05 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Nazywam się Chester Edward Lutz. Mam dwadzieścia dwa lata. Miesiąc temu zakończyłem dwuroczne, ekstremalne szkolenie w korporacji Ocalenie. Nie jestem przekonany, dlaczego zapragnąłem prowadzić ten dziennik. Przypuszczam, że przez konieczność uporządkowania myśli
i zajęcia się czymś. Tutaj, na pokładzie „Atlantydy 12”, ludzie robią wszystko, byle tylko zabić czas. Poza dwoma półtoragodzinnymi treningami dziennie nie dzieje się nic pozwalającego walczyć
ze znużeniem. Ziemię opuściliśmy dwa tygodnie temu, czeka nas jeszcze drugie tyle lotu. Leci nas piętnastu plus porucznik. Na początku spędzaliśmy wiele czasu przy oknach, badając Wszechświat
z innej perspektywy. Teraz wszędzie dookoła mamy czerń naznaczoną jasnymi punktami.
We wpatrywaniu się w to nie ma nic zajmującego. Dlatego piszę.
„Atlantyda” to projekt powołany przez zarząd korporacji Ocalenie dwadzieścia lat temu. Stowarzyszenie powstało kilka miesięcy po Końcu, zrzeszyło ludzi, którzy pozostawali w posiadaniu największej ilości dóbr, dzięki którym planowano odbudować Stary Świat. Po dziesięciu latach zmieniono kierunki działań. Ziemia po Końcu przestała być planetą przyjazną życiu, pogorszyły się nie tylko warunku materialne, ale także klimatyczne i geograficzne. Zaowocowało to utworzeniem „Atlantydy”. Mówiono o tym już od dłuższego czasu, podobno pierwsze plany powstawały jeszcze przed Końcem, ale bieg wydarzeń ostatecznie zmusił najbogatszych do poważnego zastanowienia się nad tym. W końcu, w 2044 roku podjęto decyzję. Projekt „Atlantyda” został zatwierdzony
w październiku, w styczniu następnego roku miały ruszyć prace. Postanowiono przenieść ludzką cywilizację na inną, bardziej przyjazną życiu planetę. Prowadzone od dawna, zintensyfikowane
w latach dwudziestych tego wieku badania oraz olbrzymi nakład środków pozwalały spodziewać się pozytywnych rezultatów.
Długo wahano się pomiędzy kilkoma planetami. W końcu wybór padł na C-48687, planetę, której klimat w dużym stopniu przypominał warunki panujące na Ziemi przed Końcem i która znajdowała się najbliżej ze wszystkich pierwotnie wytypowanych.
Pierwszy załogowy statek, „Atlantyda 1”, wysłano przed piętnastoma laty. Do opinii publicznej podano wyłącznie informacje, że załoga dotarła na miejsce, a przez najbliższe lata planeta przygotowywana będzie do zasiedlenia. Tylko pracownicy korporacji wiedzieli, że na Nowej Ziemi natknięto się na problem. Na C-48687 występowało już życie.
06 kwietnia 2065 roku, 30 lat po końcu
Nie jestem przekonany, jakie wiadomości mogą się tu znaleźć. Nie chcę narażać się na represje, gdyby ten dziennik wpadł w niepowołane ręce. Napiszę więc tylko, że zamieszkująca Nową Ziemię rasa przez członków Ocalenia nazywana jest Greskami. Nigdy nie widziałem takiego na oczy, nie udostępniono nam filmów, ani zdjęć. Wiemy wyłącznie, że mają humanoidalne kształty. Podobno przypominają nieco nasze ziemskie tygrysy, potrafią poruszać się zarówno na dwóch jak i czterech nogach, a ich najgroźniejszą bronią są długie, niesamowicie ostre pazury. Nasi, wyposażeni w broń palną i odpowiednio przeszkoleni żołnierze, nie powinni mieć z nimi większych problemów, tak przynajmniej zakładano. Bieg wydarzeń szybko jednak brutalnie zweryfikował wyobrażenia zarządu. Greskowie okazali się naprawdę dużym zagrożeniem, głównie dzięki ogromnej szybkości i zwinności, a także doskonałej znajomości terenu. Wielu naszych straciło życie w pułapkach. Misja „Atlantydy 1” zakończyła się niemal całkowitym fiaskiem, znaczna część załogi poniosła śmierć, a z planów założenia pierwszej ludzkiej osady udało się tylko zorganizować jeden posterunek. Kolejne wyprawy były już lepiej zorganizowane, dzięki czemu wojsko zdołało opanować niewielki teren, na który Greskowie nie mają wstępu. W dalszym ciągu nie jest to niestety satysfakcjonująca powierzchnia, na której dałoby się osiedlić chociaż jedno hrabstwo.
Zastanawiam się, co tak naprawdę zastaniemy na miejscu. Krąży wiele opinii, każdy z nas ma trochę inne wyobrażenia. Żałuję, że nie żyłem w czasach przed Końcem. Starsi kiwają głowami
ze zrozumieniem, kiedy mówi się, że planeta przypomina Ziemię sprzed trzydziestu lat. Ja mogę tylko pytać. Podobno kiedyś wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Miasta były ogromne, pełne ludzi i cudownych budowli, a tereny poza nimi pokrywały łąki i lasy. To właśnie o tych łąkach i lasach ludzie mówią, że pełno ich na Nowej Ziemi.
07 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Dzisiejszy poranny trening różnił się od poprzednich. Trwał trzy godziny i był zdecydowanie intensywniejszy. Zbliżamy się do celu; kiedy wylądujemy, musimy być w najlepszej kondycji.
Nasza misja różni się od wszystkich dotychczasowych. W porównaniu z poprzednimi, leci nas tylko garstka. Nie znam statystyk, nie miałem do nich wglądu, przypuszczam jednak, że do tej pory na Nową Ziemię w pozostałych jedenastu wyprawach wysłano liczbę ludzi sięgającą kilku tysięcy. Mieli zasilić posterunek, powołać nowe, rozszerzać strefę ludzkich wpływów.
Nas leci kilkunastu. Zadanie, które otrzymaliśmy, różni się znacząco od wszystkich pozostałych. Nie jest nastawione na anihilację. Po raz kolejny nie wiem, jak daleko mogę posunąć się z zapisywanymi tu informacjami, dlatego ograniczę się do ogólników. Nie mamy wybijać Gresków, a przynajmniej nie jest to naszym nadrzędnym celem. Misja ma związek z pozyskaniem dostępu
do surowców na dalsze postępy w procesie zasiedlania planety.
To, że się zbliżamy, czuć nie tylko we wzmożonej intensywności treningów. Wszyscy są bardziej podekscytowani, znużenie długim lotem zaczyna gdzieś znikać, w powietrzu wisi podniecenie. Sam czuję burzę emocji za każdym razem, kiedy pomyślę o lądowaniu. Mieszają się we mnie ciekawość i lęk, chęć działania i niepewność. Jednego jestem pewien – niczego bardziej ekstremalnego jeszcze w życiu nie doświadczyłem.
08 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Jutro mamy dotrzeć na miejsce. Ludzie są naprawdę podekscytowani. Dziś dostaliśmy cały sprzęt. Nie jest tego za wiele i wszyscy doskonale wiemy, że w kryzysowej sytuacji najważniejsze będzie przeszkolenie, nie wyposażenie, ale widok pistoletu w ręku podnosi morale. Poza tym dostaliśmy niewielkie, cyfrowe mapy. Nie wiem, na jakiej zasadzie działają, nie znam się na tym. Pokazują niewielki obszar dookoła, nie można jednak prześledzić na nich całej planety z jednego miejsca. Zupełnie, jakby generowały obraz na bieżąco, w zależności od aktualnego położenia. Dodatkowo namierza inne takie urządzenia w pobliżu; na wypadek, gdybyśmy musieli się rozdzielić.
Jest wcześnie. Tutaj, na statku, chyba nikt nie sypia dobrze. Niedługo zacznie się trening. To prawdopodobnie ostatni wpis przez najbliższe dni. Wrócę do notesu w drodze powrotnej, pisanie naprawdę pozwala uspokoić myśli i zabić czas.
2
Wytykanie ortografii, stylistyki itp błędów pozostawię innym.
Osobiście doczepię się do dwóch rzeczy, które po przeczytaniu tekstu wpadły mi w oko i nie dają spokoju:
05 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Ziemię opuściliśmy dwa tygodnie temu, czeka nas jeszcze drugie tyle lotu.
Drugie tyle, czyli na planetę powinni dolecieć 19 kwietnia. Natomiast co nam mówi kolejny cytat:
08 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Jutro mamy dotrzeć na miejsce.
Wpadli w dziurę czasoprzestrzenną czy ja o czymś nie wiem?
To była pierwsza sprawa. Teraz druga:
Misja „Atlantydy 1” zakończyła się niemal całkowitym fiaskiem, znaczna część załogi poniosła śmierć, a z planów założenia pierwszej ludzkiej osady udało się tylko zorganizować jeden posterunek.
Jak definiujesz słowo POSTERUNEK w stosunku do słowa OSADA?
Poczytaj troszkę o konflikcie w Afghanie i sprawdź co tam oznacza słowo posterunek. Wbrew pozorom to dobra rada, bo faktycznie żołnierze ISAF są tam niczym wojska kolonizacyjne na innej planecie (choć mandat misji jest iny, ale to, z czym tam mają do czynienia sprawia,że sprawa jest bardzo na rzeczy)
Na zdrowy, chłopaki rozum, jeżeli to dziewicza wyprawa, to choćby tam rozbili namiot igloo to byłaby to już pierwsza ludzka osada.
Wybacz, ale nie ogarniam tych dwóch fragmentów. Koniecznie to zmień.
Teraz ogólnie o tekście - interesująca forma pamiętnika, choć jeżeli chcesz to ciągnąć dalej, to musisz sobie zdać sprawę, że duże zbite klocki tekstu nie czyta się dobrze. Poza tym za mało w tym wszystkim emocji. Chyba nigdy nie czytałeś czyjegoś pamiętnika.
To nie jest forma sprawozdania do gazety z jakiegoś zdarzenia, ale uzewnętrznianie prywatnych, wewnętrznych przeżyć.
Dzielenie się niepewnościami, marzeniami, pomysłami itp.
Główny bohater lecąc w ciut ciut daleko na nowy świat, gdzie zapewne pozostanie już do końca życia, powinien dzielić się swoimi wątpliwościami, wyobrażeniami nowego świata, obawami, co tam zastanie itp.
A zamiast tego serwujesz nam suchą notkę jak z 7637463 strony sobotniego wydania GW na temat spadku kursu dolara w stosunku do Euro na rynkach wschodzących.
Z mojej strony to tyle.
Pozdrawiam.
Black.
Osobiście doczepię się do dwóch rzeczy, które po przeczytaniu tekstu wpadły mi w oko i nie dają spokoju:
05 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Ziemię opuściliśmy dwa tygodnie temu, czeka nas jeszcze drugie tyle lotu.
Drugie tyle, czyli na planetę powinni dolecieć 19 kwietnia. Natomiast co nam mówi kolejny cytat:
08 kwietnia 2065 roku, 30 lat po Końcu
Jutro mamy dotrzeć na miejsce.
Wpadli w dziurę czasoprzestrzenną czy ja o czymś nie wiem?
To była pierwsza sprawa. Teraz druga:
Misja „Atlantydy 1” zakończyła się niemal całkowitym fiaskiem, znaczna część załogi poniosła śmierć, a z planów założenia pierwszej ludzkiej osady udało się tylko zorganizować jeden posterunek.
Jak definiujesz słowo POSTERUNEK w stosunku do słowa OSADA?
Poczytaj troszkę o konflikcie w Afghanie i sprawdź co tam oznacza słowo posterunek. Wbrew pozorom to dobra rada, bo faktycznie żołnierze ISAF są tam niczym wojska kolonizacyjne na innej planecie (choć mandat misji jest iny, ale to, z czym tam mają do czynienia sprawia,że sprawa jest bardzo na rzeczy)
Na zdrowy, chłopaki rozum, jeżeli to dziewicza wyprawa, to choćby tam rozbili namiot igloo to byłaby to już pierwsza ludzka osada.
Wybacz, ale nie ogarniam tych dwóch fragmentów. Koniecznie to zmień.
Teraz ogólnie o tekście - interesująca forma pamiętnika, choć jeżeli chcesz to ciągnąć dalej, to musisz sobie zdać sprawę, że duże zbite klocki tekstu nie czyta się dobrze. Poza tym za mało w tym wszystkim emocji. Chyba nigdy nie czytałeś czyjegoś pamiętnika.
To nie jest forma sprawozdania do gazety z jakiegoś zdarzenia, ale uzewnętrznianie prywatnych, wewnętrznych przeżyć.
Dzielenie się niepewnościami, marzeniami, pomysłami itp.
Główny bohater lecąc w ciut ciut daleko na nowy świat, gdzie zapewne pozostanie już do końca życia, powinien dzielić się swoimi wątpliwościami, wyobrażeniami nowego świata, obawami, co tam zastanie itp.
A zamiast tego serwujesz nam suchą notkę jak z 7637463 strony sobotniego wydania GW na temat spadku kursu dolara w stosunku do Euro na rynkach wschodzących.
Z mojej strony to tyle.
Pozdrawiam.
Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
3
Liczebnik dwa w różnych formach, wersjach. Możesz odliczebnikować te zdania?Barnej pisze:Poza dwoma półtoragodzinnymi treningami dziennie nie dzieje się nic pozwalającego walczyć ze znużeniem. Ziemię opuściliśmy dwa tygodnie temu, czeka nas jeszcze drugie tyle lotu. Leci nas piętnastu plus porucznik.
Kiedy wylecieli to wszechświat wyglądał inaczej? Może lepiej gdyby na początku podziwiali ziemię z innej perspektywy, a kiedy ona zniknęła dopiero wszechświat? Badali wszechświat, czy tylko wpatrywali się w mrok za oknem?Barnej pisze:Na początku spędzaliśmy wiele czasu przy oknach, badając Wszechświat
z innej perspektywy. Teraz wszędzie dookoła mamy czerń naznaczoną jasnymi punktami.
Coś namotałeś/-łaś.
Czy nazwa korporacji nie powinna być w cudzysłowie?Barnej pisze:korporacji Ocalenie
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629878
Barnej pisze:Stowarzyszenie powstało kilka miesięcy po Końcu, zrzeszyło ludzi, którzy pozostawali w posiadaniu największej ilości dóbr, dzięki którym planowano odbudować Stary Świat.
Pogrzeb trochę w tych zdaniach, by zmienić nieciekawą konstrukcję.Barnej pisze:W końcu wybór padł na C-48687, planetę, której klimat w dużym stopniu przypominał warunki panujące na Ziemi przed Końcem i która znajdowała się najbliżej ze wszystkich pierwotnie wytypowanych.
pozostać w posiadaniu - Ten zwrot to z ustawy o spadkach i darowiznach?

Facet żeby zabić nudę spisuje swoje wrażenia. Poczytaj pierwszą część i powiedz: Komu on to wszystko tłumaczy? Sobie? Przecież to wie, zna od podszewki. Brakuje tu adresata opowieści o zagładzie Starego Świata. Pojmuję, że w ten sposób wprowadzasz czytelnika w temat, ale to nie wygląda dobrze w formie pamiętnika.
Do opinii publicznej dotarły informacje...Barnej pisze:Do opinii publicznej podano wyłącznie
Do wiadomości opinii publicznej podano...
Końcu06 kwietnia 2065 roku, 30 lat po końcu
Humanoidalne tygrysy. Hmm...Barnej pisze:humanoidalne kształty. Podobno przypominają nieco nasze ziemskie tygrysy,
szyk - Nasi żołnierze, wyposażeni w broń palną i odpowiednio przeszkoleni, nie powinni mieć z nimi większych problemów. Tak przynajmniej zakładano.Barnej pisze:Nasi, wyposażeni w broń palną i odpowiednio przeszkoleni żołnierze, nie powinni mieć z nimi większych problemów, tak przynajmniej zakładano.
Zakładano, że nasi żołnierze....
szybko jednak - wyrzućBarnej pisze:Bieg wydarzeń szybko jednak brutalnie zweryfikował wyobrażenia zarządu.
A może szyk: Wyobrażenia zarządu brutalnie zweryfikował bieg wydarzeń.
Z planów można coś zrealizować, a nie zorganizować.Barnej pisze:a z planów założenia pierwszej ludzkiej osady udało się tylko zorganizować jeden posterunek.
powtórzenieBarnej pisze:a z planów założenia pierwszej ludzkiej osady udało się tylko zorganizować jeden posterunek. Kolejne wyprawy były już lepiej zorganizowane, dzięki czemu wojsko zdołało opanować niewielki teren,
Nie rozumiem podkreślonych zdań.Barnej pisze:Starsi kiwają głowami ze zrozumieniem, kiedy mówi się, że planeta przypomina Ziemię sprzed trzydziestu lat. Ja mogę tylko pytać. Podobno kiedyś wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Dlaczego kiwają głowami? W geście zgody, potwierdzenia słów, nie ze zrozumieniem.
Przy tak zaawansowanej technice nie ma możliwości pokazania, jak wyglądał świat przed zagładą?
Nie rozumiem. Zapętlone.Barnej pisze: Misja ma związek z pozyskaniem dostępu do surowców na dalsze postępy w procesie zasiedlania planety.
Czemu służy informacja, że bohater nie wie, jak działa mapa? On ma z niej korzystać, nie ją budować. Chyba, że odegra ona ważną rolę w cd opowieści - wtedy OK.Barnej pisze:Poza tym dostaliśmy niewielkie, cyfrowe mapy. Nie wiem, na jakiej zasadzie działają, nie znam się na tym.
Jak na gościa znudzonego podróżą i próbującego zabić czas pisaniem, to notki są karygodnie krótkie.
Dlaczego nie opisuje wydarzeń na statku? Nie podoba mi się, że dwukrotnie podkreśla, "nie wiem ile mogę zapisać..." Rozumiem, że jego misja to ściśle tajne działania grupy wykidajłów, ale skoro tak, to powinien wiedzieć, że nie wolno mu czynić uwag na temat zadania.
Podobało mi się średnio, ale nie lubię opowieści bohaterskich wojaków idących zabijać Bogu ducha winnych tubylców.
Przypomina mi akcję rodem z "Avatara".
Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
4
Wychodzę z prostego, może naiwnego założenia, że jeśli ktoś chce pisać sci-fi łapie za parę książek, ewentualnie intensywnie googla. Mamy do czynienia ze znudzonym wojskowym. Ja się zastanawiam dlaczego pisze notki jakby na blogu. Krótkie, enigmatyczne, nie umieszcza żadnego szczegółu z życia codziennego - poza treningami, przepraszam. Jest zamknięty na super mega wypasionym statku, ale nic o nim nie pisze? Żadnych nowinek? Poza tym ma dostęp do tajnych informacji o Greskach. Skąd? Poza tym pragnę zauważyć, że najbliższa nam planeta (najbliższa, kompletnie niezdatna do życia) znajduje się ponad 10 lat świetlnych od nas. Jeśli statek nie korzysta z żadnego napędu typu FTL to leciałby na tą planetę (zakładając, że osiąga prędkość bliską prędkości światła) grubo ponad 10 lat. Żadnych wzmianek o tym? Przecież leci cudem techniki!
Kurde tego jest tak dużo, elementów które niszczą całkowicie wiarygodność (nie mówiąc już o całkowitym braku psychiki piszącego wojaka), że nie wiem po czym wspominać. Zacznij od nowa. Zacznij od tego co się dzieje w głowie człowieka zamkniętego w statku na (miesiąc? - dobrze się nad tym zastanów, albo uzasadnij). Jak wyglądają relacje, kogo lubi, kto mu nadepnął na odcisk, co to za treningi, o sierżancie kurwioszonie. JAKIE JEST ŻARCIE?.
Potem można dopiero wprowadzać elementy tego co było. Pamiętnik to strasznie trudna forma, autorze. Bo wymaga stworzenia osobowości piszącego. Inaczej kalkujesz swoją, a to się nie spina.
Kurde tego jest tak dużo, elementów które niszczą całkowicie wiarygodność (nie mówiąc już o całkowitym braku psychiki piszącego wojaka), że nie wiem po czym wspominać. Zacznij od nowa. Zacznij od tego co się dzieje w głowie człowieka zamkniętego w statku na (miesiąc? - dobrze się nad tym zastanów, albo uzasadnij). Jak wyglądają relacje, kogo lubi, kto mu nadepnął na odcisk, co to za treningi, o sierżancie kurwioszonie. JAKIE JEST ŻARCIE?.

"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Sky Is Over
Sky Is Over
5
dwuletnieBarnej pisze:dwuroczne
Ach, jakoś mi to zdanie zgrzyta. Niby nic takiego... Ale może właśnie dlatego, ze to taka wydmuszka.Barnej pisze:We wpatrywaniu się w to nie ma nic zajmującego.
To "korporacja" czy "stowarzyszenie". Jeśli u Ciebie to to samo, to jak, dlaczego?Barnej pisze:korporacji Ocalenie dwadzieścia lat temu. Stowarzyszenie powstało
Za dużo tych "końców". Zdecydowanie.Barnej pisze:po Końcu, zrzeszyło ludzi, którzy pozostawali w posiadaniu największej ilości dóbr, dzięki którym planowano odbudować Stary Świat. Po dziesięciu latach zmieniono kierunki działań. Ziemia po Końcu przestała być planetą przyjazną życiu, pogorszyły się nie tylko warunku materialne, ale także klimatyczne i geograficzne. Zaowocowało to utworzeniem „Atlantydy”. Mówiono o tym już od dłuższego czasu, podobno pierwsze plany powstawały jeszcze przed Końcem, ale bieg wydarzeń ostatecznie zmusił najbogatszych do poważnego zastanowienia się nad tym. W końcu, w 2044 roku podjęto decyzję. Projekt „Atlantyda” został zatwierdzony
Och, ach. Nie kupuję takiego prowadzenia "Dziennika". On prowadzi dziennik, czy bawi się w narratora filmu? Takie zawieszanie przy "kluczowych" informacjach, takie budowanie napięcia, to nie jest raczej typowa cecha pamiętników. Zwłaszcza, jeśli temat podejmuje z jakiś przyczyn dopiero następnego dnia.Barnej pisze:Na C-48687 występowało już życie.
Zgubiłam się. To są humanoidalne, czy przypominają tygrysy?Barnej pisze:mają humanoidalne kształty. Podobno przypominają nieco nasze ziemskie tygrysy,
Wydmuszkowate to zdanie. Powołać co? Zasilić czym? Jakich znowu wpływów? I tak dalej.Barnej pisze:Mieli zasilić posterunek, powołać nowe, rozszerzać strefę ludzkich wpływów.
Cóż. Nudne to. Taki wypis tego, co było, tego że nic nie wiemy i że niedługo dojedziemy. Brakuje typowych dla sf smaczków, ciekawostek, bohater-narrator na razie bez charakteru. Dopisałabym zarzuty, które wypisał Konrad Chris - dobrze prawi. Najgorzej, że brakuje w tym wszystkim bohatera. Jakiejś jego ludzkiej (albo i nieludzkiej, ale charakternej) twarzy. Napisane poprawnie, ale bez szału.
Ogólnie nie podobało mi się, niestety.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"