Biała Gorączka

1
„Biała gorączka”

Coś od wewnątrz brutalnym szarpnięciem otwiera mi oczy. W jednej sekundzie, zanim przyzwyczaję je do ciemności wokół, na źrenicy eksploduje galaktyka barw. Zatapiają się powoli w mroku. Rozpływają w nieokreślonych kształtach, aż w końcu znikają całkowicie. Trwa to zaledwie mgnienie powieki. Serce wali jak oszalałe, a kiedy ból – prawdziwy, czy też nie – rozsadza klatkę piersiową próbuję w tej kakofonii skupić się na oddechu. Początkowo nie wyczuwam go wcale. Zauważam, choć nie w pełni świadomie, że moje palce zaczynają szurać po podłodze, jakby szukając tego utraconego powietrza niczym kluczy zagubionych w pośpiechu.

Myślę tylko tym, że umieram.

Wszystko tężeje dookoła, gdy tlen niespodziewanie – i agresywnie - dostaje się w końcu do płuc. To przerażające i bolesne doświadczenie wywołuje nagle niepohamowaną, irracjonalną wściekłość. Ślina kapie mi z ust zwilżając nieco suche i popękane wargi, na których czuję metaliczny posmak krwi. Słyszę wypełniający pokój płytki charkot, który musi być moim – niczym manifest. Kiedy dociera do mnie rzeczywistość pragnę tylko powrotu do nocnego koszmaru. Zdaję sobie sprawę, że to szaleństwo, ta zmora z zapomnianych, przeklętych czasów powróci jak co noc.

Obracam się na bok ze zdumieniem czując spływający na mnie, niemal narkotyczny spokój. Po dłuższej chwili dotykam ramienia leżącej obok kobiety. Nic. Nie czuję niczego poza doskonałym odrętwieniem. Nagle dociera do mnie oczywista prawda. Jasna myśl. Zmora zabiła mnie już wiele, wiele lat temu – jedynie dla zabawy pozostawiając pulsująca skorupę. Tygiel delirycznych myśli. I tylko czasami demon bierze ów manekin w posiadanie. I tylko wtedy, przez jedną bolesną chwilę krótkiego i płytkiego oddechu żyję naprawdę. Wszystko potem jest ucieczką.

Więc biegnę.



(dedykowane ludziom tajgi)
Ostatnio zmieniony pt 07 wrz 2012, 23:54 przez kamaitachi, łącznie zmieniany 2 razy.
Uccidiamo il chiaro di luna!

2
Krótka impresyjka, w której bardziej chodzi o zabawę słowami, niż o treść. W pierwszym przypadku jest różnie, raz udanie a raz nie,w drugim - no treści nie ma, chyba nie musze mówić? Wszystko ukryte jest za słowami, niedopowiedzeniami.
Mamy na szortalu autorów takich szortów. Ja za takimi akurat nie przepadam, cóż, degustibus.
Co budzi moje wątpliwości:
W jednej sekundzie, zanim przyzwyczaję je do ciemności wokół, na źrenicy eksploduje galaktyka barw.
Poszukałbym innej obrazowej metafory. Bo źrenica jest otworem, więc te barwy nie mogą się wyświetlać, pojawiać - na źrenicy.
Trwa to zaledwie mgnienie powieki.
Słownik frazeologiczny milczy o mgnieniach powiek. Bo też mgnienie może być - oka.
próbuję w tej kakofonii skupić się na oddechu.
Jesli się zastanowić, to kakofonia ma być mieszaniną róznych (wielu) dźwięków, mieszanina nieprzyjemną. Tu mamy tylko bicie serca, bo tylko o nim jest napisane w kontekście kakofonii, o oddechu później. Więc co tu za mieszanina i dlaczego nieprzyjemnie brzmiąca?
Ślina kapie mi z ust zwilżając nieco suche i popękane wargi, na których czuję metaliczny posmak krwi.
I tu jest zgryz, bo... jak ten chłop leżał dotychczas? Ja sobie od początku wizualizuję, że na wznak, ale moge się mylić. Tylko że później:
Obracam się na bok
Czyli na boku nie leżał. No to jak mu może ta ślina wypływac z ust? No chyba, że leżał na brzuchu. Ale tej informacji brakuje. Zaś fragment z szukającymi palcami raczej pozwala sobie wyobrazić pozycję na wznak.
Druga rzecz, metaliczny posmak krwi. Z warg? Zaschniętych i popękanych i zapewne zdrętwiałych i bez czucia? Czy z ust - ale dlaczego?
jedynie dla zabawy pozostawiając pulsująca skorupę. Tygiel delirycznych myśli.
Posypały ci się metafory. Skorupa, to zewnętrze, ciało, otoczka. Deliryczne myśli - to środek, jaźń, dusza.

Dobra. Z braku wielu rpzemilczanych informacji dokonuję rozbioru i interpretacji wedle szczerych chęci.
Facet spędził upojną noc z kobietą. Na podłodze. Przy okazji zachlał, bo tylko to tłumaczy problemy z budzeniem, sercem, oddechem i oczami. Demon to owa kobieta, zabiła go wieki temu (czt. zakochał się) i żyje w delirycznej skorupie (miłości) czekając na chwilę gdy demon weźmie go w posiadanie i przez chwilę będzie żył pełnią życia (czyli seks).
Potem facet (i tego nie ograrniam) ucieka.

Ad remu mi brakuje.

3
kamaitachi pisze:Początkowo nie wyczuwam go wcale. Zauważam, choć nie w pełni świadomie, że moje palce zaczynają szurać po podłodze, jakby szukając tego utraconego powietrza 1. niczym kluczy zagubionych w pośpiechu.
Ciężko nie zauważyć, że się nie oddycha. Jeżeli miał kłopot z oddychaniem, to byłaby to pierwsza rzecz, na jaką zwróciłby uwagę. Z pominięciem podziwiania barw.
szyk: niczym zagubionych w pośpiechu kluczy
Jednak zupełnie nie łapię tego porównanie. Duszenie się, łapanie oddechu nijak mi się z szukaniem czegoś nie kojarzy. Zwłaszcza z kluczami...
kamaitachi pisze:Myślę tylko tym, że umieram.
chyba: o tym ...?
kamaitachi pisze:Wszystko tężeje dookoła, gdy tlen niespodziewanie – i agresywnie - dostaje się w końcu do płuc.
Tężeć - zastygać, niemniej tutaj to słowo mi zgrzyta. Poza tym nie tlen tylko raczej powietrze się dostaje do płuc.
kamaitachi pisze:To przerażające i bolesne doświadczenie wywołuje nagle niepohamowaną, irracjonalną wściekłość.
A tego całkowicie nie rozumiem. Wyobrażam sobie, że złapanie oddechu powinno wywołać ulgę i uspokojenie. A tu na odwrót. Dlaczego...?
kamaitachi pisze:Ślina kapie mi z ust zwilżając nieco suche i popękane wargi, na których czuję metaliczny posmak krwi.
A tu coś się pomieszało: na wargach nie czuje się smaku. Musiał je oblizać.
kamaitachi pisze:Słyszę wypełniający pokój płytki charkot, który musi być moim – niczym manifest.
Manifest czego?
No i umyka mi sens tej zabawy słowem. I puenta. A bez tego tekst taki pusty. Po prostu zbiór słów, niestety nie do końca zgranych i obrazowych.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

4
Kiedy opublikowałem pierwszy tekst na Forum z wdzięcznością wziąłem pod uwagę wszystkie uwagi krytyczne,ale w tym przypadku jednak będę bronił "Białej Gorączki". Przynajmniej do pewnego stopnia.

A oto moje opinia o weryfikacji, do której - wybaczcie narcyzm- nie jestem przekonany (pomijam moje mniej lub bardziej oczywiste błędy).

"Dobra. Z braku wielu rpzemilczanych informacji dokonuję rozbioru i interpretacji wedle szczerych chęci. Facet spędził upojną noc z kobietą. Na podłodze. Przy okazji zachlał, bo tylko to tłumaczy problemy z budzeniem, sercem, oddechem i oczami. Demon to owa kobieta, zabiła go wieki temu (czt. zakochał się) i żyje w delirycznej skorupie (miłości) czekając na chwilę gdy demon weźmie go w posiadanie i przez chwilę będzie żył pełnią życia (czyli seks). Potem facet (i tego nie ogarniam) ucieka."

Mimo szczerych chęci interpretacja w ogóle nie trafiona. Być może wychodzi tu na wierzch mój brak umiejętności w składnym przelewaniu myśli na papier (a przede wszystkim brak literackiego obycia), ale w kilku miejscach złapałem się za głowę skąd wytrzasnąłeś takie kwiatki w tej krótkiej miniaturce.

Pierwsza wskazówka dotycząca interpretacji tekstu kryje się w tytule. Biała gorączka to termin używany do opisywania bardzo specyficznego delirium tremens,które występuje głównie wśród azjatyckich ludów Syberii. Nomadzi inaczej niż np europejczycy reagują na alkohol. Najczęściej pijackie ciągi kończą się Biała Gorączką. Stanem skrajnego lęku, graniczącego z obłędem. Lęku,który prowadzi do samobojstw,zabojstw. Dotknięci takowym lękiem potrafią pędzić przed siebie (gnani strachem) bez celu przez wiele dni,padajac w koncu z wyczerpania.

Tekst był planowo krótkim, emocjonalnym studium takiego strachu. Niczym nie wytłumaczonej paniki,która spycha nas czasem w szaleństwo - nawet w domowym zaciszu, z kobietą u boku. Bo demon przerażenia, który czai się gdzieś tam w zakamarkach naszego umysłu potrafi odebrać nam wszystko, pozostawiając pustą skorupę właśnie. Odrętwiałą, bez emocji. Demonem w tekście nie jest kobieta, tylko Panika, która ma jedyny tak naprawdę realny wpływ na życie "bohatera" miniatury.

Trochę mi się zresztą wydaje,że mocno spłyciłeś tekst w interpretacji. To trochę tak,jakby o "Moskwie-Pietuszki" powiedzieć,że to historia o gościu,który próbuje dostać się z punktu A do B, w trakcie podróży upija się i trzeźwieje na przemian kilka razy, a na koniec umiera.A co z tym wszystkim,co kryje sie miedzy wierszami? Jesli tego w moim tekscie nie widac,to chyba rzeczywiscie zawiodlem jako literat *___*

" Posypały ci się metafory. Skorupa, to zewnętrze, ciało, otoczka. Deliryczne myśli - to środek, jaźń, dusza."

Niezgrabne sformulowanie z mojej strony. SKorupa stala się tyglem delirycznych mysli.

"Czyli na boku nie leżał. No to jak mu może ta ślina wypływac z ust? No chyba, że leżał na brzuchu. "

Wyłapane chyba jednak trochę na siłę. Wystarczy (lezac na plecach) odrobinę przekręcić głowę, by mieć swobodną możliwość pozbycia się (mniej lub bardziej swiadomie) nadmiaru sliny. Nie wsominająco atak paniki/epilepsji właśnie. Jeśli nie widziałeś nigdy na żywo takiego zjawiska to dobrze dla ciebie, bo to mało przyjemny widok:)

"Ciężko nie zauważyć, że się nie oddycha. Jeżeli miał kłopot z oddychaniem, to byłaby to pierwsza rzecz, na jaką zwróciłby uwagę"

Stety/niestety nie masz racji. Wpadając w stan tzw. ataku paniki (wynikający np z nerwicy lękowej w wysokim stadium zaawansowania) podczas jego trwania "zapomina się" o oddychaniu.

"A tego całkowicie nie rozumiem. Wyobrażam sobie, że złapanie oddechu powinno wywołać ulgę i uspokojenie. A tu na odwrót. Dlaczego...? "

Jest to wściekłość wynikająca z bezsilności. Kiedy atak mija i człowiek uświadamia sobie,że wszystko działo się tylko w jego głowie najczęstszą reakcją jest wściekłość bądź rozpacz. Oba równie irracjonalne.

" Poza tym nie tlen tylko raczej powietrze się dostaje do płuc. "

A tlen wraz z powietrzem. WYłapane chyba trochę na siłę.

"Manifest czego? "

Jeszcze żyję!

" A tu coś się pomieszało: na wargach nie czuje się smaku. Musiał je oblizać. "

Wystarczy odrbina wyobrazni,by to sobie uzmyslowic. W moim odczuciu nie trzeba konstruowac, az tak pelnych opisow. Ale to ja.

Zaczynam się generalnie zastanawiać, czy to ja mam problem ze zbyt wybujałą (i wygląda na to,że nieco surrealistyczną) wyobraźnią, czy to Szanowni Weryfikatorzy nie chcą (?) korzystać ze swoich jej pokładów przy interpretacji tego tekstu. Czy wszystko musi być w tak krótkim tekście ukazane krok po kroku i podane na tacy? Pewne rzeczy chyba można sobie wyobrazić, szczególnie, że sama forma(?) tekstu jest bardzo otwarta... Ja to po prostu jakoś inaczej widzę...

Grimzon: Wrzuciłeś tekst dostałeś odpowiedź jak inni go widzą. Możesz się z tym zgadać lub nie. Możesz nawet to napisać i z takim zdaniem polemizować. Nie atakuj jednak przy tym osób, które się o twoim tekście wypowiedziały. Nie sugeruj nikomu braku wyobraźni lub niechęci jej używania itd. Jeżeli wydasz kiedyś swój tekst to pamiętaj, że czytać będą go różni ludzie zwracający uwagę na różne rzeczy. Nie próbuj na siłę udowadniać jaki twój tekst jest nadzwyczajny.


Trudno porównywać pierwsze próby amatora mojego pokroju z literaturą tego sortu,ale czy książki takiej Veteranyi, czy(z własnego podwórka) Bargielskiej również są dla was "bez treści"?

Możę faktycznie pisanie nie jest dla mnie :)

Dobra,kończę,bo czeka mnie lincz :D

Dziękuję za weryfikację!

[ Dodano: Sro 05 Wrz, 2012 ]
Aha, i jeszcze tylko:

"Jesli się zastanowić, to kakofonia ma być mieszaniną róznych (wielu) dźwięków, mieszanina nieprzyjemną. Tu mamy tylko bicie serca, bo tylko o nim jest napisane w kontekście kakofonii, o oddechu później. Więc co tu za mieszanina i dlaczego nieprzyjemnie brzmiąca? "

W moim odczuciu kakofonia dzwieku, barw, emocji........tak to po prostu widze. I tak to czuje.
Ostatnio zmieniony śr 05 wrz 2012, 12:53 przez kamaitachi, łącznie zmieniany 1 raz.
Uccidiamo il chiaro di luna!

5
"Biała gorączka" to już jest publikowana powieść Jacka Hugo-Badera (o pijącej Wielikoj Rasiji). Skojarzyłam dopiero po googlaniu, bo czytałam ją dawno, że ho-ho. To Twoje reminiscencje z lektury?
A w ogóle polecam!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Temat znam z autopsji,bo widziałem takie cuda wizytując krainy Syberii (niedaleko Archangielska), czy step Mongolii,ale książkę Pana Jacka znam oczywiście doskonale.Wspaniała rzecz.
Uccidiamo il chiaro di luna!

8
Miniatura jest formą, w której moim zdaniem każde słowo jest ważne. Dlatego niezwykle istotny jest ich dobór by kierować wyobrażeniami/ skojarzeniami czytelnika. Mają one mu dopowiedzieć to, czego autor nie napisał wprost w tekście. Stąd ich dobór musi być precyzyjny. Jeżeli czytam i mam wątpliwość, zwracam na to uwagę. Jest to oczywiście tylko moje subiektywne wrażenie.
kamaitachi pisze:Stety/niestety nie masz racji. Wpadając w stan tzw. ataku paniki (wynikający np z nerwicy lękowej w wysokim stadium zaawansowania) podczas jego trwania "zapomina się" o oddychaniu.
Niemniej bohater nie przeżywa ataku paniki w takim rozumieniu (klinicznym) z wszystkimi jego objawami. Bo w niej dominuje paraliżujący lęk, a tutaj piszesz o wściekłości. To jednak dyskusja nie do końca na temat. W moim komentarzu zwróciłam uwagę na fakt, że dla mnie, jako czytelnika, jest to zaskakujące. Spodziewam się czegoś innego. Czyli gdzieś się rozjechał zamiar z przekazem. Możliwe, że zbyt szybki przeskok od jednego do drugiego.
kamaitachi pisze:" Poza tym nie tlen tylko raczej powietrze się dostaje do płuc. "

A tlen wraz z powietrzem. WYłapane chyba trochę na siłę.
Znów odnoszę się do faktu, że to miniatura. Tlen kieruje moje skojarzenia w stronę reanimacji, maseczki tlenowej, czy też może "odlotu" w wyniku wdychania czystego tlenu. A nie o tym piszesz, chodziło o zwykle powietrze.

Wyobraźnia to jedno, precyzja w operowaniu słowem to drugie. Celem takiej impresji, miniatury, jest wywołanie u czytelnika konkretnych skojarzeń, emocji, które doprowadzą go do puenty. Nie ma się sam domyślać, tylko zostać ładnie poprowadzonym. Inaczej - tak jak tu - następuje dowolna interpretacja.

9
W odpowiedzi moderatora.

"Grimzon: Wrzuciłeś tekst dostałeś odpowiedź jak inni go widzą. Możesz się z tym zgadać lub nie. Możesz nawet to napisać i z takim zdaniem polemizować. Nie atakuj jednak przy tym osób, które się o twoim tekście wypowiedziały. Nie sugeruj nikomu braku wyobraźni lub niechęci jej używania itd. Jeżeli wydasz kiedyś swój tekst to pamiętaj, że czytać będą go różni ludzie zwracający uwagę na różne rzeczy. Nie próbuj na siłę udowadniać jaki twój tekst jest nadzwyczajny."

Wydaje mi sie,ze odnioslem sie do weryfikatorow z naleznym szacunkiem DZIEKUJAC(!!!) za weryfikacje. Nie rozumiem,skad pomysl o atakowaniu kogokolwiek...

I kto pisał o byciu nadzwyczajnym? :) To jest dopiero nadinterpteacja,zcalym szacunkiem.

Kropka.
Uccidiamo il chiaro di luna!

10
Od końca.
" Posypały ci się metafory. Skorupa, to zewnętrze, ciało, otoczka. Deliryczne myśli - to środek, jaźń, dusza."

Niezgrabne sformulowanie z mojej strony. SKorupa stala się tyglem delirycznych mysli.
I nadal się to sypie.
Demon pozostawił po sobie pulsującą skorupę. To jest znaczacy związek frazeologiczny. Który oznacza między innymi, że w środku nie ma nic... żadnych myśli. Dlatego uważam, że metafora ze skorupą jest chybiona.
"Czyli na boku nie leżał. No to jak mu może ta ślina wypływac z ust? No chyba, że leżał na brzuchu. "

Wyłapane chyba jednak trochę na siłę. Wystarczy (lezac na plecach) odrobinę przekręcić głowę, by mieć swobodną możliwość pozbycia się (mniej lub bardziej swiadomie) nadmiaru sliny. Nie wsominająco atak paniki/epilepsji właśnie. Jeśli nie widziałeś nigdy na żywo takiego zjawiska to dobrze dla ciebie, bo to mało przyjemny widok:)
Próbowałes leżeć dłuższy czas na plecach z głową przechyloną na bok do tego stopnia, że ślina mogłaby wypłynąć z ust? Jest możliwe, by przybać tę pozycję, ale byw niej być dłuższy czas, zwłaszcza nei swiadomie? Bo przeciez ani słowem nie wspominasz o ruchach głowa przed cieknięciem śliny. Powiesz - to się dzieje między wierszami - bzdura.
Kawałek niżej piszesz, że bohater przewraca się na bok i spogląda na leżąca kobietę. Gdybyś napisał po prostu: spoglądam na leżącą z boku kobietę - mogę się między wierszami domyślać, że przekręcił w tym celu głowę.
Mówisz o ataku delirium/paniki/padaczki. Twój opis sugeruje coś innego, z niego wynika, że gość leży nieruchomo i tylko palce się ruszają, zaś cały atak odbywa się w głowie.
Przykro mi, stworzyłeś w moich oczach obraz faceta leżacego na wznak, a z tym wypływająca ślina się gryzie.
" A tu coś się pomieszało: na wargach nie czuje się smaku. Musiał je oblizać. "

Wystarczy odrbina wyobrazni,by to sobie uzmyslowic. W moim odczuciu nie trzeba konstruowac, az tak pelnych opisow. Ale to ja.
Nieprawda, to nie jest brak wyobraxni tylko błędny opis.
"Jesli się zastanowić, to kakofonia ma być mieszaniną róznych (wielu) dźwięków, mieszanina nieprzyjemną. Tu mamy tylko bicie serca, bo tylko o nim jest napisane w kontekście kakofonii, o oddechu później. Więc co tu za mieszanina i dlaczego nieprzyjemnie brzmiąca? "

W moim odczuciu kakofonia dzwieku, barw, emocji........tak to po prostu widze. I tak to czuje.
Zajrzyj czasem do słownika. Kakofonia to albo mieszanina dźwięków albo różnych rzeczy. Jesli różnych - trzeba napisać jakich, to nie wynika spomiędzy wierszy, wiersze kierują na łomot serca.

Ale to są bzdury.
Istotne jest to, co dodajesz w didaskaliach.
Otóż, jak mogłem ja głupi na to nie wpaść, że to chodzi o tę białą gorączkę z tej Syberii, kurde, setki razy o tym czytałem...
Oczekujesz, że wszyscy będa o tym wiedzieć? Bo zeby skojarzyć i docenić, trzeba wiedzieć. Ja nie wiedziałem, Syberia leży poza granicami mych zainteresowań. Owszem, tytuł. Kiedyś w tytule jednego tekstu natknąłem się na nazwisko. Nie wiedziałem o co chodzi, bo treść do tego nawiązywała, choć pokrętnie. Wygooglałem, dowiedziałem się, doceniłem. A u ciebie, skąd miałem wiedzieć? Biała gorączka. W kontekście dość poetyckiej formy tekstu, biała gorączka jest dla mnie kolejnym poetyckim wtrętem, nie niesie ze sobą żadnej dodatkowej informacji.
I już wszystko co między wierszami idzie na kompost, bo jest dla mnie zamknięte.

Biała gorączka, oceniana jako tekst literacki, jest tekstem o niczym. W utworze winna się kryć jakaś treść, opowieść, historia, fabuła. Opisana przez Ciebie scena mogłaby być poczatkiem czy końcem takiej historii. Samodzielnie się nie broni, bo to jest scena. Wyrwana z kontekstu. IMHO proza nie służy do opowiadania takich scen, choćby nie wiadomo jak mocno naładowanych emocjami i przeżyciami wewnętrznymi. Do tego służy poezja.

12
Kruger pisze: IMHO proza nie służy do opowiadania takich scen, choćby nie wiadomo jak mocno naładowanych emocjami i przeżyciami wewnętrznymi. Do tego służy poezja.
Się zasekurowałeś tym IMHO. A tak naprawdę, to pewnie się pokłócić znowu chcesz. Służy. Proza jak najbardziej do tego też służy. Chcesz, to wezmę i machnę jakiś romans, żeby Ci udowodnić. I nic kompletnie nie będzie się tam działo. I będzie to proza. Bardzo prozaiczna i absolutnie niepoetycka. :)

A co do "Białej gorączki": książka Jacka Hugo-Badera momentami wbija w glebę. Ale z opisywanej tam białej gorączki do tej miniaturki nie przedostało się, moim zdaniem, nic. Ja się nie dziwię problemom z interpretacją, bo nawet wiedząc, czym biała gorączka jest, nie znajduję powiązania tekstu z tytułem. Nijak nie ma w tekście autentycznego szaleństwa.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

13
kamaitachi, kiedy autorska egzegeza tekstu, wyjaśnianie jego założeń i ukrytych sensów jest dłuższe, niż sam tekst, oznacza to, że coś jednak nie poszło dobrze. :) Też nie miałam żadnych skojarzeń z książką Hugo-Badera, może i dlatego, że biała gorączka jest kolokwialnym określeniem majaczeń alkoholowych, Hugo-Bader sam tego przecież nie wymyślił.
Jak na mój gust, opisy stanów delirycznych, podobnie jak marzeń sennych, lepiej sprawdzają się jako fragmenty większych całości, kiedy można je odnieść do jakiegoś kontekstu. Bo jako teksty odrębne, to... mistrzowskiego pióra wymagają.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron