"Próba" [Low Fantasy] - Fragment.

1
Próba

Był dzień, wpatrzona przed siebie czarnowłosa kobieta podążała pewnym krokiem do miejsca spotkania. Pod pachą trzymała zdobioną szkatułę wykonaną z ciemnego drewna. Szkatuła była zamknięta na klucz, nie interesowało ją co znajduje się w środku, swoim klientom zapewniała całkowitą dyskrecję – taką ma zasadę.
Zadanie było proste jak na wysokość zapłaty którą miała wkrótce otrzymać – 10 gram czystego złota – przynajmniej tak jej się z początku wydawało. Zabić, ukraść, oddalić się wszystko bez większej filozofii.
WWWPrzygotowała się najlepiej jak mogła – taki ma nawyk – wybrała odpowiednie miejsce – skąd mogła obserwować ofiarę, sprawdziła broń – giętka i ostra jak zawsze. Droga wiodła prosto przez przerzedzony las, dwukonny powóz zbliżał się do jednego z nielicznych zakrętów.
- To oni – pomyślała. Wyciągnęła z zanadrza malutką buteleczkę ze świńską krwią. Kiedy wóz zbliżył się na odległość dwudziestu kroków, wylała jej całą zawartość na ziemię. Konie ogarnął niepokój, po kilku krokach zaczęły gwałtownie prychać – woźnica nie był pewien co się dzieje - w końcu zaczęły wierzgać jak opętane. Mężczyzna popuścił lejce po czym szarpnął z całej siły próbując uspokoić konie, szatynka siedząca po jego lewej stronie chwyciła za swój krótki miecz, rozglądając się przy tym nerwowo.
Nastał odpowiedni moment.
Wyglądała jak cień który uniósł się z ziemi w powietrze, będąc już na wozie szybkim ruchem zrzuciła z niego mężczyznę uprzednio podrzynąwszy mu gardło wydobytym z pochwy puginałem. To samo ostrze wbiła w oczodół zdezorientowanej kobiety, nim ta zdążyła zrozumieć powagę sytuacji.
- Gdzie to jest ? - mruknęła. Cały wóz piętrzył się od zgromadzonego na nim dobytku.
Znalazła ją. Mahoniowa szkatuła, leżała w kącie tuż za oparciem powożącego. Sięgnąwszy po nią usłyszała cichy stukot, obejrzała się za źródłem dźwięku jednocześnie dobywając krótkiej broni.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz - na końcu wozu, tuż za opasłą beczką ujrzała ją – twarz dziecka. Błękitne oczka zastygłe z przerażenia wpatrywały się w jej oczy, dostrzegła w nich usilne pragnienie odpowiedzi na nie zadane pytanie.
- Nie zabiję cię – odpowiedziała. Jej myśli spowił cień przeszłości. - Zabiorę cię do miasta tam zajmie się tobą zakon, ale najpierw coś dokończę – rzekła miękkim głosem. Zabrała ze sobą szkatułę i ruszyła na spotkanie – chłopiec ruszył za nią.
WWWWkroczyli na okrągłą polanę otoczoną wysokimi drzewami. Z bujnej trawy majaczyły łby wapiennych skał, wyglądały jakby nie należały do tego miejsca. Wokół nich z powietrza wyrosły sylwetki czterech uzbrojonych postaci. Odezwała się najniższa z nich.
- Masz to ? - rzekł bezceremonialnie Gawroniec.
- Mam – spod płaszcza wyjęła szkatułę.
- Doskonale – wyciągnął mieszek przed siebie – widzę, że przy okazji dorobiłaś się dzieciaka – rzekł wykrzywiając usta w złośliwym uśmieszku.
Spojrzała na niego obwiniającym wzrokiem.
- Wybacz mi to małe niedopatrzenie – uśmiech poszerzył się – jednakże dopuściłem się jeszcze jednego.
- Jakiego ?
- Nie opuścicie tego miejsca ży... - Gawroniec tkwił już z wbitym ostrzem w tchawicy.
Pozostała trójka przystąpiła do ataku.
Cibora – tak brzmiało jej imię - wypuściła szkatułę z rąk, zamiast niej chwyciła dziecko odpinając przy tym swój stalowy pas. Wykonała pierwszy zamach, giętkie ostrze miecza przecięło powietrze, a zaraz potem głowę drugiego napastnika. Wykonała obrót na lewej nodze, obracając przy tym nad głową prawe przedramię, wijący się jak wąż miecz podciął ostatnie dwa gardła.
Nagle usłyszała za plecami charakterystyczny dźwięk - ktoś zaczął klaskać.
- Imponujące – rzucił bez namysłu mężczyzna.
- Tato, tato. – odezwał się malec, biegnący w stronę ojca.
Ostatnio zmieniony wt 18 wrz 2012, 22:40 przez DamSon, łącznie zmieniany 3 razy.

2
DamSon pisze:Był dzień, wpatrzona przed siebie czarnowłosa kobieta podążała pewnym krokiem do miejsca spotkania.
To bardzo złe rozpoczęcie. Zwłaszcza pierwsza część zdania. W jaki sposób fakt, że był dzień łączy się z tym, że kobieta wpatrywała się przed siebie? W nocy by tego nie robiła? Konstrukcja zdania sugeruje, że fakt, iż był dzień, jest doniosły, a dalej nic z tego nie wynika.
DamSon pisze:Szkatuła była zamknięta na klucz, nie interesowało ją co znajduje się w środku, swoim klientom zapewniała całkowitą dyskrecję – taką ma zasadę.
Z konstrukcji zdania wynika, że szkatuły nie interesowało co znajduje się w środku...a do tego klientom zapewniała dyskrecję! Kontroluj podmiot domyślny. Do tego zmieszanie czasów - przeszły i teraźniejszy - w narracji.
DamSon pisze:Zadanie było proste jak na wysokość zapłaty którą miała wkrótce otrzymać – 10 gram czystego złota – przynajmniej tak jej się z początku wydawało.
Zapis - dziesięć gram
Interpunkcja - gubisz przecinki!
Wydawało jej się, że otrzyma te 10 gram? Chyba nie o to chodziło. Znów coś pomieszane.
Spróbuj to jakoś lepiej opisać, aby nie gubić sensu.
Gdy podejmowała się zadania, zapłata wydawała się wyjątkowo wysoka. Ucieszyła się łatwym zarobkiem. Jednak szybko okazało się, że...
DamSon pisze:Zabić, ukraść, oddalić się wszystko bez większej filozofii.
No, nie wiem, brzmi okropnie banalnie. Poza tym, dlaczego by ukraść musi zabić?
DamSon pisze:Przygotowała się najlepiej jak mogła – taki ma nawyk – wybrała odpowiednie miejsce – skąd mogła obserwować ofiarę, sprawdziła broń – giętka i ostra jak zawsze.
Zdanie koszmarek, zwłaszcza ze względu na zapis (myślniki), ale i telegraficzny styl. Poza tym - w jaki sposób sprawdziła broń? I jaką, skoro była giętka? Szpada? To miejsce na opis tej broni. Inaczej wtrącenie jest bez sensu, bo przymiotniki nic nie mówią czytelnikowi.
DamSon pisze:Droga wiodła prosto przez przerzedzony las, dwukonny powóz zbliżał się do jednego z nielicznych zakrętów.
Sam sobie przeczysz, skoro biegła prosto, to nie miała zakrętów.
DamSon pisze:Kiedy wóz zbliżył się na odległość dwudziestu kroków, wylała jej całą zawartość na ziemię. Konie ogarnął niepokój, po kilku krokach zaczęły gwałtownie prychać – woźnica nie był pewien co się dzieje - w końcu zaczęły wierzgać jak opętane.
Gdzie wylała tą krew, że konie zdążyły ją wyczuć? dwadzieścia kroków to niedaleko. Na drogę? W krzakach? zapach nie roznosi się natychmiast. Ponadto mało prawdopodobne, aby zaczęły z tego powodu wierzgać. Raczej mogłyby ewentualnie przyspieszyć.
DamSon pisze:Mężczyzna popuścił lejce po czym szarpnął z całej siły próbując uspokoić konie, szatynka siedząca po jego lewej stronie chwyciła za swój krótki miecz, rozglądając się przy tym nerwowo.
Efekt szarpnięcia z całej siły lejcy to zatrzymanie koni, bardzo wątpliwie ich uspokojenie.
Co masz na myśli, że szatynka chwyciła za miecz? Leżał obok? Obnażyła go? Twoje opisy są - cóż właściwie ich brak, stąd tekst jest niejasny.
DamSon pisze:Nastał odpowiedni moment.
Ponieważ właśnie straciła element zaskoczenia?
DamSon pisze:Wyglądała jak cień który uniósł się z ziemi w powietrze, będąc już na wozie szybkim ruchem zrzuciła z niego mężczyznę uprzednio podrzynąwszy mu gardło wydobytym z pochwy puginałem.
To słowo nie istnieje. Poderżnąwszy.
Oczywiście klasyk, bohaterka doskoczyła do wozu, wskoczyła na niego, poderżnęła gardło gościowi, potem wbiła je w oko panience, a to wszystko w jednej chwili... Tamci nic nie zrobili. Jeżeli to jakiś jej talent magiczny albo coś, to trzeba to opisać inaczej brzmi nierealnie.
DamSon pisze: Cały wóz piętrzył się od zgromadzonego na nim dobytku.
Wóz się piętrzył?? O.o Chyba ładunek się piętrzył na wozie.
DamSon pisze: Jej myśli spowił cień przeszłości.
Cokolwiek to znaczy...
DamSon pisze:- Zabiorę cię do miasta tam zajmie się tobą zakon, ale najpierw coś dokończę – rzekła miękkim głosem.
Jaki to miękki głos? Niezwykle przekonywujący, skoro chłopiec od razu uwierzył, w końcu właśnie niezwykle krwawo zabiła dwie osoby...
DamSon pisze:Z bujnej trawy majaczyły łby wapiennych skał, wyglądały jakby nie należały do tego miejsca.
Jeżeli już to w bujnej trawie. Opis... nieporadny i niepoprawny językowo, mało obrazujący. Niestety, to zły opis. Zamiast budować w mojej głowie obraz miejsca, wywołuje duży znak zapytania.
DamSon pisze:Wokół nich z powietrza wyrosły sylwetki czterech uzbrojonych postaci. Odezwała się najniższa z nich.
Tak po prostu? Za pomocą magii? Czy jak, bo nie wiem co mam sobie wyobrażać...
DamSon pisze:- Mam – spod płaszcza wyjęła szkatułę.
A nie miała jej pod pachą?
Nie wiem jakiej wielkości była ta szkatuła, ale jak ją trzymała pod płaszczem?
DamSon pisze:Spojrzała na niego obwiniającym wzrokiem.
Jakim...?
DamSon pisze: Gawroniec tkwił już z wbitym ostrzem w tchawicy.
Nie panujesz nad językiem. Wyszedł bełkot. Gawroniec tkwił z ostrzem...?
W gardle Gawrońca utkwiło ostrze, przerywając wypowiedź.
Wykonała obrót na lewej nodze, obracając przy tym nad głową prawe przedramię, wijący się jak wąż miecz podciął ostatnie dwa gardła.
A oni stali i czekali na to... Poza tym, co jest z tym podcinaniem gardeł? Nie można zabić inaczej...?
Nagle usłyszała za plecami charakterystyczny dźwięk - ktoś zaczął klaskać.
- Imponujące – rzucił bez namysłu mężczyzna.
- Tato, tato. – odezwał się malec, biegnący w stronę ojca.
To jest taki przeskok myślowy, że nie wiem jak go skomentować, poza tym, że to się nie trzyma kupy!
Podsumowując, tekst krótki i pełen błędów. Zwróć uwagę na interpunkcję. Opisy są tak skąpe, że nie sposób sobie wyobrazić co się dzieje. Językowo słabo, błędy stylistyczne i gramatyczne. Tekst poszarpany, jak zapis kilku luźnych myśli. O fabule się nie mogę wypowiedzieć, bo to wydaje się być jakąś sceną wydartą z kontekstu. Brak zarysowania bohaterki, świata, realiów. Ot, kilka zdań sklejonych razem. Trzeba nad tym popracować i napisać jeszcze raz, ale z planem.
Ostatnio zmieniony wt 18 wrz 2012, 19:18 przez Caroll, łącznie zmieniany 1 raz.

3
łby wapiennych skał
- podoba mi się ten metaforyczny opis.

Reszta niefajna. Konstrukcja opowieści, sposób opowiadania, logika zdarzeń, motywacje bohaterów, ich portrety. Wszystko to przypomina obrazki widziane z okien pędzącego samochodu... takie ziuuu, następny, ziuuu, następny... To męczy. Irytuje.
podrzynąwszy
- łomamulu! nie znam takiego słowa, ale jakoś mnie zafascynowało. Pewnie utworzone od podrzynać - ale to jest czasownik niedokonany, wiec nie tworzy takiego imiesłowu.
podrzynać ndk - poderżnąć dk
podrzynając (imsł. współcz.) - poderżnąwszy (imsł. uprzedni)
DamSon pisze:Gawroniec tkwił już z wbitym ostrzem w tchawicy.
a to jest zdanie, od którego powinnaś zacząć analizę własnego języka.
Gawroniec --> o robił? ---> tkwił
tkwić - być gdzieś wbitym, unieruchomionym, pozostawać w jednym miejscu
o to ci chodziło? nie wyjaśniłaś, gdzie tkwił i kto tam wsadził Gawrońca tego ;) a ze zdania wynika, że tkwił w tchawicy :D
Po przejrzeniu związków wyrazów, przeglądasz zdania i sposób ich montowania. Żeby miało sens. Zdanie to taki mikro-opowiadanko. Ma wstępik, rozwinięcie i zakończonko. Im dłuższe, tym bardziej pilnujesz, by było tak zbudowane.

Wiem, że masz już dosyć uwag takich, jak powyższe, bo po cholerę te imiesłowy i inne bzdety. Gramatyka jest niepotrzebna nikomu i do czegokolwiek (tak często słyszę - że to bzdety).
Ale gdzieś pośrednio z powodu bzdetów gramatycznych ten fragment nadaje się do totalnego remontu.
Nie trzeba znać nazw imiesłowów, ale trzeba rozumieć jak się je tworzy, kiedy stosuje. Większość robi to intuicyjnie, dzięki kompetencjom (wysokimi) językowymi, niektórzy nie. Wtedy trzeba tłumaczyć reguły, słuchać o nich uważnie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
DamSon pisze:Pod pachą trzymała zdobioną szkatułę wykonaną z ciemnego drewna. Szkatuła była zamknięta na klucz,
szkatuła - pudło, skrytka, kaseta, pudełko, etui, puzderko, kasetka, puzdro, skrzyneczka, skrzynka.
DamSon pisze:nie interesowało co znajduje się w środku,
jej
DamSon pisze:nie interesowało ją PRZECINEK co znajduje się w środku, KROPKA swoim klientom zapewniała całkowitą dyskrecję – taką ma zasadę.
Drugie zdanie - Miała zasadę, że klientom zapewnia całkowitą dyskrecję.
Klientom zapewniała całkowitą dyskrecję. Taką miała zasadę i zawsze się jej trzymała.
DamSon pisze:Zadanie było proste jak na wysokość zapłaty którą miała wkrótce otrzymać – 10 gram czystego złota – przynajmniej tak jej się z początku wydawało.
Rozbij informacje na dwa zdania. Jedno o tym, że zadanie jest proste, drugie o zbyt wysokiej zapłacie.
np.
Za wykonanie zadania miała otrzymać dziesięć gram czystego złota. Wydawało się jej, że to zbyt wiele za tak proste zadanie.
DamSon pisze:Zabić, ukraść, oddalić się wszystko bez większej filozofii.
Robota jak zawsze - zabić, ukraść i uciec. Żadna wielka filozofia.
DamSon pisze:Przygotowała się najlepiej jak mogła – taki ma nawyk – wybrała odpowiednie miejsce – skąd mogła obserwować ofiarę, sprawdziła broń – giętka i ostra jak zawsze.
Przygotowała się najlepiej jak mogła. Wybrała miejsce, skąd mogła obserwować ofiarę i sprawdziła broń. Nóż (Tu ryzykuję gniew Grimzona, bo pewnie puginał to nie nóż, ale to już ty sprawdź, Szanowny Autorze.), jak zawsze był ostry.

Giętki puginał? To do mnie nie przemawia.
DamSon pisze:Droga wiodła prosto przez przerzedzony las,KROPKA dwukonny powóz zbliżał się do jednego z nielicznych zakrętów.
DamSon pisze:Wyciągnęła z zanadrza malutką buteleczkę ze świńską krwią. Kiedy wóz zbliżył się na odległość dwudziestu kroków, wylała jej całą zawartość na ziemię.
Ta informacje mnie zaskoczyła. Konie może i zareagują paniką na zapach krwi, ale Cibora rozlała jej tyle co kot napłakał. Konie mają taki węch? Poddaję to pod dyskusję, bo żaden ze mnie zoolog.
Słowo całą delete
DamSon pisze:Kiedy wóz zbliżył się na odległość dwudziestu kroków, wylała jej całą zawartość na ziemię. Konie ogarnął niepokój, po kilku krokach zaczęły gwałtownie prychać –
DamSon pisze:Konie ogarnął niepokój, po kilku krokach zaczęły gwałtownie prychać – woźnica nie był pewien co się dzieje - w końcu zaczęły wierzgać jak opętane.
Ja rozumiem, że zrobiłeś notatki do dalszej pracy. Czasami tak robię, kiedy mam pomysł, a nie mam czasu, by go dokładnie opracować. Kiedy napiszesz to w formie pięknej literacko, daj znać.
DamSon pisze:Mężczyzna popuścił lejce PRZECINEK po czym szarpnął z całej siły PRZECINEK próbując uspokoić konie, KROPKA szatynka siedząca po jego lewej stronie PRZECINEK chwyciła za swój krótki miecz, rozglądając się przy tym nerwowo.
DamSon pisze:Wyglądała jak cieńPRZECINEKktóry uniósł się z ziemi w powietrze, KROPKAbędąc już na wozie PRZECINEKszybkim ruchem zrzuciła z niego mężczyznę PRZECINEK uprzednio podrzynąwszy mu gardło wydobytym z pochwy puginałem
Panna Interpunkcja drwi z ciebie. Słyszę jej chichot. Mimo tej drwiny, warto poznać ją bliżej. Naprawdę jest urocza.

podrzynąwszy - PODERŻNĄWSZY
Przyznasz, że forma nieco okrutna, prawda? Może lepiej: podciąwszy, podcinając mu najpierw, podrzynając mu uprzednio
imiesłów przysłówkowy uprzedni – nazywa czynność wcześniejszą od tej wyrażanej przez orzeczenie; tworzony jest tylko od czasowników dokonanych za pomocą końcówki: "-wszy", "-łszy", np. zrobiwszy, poszedłszy
Skoro sam imiesłów jest uprzedni, to po co stawiać przed nim słowo uprzednio

Co to za świat, że panny z puginałami biegają po lasach i chłopów rzezają?
DamSon pisze:Cały wóz piętrzył się od zgromadzonego na nim dobytku.
Wóz się nie piętrzy. Na nim piętrzył się zgromadzony dobytek.
piętrzyć się - wznosić się piętrami, warstwami coraz wyżej

Mówię pas.

DamSon, zachęcam do czytania i analizowania poznawanych dzieł literackich, szczególnie pod względem językowym. To naprawdę wiele może nauczyć, a sądzę, że przed tobą długa droga.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
dorapa pisze: DamSon napisał/a:
Przygotowała się najlepiej jak mogła – taki ma nawyk – wybrała odpowiednie miejsce – skąd mogła obserwować ofiarę, sprawdziła broń – giętka i ostra jak zawsze.

Przygotowała się najlepiej jak mogła. Wybrała miejsce, skąd mogła obserwować ofiarę i sprawdziła broń. Nóż (Tu ryzykuję gniew Grimzona, bo pewnie puginał to nie nóż, ale to już ty sprawdź, Szanowny Autorze.), jak zawsze był ostry.

Giętki puginał? To do mnie nie przemawia.
Akurat puginał to sztylet :) Ale było blisko. Z tego co przeczytałem, giętkość była sprawdzana u tego miecze schowanego w pasie. I jest taka broń, jedna wymyślona w Chinach, druga w Indiach. Jednakże, ze względu na swoją konstrukcję nie miały aż takiej siły.

Mnie natomiast zastawia określenie Low Fantasy, ponieważ bohaterka, jej sposób walki i cała sytuacja, wyciągnięta jest żywcem z High Fantasy :)
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”