bez tytułu [miniatura]

1
Dzień dobry :) Nowa miniatura, napisana po sporej przerwie. Staram się jakoś odszukać siebie sprzed jakiegoś czasu i to jest właśnie taka próba. Zakładam, że jest sporo błedów, wobec czego z ogromną radością przyjmę konstruktywną krytykę :)

Jest duszno, wyjątkowo duszno. Szarpię się ze sobą, szarpię się ze wszystkich sił. W powietrzu mieszają się zapachy lata. Jest tak potwornie duszno. Szukam papierosów w kieszeni spodni. Znajduję. Odpalam. Zaciągam się głęboko. Piasek chrzęści pod stopami, słońce pali skórę. Chce mi się pić, chce mi się jeść, chce mi się pieprzyć. Ta pustynia wydaje się nie mieć końca. Wyciągam różaniec i zaczynam się modlić. Od dawna tego nie robiłem. To zabawne, że czuję tak wiele, choć obiecałem sobie przecież, że już nigdy niczego nie poczuję. Po drodze, od czasu do czasu, spotykam różnych ludzi. Starszych i młodszych. Starsi mają mnóstwo zmarszczek. Zmarszki mimiczne i zmarszczki na dłoniach. Mówią słabymi głosami, oddychają ciężko. Tracą równowagę kiedy mijają ich młodsi, szybko i brutalnie, bez chwili wytchnienia. Wciąż do przodu i do przodu. Nie patrzą wstecz. Zatrzymuję się obok jakiejś płaczącej kobiety, tej z rodzaju starszych. Gardzę nią, świat to miejsce dla silnych ludzi, niezależnie od wieku.
Jest duszno, jest potwornie duszno. Chce mi się pić. Mam na sobie wymiętą koszulę i znoszone spodnie i buty, z pięknej skóry. Ponieważ przemieszczanie się jest najistotniejsze. Dobre buty to odpowiednia szybkość. Zmieniam scenerię. Siedzę na tarasie pięknego domu, otacza mnie ogród o wyjątkowej urodzie. Tysiące kwiatów, drzewek i owoców. Piję osłodzoną lemoniadę. Dwie łyżeczki, tak jak lubiłaś. Dzieci bawią się po przeciwnej stronie ulicy. Bawią się w piaskownicy. Rzeźbią w piasku najróżniejsze kształty. Fosy, mosty, miasta. Życie przesypuje się im przez palce. Dwie dziewczynki i chłopiec. Pamiętam, że marzyliśmy o dzieciach. Wyciągam kolejnego papierosa ze zmiętej paczki. Palenie przynosi mi ulgę. To ostatnie co mi zostało.
Jest duszno, jest potwornie duszno. Siedzę wygodnie w fotelu i oglądam telewizję. Wiadomości. Wojna, głód. Wciąż to samo. Przełączam kanał. Film erotyczny. Zdaję sobie sprawę z tego, że brakuje mi kobiety. To już drugi raz. Wyłączam telewizor i sięgam po gazetę. Wojna i głód. Wciąż to samo. Nic się nie zmienia. Powietrze jest gęste i suche. Kiedyś było inaczej. Patrzę na twoje zdjęcie. Lubię stare zdjęcia. Podnoszę się ciężko i idę do kuchni. Lodówka, nóż, talerz i filiżanka kawy.
Pada deszcz. Idę przed siebie. Jestem cały mokry ponieważ lubię moknąć, wydaje mi się wówczas, że płaczę. Potrzebuję łez. Czuję zapach asfaltu, kurzu, mokrej trawy. Przyspieszam. Biegnę. Uciekam. Nie chcę wracać, ale przecież zawsze wracamy. Wchodzę do domu i ściągam płaszcz. Idę do łazienki i patrzę w lustro. Jestem już stary. Mam podkrążone oczy i mnóstwo zmarszczek.
Odeszłaś dwa lata temu. Miałaś na sobie białą sukienkę, byłaś taka niewinna. Kochaliśmy się całą noc. Uwielbiałem twoje ciało.
Jest duszno, wyjątkowo duszno i ciemno. Idę przez pustynię, siedzę na tarasie i w fotelu, moknę na deszczu. Pedzę przed siebie i nie patrzę wstecz. Nie wolno się zatrzymywać, nie wolno zwalniać. Mijam starszych ludzi, ponieważ boję się śmierci. Palę papierosy ponieważ na chwię zapominam. Nie lubię dzieci bo przypominają mi o zmarnowanych szansach. Jesteś nieważna, nigdy się dla mnie nie liczyłaś, ale lubię cię wspominać ponieważ wówczas czuję się lepszą osobą.
Pędzę do przodu. Po trupach. Nie, nie jestem szczęśliwy. Mam mnóstwo pieniędzy. Szarpię się ze sobą. Mam mnóstwo kobiet. Szarpię się ze sobą. Stop. Muszę szczerze przyznać, że nic się dla mnie nie liczy i nic nie ma znaczenia, że dość już tych kłamstw. Wychodzę z domu i biorę głęboki oddech. Życie jest piękne. Mam nadzieję.
Ostatnio zmieniony śr 27 cze 2012, 12:26 przez nooise, łącznie zmieniany 3 razy.

2
nooise pisze:Staram się jakoś odszukać siebie sprzed jakiegoś czasu
"W poszukiwaniu straconego czasu"? :)

Nie lubię rzeczy "bez tytułu", bo tytuł zamyka/otwiera całość. Czy autor wie, co napisał, o czym napisał, dla kogo napisał, jak sam nie potrafi określić w ten sposób swojego dzieła?
nooise pisze:To zabawne, że czuję tak wiele, choć obiecałem sobie przecież, że już nigdy niczego nie poczuję. XXX Po drodze, od czasu do czasu, spotykam różnych ludzi.
XXX - tu bym zrobiła akapit.
nooise pisze:Dobre buty to odpowiednia szybkość. Zmieniam scenerię. XXX Siedzę na tarasie pięknego domu, otacza mnie ogród o wyjątkowej urodzie.
Zmieniam scenerię. - delete
XXX - akapit
nooise pisze:Tracą równowagę PRZECINEK kiedy mijają ich młodsi, szybko i brutalnie, bez chwili wytchnienia.
nooise pisze: Jestem cały mokry PRZECINEK ponieważ lubię moknąć, wydaje mi się wówczas, że płaczę.
nooise pisze:Mam na sobie wymiętą koszulę i PRZECINEK ZAMIAST SPÓJNIKA znoszone spodnie i buty,BEZ PRZECINeK z pięknej skóry.
nooise pisze:Ponieważ przemieszczanie się jest najistotniejsze.
Ponieważ - całkiem niepotrzebne
nooise pisze:Dzieci bawią się po przeciwnej stronie ulicy. Bawią się w piaskownicy.
nooise pisze:Szarpię się ze sobą, szarpię się ze wszystkich sił.
Często używasz celowych powtórzeń. Nie zawsze to udany zabieg, do tego jego nadużywanie drażni. Powinieneś obejrzeć tekst pod tym kątem.
Pierwszy przykład nieładny, do wygładzenia. Drugi wprost przeciwnie.
nooise pisze:Przełączam kanał.
Skrót myślowy, choć tak mówi połowa polskości. Przełączasz telewizję na inny kanał, nie sam kanał.
nooise pisze:Odeszłaś dwa lata temu. Miałaś na sobie białą sukienkę, byłaś taka niewinna. Kochaliśmy się całą noc.
Kiedy miał na sobie białą sukienkę? Wtedy gdy odeszła? A kiedy była niewinna? Gdy odeszła? Gdy miała na sobie białą sukienkę czy gdy się kochali całą noc?

Kim jest twój bohater. Jest niespójny. Sam nie wie, jaki jest? Ja mam wiedzieć?

Chyba nie powaliłeś mnie na kolana. nie wiem o czym chciałeś opowiedzieć. Masz sporo symboli, ale ich nie rozwijasz. Może jest ich za dużo?

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
Szarpię się ze sobą, szarpię się ze wszystkich sił.
Drugie "się" bym wywalił; płynniej, milej brzmi.
Jest duszno, wyjątkowo duszno. Szarpię się ze sobą, szarpię się ze wszystkich sił. W powietrzu mieszają się zapachy lata.
Dwa tego typu zamierzone powtórzenia wciśnięte tak blisko siebie jakoś średnio mi brzmią.
Jest duszno, wyjątkowo duszno. Szarpię się ze sobą, szarpię się ze wszystkich sił. W powietrzu mieszają się zapachy lata. Jest tak potwornie duszno. Szukam papierosów w kieszeni spodni. Znajduję. Odpalam. Zaciągam się głęboko. Piasek chrzęści pod stopami, słońce pali skórę. Chce mi się pić, chce mi się jeść, chce mi się pieprzyć. Ta pustynia wydaje się nie mieć końca. Wyciągam różaniec i zaczynam się modlić.
Bardzo dużo "się". Ja wiem, że czasami nie da się (no właśnie) inaczej, ale w takich sytuacjach trza kombinować. Na pewno da radę to trochę przemodelować. ;)
wymiętą koszulę i znoszone spodnie i buty, z pięknej skóry.
Powtórzenie "i", może zastąp jedno "oraz"; chyba że to takie zamierzone powtórzenie, wtedy przecinek przed drugim "i" robi ogromną różnicę

+ ten przecinek po "buty" sugeruje, że i spodnie, i buty są z pięknej skóry. O to chodziło? Chyba nie.
Dobre buty to odpowiednia szybkość. Zmieniam scenerię. Siedzę na tarasie pięknego domu (...)
Skoro zmieniasz scenerię, to ja bym i w tekście scenerię zmienił, i od nowego akapitu zaczął.
Bawią się w piaskownicy. Rzeźbią w piasku najróżniejsze kształty. Fosy, mosty, miasta. Życie przesypuje się im przez palce.
Ładne.
Lodówka, nóż, talerz i filiżanka kawy.
Nie wyłania mi się z tego żaden proces. O.o
Mam podkrążone oczy i mnóstwo zmarszczek.
Odeszłaś dwa lata temu. Miałaś na sobie białą sukienkę, byłaś taka niewinna. Kochaliśmy się całą noc. Uwielbiałem twoje ciało.
Jest duszno, wyjątkowo duszno i ciemno.


Słabe. Trochę zbyt to:
a) nagłe, źle wkomponowane w tekst;
b) ckliwe i sztampowe.

Końcem przekombinowałeś. Nie jest szczęśliwy, nic się dla niego nie liczy, po chwili, zdanie później, wychodzi z domu i mówi, że życie jest piękne. Z jakiej paki? W ogóle w to nie uwierzyłem, nie poczułem tego, a że nie zrozumiałem to jeszcze inna bajka. Skopałeś tym wszystko.

Czytało się nieźle, całkiem sprawnie opisywałeś kolejne sceny, te przeskoki między scenami też wypadały dobrze i dorzucały jakąś cegiełkę do budowy bohatera. Było dynamicznie. Pod koniec cegiełki zaczęły się sypać, bo zupełnie nagle oraz nachalnie wyskoczyłeś z tym odchodzeniem dwa lata temu i kochaniem się całą noc, a na koniec... No, akapit wyżej napisałem, co na koniec.

Przekombinowane też były niektóre momenty. Momentami nie mogłem się pozbyć wrażenia, że piszesz coś tylko po to, żeby zabrzmieć klimatycznie, tajemniczo, mądrze. "Mijam starszych ludzi, ponieważ boję się śmierci. <-- tu na przykład. Tak samo ten fragment na pustyni, z wyciąganiem różańca i starymi/młodymi ludźmi.

Z tekstu wyłania mi się konkretna postać zranionego utratą ukochanej mężczyzny. To zaleta. Poczułem tego bohatera, mimo że na koniec zupełnie się rozjechał. Do zakończenia miał ręce i nogi.

Myślę, że ten tekst ma potencjał. Radziłbym zmienić zakończenie, ładniej i ciekawiej wpleść wątek kobiety, która odeszła, miejscami wyluzować z enigmą i mnogością symboli, o których wspomniała dorapa (mówię tutaj głównie o tych pustynnych wątkach). Pochyl się nad tym i wyjdzie Ci zgrabny portret zagubionego faceta. Fundamenty już masz.

Powodzenia!

PS dorapa ma rację, jeśli już wychodzisz z tekstem do publiczności, to tytuł zdecydowanie go wzbogaca. Dopełnia przede wszystkim.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Dziękuję za uwagi :) Postaram się zmienić te fragmenty, w których rzeczywiście coś zgrzyta i usunę część z sukienką i kochaniem się. Mam już pomysł na inne zakończenie, więc jak tylko uda mi się je przelać do tekstu to wrzucę poprawioną wersję.

Re: bez tytułu [miniatura]

5
Najpierw bohater wspomina swoją ukochaną z oddaniem, wydaje się, że jego załamanie jest spowodowane jej śmiercią, a pod koniec piszesz:
nooise pisze:Jesteś nieważna, nigdy się dla mnie nie liczyłaś, ale lubię cię wspominać ponieważ wówczas czuję się lepszą osobą.
Dlaczego tak? o.O
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

6
Hmmm... No i co tutaj powiedzieć?

Błędów większych nie robisz... Trudno zrobić błąd w kilkuwyrazowym zdaniu pojedynczym chyba... Co do układu zdań, to zastanawiałam się, czy jest w nim jakiś głębszy sens. Ok, losowo tego poprzestawiać nie można, bo by wyszły powtórzenia. Ale gdyby o nich zapomnieć?
Miałam wrażenie, jakbym czytała tekst z jakiegoś generatora. Niby jakiś ciąg logiczny jest, niby emocjonalnie, ale czegoś brakuje. Nie wiem, o czym to jest, nie wiem, po co to jest, nie wiem, co opisuje i co właściwie ma mnie obchodzić bohater. Pojawiają się fragmenty, które same w sobie wyglądają "mądrze" (pustynia+różaniec), ale w tekście nie pełnią żadnej roli, poza takim wypełnieniem głębią. Głębia i zabawa metaforą jest fajna, jak ma coś wspólnego z omawianym problemem. Tutaj tego nie czułam. Bohater oczywiście zmienny jak panna na wydaniu - to depresja i strach, to życie jest piękne... Jest jakieś uzasadnienie dla tej niespójności? Czy tak po prostu było ciekawiej? Myślę, że sporo tutaj jest do przepracowania.

Krótko mówiąc. Czytało się nieźle, ale treściowo zupełnie do mnie nie trafiło. Miałam wrażenie, że czytam ładny potok słów bez treści. Nie przepadam za tym, więc niezbyt mi się to wszystko podobało.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”