Goldenkrick - Poza Linię Horyzontu

1
„Goldenkrick - Poza Linię Horyzontu”

~***~
WWWCzy kiedykolwiek marzyliście o tym, aby oderwać się od komputera, odłożyć kubek z kawą lub wstać sprzed telewizora i bez słowa opuścić rodzinny dom? Puścić w niepamięć oczekujące na spłatę rachunki, długi i tak po prostu rzucić się w bezmiar przygód, które czyhają nawet tuż za progiem.
WWWDomyślam się, że niejeden z Was zastanawiał się nad takim wyczynem, nawet jeśli miałby to być krótki wypad do malowniczego parku, tam i z powrotem – to już zawsze coś! I domyślam się również, że kiedy zamierzaliście chwycić za klamkę, otwierającą drzwi do jakiegoś czarownego światka, za plecami, z ust swoich najbliższych słyszeliście słowa, które burzyły wasze plany i entuzjazm.
WWWZastanówcie się jednak, co byście zrobili, gdyby los podjął decyzje samodzielnie i cisnął was w toń nieznanej rzeczywistości, w bezlik przygód i niebezpieczeństw. Tak jak bohatera owej historii, który z dnia na dzień straci wszystko.
~***~

Rozdział I
W nieznane

In this river all shall fade to black
In this river ain't no coming back
In this river all shall fade to black
Ain't no coming back






WWWGoldenkrick, była to iście sielska planeta. Pełna gór, dolin i zacisznych miejsc, osaczonych fikuśnymi drzewami, wyglądającymi jakby pielęgnował je sam mistrz bonsai. Nie brak na niej było też jezior, mórz i oceanów, odbijających w swej lazurowej toni nieboskłon, który najpiękniejszy był nad nieskończenie rozciągającymi się zielono-rudymi stepami, gdzie dzienne sklepienie zderzało się z zieloną linią horyzontu. Wieczorem i o brzasku zaś księżyc jak zza kołdry spoglądał na świat, piękny niczym anielska przystań.
WWWKarmazynowe niebo z wolna zatapiało się w szarość, deszczowe chmury nadciągnęły nie wiadomo skąd. Zrobiło się ponuro i mgliście. Zgarbione drzewa zaczęły się lekko kołysać, jakby świeży, rześki powiew sprawiał im frajdę. Jedynie góry tkwiły w bezruchu, jak zawsze, od wieków. Ich czarne szczyty przekuwały niebo, które kiedyś wydawało się piękniejsze. Dziś to tylko kapryśny mechanizm, który to czasem jest purpurowy, niebieski lub czarny, i z którego raz leje się deszcz, raz żar.
WWWZaraz zaczęło padać, a właściwie lać. Strugi deszczu niemiłosiernie siekły trawę, która jedynie wtedy stawała się tak zielona i tak piękna. Gdyby miała dar mowy, pewno zdradziłaby jak ścierpieć „biczowanie”, a potem stać się silniejszą i piękniejszą. Dokoła panowała szarówka, w której wyróżniała się jedynie blada mgła i nikły, żółty punkcik w dali. Tak, zdecydowanie był żółty. To przebijający przez okno blask żarówki, od lat ten sam, i w tym samym miejscu. Skoro to światło żarówki, pewno stoi tam jakiś dom? Tak. Z jednej jego strony piął się w górę strzelisty świerk, a z drugiej stał niewielki wiatrak wytwarzający prąd, który to między innymi karmił tą żółtą iskrę, aby mogła choć trochę rozjaśniać deszczową szarość, taką jak teraz. Zastanawiacie się może czemuż to wiatrak wytwarzał prąd? Odpowiedź jest prosta. Na planecie, na której prócz bohatera owej historii mieszka być może kilku innych - zacofanych technologicznie ludzi, brak było elektrowni, brak czegokolwiek co mogło by cokolwiek produkować i zatruwać nieskazitelne powietrze. Oprócz tego, przecież wiatr, prócz bezwietrznych dni nigdy nie ustanie, będzie dął póki ziemia, po której hula istnieje... do końca.
WWWW owej chacie, wzniesionej nad urwiskiem mieszkał Raven, miał on dwadzieścia lat, był wysoki i barczysty. Kruczoczarne, sięgające do ramion włosy, podkreślały jego bystre, czarne oczy, które w swoim dotychczasowym życiu widziały już wiele... może zbyt wiele. Bowiem bywały czasy - takie jak tej nocy - kiedy kraina snów o nim zapominała, a dźwięk deszczu za oknem wcale nie pomagał jej o Ravenie przypomnieć, wręcz przeciwnie. Wstał więc z łóżka, wsunął spodnie, zabrał z szuflady odtwarzacz muzyki i ruszył do salonu. Już w progu przywitał go miły widok kominka, w którym nieśmiało tańczyły nikłe języki ognia. Starały się one choć nieco ocieplić panujący w pomieszczeniu chłód, który bił od wykończenia ścian ciemno-mahoniowymi deskami.
WWWChłopak podszedł do paleniska, wrzuciwszy weń parę drew leżących obok skierował się ku oknu i usiadł na parapet tak, by móc bez trudu patrzeć w przesłonięty deszczową kotarą krajobraz. Zimno, które ciągnęło od szyby przyprawiało Ravena o gęsią skórkę. Na szczęście drwa w kominku już się paliły, więc ciepło lada moment rozlało się na całe pomieszczenie i otuliło chłopaka niczym kołdra. Zamknąwszy oczy odetchnął i zanurzył się w piasku wyobraźni, który podczas słuchania muzyki – a zwłaszcza ballady formacji Black Label Society pogrążał go w inny świat. Przy połowie piosenki, głowa osunęła się na szybę i Raven usnął.
~***~
WWWPrócz ciemności widział tylko kolorowe, pulsujące plamy, potem czuł, jak głowa mimo woli obraca się wokół własnej osi. Tam gdzie się teraz znajdował, czas nie istniał. Wszystko było jedynie chwilą... bardzo długą chwilą, której być morze gdy się obudzi nie będzie pamiętał.
WWWNagle z mroku wyłoniła się kobieca twarz, wydawała się uśmiechać. Patrzyła na chłopaka swymi brązowymi, kipiącymi troską oczyma.
WWW- Gdzie byłeś? - słowa z soczystych ust kobiety wypłynęły jak melodia, teraz Raven ujrzał jej kręcone, ciemno brązowe włosy, a gdy zerknął nieco poniżej, z mroku wyłonił się również tułów niewiasty. Miała ona na sobie czerwoną marynarkę, a pod nią, lekko opadającą na biodra białą koszulkę, która zakrywała jej zgrabną talię.
WWWPo chwili koło niej pojawiła się inna twarz, należąca do mężczyzny. Była sroga lecz zarazem ciepła i miła. Nieznajomy miał niebieskie oczy i blond włosy z fikuśnie ułożoną grzywką. Kiedy zbliżył swe oblicze ku Ravenowi, ten zauważył, że mężczyzna na nosie ma okulary.
WWW- Gdzie się podziewałeś, minęło już tyle czasu - powiedział, a za chwilę echo wszystko powtórzyło. - Ja i matka się o ciebie martwiliśmy.
WWWA więc owa pani w czerwonym żakiecie była jego matką, skoro tak, to pewno mężczyzna stojący u jej boku to ojciec Ravena. Gdy ta wiadomość, kolejno po każdym nerwie dotarła do świadomości śniącego chłopaka, obudziła go natychmiast.
~****~
WWWGdy wyrwał się z objęć Morfeusza – władcy snów, niemal spadł z parapetu. Ciężko wzdychając przejechał ręką po głowie zaczesując włosy do tyłu. Obojętnym wzrokiem spojrzał na ogień w kominku. Drwa dopiero co zaczęły się zwęglać. Ravena ogarnął spokój, wlepiony w płomienie zaczął zastanawiać się nad snem, miał taki po raz pierwszy.
Ostatnio zmieniony śr 05 wrz 2012, 09:38 przez Risthar, łącznie zmieniany 3 razy.
"...Tak... chcemy, żeby Czarny Anioł zbawił dla nas świat
Zebrał Armię Wszechpotężną Nasz Niebiański Brat
Nawet jeśli zmieni przy tym w piekło cały kraj
Graj Muzyko Graj!
Obróci niewiernych wiarołomców znowu w proch
Nie pomogą groźby, nie pomoże matek szloch
Chcemy, żeby Czarny Anioł zabrał nas na BÓJ!!!
TRUJ ANIELE TRUJ!!!"
HUNTER - IMPERIUM TRUJKI

Re: Goldenkrick - Poza Linię Horyzontu

2
Risthar pisze:Czy kiedykolwiek marzyliście o tym, aby
Umówmy się: nigdy więcej nie zaczynaj tekstu literackiego w ten sposób. Jest to bowiem jeden z najbardziej oklepanych zwrotów w całym bogactwie współczesnej polszczyzny. Zamiast czytelnika zainteresować, odrzuci go sztampowością.

Poza tym nie wydaje mi się, aby można było marzyć o odłożeniu kubka z kawą. Nawet marzyć o oderwaniu się od komputera mogłoby być trudno komuś, kto nie jest dotknięty ciężkim uzależnieniem.
Puścić w niepamięć oczekujące na spłatę rachunki, długi i tak po prostu rzucić się w bezmiar przygód, które czyhają nawet tuż za progiem.
To też jest pytanie.
Domyślam się, że niejeden z Was zastanawiał się nad takim wyczynem
http://sjp.pwn.pl/szukaj/wyczyn
nawet jeśli miałby to być krótki wypad do malowniczego parku
Rozumiemy się, prawda? Wypad do parku, i to jeszcze malowniczego (sztampa!), trudno nazwać wyczynem.
Zastanówcie się jednak, co byście zrobili, gdyby los podjął decyzje samodzielnie
Decyzję, pilnuj literówek. Los niejako z definicji podejmuje decyzje samodzielnie. Tobie chodzi o podjął decyzję za was. A propos, mam wątpliwości co do pisania zaimków od dużej litery. To przecież nie jest list (z tego też powodu sprzeciwiam się pisaniu ty, wy od dużej litery w dyskusjach na forach). No chyba że chcesz stylizować tekst na list, to możliwe, ale wtedy forma się nie zgadza.
w toń nieznanej rzeczywistości, w bezlik przygód i niebezpieczeństw
Jak wyżej. Sztampa. Ale to nie jest w twoim wypadku ciężki grzech. Jesteś młody, musisz czytać dużo dobrych powieści, a twój idiolekt sam się wygładzi i wzbogaci. Odwagi.
Goldenkrick, była to iście sielska planeta
Hmmm... Jeżeli już koniecznie musisz w ten sposób, to kropka zamiast przecinka.
Pełna gór, dolin i zacisznych miejsc, osaczonych fikuśnymi drzewami, wyglądającymi jakby pielęgnował je sam mistrz bonsai. Nie brak na niej było też jezior, mórz i oceanów, odbijających w swej lazurowej toni nieboskłon, który najpiękniejszy był nad nieskończenie rozciągającymi się zielono-rudymi stepami, gdzie dzienne sklepienie zderzało się z zieloną linią horyzontu.
Dobra, stop! Amigo, to jest tekst literacki, a nie przewodnik turystyczny. Jesteś dość krótko na tym forum, więc może nie znasz Słowa Objawionego.

http://kres.mag.com.pl/kaciki.php

Miłej lektury. Zacznij od Artyści i rzemieślnicy, Galerię Osobliwości zostaw na koniec. Albo wiesz co? Przemyślawszy sprawę, zachęcam, abyś zaczął od tego tekstu: http://www.kres.mag.com.pl/czytaj.php?id=10 Dlaczego? Otóż dlatego, że najlepiej wyjaśni ci on, co miałem na myśli, mówiąc o przewodniku turystycznym tam wyżej.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

3
Czy kiedykolwiek marzyliście o tym, aby oderwać się od komputera, (*)odłożyć kubek z kawą lub wstać sprzed telewizora i bez słowa opuścić rodzinny dom?
Zaczynając w ten sposób ryzykujesz, że czytelnik powie "Nie, nigdy mi to do głowy nie przyszło" i zamknie książkę.
(*) Odstawić. Kubek z kawą się odstawia.
...w bezmiar przygód, które czyhają (*)nawet tuż za progiem.
Przygody raczej czekają za progiem, pierwsze słyszę, by na kogoś czyhały.
(*) ...już za progiem.
Domyślam się, że niejeden z (1)Was zastanawiał się nad takim (2)wyczynem, nawet jeśli miałby to być krótki wypad do malowniczego parku, tam i z powrotem – to już zawsze coś!
(1) Z małej litery. To nie list.
(2) No bez przesady. Spacer do parku nie jest aż takim wyczynem i przygód raczej niewiele.
Zastanówcie się jednak, co byście zrobili, gdyby los podjął decyzje samodzielnie i cisnął was w toń nieznanej rzeczywistości, w bezlik przygód i niebezpieczeństw.
Los ma to do siebie, że obdarza różnymi niespodziankami. A przygody i niebezpieczeństwa to nie to samo, co stracenie wszystkiego, co się ma.
Pełna gór, dolin i zacisznych miejsc, osaczonych fikuśnymi drzewami, wyglądającymi jakby pielęgnował je sam mistrz bonsai.
Planety mają to do siebie, że posiadają góry, doliny, a niektóre nawet oceany.
Fikuśny = wymyślny, zabawny. Bonsai = miniaturka. To nie to samo.
Nie brak na niej było też jezior, mórz i oceanów, odbijających w swej lazurowej toni nieboskłon, który najpiękniejszy był nad nieskończenie rozciągającymi się zielono-rudymi stepami, gdzie dzienne sklepienie zderzało się z zieloną linią horyzontu. Wieczorem i o brzasku zaś księżyc jak zza kołdry spoglądał na świat, piękny niczym anielska przystań.
Niezbyt zręczny opis. Po pierwsze przy takiej wyliczance - gdzie zostawiłeś rzeki? Po drugie, dlaczego niebo nad stepami wyglądało inaczej? A linia horyzontu po prostu jest. Nie ma koloru. Dalej: dlaczego księżyc wygląda zza kołdry a świat jest piękny niczym przystań? I jak w ogóle wygląda anielska przystań?
Karmazynowe niebo z wolna zatapiało się w szarość, deszczowe chmury nadciągnęły nie wiadomo skąd.
Wpierw serwujesz nam opis planety, zaraz po nim, następny opis? Za dużo.
Ich czarne szczyty przekuwały niebo, które kiedyś wydawało się piękniejsze.
Dlaczego kiedyś było piękniejsze?
Zaraz zaczęło padać, a właściwie lać.
Zaczęło padać. Po co to zaraz? Od jakiego momentu? Czy potrzebne jest takie uszczegółowienie, że tak naprawdę to leje a nie pada?
To przebijający przez okno blask żarówki, od lat ten sam, i w tym samym miejscu.
Żarówki znajdują się w domach, które raczej nie wędrują. Jeśli w twoim świecie jest inaczej, zasygnalizuj to czytelnikowi.
Z jednej jego strony piął się w górę strzelisty świerk, a z drugiej stał niewielki wiatrak wytwarzający prąd, który to między innymi karmił tą żółtą iskrę, aby mogła choć trochę rozjaśniać deszczową szarość, taką jak teraz.
Jak to wszystko widać w tej mgle? Podoba mi się określenie "karmić żółtą iskrę" w odniesieniu do prądu.
Zastanawiacie się może(PRZECINEK) czemuż to wiatrak wytwarzał prąd?
Nie. Wiatraki używa się do wytwarzania prądu.
Na planecie, na której prócz bohatera owej historii mieszka być może kilku innych (PRZECINEK A NIE MYŚLNIK)- zacofanych technologicznie ludzi, brak było elektrowni, brak czegokolwiek co mogło by cokolwiek produkować i zatruwać nieskazitelne powietrze.
Cóż więc oni tam robili, jeśli nic nie produkowali? Albo piszesz o zacofanych technologicznie ludziach, którzy nie wiedzą, co to prąd, albo piszesz o świadomym wyborze, by nie zanieczyszczać środowiska.
Oprócz tego, przecież wiatr, prócz bezwietrznych dni nigdy nie ustanie, będzie dął póki ziemia, po której hula istnieje... do końca.
Kogo tu przekonujesz i do czego?
W owej chacie, wzniesionej nad urwiskiem mieszkał Raven, miał on dwadzieścia lat, był wysoki i barczysty.
W owej chacie, wzniesionej nad urwiskiem, mieszkał dwudziestoletni Raven. Był on wysoki i barczysty...
Kruczoczarne, sięgające do ramion włosy, podkreślały jego bystre, czarne oczy, które w swoim dotychczasowym życiu widziały już wiele...
Dlaczego włosy podkreślają bystre oczy? Ktoś, to wiele w życiu widział, wzrok ma raczej zmęczony, cyniczny lub coś w ten deseń.
...kiedy kraina snów o nim zapominała, a dźwięk deszczu za oknem wcale nie pomagał jej o Ravenie (*)przypomnieć, wręcz przeciwnie.
(*) ...jej o Ravenie sobie przypomnieć.
Wyciąć "przeciwnie". I mimo tych poprawek, zdanie nadal zagmatwane. Nie prościej napisać, że Raven nie mógł zasnąć, bo padał deszcz?
Już w progu przywitał go miły widok kominka, w którym nieśmiało tańczyły nikłe języki ognia.
Przywitało go ciepło kominka, drwa nie zdążyły się wypalić. Stawiaj na prostotę a nie na udziwnione opisy.
...od wykończenia ścian ciemno-mahoniowymi deskami.
Chłód bijący od desek? Chłód kojarzy mi się raczej z kamieniem. Zwłaszcza, że te deski stanowią wykończenie budynku, czyli za nimi mamy jeszcze ścianę.
...od ścian wykończonych ciemno mahoniowymi deskami.
...skierował się ku oknu i usiadł na parapet tak, by móc ...
Usiadł na parapecie.
Na szczęście drwa w kominku już się paliły, więc ciepło (*)lada moment rozlało się na całe pomieszczenie i otuliło chłopaka niczym kołdra.
(*) wkrótce
Zamknąwszy oczy odetchnął i zanurzył się w piasku wyobraźni, który podczas słuchania muzyki – a zwłaszcza ballady formacji Black Label Society pogrążał go w inny świat.
Piasek wyobraźni? A skąd na owej dziwnej planecie znają Black Label Society?
Ballady formacji - brzmi bardzo sztucznie.
...pogrążyły go w innym świecie.
...bardzo długą chwilą, której być morze gdy się obudzi nie będzie pamiętał.
Być może.
Patrzyła na chłopaka swymi brązowymi, kipiącymi troską oczyma.
Kipieć radością, nie troską.
...lekko opadającą na biodra białą koszulkę, która zakrywała jej zgrabną talię.
Skąd wie, że zgrabna?
Po chwili(PRZECINEK) koło niej pojawiła się inna twarz, należąca do mężczyzny.
Kiedy zbliżył swe oblicze ku Ravenowi, ten zauważył, że mężczyzna na nosie ma okulary.
Skoro widział fikuśną grzywkę i niebieskie oczy, widział też okulary.
Gdy ta wiadomość, kolejno po każdym nerwie dotarła do świadomości śniącego chłopaka, obudziła go natychmiast.
Co to znaczy, że wiadomość kolejno po każdym nerwie dociera do świadomości?
Gdy wyrwał się z objęć Morfeusza – władcy snów, niemal spadł z parapetu.
Wiadomo kim jest Morfeusz.
Ravena ogarnął spokój, wlepiony w płomienie zaczął zastanawiać się nad snem, miał taki po raz pierwszy.
To Raven był wlepiony w płomienie?

Przesadzasz z wyjaśnianiem i opisami. Czy naprawdę trzeba dodawać do opisu żółtego punktu, że rzeczywiście jest on żółty, a nie różowożółty na przykład? Opisy są przeładowane, zbyt długie i zbyt oczywiste. Wiadomo, że planeta ma góry i doliny, a zamieszkała, lub z atmosferą do życia, będzie miała wodę, zieleń i takie tam. Skup się na szczegółach, które odróżniają planetę od Ziemi, a przede wszystkim na tym, co jest dla opowiadania istotne.

Właściwie każde zdanie jest do poprawki. A to ortografia nie taka, a to logika gdzieś umyka, a to opis nie taki. Sama akcja - zapowiada się ciekawie. Niestety, forma w jaką ją ubrałeś, jest bardzo niedopracowana.

4
A gdyby porzucić pierwszy akapit, i zacząć od drugiego? Dobrze by to wyglądało? I czy mógłby być od razu opis sceny? No wiem, że ten tekst, tak jak moje wszystkie to kicha ale "Kto pyta nie błądzi" :D

[ Dodano: Sro 08 Sie, 2012 ]
Ebru zapytała:
Dlaczego kiedyś było piękniejsze?
Bo dziś to tylko kapryśny mechanizm, który to czasem jest purpurowy, niebieski lub czarny, i z którego raz leje się deszcz, raz żar. :roll: ;D
Ebru napisała:
Żarówki znajdują się w domach, które raczej nie wędrują. Jeśli w twoim świecie jest inaczej, zasygnalizuj to czytelnikowi.
Chodziło mi oto, że mieszkaniec cały czas mieszka w tym domu, nie przeprowadzał się.
"...Tak... chcemy, żeby Czarny Anioł zbawił dla nas świat
Zebrał Armię Wszechpotężną Nasz Niebiański Brat
Nawet jeśli zmieni przy tym w piekło cały kraj
Graj Muzyko Graj!
Obróci niewiernych wiarołomców znowu w proch
Nie pomogą groźby, nie pomoże matek szloch
Chcemy, żeby Czarny Anioł zabrał nas na BÓJ!!!
TRUJ ANIELE TRUJ!!!"
HUNTER - IMPERIUM TRUJKI

5
Wiem, że nie wypada, ale to jest tak powszechny błąd....
Ebru pisze:(1) Z małej litery
Od! Od małej litery!
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

6
Moi poprzednicy bardzo szczegółowo odnieśli się już do Twojego tekstu, dlatego ja pozwolę sobie ogólnie podsumować.
Tekst nie różni się od poprzednich, powielasz schematycznie te same błędy: ortograficzne, interpunkcyjne, leksykalne. Nadmiernie szczegółowe opisy, które nie wnoszą istotnych dla fabuły informacji, są prawdziwą plagą. Opisujesz czynności banalne, które opisywania nie wymagają, przez co tekst pełen jest dłużyzn, w których tonie Twój pomysł.
Postaraj się zainwestować trochę w znajomość zasad ortografii, korzystaj ze słownika języka polskiego (jest wersja internetowa PWN), szukaj synonimów by unikać powtórzeń, a przede wszystkim bezlitośnie zacznij tępić opisy. Przy każdym opisie, jaki napiszesz najpierw zadaj sobie pytanie - czy to jest istotne dla akcji, fabuły? Czy ten element ma jakieś znaczenie? Czy fakt, że ściana jest mahoniowa a nie dębowa, jest istotne dla tego, co chcę opowiedzieć? Nie? To wyrzucaj. Bo jak na razie twoje teksty składają się z nadmiernie szczegółowych opisów w stylu spisu inwentarza (czyli opis wszystkiego równie szczegółowo, z nadmiernymi detalami, bez wyróżniania tego co jest ważne), kilku prostych czynności (również zbyt szczegółowo rozpisanych) i zalążka fabuły. Która może być ciekawa, ale do tego nie dochodzimy...
Zaobserwuj, jak sam postrzegasz - czy naprawdę zwraca się uwagę na wszystkie elementy otoczenia? Przypomnij sobie ostatnie wydarzenie, które wzbudziło Twoje emocje - może to być nawet klasówka z matmy - czy pamiętasz wszystkie detale otocznia? W co był ubrany nauczyciel, każdy z uczniów, kto miał jaką minę, jakim długopisem pisał, w jakiej kolejności oddawali kartki? Raczej nie, jeżeli się specjalnie na tym nie koncentrujesz. Spróbuj w ramach ćwiczenia opisać taką sytuację. Może będzie łatwiej na tym potrenować i uniknąć maniery zalewu opisami.
Skoncentruj się na samej akcji, na reakcjach bohatera (zamiast na jego wyglądzie) na konkretne wydarzenia.
Risthar pisze:A gdyby porzucić pierwszy akapit, i zacząć od drugiego? Dobrze by to wyglądało?
Moim zdaniem tak, i warto też zrezygnować z próby bezpośredniej rozmowy z czytelnikiem poprzez zadawanie pytań w środku tekstu...
Powodzenia.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

7
Sir Wolf pisze:Wiem, że nie wypada, ale to jest tak powszechny błąd....
Ebru pisze:(1) Z małej litery
Od! Od małej litery!
Wypada, wypada, też się uczę. Dzięki za wyłapanie rusycyzmu :)

9
Jest to jednocześnie prawda i nieprawda. W słownikach przyjęło się odnośnie wyrazów sformułowanie małą literą. Ale wyraz, tak samo jak zdanie, można zacząć od dużej litery. Zresztą tak samo zdanie można zacząć dużą literą. Przykłady użycia w odniesieniu do niezdań:

http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=11216
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7449
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10391
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=13122
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”