Mógł mieć wrażenie, że wyjście się oddala. Spróbuj unikać skrótów myślowych i opisywać bardziej precyzyjnie, co masz na myśli.
jkb95 pisze:Blady księżyc rzucał mroczną poświatę na rosnący z obu stron las.
To zdanie nie pasuje, wstawione na siłę do tworzenia klimatu "poetyckiego". Brzmi pretensjonalnie. Zwłaszcza, że dwie linijki dalej piszesz o czymś tak prozaicznym jak przepełniony pęcherz. Styl, język narracji musi być konsekwentny.
Do tego mroczna poświata...? Trochę sprzeczne chyba, że chodzi o taki Mrok i Zuo. Wybacz. Ale tak się kojarzy.
jkb95 pisze:Ku jego zaskoczeniu w pobliżu nie było ani jednej żywej duszy.
pogrubione wywalić
jkb95 pisze:Tak jakby wszystko to zostało ustawione tutaj jako przynęta…
Jasne, tak właśnie myśli człowiek widząc rozkraczone auto przy drodze w lesie. Ani chybi pułapka. Zaraz wyskoczy na mnie wampir i mnie wyssie. A ja bym pomyślała: Może poszedł na piechotę po paliwo albo za potrzebą w krzaczki?
jkb95 pisze:Jedyne co udało mu się zauważyć to wydeptana ścieżkę między sięgającymi prawie dwóch metrów roślinami.
Nic więcej nie zauważył? Drzew? Auta, jego marki, koloru, pobocza, krzaków? No i co to były za 2m rośliny? Opis nad wyraz skąpy.
Literówka. Interpunkcja.
jkb95 pisze:W końcu odrzucił opcję z policją i jeszcze raz podszedł do opuszczonego samochodu.
Bo? Brak uzasadnienia decyzji bohatera.
jkb95 pisze:Targany różnymi dziwnymi myślami, w końcu zdecydował się zobaczyć co za sekret kryje kukurydziana ścieżka.
Ciekawe jakie to były te dziwne myśli. Kukurydziana bo była z kukurydzy?
jkb95 pisze:Okazał się on być starą ruderą, porzuconym placem budowy.
plac budowy to nie to samo co rudera.
jkb95 pisze:Głośno przełknął ślinę, szedł jednak dalej za światłem latarki.
Ponieważ pragnął niezwykle być pożartym lub zamordowanym. Miał w końcu ze sobą do obrony latarkę. Czy telefon na policję nadal wydawał mu się głupim pomysłem, czy po prostu zapomniał, że może tą opcję ponownie rozważyć?

I tak dalej...Nie będę wypisywać zdanie po zdaniu, bo tekścik w sumie do przeredagowania, napisania od nowa. Z wypełnieniem. Emocjami, opisami budującymi klimat. I fabułą.
Bo fragment charakteryzuje bardzo suchy styl, proste zdania powrzucane obok siebie. Brak opisów. Literówki. Błędy interpunkcyjne, postaraj się zwrócić na to uwagę, bo nie stosujesz przecinków w zdaniach złożonych. Motywacja bohatera jak z taniego horroru - wyjdę sam w ciemną noc, bo potwór musi przecież kogoś zeżreć, żeby było co oglądać. Schematyczny i pomysł i wykonanie. Językowo na razie słabiutko. Koniecznie popracuj nad urealnieniem sytuacji i bohatera, bo brzmi okropnie absurdalnie. Ja wiem, że w filmach bohaterowie tak robią, ale to nie znaczy, że to się dobrze czyta.
Powodzenia.

4
nie jest tragicznie ;-)
znaczy - text wymaga poprawek, sporo pracy przed toba, ale w porównaniu choćby do tego, ci mi sie udawało wyrzeźbić w wieku 16 lat, oceniam kawałek in plus :-D

fakt, mamy motyw wampiryczny, oklepany do bólu, do tego pole kukurydzy ("children of the corn" i tona innych horrorów ze screcrowem w roli głownej), las, zepsuty samochód, opuszczony dom, etc.
wszytsko naciągane, więc brak elementu zaskoczenia, nowości w tekscie.

pisz dużo, i dużo czytaj, z czasem samo się zacznie wygładzać, będzie latwiej.
powodzenia.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

5
Fajnie jest wrzucić czytelnika w środek akcji, znokautować na starcie, sprawić, że będzie zdezorientowany, ale u Ciebie to nie wychodzi. Wszystko robisz źle w tym wstępniaku, poczynając od błędów technicznych, o których pisała Caroll i które zniechęcają do czytania, a kończąc na zawartości merytorycznej. Bo to nie jest tak, że zaczynasz od czegoś tajemniczego, robisz z mózgu bigos, nie, my wszystko od razu wiemy, bo czytaliśmy to setki razy: ktoś ucieka, jest blisko zbawiennego celu... Jeb, nie zdąża. A największym błędem jest, że od razu odkrywasz najistotniejszą kartę: zdradzasz, kto jest napastnikiem. Równie dobrze mógłbyś już wtedy zakończyć ten tekst. Bo przecież elementarną częścią każdego horroru jest strach przed nieznanym, rosnąca panika, kiedy zbliżamy się do rozwiązania. Ty już po pierwszych kilku zdaniach mówisz nam: to wampir, chodzi o to, że to wampiry tutaj jedzą ludzi. Na starcie gasisz największy horrorowy potencjał.

Potem przechodzisz do pokazu slajdów z Rodzinnego Albumu Klisz Horrowych: samotny kierowca na odludziu, pole kukurydzy (czemu znowu ta kukurydza?), wydeptana ścieżka, opuszczony dom, krzyk... Dodatkowym (jeśli nie podstawowym) problemem jest to, że kastrujesz bohatera z autentyczności, pozbawiasz tożsamości. Wiesz, dlaczego horrory trzymają w napięciu? Bo:

a) musimy zmierzyć się z nieznanym (o tym już pisałem);
b) boimy się, ale nie potworów, a o bohatera.

Żeby stworzyć dobry horror musisz z bohatera zrobić łącznik między czytelnikiem a światem przedstawionym. Jedyny sposób, żeby to zrobić, to uwiarygodnić tegoż bohatera. Jeśli czytelnik uwierzy w bohatera, częściowo uwierzy też we wszystkie niesamowitości i będzie się ich bał, i martwił się o postać. Dlatego zawsze od potworów ważniejsi są ludzie. To im poświęcaj czas, ich konstruuj, uczłowieczaj, przekonuj nas o ich istnieniu. Ty poszedłeś po najmniejszej linii oporu: nie dość, że zupełnie nie przedstawiasz bohatera, to jeszcze robisz z niego zwykłego horrorowego pionka, posuwator akcji, który zajrzy do szafy, zejdzie do piwnicy, pójdzie ścieżką za krzykiem i będzie się rozglądał jak dureń po opuszczonym placu budowy, gdzie znalazł ślady krwi. Nie rozumiałem jego motywacji, więc jego działania były dla mnie nierealne, nie wiedziałem, kim on w ogóle jest, więc nie zależało mi na nim i nie bałem się o jego los. Tak to działa.

Napięcia też nie było. Dlaczego? Trzy powody:

1) jak pisałem, działania bohatera były nieprzekonywujące i nie pozwalały uwierzyć choćby w jedno zdanie;

2) jak pisałem, wiedzieliśmy, czego się spodziewać, nieznane było znane, zdradzone już na samym początku;

3) reportażowy styl - wszystko pisane były w bardo prosty, informacyjny sposób. Poszedł tam i tam, zobaczył to, poszedł dalej. Nie uświadczymy ciekawych metafor, przemyśleń, opisów, które zjeżyłyby włos na karku i wywołały pytania typu: what the fuck? Wszystko jest boleśnie znajome i zwykłe.

Nie wystarczy napisać, że było mrocznie, żeby czytelnik poczuł mrok. Musisz oddziaływać na zmysły i wyobraźnię, pisać o zapachach, dźwiękach, zagęszczać atmosferę niepokojącymi obrazami. Nie osiągniesz tego, sięgając po klisze. Trzeba zdolnego, doświadczonego twórcy, żeby przestraszyć wampirem albo opuszczonym placem budowy. To rekwizyty tak przewałkowane, że jeśli już się je przedstawia, trzeba włożyć w to siebie, jakąś świeżość, pomysł, oryginalność. Klisze nie straszą. Papierowi bohaterzy nie przekonywują. Trzykropki nie sprawiają, że wpadamy w zadumę.

Odejdź od wydeptanych w kukurydzy ścieżek i eksploruj nowe, nieznane rejony. Niech bohater zamiast biec w mrok, kradnie kasę z opuszczonego samochodu i spierdziela, gdzie pieprz rośnie, niech coś go dopadnie w najmniej oczekiwanym momencie. Eksperymentuj. Myśl nad świeżym podejściem do zakurzonych motywów. Baw się językiem, myśl nad ciekawymi metaforami, maluj w głowie klimatyczne obrazy, wkładaj w bohaterów cząstkę siebie. Kochaj ich. Ćwicz.

Powodzenia,
Patryk

PS Horrory horrorami, ale bohaterowie ZAWSZE są najistotniejsi.
PS2 Plus za Queen. Popkultura to zawsze świetny i prosty sposób na uwiarygodnienie świata, sprawienie, że będzie dla czytelnika przytulniejszy.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”