Brzask i Świt (Fantastyka)

1
Prolog
Zimne ostrze noża mocno uwierało go w gardło, prawie rozcinając mu skórę. Ledwo mógł oddychać, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Silna dłoń trzymała go pewnie za ramie, a druga, dzierżąca nóż, unieruchamiała mu głowę. Za sobą słyszał głośny, urywany oddech i szuranie stóp po podłodze.
Miecz, wytrącony mu z dłoni, leżał teraz prawie dziesięć metrów dalej. Nie było szans na odzyskanie go.
Jego przyszły oprawca przesunął się tak, aby stanąć naprzeciwko swej ofiary. Ale Gotard nie chciał być i nie był ofiarą. Wiedział, że najpierw próbowałby wyciągnąć z niego informacje i, dopiero gdyby się mu to udało, uśmierciłby go. Oczywiście, to wszystko nie odbywałoby się bez wyszukanych tortur.
Odważnie spojrzał w oczy mężczyzny stojącego tuż przed nim. Oczy te były czarne i bezlitosne. Spowite cieniem. Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach. Bo człowiek, którego trzymał przed sobą, nie bał się, a powinien, oraz na dodatek uśmiechnął się właśnie z pewną dozą zdecydowania i samozaparcia. Wyglądało to co najmniej niepokojąco. Kto, czując oddech śmierci, na karku uśmiechał się w taki sposób? Odpowiedz była prosta- wariat, szaleniec lub ktoś, kto nie ma już zupełnie nic do stracenia. Każda z tych osób jest niesamowicie niebezpieczna i nieobliczalna.
I właśnie tak Gotard ciągle patrząc w oczy momusowi i uśmiechając się, odetchnął głośno. Nóż zagłębił się w ciele, po jego szyi spłynęła stróżka ciemnej krwi. Jej śladem podążał wzrok mężczyzny.
„Oprawca” nie ruszał się zaskoczony, jedynie wytrzeszczył niemożliwie szeroko oczy. Nawet gdyby próbował reagować, nie zdążyłby już niczego zrobić, bo w tym właśnie momencie jego „ofiara” oparła się całym swoim ciężarem na ostrzu. Fontanna krwi ochlapała obu mężczyzn. Jeden z nich osunął się na ziemię, nie wydając z siebie nawet ostatniego jęku.
Zmarł w ciszy. Nie poddał się. Nie był ofiarą. Umarł godnie. Nigdy wcześniej nie uległ Momusowi i tym razem także tego nie zrobił.
Nie wyjawił, że Brzask i Świt się połączą. Dochował tajemnicy.
I umarł spokojnie…
Ostatnio zmieniony ndz 06 maja 2012, 21:31 przez karola1601, łącznie zmieniany 3 razy.
Jeszcze całe życie przede mną. Brzmi przerażająco.

2
W sumie to bardzo króciutki kawałek i trudno wiele o nim powiedzieć, ale jest kilka rzeczy, które zwróciły moją uwagę.
karola1601 pisze:Zimne ostrze noża mocno uwierało go w gardło, prawie rozcinając mu skórę.
Nie wiem jak Twoje doświadczenia z ostrymi rzeczami, ale moje mówią, że jak coś jest ostre, to tnie. Wystarczy dotknąć. Ten nóż musiałby być całkiem tępy by "mocno uwierać" i nie naciąć skóry. A to byłoby trochę bez sensu, używać tępego noża w walce.
karola1601 pisze: Silna dłoń trzymała go pewnie za ramie, a druga, dzierżąca nóż, unieruchamiała mu głowę.
Hm, w jaki sposób ta dłoń z nożem unieruchamiała mu głowę? Moja wyobraźnia szwankuje.
karola1601 pisze:Miecz, wytrącony mu z dłoni, leżał teraz prawie dziesięć metrów dalej.
To jest niezły przeskok, bo teraz zastanawiam się kto mu ten miecz i czym wytrącił. Bo chyba nie nożem? I aż na 10 metrów? To trochę daleko. Może odkopany, odrzucony? Coś tu trzeba by uściślić.
karola1601 pisze:Jego przyszły oprawca przesunął się tak, aby stanąć naprzeciwko swej ofiary. Ale Gotard nie chciał być i nie był ofiarą. Wiedział, że najpierw próbowałby wyciągnąć z niego informacje i, dopiero gdyby się mu to udało, uśmierciłby go. Oczywiście, to wszystko nie odbywałoby się bez wyszukanych tortur.
Oj, a tu się pomieszało, w narracji i kto jest ofiarą, a kto nie. Dodatkowo, jak ten gość z nożem się przesunął przed niego i po co? Wiem, wiem, żeby mu w oczy spojrzeć, ale nie umiem sobie tego wyobrazić. No i w czasie tego manewru możnaby się pewnie próbować wyrwać...
karola1601 pisze:Oczy te były czarne i bezlitosne. Spowite cieniem.
Poetycko. Ale te oczy to bezlitosne raczej nie były, bezlitosny może być człowiek. Spojrzenie może coś wyrażać. No i spowite cieniem. Tzn jakie?
karola1601 pisze:Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach.
Zdziwienie i strach to dwie różne emocje i w sumie całkiem niepodobne.
karola1601 pisze:Odpowiedz była prosta- wariat, szaleniec lub ktoś, kto nie ma już zupełnie nic do stracenia. Każda z tych osób jest niesamowicie niebezpieczna i nieobliczalna.
W sumie wariat = szaleniec. Niemniej nie wiem czy to od razu równoznaczne z 'niesamowicie niebezpieczny". Tutaj siada mi znajomość realiów, nie wiem czym w twoim świecie może dysponować rozbrojony człowiek.
karola1601 pisze:I właśnie tak Gotard ciągle patrząc w oczy momusowi i uśmiechając się, odetchnął głośno.
Styl. Gotard, wciąż patrząc M. w oczy, uśmiechnął się i odetchnął głęboko.
Momus to imię, nazwa? Raz piszesz z małej, raz z wielkiej litery.
karola1601 pisze:„Oprawca” nie ruszał się zaskoczony, jedynie wytrzeszczył niemożliwie szeroko oczy.
Cudzysłów niepotrzebny. Ale całe to zdanie jest niezgrabne, do przerobienia.
karola1601 pisze:Nawet gdyby próbował reagować, nie zdążyłby już niczego zrobić, bo w tym właśnie momencie jego „ofiara” oparła się całym swoim ciężarem na ostrzu.
A dlaczego nie próbował, mógł np. cofnąć rękę z ostrzem. Bo zamarł z zaskoczenia? Z opisu wynika, że nie był to ruch nagły, raczej powolny.
karola1601 pisze:Fontanna krwi ochlapała obu mężczyzn.
No z tą fontanną bym nie przesadzała.

Ogólnie, kawałek wyrwany z kontekstu, więc nie ma mowy o fabule czy bohaterach. Mieszasz zbytnio z perspektywą narratora, dodatkowo opisy dla mnie niejasne. Trudno mi było sobie wyobrazić dokładnie tą scenę. Informacje na końcu zupełnie niezrozumiałe po przeczytaniu tego fragmentu. Na koniec nie wiem co właściwie przeczytałam i o czym.

3
Jak już wspomniała moja poprzedniczka, kawałek jest niezwykle krótki. W mojej ocenie too short to judge your writing skills. Co do samego tekstu, cóż nie porywa. Szczególnie tak krótki powinien mieć w sobie coś, co przykuje uwagę. Tutaj tego nie było. Opisujesz morderstwo, coś z natury okropnego, a czytając tego się nie czuje.
Zimne ostrze noża mocno uwierało go w gardło, prawie rozcinając mu skórę.
Jak już wspomniała koleżanka powyżej ostry nóż by nie uwierał. Żeby coś uwierało, to musiałoby być dość mocno przyciśnięte do gardła, w przypadku noża skończyłoby się to zgonem. Ogólnie to zdanie nie przemawia do mnie. Tym bardziej, że jest to pierwsze zdanie tejże miniaturki. Zdecydowanie zniechęca do dalszej lektury.
karola1601 pisze:Jego przyszły oprawca przesunął się tak, aby stanąć naprzeciwko swej ofiary.
To zdanie zbyt spowalnia akcję. Tam wszystko szybko się dzieje, to jest walka, więc trzeba pobudzić wyobraźnię czytelnika. Tym zdaniem usypiasz. Czy nie lepiej by było tak:

Oprawca przesunął się. Jego złowrogie spojrzenie spotkało się z przerażonym wzrokiem ofiary.

Nie trzeba mówić wszystkiego wprost. To tak naprędce stworzony przykład, który również nie do końca mi się podoba, lecz miało to zobrazować to o co mi chodzi.
karola1601 pisze:Wiedział, że najpierw próbowałby wyciągnąć z niego informacje i, dopiero gdyby się mu to udało, uśmierciłby go.
Pierwsza sprawa stricte techniczna przecinka po 'i' nie stawiamy. Ogólnie to zdanie jest istny "spaghetti code" - dla niewtajemniczonych w slangu programistów w ten sposób nazywa się kod całkowicie nieczytelny. Pomieszanie z poplątaniem. Znów spróbuje Tobie pokazać jak ja bym to przekształcił, choć zdaję sobie sprawę o własnych niedoskonałościach (nie pomyśl o mnie jak o bufonie, co pozjadał wszystkie pisarskie rozumy):

Był pewien, że nie uśmierci go nie zdobywszy informacji. Od tego zależało jego życie. Wiedział, że nie może poddać się. Pomimo tortur tajemnica nie mogła wyjść na jaw.
karola1601 pisze:Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach.
Jak wspomniała Caroll zdziwienie i strach nie są niemal na różnych biegunach. Znów spróbuję skorygować:)

Alen nagle pojawiło się zdziwienie, które momentalnie przerodziło się w strach
karola1601 pisze:Nóż zagłębił się w ciele, po jego szyi spłynęła stróżka ciemnej krwi.
Nijakie. Nie ma emocji, ot jakby penetracja dokonana przez nóż była tak powszednia jak smarowanie masłem bułki. Szczególnie druga część z tą stróżką. Po wbiciu noża to raczej płynąłby wodospad krwi, zaś stróżka płynie np. jak ja się golę i zatnę.

Dalej nie będę się powtarzał za Caroll, z którą w pełni się zgadzam. Jeszcze bardzo dużo pracy przed Tobą. Jednak pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj, a kto wie czy w końcu nie dojdziesz niemal do perfekcji. Niemal, gdyż nikt nie jest perfekcyjny.

Na sam koniec rada. Ten tekst jest dobry jako szkic dla opisywanej sceny. Następnym razem mając coś podobnego poczekaj z 2-3 dni, po czym wróć do tego i zacznij rozwijać, wciskaj motywy poboczne i poprawiaj błędy. Staraj się zaciekawić czytelnika. Metodę, o której piszę (o szkielecie, szkicu) sam stosuję i ostatnio pisząc książkę w ten sposób z 7stron uzyskałem ich aż 20.

Życzę powodzenia w dalszej pracy twórczej.

4
Hm... krótki fragmencik trochę wyrwany z całości, łatwiej byłoby napisać coś o dłuższym tekście no ale na bezrybiu i rak ryba. Na początek trochę mi nie pasuje ilość "mu" i "go" na początku, może nie jest to duży problem ale nie wiem czemu akurat mi wpadł w oko i podpadł...
I teraz dwie sprawy które są dla mnie niejasne. Po pierwsze, może to wynikać z nieznajomości realiów, ale nawet największy szaleniec będąc rozbrojonym i mając nóż przy gardle nie wydaje mi się aż tak przerażający. Skoro już go pokonali (miecz w końcu leży 10 metrów od niego - swoją drogą ładny kawałek poleciał :D ) to nie wydaje mi się żeby to że on nie pokazuje strachu mogło przerazić jego "oprawców". Dalej nigdy w sumie nie słyszałem żeby ktoś zdołał popełnić samobójstwo nożem trzymanym przez kogoś innego :P Ten który go trzyma to musi być bardzo tępy, jeśli trzymając ostrze i czując rosnący nacisk nic z tym nie robi, tylko stoi dalej jak osioł. Pomijam już fakt że żaden nóż nie jest na tyle ostry by w ułamku sekundy zdekapitować człowieka, to znaczy zanim dojdziesz do naczyń, które znajdują się wbrew pozorom głęboko, to Ci "oprawcy" 900 razy by mu nóż z ręki wytrącili a co tu mówić dopiero o sytuacji gdzie to Oni ten nóż trzymają. Jeśli chciałbyś się bronić że przecięli mu tchawicę to przy obturacji krtani podstawowym zabiegiem ratującym życie jest przebicie tchawicy czymkolwiek, nawet długopisem :p Nie wspominam już o tym że na mój gust to budowa skóry (duże ilości białek rozciągliwych i trudnych do przecięcia + mięśnie + tkanka tłuszczowa - cholernie ciężko to skalpelem rozciąć, a igłą przy szyciu to czasami człowiek by najchętniej samobójstwo popełnił tak to opornie idzie) nie pozwala na zabicie się w taki sposób :P chyba że masz jakąś kolagenozę która zmniejsza opór skóry....

Ogólnie fragment krótki, ja się czepiałem realiów trochę bo mi nie pasuje ten motyw z nożem, mało realistyczny jest niestety... Jakby to było dłuższe, zawierało jakiś opis walki samej w sobie to byłoby fajnie. A tak to ani o postaciach coś powiedzieć, bo napisane to jest tak że w sumie nic o nich nie wiadomo, ani o akcji bo jej nie ma, te "mu" i "go" bym zmieni… , no i realizm Ci siada. Jak to napisała Caroll, w sumie nie do końca wiem co ja właściwie przeczytałem :p No ale mam nadzieję że dopiszesz więcej i nas uraczysz czymś konkretniejszym to wtedy będzie miło i przyjemnie :) Reszta to patrz posty wyżej :P

Pozdrawiam!
Tarmas
Stałem ze zdumieniem w oku, sny śniąc, jakich nikt z śmiertelnych nie śmiał śnić.

5
Mały offtop za który z góry przepraszam, ale zawodowo nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego.
Tarmas pisze:Ten który go trzyma to musi być bardzo tępy, jeśli trzymając ostrze i czując rosnący nacisk nic z tym nie robi, tylko stoi dalej jak osioł. Pomijam już fakt że żaden nóż nie jest na tyle ostry by w ułamku sekundy zdekapitować człowieka, to znaczy zanim dojdziesz do naczyń, które znajdują się wbrew pozorom głęboko, to Ci "oprawcy" 900 razy by mu nóż z ręki wytrącili a co tu mówić dopiero o sytuacji gdzie to Oni ten nóż trzymają. Jeśli chciałbyś się bronić że przecięli mu tchawicę to przy obturacji krtani podstawowym zabiegiem ratującym życie jest przebicie tchawicy czymkolwiek, nawet długopisem :p Nie wspominam już o tym że na mój gust to budowa skóry (duże ilości białek rozciągliwych i trudnych do przecięcia + mięśnie + tkanka tłuszczowa - cholernie ciężko to skalpelem rozciąć, a igłą przy szyciu to czasami człowiek by najchętniej samobójstwo popełnił tak to opornie idzie) nie pozwala na zabicie się w taki sposób :P chyba że masz jakąś kolagenozę która zmniejsza opór skóry....
Zapraszam po raz kolejny do wątku o broni i tam wszystko możemy sobie wyjaśnić. Nadmienię, że broń stworzona została do tego aby ranić i zabijać. Przecięcie ludzkiej skóry i dostanie się do organów wewnętrznych specjalnej siły nie wymaga.

6
Cóż, fragment pisany dość dawno. Owszem wyrwany z kontekstu, ale kontekst jest tutaj większą całością, która później stopniowo wyjaśnia niektóre sprawy.
A co do realizmu... Szczerze, to nie myślałam o nim podczas pisania. Jak widać był to błąd, który postaram się w miarę swoich możliwości poprawić.
Innych błędów również jest dużo, ale mam nadzieję, że wyrobię się przy dłuższym pisaniu.
Cieszę się, że ktoś to przeczytał i konstruktywnie ocenił. Dzięki. :)
Jeszcze całe życie przede mną. Brzmi przerażająco.

7
Grimzon pisze:Mały offtop za który z góry przepraszam, ale zawodowo nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego.
Tarmas pisze:Ten który go trzyma to musi być bardzo tępy, jeśli trzymając ostrze i czując rosnący nacisk nic z tym nie robi, tylko stoi dalej jak osioł. Pomijam już fakt że żaden nóż nie jest na tyle ostry by w ułamku sekundy zdekapitować człowieka, to znaczy zanim dojdziesz do naczyń, które znajdują się wbrew pozorom głęboko, to Ci "oprawcy" 900 razy by mu nóż z ręki wytrącili a co tu mówić dopiero o sytuacji gdzie to Oni ten nóż trzymają. Jeśli chciałbyś się bronić że przecięli mu tchawicę to przy obturacji krtani podstawowym zabiegiem ratującym życie jest przebicie tchawicy czymkolwiek, nawet długopisem :p Nie wspominam już o tym że na mój gust to budowa skóry (duże ilości białek rozciągliwych i trudnych do przecięcia + mięśnie + tkanka tłuszczowa - cholernie ciężko to skalpelem rozciąć, a igłą przy szyciu to czasami człowiek by najchętniej samobójstwo popełnił tak to opornie idzie) nie pozwala na zabicie się w taki sposób :P chyba że masz jakąś kolagenozę która zmniejsza opór skóry....

Zapraszam po raz kolejny do wątku o broni i tam wszystko możemy sobie wyjaśnić. Nadmienię, że broń stworzona została do tego aby ranić i zabijać. Przecięcie ludzkiej skóry i dostanie się do organów wewnętrznych specjalnej siły nie wymaga.
Szpicem nie, ale ostrzem ustawionym prostopadle do skóry? I bez cięcia tylko samym naciskiem?? Musiałby być naprawdę ostry ten nóż chyba szczególnie że skóra na szyi zazwyczaj napięta nie jest.
Stałem ze zdumieniem w oku, sny śniąc, jakich nikt z śmiertelnych nie śmiał śnić.

8
Tarmas pisze:Musiałby być naprawdę ostry ten nóż
Takie właśnie są noże i broń przeznaczona do robienia krzywdy ludziom:)
A co do tekstu:
karola1601 pisze:Owszem wyrwany z kontekstu, ale kontekst jest tutaj większą całością, która później stopniowo wyjaśnia niektóre sprawy.
Niestety, cała sprawa polega na tym, by nie wprowadzać na początku niezrozumiałych scen i informacji, bo do tego "później" zniechęcony czytelnik może już nie dotrwać. Wiadomo, wstęp nie ma być jak encyklopedia,ale musi być zrozumiały od samego początku. Ty znasz swój świat, więc wszystko wydaje się oczywiste, ale czytelnik wie tylko tyle, ile napiszesz. Jeżeli wydaje się to być bezsensu, to trzeba przemyśleć całą kompozycję.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

9
Zimne ostrze noża mocno uwierało go w gardło, prawie rozcinając mu skórę. Ledwo mógł oddychać, nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Silna dłoń trzymała go pewnie za ramie, a druga, dzierżąca nóż, unieruchamiała mu głowę. Za sobą słyszał głośny, urywany oddech i szuranie stóp po podłodze.
Jak już wcześniej powiedziano - nóż nie uwiera. Przy oddechu to się raczej klatka piersiowa rusza a nie gardło, więc nie ma po co uważać przy oddychaniu. No i kto by tam na oddech zwracał uwagę gdy się jest w takich okolicznościach?
Jedna dłoń trzyma za ramię, druga z nożem na gardle, jak więc unieruchamia głowę?
Co to za szuranie stóp?
Masz problem z jasnym opisem sytuacji.
Jego przyszły oprawca przesunął się tak, aby stanąć naprzeciwko swej ofiary
Przyszły oprawca byłby nim, gdyby udało mu się zabić. Zaprzeczasz samej sobie, w następnym zdaniu informujesz czytelnika, że Gotard ofiarą nie był i nie będzie.
Odważnie spojrzał w oczy mężczyzny stojącego tuż przed nim.
Znowu wiele znaków zapytania. Skąd ten mężczyzna? To ten co go trzyma za gardło? Ile osób bierze udział w scenie?
Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach. Bo człowiek, którego trzymał przed sobą, nie bał się, a powinien, oraz na dodatek uśmiechnął się właśnie z pewną dozą zdecydowania i samozaparcia.
Popracuj nad jasnym opisywaniem emocji. Wcześniej mężczyzna z nożem na gardle odważnie patrzy. I tyle. Ani nie jest zły, ani przestraszony, nic. Teraz tutaj piszesz o zdziwieniu - to nie jest to samo co strach. Na dodatek dlaczego powinien się bać? To on kontroluje sytuację. No i skoro kontroluje, to jest pewny tego co robi. Dlaczego to według ciebie dziwne?
Każda z tych osób jest niesamowicie niebezpieczna i nieobliczalna.
O kogo tutaj chodzi?
I właśnie tak Gotard ciągle patrząc w oczy momusowi i uśmiechając się, odetchnął głośno. Nóż zagłębił się w ciele, po jego szyi spłynęła stróżka ciemnej krwi. Jej śladem podążał wzrok mężczyzny.
Momus to kto? Gotard uśmiecha się? Czemu? O nożu już było.
StrUżka krwi. Stróżka jest to kobieta stróż.
„Oprawca” nie ruszał się zaskoczony, jedynie wytrzeszczył niemożliwie szeroko oczy. Nawet gdyby próbował reagować...
Niejasne zachowanie. Oprawca zaskoczony tym, że ofiara umiera i chce ją ratować?

Bardzo mętnie piszesz. Ani emocje nie są przekonujące, ani jasno przedstawione. Ciężko mi sobie wyobrazić sam przebieg owej walki i ile osób bierze w niej udział. W pewnym momencie mam wrażenie trzech osób: Gotard, mężczyzna z nożem i ten stojący przed Gotardem. Postacie zachowują się sztucznie. Tekst wymaga doprecyzowania no i skrócenia. W końcu mamy tu scenkę rzucenia się na nóż trzymany przez napastnika. Takie coś powinno dziać się szybko, mieć tempo które wciągnie czytelnika w akcję. A ty rozpisujesz to na parę akapitów.

Re: Brzask i Świt (Fantastyka)

10
karola1601 pisze: Odważnie spojrzał w oczy mężczyzny stojącego tuż przed nim. Oczy te były czarne i bezlitosne. Spowite cieniem. Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach. Bo człowiek, którego trzymał przed sobą, nie bał się, a powinien, oraz na dodatek uśmiechnął się właśnie z pewną dozą zdecydowania i samozaparcia. Wyglądało to co najmniej niepokojąco. Kto, czując oddech śmierci, na karku uśmiechał się w taki sposób?
Spojrzał w oczy mężczyzny stojącego przed nim. Oczy te były czarne i bezlitosne, spowite cieniem. Ale nagle pojawiło się w nich zdziwienie. Prawie strach. Bo człowiek, którego trzymał przed sobą, nie bał się, tylko uśmiechał. Wyglądało to co najmniej niepokojąco. Kto, czując oddech śmierci na karku, uśmiechał się w taki sposób?

Już jest dużo lepiej. Przede wszystkim kreślimy. Jeżeli widzisz słowo, bez którego można się obejść, kreśl. Jeżeli widzisz wyświechtany zwrot, kreśl. Ten oddech śmierci jakoś bardzo nie razi, ale ogólnie takie zwroty brzmią słabo. Wiesz o co chodzi: żeby zbudować dramat nie trzeba wcale zasypać biednych czytelników tymi "strasznymi" zwrotami. Przeciwnie. Szukaj zawsze niebanalnego rozwiązania, jakiegoś niecodziennego szczegółu. I pisz bardzo prosto. Rzeczowniki i czasowniki. Rzeczownik ma w sobie zawsze paletę przymiotników, pomyśl:

nóż - nóż jest zimny, ostry, stalowy, trochę waży.
skóra - ciepła, żywa, delikatna

"Nóż dotykał skóry." zobacz jak wiele się dzieje w strefie zmysłów przez odwołanie się do opozycji.

No i na koniec rada stara jak świat: nie zaczynaj od fantastycznych historii, bo trudno będzie Ci nauczyć się pisać.

Spróbuj o tym, jak wieczorem zaczepił Cię pod domem facet i przyłożył Ci ten nóż do gardła.

Zobaczysz wtedy tę scenę naprawdę (a przynajmniej powinnaś). Zobaczysz szczegóły, pisanie pójdzie łatwiej, bez wysiłku, bo będziesz pracowała na "własnym" materiale.

Pozdrawiam i powodzenia

[ Dodano: Sob 05 Maj, 2012 ]
Aha, zobaczyłem teraz, że masz dopiero piętnaście lat.

W takim razie nie ma tragedii. Pisz spokojnie i ucz się. Szukaj dobrych lektur, klasyków rosyjskich, angielskich i amerykańskich.
"I love being a writer. What I can't stand is the paperwork." Peter de Vries

11
Ponieważ należę do osób, które cenią sobie realizm również w fantastyce, więc dołączam się do tych, którzy powątpiewają w możliwość popełnienia samobójstwa w sposób opisany w tym fragmencie.
karola1601 pisze:I właśnie tak Gotard ciągle patrząc w oczy momusowi i uśmiechając się, odetchnął głośno. Nóż zagłębił się w ciele, po jego szyi spłynęła stróżka ciemnej krwi. Jej śladem podążał wzrok mężczyzny.
Przecież ten przeciwnik trzymający nóż w każdej chwili może go cofnąć, a nawet broń sama może ustąpić pod naciskiem ciała. Do tego: skoro Gotard patrzy w oczy w oczy komuś, kto stoi nad nim, to nie może równocześnie obserwować strużki krwi, spływającej mu po ciele. Musiałby zmienić położenie głowy, a wtedy cały zabieg na nic.
karola1601 pisze:Nawet gdyby próbował reagować, nie zdążyłby już niczego zrobić,
Cofnięcie ostrza to ułamek sekundy.

I jeszcze: Strużka, nie stróżka. Przecież tu chodzi o małą strugę, a nie o żeńską wersję stróża. Word tego nie wychwyci, gdyż oba zapisy są poprawne, ale do kontekstu pasuje tylko jeden.
karola1601 pisze:„Oprawca” nie ruszał się zaskoczony
karola1601 pisze: jego „ofiara” oparła się całym swoim ciężarem na ostrzu.
Nie stosuj cudzysłowów w narracji odautorskiej, gdyż to sprawia wrażenie, że dystansujesz się do tego, co sama napisałas. Jeśli uważasz, że użyte słowa nie oddają dobrze tego, co chciałaś przekazać, szukaj następnych, choćby przy pomocy słownika wyrazów bliskoznacznych. Zawsze coś znajdziesz.

Trudno napisać coś więcej o tak krótkim fragmencie, lecz mam wrażenie, że nie jest źle. Pamiętaj tylko, że fantasy czy fantastyka nie zaprzeczają regułom prawdopodobieństwa, zarówno na poziomie zdarzeń, jak i psychologii postaci.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron