Kiedy opublikowałem pierwszy tekst na Forum z wdzięcznością wziąłem pod uwagę wszystkie uwagi krytyczne,ale w tym przypadku jednak będę bronił "Białej Gorączki". Przynajmniej do pewnego stopnia.
A oto moje opinia o weryfikacji, do której - wybaczcie narcyzm- nie jestem przekonany (pomijam moje mniej lub bardziej oczywiste błędy).
"Dobra. Z braku wielu rpzemilczanych informacji dokonuję rozbioru i interpretacji wedle szczerych chęci. Facet spędził upojną noc z kobietą. Na podłodze. Przy okazji zachlał, bo tylko to tłumaczy problemy z budzeniem, sercem, oddechem i oczami. Demon to owa kobieta, zabiła go wieki temu (czt. zakochał się) i żyje w delirycznej skorupie (miłości) czekając na chwilę gdy demon weźmie go w posiadanie i przez chwilę będzie żył pełnią życia (czyli seks). Potem facet (i tego nie ogarniam) ucieka."
Mimo szczerych chęci interpretacja w ogóle nie trafiona. Być może wychodzi tu na wierzch mój brak umiejętności w składnym przelewaniu myśli na papier (a przede wszystkim brak literackiego obycia), ale w kilku miejscach złapałem się za głowę skąd wytrzasnąłeś takie kwiatki w tej krótkiej miniaturce.
Pierwsza wskazówka dotycząca interpretacji tekstu kryje się w tytule. Biała gorączka to termin używany do opisywania bardzo specyficznego delirium tremens,które występuje głównie wśród azjatyckich ludów Syberii. Nomadzi inaczej niż np europejczycy reagują na alkohol. Najczęściej pijackie ciągi kończą się Biała Gorączką. Stanem skrajnego lęku, graniczącego z obłędem. Lęku,który prowadzi do samobojstw,zabojstw. Dotknięci takowym lękiem potrafią pędzić przed siebie (gnani strachem) bez celu przez wiele dni,padajac w koncu z wyczerpania.
Tekst był planowo krótkim, emocjonalnym studium takiego strachu. Niczym nie wytłumaczonej paniki,która spycha nas czasem w szaleństwo - nawet w domowym zaciszu, z kobietą u boku. Bo demon przerażenia, który czai się gdzieś tam w zakamarkach naszego umysłu potrafi odebrać nam wszystko, pozostawiając pustą skorupę właśnie. Odrętwiałą, bez emocji. Demonem w tekście nie jest kobieta, tylko Panika, która ma jedyny tak naprawdę realny wpływ na życie "bohatera" miniatury.
Trochę mi się zresztą wydaje,że mocno spłyciłeś tekst w interpretacji. To trochę tak,jakby o "Moskwie-Pietuszki" powiedzieć,że to historia o gościu,który próbuje dostać się z punktu A do B, w trakcie podróży upija się i trzeźwieje na przemian kilka razy, a na koniec umiera.A co z tym wszystkim,co kryje sie miedzy wierszami? Jesli tego w moim tekscie nie widac,to chyba rzeczywiscie zawiodlem jako literat *___*
" Posypały ci się metafory. Skorupa, to zewnętrze, ciało, otoczka. Deliryczne myśli - to środek, jaźń, dusza."
Niezgrabne sformulowanie z mojej strony. SKorupa stala się tyglem delirycznych mysli.
"Czyli na boku nie leżał. No to jak mu może ta ślina wypływac z ust? No chyba, że leżał na brzuchu. "
Wyłapane chyba jednak trochę na siłę. Wystarczy (lezac na plecach) odrobinę przekręcić głowę, by mieć swobodną możliwość pozbycia się (mniej lub bardziej swiadomie) nadmiaru sliny. Nie wsominająco atak paniki/epilepsji właśnie. Jeśli nie widziałeś nigdy na żywo takiego zjawiska to dobrze dla ciebie, bo to mało przyjemny widok:)
"Ciężko nie zauważyć, że się nie oddycha. Jeżeli miał kłopot z oddychaniem, to byłaby to pierwsza rzecz, na jaką zwróciłby uwagę"
Stety/niestety nie masz racji. Wpadając w stan tzw. ataku paniki (wynikający np z nerwicy lękowej w wysokim stadium zaawansowania) podczas jego trwania "zapomina się" o oddychaniu.
"A tego całkowicie nie rozumiem. Wyobrażam sobie, że złapanie oddechu powinno wywołać ulgę i uspokojenie. A tu na odwrót. Dlaczego...? "
Jest to wściekłość wynikająca z bezsilności. Kiedy atak mija i człowiek uświadamia sobie,że wszystko działo się tylko w jego głowie najczęstszą reakcją jest wściekłość bądź rozpacz. Oba równie irracjonalne.
" Poza tym nie tlen tylko raczej powietrze się dostaje do płuc. "
A tlen wraz z powietrzem. WYłapane chyba trochę na siłę.
"Manifest czego? "
Jeszcze żyję!
" A tu coś się pomieszało: na wargach nie czuje się smaku. Musiał je oblizać. "
Wystarczy odrbina wyobrazni,by to sobie uzmyslowic. W moim odczuciu nie trzeba konstruowac, az tak pelnych opisow. Ale to ja.
Zaczynam się generalnie zastanawiać, czy to ja mam problem ze zbyt wybujałą (i wygląda na to,że nieco surrealistyczną) wyobraźnią, czy to Szanowni Weryfikatorzy nie chcą (?) korzystać ze swoich jej pokładów przy interpretacji tego tekstu. Czy wszystko musi być w tak krótkim tekście ukazane krok po kroku i podane na tacy? Pewne rzeczy chyba można sobie wyobrazić, szczególnie, że sama forma(?) tekstu jest bardzo otwarta... Ja to po prostu jakoś inaczej widzę...
Grimzon: Wrzuciłeś tekst dostałeś odpowiedź jak inni go widzą. Możesz się z tym zgadać lub nie. Możesz nawet to napisać i z takim zdaniem polemizować. Nie atakuj jednak przy tym osób, które się o twoim tekście wypowiedziały. Nie sugeruj nikomu braku wyobraźni lub niechęci jej używania itd. Jeżeli wydasz kiedyś swój tekst to pamiętaj, że czytać będą go różni ludzie zwracający uwagę na różne rzeczy. Nie próbuj na siłę udowadniać jaki twój tekst jest nadzwyczajny.
Trudno porównywać pierwsze próby amatora mojego pokroju z literaturą tego sortu,ale czy książki takiej Veteranyi, czy(z własnego podwórka) Bargielskiej również są dla was "bez treści"?
Możę faktycznie pisanie nie jest dla mnie
Dobra,kończę,bo czeka mnie lincz
Dziękuję za weryfikację!
[ Dodano: Sro 05 Wrz, 2012 ]
Aha, i jeszcze tylko:
"Jesli się zastanowić, to kakofonia ma być mieszaniną róznych (wielu) dźwięków, mieszanina nieprzyjemną. Tu mamy tylko bicie serca, bo tylko o nim jest napisane w kontekście kakofonii, o oddechu później. Więc co tu za mieszanina i dlaczego nieprzyjemnie brzmiąca? "
W moim odczuciu kakofonia dzwieku, barw, emocji........tak to po prostu widze. I tak to czuje.