Tu i teraz, 20.09.2012
Drogi Przyjacielu,
Czy zastanawiasz się czasami ile warte jest Twoje życie? Ile tak naprawdę znaczysz dla innych, a oni dla Ciebie?
Każdego dnia obserwuję obce twarze, które wydają się być tylko powłokami pozbawionymi iskry życia, ducha walki i perspektywy przyszłości! Jak zaprogramowane roboty omijają ‚przeszkody’ każdego dnia i brną przed siebie nie odwracając wzroku. Zupełnie jakby każdy z nas znajdował się w oddzielnym, szklanym tunelu odizolowanym od świata zewnętrznego, który nie pozwala, aby droga któregoś z nich kiedykolwiek się przecięła…
Kilka dni temu odwiedziłam dobrze znane Ci miejsce. Czasami kiedy muszę pomyśleć lub po prostu pobyć sama cel jest jeden – znaleźć się właśnie tam! Nogi same zaczynają mknąć przed siebie, prawie biegną. Znasz to uczucie? Obrazy, które mnie otaczają są jak cząstka mnie. Moje oczy rejestrują najmniejsze szczegóły, które stają się historią, wspomnieniem zamkniętym głęboko wewnątrz duszy. Nagle staję w miejscu i przymykam oczy. Chłodny wiatr delikatnie muska skórę i otula mnie melodią wyśpiewaną przez ptaki. W powietrzu unosi się specyficzny zapach torów kolejowych, które znajdują się nade mną. Pomyśl, życie setek ludzi, tysiąca myśli i miliona uczuć przecinają się w tym właśnie miejscu. Czasami brak nam nawet czasu, żeby się nad tym zastanowić… Po krótkiej chwili otwieram oczy i zdaję sobie sprawę, ze ‘moje miejsce’ jest już naprawdę blisko. Wąska ścieżka prowadzi mnie do celu co wywołuje olbrzymi uśmiech na mej twarzy. Serce zaczyna bić mocniej i w jednej sekundzie dostrzegam drewnianą ławeczkę wyłaniającą się nieśmiało z połaci zieleni! Tak, nareszcie jestem! Nie zastanawiając się długo siadam na skraju i podziwiam widoki. Jest prawie jesień, ale intensywność letnich kolorów jeszcze nie wyblakła. W oddali słyszę szum wody i beztroski chichot dziecka, które prawdopodobnie droczy się ze swoim rodzicem, który na ten jeden moment przypomina sobie jak to jest być dzieckiem. Jak to jest nie myśleć o przeszłości czy przyszłości i cieszyć się ze wszystkich sił teraźniejszością! Oddycham, obserwuję, słucham, nie myślę o niczym szczególnym – po prostu jestem! Układam się wygodnie na pięknie rzeźbionej ławeczce i pierwsze myśli zaczynają krążyć w mojej głowie. Zastanawiam się nad tym jak wygląda moje życie, czy jestem szczęśliwa i gdy już odpowiedzi piętrzą się próbując przebić się przez tłok kolejnych pytań słyszę:
- Moje uszanowanie! Czy pozwoli Pani, że się dosiądę?
Wzdrygam się na samą myśl, bo ktoś właśnie przeszkodził mi w mojej ‚medytacji’. O co mu chodzi? Zaczynam bacznie mu się przyglądać i nie wiem czemu, ale na wskroś przeszywa mnie przeczucie, że skądś znam tego człowieka. Dziwne… Starszy Pan delikatnym skinieniem głowy wita się i zasiada obok nie czekając na moją odpowiedź! To szczyt wszystkiego, myślę! Kojarzysz sytuację kiedy siedzisz w całkowicie wyludnionym autobusie, a osoba ‚dochodząca’ nagle wybiera miejsce tuż obok Ciebie chociaż miała do wyboru wiele innych, PUSTYCH? Tak, to właśnie poczułam! Mężczyzna rozkłada gazetę, którą trzymał w ręku i zaczyna czytać. Kątem oka przyglądam mu się dokładnie. Ma jasną twarz, która promienieje pomimo zmarszczek, które przypominają o bezpowrotnych latach młodości. Niebieska, kwiaciasta koszula zupełnie nie współgra z wizerunkiem osoby starszej. Dlaczego mam wrażenie, że go znam? Przecież widzimy się pierwszy raz! Odwracam głowę i spoglądam przed siebie czując, że to niestosowne tak się przyglądać! Nagle dostrzegam w oddali drzewo, które jak impuls wyzwala wspomnienia! Dziadek!!! Do oczu napłynęły mi łzy i niemożliwością stało się złapanie powietrza przez ściśnięte gardło. Wróciło wspomnienie, które miało wpływ na to kim dzisiaj jestem…
Pewnego pięknego lata wybrałam się na wakacje do dziadków. Dla dziecka, którym wówczas byłam to było jak podróż na inną planetę! Na te kilka tygodni stawałam się osobą najważniejszą, najbardziej kochaną i uwielbianą przez nich co sprawiało, że czułam się wyjątkowo! Codziennie wybieraliśmy się na działkę, która położona była na skraju miasta. Z dala od cywilizacji, na łonie natury. Wśród drzew i krzewów płynęło szczęście dziecka, które nie potrzebowało niczego innego. Było po prostu kochane i zauważane. Dziadek był osobą, która zawsze starała się spełnić każde życzenie wnuczki!
Była upalna sobota, pamiętam jak dziś! Z samego rana dziadek zadał mi pytanie:
- Chcesz mi w czymś pomóc? Potrzebuję dobrego pomocnika, bo sam chyba nie dam rady!Pojedziemy na działkę!
Ucieszyłam się ogromnie i i kiwnęłam głową z aprobatą! Po krótkiej chwili znajdowaliśmy się już w czerwonym Nissanie i pędziliśmy przed siebie, a wiatr łaskotał mnie przyjemnie w twarz. Działka wyglądała jak zawsze pięknie i zielono. Nagle dziadek wręczył mi wiadro i z uśmiechem dodał:
- Pozbieramy do niego dojrzałe śliwki, które pospadały z drzewa. My już ich nie damy rady zjeść, ale mam inny pomysł!
Pełna beztroskiej radości wrzucałam śliwki, które jedna po drugiej lądowały w czerwonym wiaderku. Byłam z siebie taka dumna! Stąpałam jak paw okrążając wiele razy ogromnie drzewo. Gdy już skończyliśmy wróciliśmy do auta i ruszyliśmy w nieznaną mi drogę, tak po prostu i bez zbędnych słów. Zauważyłam, że wjechaliśmy do miasta i mijamy stare, barwnie malowane budynki. Nagle zatrzymaliśmy się przy starej kamienicy, która była tak szara i smutna, że poczułam dziwne ukłucie w środku. Dziwne łuki prowadziły nas w głąb ciemnego i brudnego podwórza, z którego dobiegał gromki śmiech. To były dzieci! Pamiętam ten obraz jak dziś! Chłopiec z poszarpaną piłką, która kształtem już prawie jej nie przypominała i dziewczynka, która w ręku trzymała kawałek węgla brudząc przy tym całą dłoń i bardzo skromną sukienkę. Spojrzałam na dziadka ze strachem w oczach, bo nie znałam tych dzieci, a one do tego wyglądały bardzo biednie! Dziadek uśmiechnął się i z błyskiem w oku powiedział:
- Jesteście głodni? Co powiecie na pyszne śliwki? Po czy wziął jedną do ręki i ukląkł przed dziewczynką mówiąc: Proszę, to dla Ciebie, to wszystko dla Was!
Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy i oczu tej dziewczynki! Wdzięczność przeplatała się z radością, które jak pejzaż wymalowane były na malej twarzyczce. Po chwili zawahania przytuliła dziadka i pobiegła do chłopca krzycząc, że dostała śliwki!
Tak, od tego dnia już nigdy nie byłam taka jak przedtem! Odkryłam w sobie najwspanialszy dar jaki może istnieć – radość dzielenia się, radość dawania i siłę uśmiechu! To właśnie ja, nie nikt inny przyczynił się do tego, że czyjeś życie nabrało kolorów!
Czy Ty odkryłeś już swój dar? Zburzmy ‚szklany tunel’, tak niewiele potrzeba, żeby coś zmienić, zmienić na lepsze!
Dobranoc mój Przyjacielu!
Twoja I.
Listy do przyjaciela
1
Ostatnio zmieniony wt 04 gru 2012, 21:54 przez Bella, łącznie zmieniany 4 razy.