Krótka chwila z naszego wspólnego życia

1
Patrzymy sobie w oczy. Bezustannie. Jesteś ode mnie znacznie starsza. Dużo, dużo starsza. Więcej przeżyłaś i więcej wiesz. Lepiej rozumiesz, choć czasem nie rozumiesz wcale. Często opowiadasz mi historie o pięknych ludziach i lepszych czasach. Słodkie historie. Gorzkie historie. Mówisz dużo o miłości, podkreślasz, że jest najważniejsza. Czasem płaczesz. Zwłaszcza wtedy gdy o nim myślisz. Spędziliście razem więcej czasu niż jestem sobie w stanie wyobrazić. Byliście, co często powtarzasz, jednością. To piękna historia o pięknej miłości.


Patrzymy sobie w oczy. Dziś nie widuje się już takiego spojrzenia. W każdym Twoim słowie zawiera się coś co nazywamy życiową mądrością. Nie pochwalasz tego co robię. Nie podoba Ci się, że palę, że się nie modlę i że jem mięso w piątkowe popołudnia. Nie, to nie dewocja. Po prostu masz zasady. Mam problemy ze zdefiniowaniem tego słowa.

Czasem, w chłodne jesienne popołudnia siadamy razem na tarasie. Rozmawiamy o życiu. Wciąż, niezmiennie, masz mi tak wiele do przekazania, czasem czuję, że jest tego, aż za dużo, że nie jestem w stanie zrozumieć wszystkiego, że coś mi umyka, coś nieuchwytnego, co raz przeoczone już nigdy nie wróci. Jesteś cała pomarszczona. Masz pomarszczone dłonie i pomarszczone usta, pomarszczoną szyję i pomarszczony uśmiech, a jednak jesteś taka piękna. Piękno, to też Twoje słowa, bywa bardzo nieoczywiste.

Zimą zamieniamy taras na kuchnię, ogrzewaną, starym kaflowym piecem. Dłużej śpisz, zostają nam już tylko wieczory. Często dokładam do ognia. Ten rodzaj ciepła nie jest podobny do żadnego innego. Masz ochotę na herbatę. Z miodem. Przykrywam Cię kocem, ponieważ wciąż jest Ci zimno. Powtarzasz mi, że powinienem się opamiętać, że jestem dobrym chłopcem, ale strasznie zagubionym, że odpowiedzi są tuż, tuż, ale muszę się zatrzymać na chwilę, zaczerpnąć powietrza i spokojnie spojrzeć przed siebie, bez pośpiechu. Rzadko słucham Cię w tych sprawach. Wydaje mi się, że to ja mam rację, że na tym etapie muszę pędzić bez tchu przed siebie, że nie mam czasu na to żeby się zatrzymywać. Wychodzę na chwilę przed dom. Zapalam papierosa. Zaciągam się i myślę o tym ile jeszcze zostało nam czasu. Bardzo boję się myśli, że może Cię kiedyś zabraknąć.

Wracam do środka. Zasnęłaś. Budzę Cię i odprowadzam do łóżka. Całujesz mnie jeszcze w policzek i zasypiasz. Patrzę na Ciebie jeszcze przez chwilę. Oddychasz płytko, nierówno.

Nadchodzi wiosna i wracamy przed dom, na stare wiklinowe krzesła. Oddychasz głęboko, starasz się jakby całą sobą czerpać z tych pierwszych słonecznych dni. Wciąż zazdroszczę Ci tego, że potrafisz doceniać tak drobne przyjemności. Twierdzisz, że kiedyś zrozumiem.

Lato. Jesteś coraz słabsza. Słabo widzisz, mam wrażenie, że patrzysz przeze mnie, nie mogąc się na niczym skupić. Coraz częściej muszę Cię karmić. Nie przeszkadza mi to. Wieczorami ujmujesz moją dłoń i trzymasz mocno, mówiąc coraz mniej i ciszej. Kładę Cię do łóżka. Poprawiam poduszki i siadam na fotelu na wprost. Umierasz nad ranem. Krótko przed tym otwierasz jeszcze oczy i prosisz żebym się nie bał, że jesteś szczęśliwa. Uśmiechasz się i odchodzisz.

Jesień. Od tego wszystko się zaczęło. Siędzę sam przed domem, na wiklinowym fotelu i myślę o Tobie. Bardzo mi Ciebie brakuje, ale wiem, że tam gdzie jesteś jest Ci lepiej, że patrzysz na mnie z góry i wciąż martwisz się o to czy sobie poradzę. Na pewno patrzysz na mnie w ten sam sposób. Z miłością, ale i przekorą, kiedy robię coś głupiego.

Wróćmy tutaj na chwilę. Na ten taras. Napijmy się herbaty, rozpalmy pod kuchnią. Chciałbym żebyś wiedziała, że już rozumiem, że już wiem.
Ostatnio zmieniony pn 19 lis 2012, 00:29 przez nooise, łącznie zmieniany 3 razy.

2
nooise pisze:Chciałbym żebyś wiedziała, że już rozumiem, że już wiem.
A ja wiem, że najbardziej wzruszyło mnie to jedno zdanie.
nooise pisze:. Masz pomarszczone dłonie i pomarszczone usta, pomarszczoną szyję i pomarszczony uśmiech, a jednak jesteś taka piękna.
Wiem, że powtórzenie jest zamierzone, mnie jednak w takim ujęciu razi - za dużo
A poza tym zgrabnie napisane. :)
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
Kurczę, fantastyczne ostatnie zdanie. Robi to, co powinno robić - wciska coś w Twoich trzewiach, jest jakieś takie klik!, znak, że coś się tam stało w środku. Naprawdę ładne.

Ogólnie przez cały czas spodziewałem się, że pod koniec będzie twist w rodzaju "zawsze cię uwielbiałem, mój kochany imbryku" albo "nigdy nie odpowiadałaś, psy już tak mają". Bardzo fajnie, że nie doszło do czegoś takiego. Te twisty są przejedzone. A Twoje zakończenie bardzo zgrabnie podkreśliło delikatną, spokojną naturę opowiadania.

Czytało mi się dobrze, aczkolwiek czasami było zbyt ckliwie. Rozumiem, że tak miało być i że to pewnie kwestia gustu, wydaje mi się jednak, że popaść w nadmierną ckliwość jest najłatwiej. Sztuką jest się nie rozckliwiać, a nadal zachować ckliwość, if you know what I mean. ;) Po prostu zabrakło mi w i d z e n i a ich relacji, a aż nadto było tłumaczenia ich relacji. Dosłowności takiej.

Twój tekst skojarzył mi się z pięknym opowiadaniem Capote'a,
Bożonarodzeniowym wspomnieniem, a to bardzo miłe skojarzenie. Bardzo polecam ten tekst; możliwe, że dzięki niemu coś udoskonalisz w swoim. Przemyśl kwestię ckliwości i sposobu pokazania ich relacji (może też więcej indywidualności, mniej marmurowych prawideł przyjaźni, a więcej ciekawych szczegółów? że lubili robić wspólnie sałatkę warzywną? że zawsze klepała go w udo, kiedy mówił coś głupiego? takie drobnostki).

A na deser powtórzonko:
Całujesz mnie jeszcze w policzek i zasypiasz. Patrzę na Ciebie jeszcze przez chwilę.
I:
oddychasz głęboko, starasz się jakby całą sobą czerpać
Niepotrzebne to, to.

Ogólnie naprawdę mi się podobało. To delikatna, ciepła historia, ładnie opowiedziana i świetnie zaakcentowana. Zmieniłbym w niej kilka rzeczy, ale to nie zmienia faktu, że wrażenia pozostają pozytywne.

Pozdrawiam,
Patryk

PS Bardzo ładny tytuł.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Też mi się podoba, choć balansuje na granicy kiczu. IMO jednak jej nie przekracza.

Strasznie fajna, prosta, a mocna końcówka.
nooise pisze:Z miłością, ale i przekorą, kiedy robię coś głupiego.
Tej przekory tutaj nie rozumiem. Chyba nie to słowo wskoczyło.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Wiele do dodania nie mam. Ja jestem sentymentalny i mi się podobało. Nie zdziwiłbym się jednak, gdybym zobaczył bardziej krytyczne komentarze.
"wiem, że tam gdzie jesteś jest Ci lepiej, że patrzysz na mnie z góry"
Jeśli to nie przekracza granicy kiczu, to nie wiem, co przekracza. Trudno niestety o bardziej wyświechtany frazes.
Ale to jest pół zdania. Całość całkiem ładna.

7
Jest to na swój sposób tekst poruszający... Tak, miałam wrażenie, ze czytałam coś takiego już nie raz, że widziałam w jakimś filmie i że ogólnie znam... Ale jednak to działa. Dobre wykonanie sprawia, że nawet coś dość oklepanego i kiczowatego może się podobać.
Ładne tempo opowieści, ładnie dobrane słowa. Dziwna interpunkcja miejscami - jak inne rzeczy Ci wychodzą, to weź się w końcu za nią ;)

Mnie się akurat końcówka najmniej w całym tekście podobała. Jest zgrabna, ale zabrakło mi w niej czegoś wyrazistego, co by rzeczywiście pokazało to "już rozumiem, już wiem". Obraz oczywiście jest sugestywny, całość spójna, ale jednak pozostało wrażenie niedosytu.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”