Kadr ze snu

1
Tak, wiem, trochę lipa. Pisane pod wpływem herbaty :)


Promienie słońca wynurzającego się zza chmur zostały w oddali, za linią horyzontu. Tu nie docierały. Kraina wiecznego zmierzchu ich nie potrzebowała, bo jarzyła się dziwnym, eterycznym blaskiem. Aura światła pochodziła z odłamków lodu, których wielofasetkowe krawędzie znaczyły piasek dookoła świetlistymi plamkami. Pustynia była nimi usiana; odznaczały się wyraźnie na tle morsko niebieskich ziarenek piasku. Niczym pochodnie wśród nocy. Pod głębokim oceanem granatowego nieba, pustynia gwiaździsta. A może ta widmowa kraina wydm była niebem; lód był gwiazdami?
Odległy, a jednocześnie tak bliski, Kosmos chłonął materię, czyniąc krainę jeszcze mniej rzeczywistą, o ile kiedykolwiek taką była. Zostawał eter, strzępami duszy poznaczony jak ziarnami pisaku na nieskalanej niczym rajskiej, a jednocześnie przerażającej pustyni. Nie miała temperatury. Nie znała pojęcia ilości, odległości. Jedynymi liczbami mogącymi ją określić były zero i nieskończoności, niepoliczalności. Bo liczby, dane i miary – to przyziemność. Sprawdzają się w określonych, ściśle przestrzeganych warunkach, trzymają się zasad.
Pustynia nie ma zasad. Nie ma miejsca i nie ma czasu. Jest eter i światło z lodu. Jest piasek, o głębokim, intensywnym kolorze. I jest ziejący Kosmos. Nie ma wody, a jest lód. Jest przestrzeń, a nie ma jej miary. Jest bezmiar bez powietrza.
Gładką powierzchnię pustyni znaczą niespodziewanie ślady. Idą niezmordowanie w nieznanym kierunku, podążając gdzieś, jednocześnie pozostając w miejscu. Im bliżej jednego z odłamków lodu, tym postać staje się wyraźniejsza. Widmo smukłej, łuskowatej jaszczurki, mieniącej się nieistniejącymi kolorami. Długie łapy, wyposażone w dziwne pazury, jakby z wody, sprawnie poruszają się po zbitym podłożu. Segmentowany, tępo zakończony ogon płonie. Na grzbiecie gada połyskują złociste wzory. Stworzenie zmierza do świetlistego kryształu, przegląda się w jego gładkich, delikatnie fasetowanych ściankach. Dotyka powierzchni…
Luka w jednolitym eterze znikła, gdy widmo jaszczurki zafalowało i znikło.
Pustynia tworzyła. Chaotyczny pozornie taniec ziarenek piasku układał, wygięte niczym sierpy niewidocznego księżyca, wysokie wydmy w niesamowite obrazy, jak wizje szaleńca.
Twory pojawiały się, znacząc piasek, bardziej lub mniej rzeczywiste. Ogarniała je cisza, Kosmos chłonął, pożerał, nic po sobie nie zostawiały. W jakiś sposób jednak wpływały na tę krainę, na migoczące fatamorgany. Następując po sobie, wydawały się powiązane, powiązane nicią sensu, sensu mi umykającego.
A potem się obudziłam, czując, że dotknęłam Duszy.
Ostatnio zmieniony czw 05 lip 2012, 18:24 przez Bezsensownie, łącznie zmieniany 2 razy.
~Wyżej rzyci nie podskoczysz

2
Bezsensownie pisze:widmowa kraina wydm
widmowa wydm to łamaniec straszny, podobieństwo brzmienia może być środkiem, ale nie wydaje mi się tu zasadna tak gra brzmieniowa.
Bezsensownie pisze:Promienie słońca wynurzającego się zza chmur zostały w oddali, za linią horyzontu.
Tu mam kłopoty - słońce się wynurza? Czyli wznosi? a promienie zostają za horyzontem? Logicznie mi się kłóci ten wschód

Bezsensownie pisze:lód był gwiazdami?
Przedtem motyw z Kanta ciekawy. Teraz powtarzasz - tautologia zaszkodziła.
Bezsensownie pisze:Zostawał eter, strzępami duszy poznaczony jak ziarnami pisaku na nieskalanej niczym rajskiej, a jednocześnie przerażającej pustyni.
Zabij! nie rozumiem. Dla mnie za dużo wszystkiego (to zresztą jest odczucie dotyczące całości)
Bezsensownie pisze:ściśle przestrzeganych warunkach, trzymają się zasad.
brrr... kompletnie inna językowo bajka. przedtem na granicy metafory, teraz klisze języka noramatywno-urzędowego
Bezsensownie pisze:Pustynia nie ma zasad. Nie ma miejsca i nie ma czasu. Jest eter i światło z lodu. Jest piasek, o głębokim, intensywnym kolorze. I jest ziejący Kosmos. Nie ma wody, a jest lód. Jest przestrzeń, a nie ma jej miary. Jest bezmiar bez powietrza.
Rozumiem poetykę. Ale taka narracja wymaga żelaznej dyscypliny logicznej (językowo logicznej). Tutaj zaczyna mnie irytować - może to mój odbiór, ale mam wrażenie nadprodukcji.
Bezsensownie pisze:znaczą niespodziewanie ślady. Idą niezmordowanie w nieznanym kierunku
Kto idzie? Ślady?
Bezsensownie pisze:tym postać staje się wyraźniejsza.
Jak postać?

Nie podoba mi się, choć ma perełki, które zachwycają.
Warsztatowo zamysł i poetyka nie zostały zrealizowane.
W języku poetyckim - ważne jest gra kolejnych segmentów metafory - warto poczytać o metaforze spiętrzonej. Albo Schultza - "Sklepy" Albo Przybyszewskiego, Micińskiego. Poezję Przybosia.


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony czw 05 lip 2012, 16:13 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Tak, wiem, trochę lipa.
To jak dla Ciebie lipa, to jakie dla mnie ma być? ;) Lepiej zerwać z takim podejściem. Co do tekstu...

Coś w nim jest. Twoja wizja podziałała na moją wyobraźnię. Nieskończoność pustyni, niebieski piasek, widmo jaszczurki... Udało Ci się dotrzeć do pokoju kontrolnego w mojej głowie i pociągnąć za dźwignię "WYOBRAŹNIA". Myślę, że to duży plus.

Samo wykonanie jednak pozostawia jeszcze sporo do życzenia. Czasami mieszasz trochę w zdaniach, czasami są za długie i sprawiają, że w rezultacie nie do końca wiem, co przeczytałem, a czasami wpychasz do opisów za dużo epitetów. W rezultacie zdarzają się momenty, gdzie następuje przekombinowanie. Miałem wrażenie, że niektóre metafory próbowałaś na siłę udziwnić. Prostota często jest naszym dobrym przyjacielem, nie zapominajmy o tym. ;)

Spróbuj pociąć niektóre zdania na mniejsze, przysiąść nad jak najbardziej klarowną formą przekazu, uplastycznić opisy i uprościć. To króciutki tekst, myślę, że nad każdym zdaniem możesz przysiąść i je dokładnie przemyśleć, i nie będzie wymagało to ogromu czasu. Zaparz sobie kolejną herbatę i do boju!

Nie podobało mi się zakończenie, ostatnie zdanie. Spłyciłaś wszystko do snu i "upompatyczniłaś" (:D) jakąś zbędną, nieciekawą Duszą. Radzę to przemyśleć.

Życzę powodzenia i pozdrawiam. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Bezsensownie pisze:Promienie słońca wynurzającego się zza chmur zostały w oddali, za linią horyzontu.
Nie czuję tego zdania. Nie wiem, co mi powiedziałaś - mam widzieć te promienie, czy nie? Jak nie, to czemu mi je najpierw pokazujesz?
Bezsensownie pisze:Zostawał eter, strzępami duszy poznaczony jak ziarnami pisaku na nieskalanej niczym rajskiej, a jednocześnie przerażającej pustyni.
Przeładowane toto. Przemetaforyzowane po prostu.
Bezsensownie pisze: Jedynymi liczbami mogącymi ją określić były zero i nieskończoności, niepoliczalności.
Ta niepoliczalność tutaj nie pasuje. Nie jest liczbą, choćby nie wiem jak metaforycznie na to patrzeć.
Bezsensownie pisze:Jedynymi liczbami mogącymi ją określić były zero i nieskończoności, niepoliczalności. Bo liczby, dane i miary – to przyziemność. Sprawdzają się w określonych, ściśle przestrzeganych warunkach, trzymają się zasad.
Pustynia nie ma zasad.
Według mnie te powtórzenia nie dodają tutaj specjalnie artyzmu... Ale to Twoja kwestia ;)
Bezsensownie pisze:Idą niezmordowanie w nieznanym kierunku, podążając gdzieś, jednocześnie pozostając w miejscu.
Jak dla mnie zdanie-wydmuszka. Byleby brzmiało mądrze, niekoniecznie musi coś znaczyć?

Oj, przepraszam, ale nie kupuję tego... Dla mnie zbyt dużo metafor, liryzmu i pompatyczności na linijkę. Po prostu. Mam wrażenie, że przeczytałam potok słów (miejscami bardzo ładny - o tym za chwilę), ale nic poza tym nie dostałam.

Podobały mi się opisy z lodem na pustyni jako "odbiciem" nieba z gwiazdami. Klimat jakiś jest, chociaż przez tekst nie płynie się zupełnie gładko. Potrafisz podrzucić czytelnikowi obraz, przemawiający do wyobraźni. Tylko mam wrażenie, że momentami nie umiałaś go okiełznać i dostosować do tego, co miałaś w głowie.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”