Kukiełka

1
Anna powoli zbliżała się do gzymsu. Jej głośny i ciężki oddech mordował nocną ciszę. Nerwowe sapnięcia w połączeniu z dźwięcznym brzękiem nieregularnych kroków rozrywały jej delikatną strukturę. Na gwieździstym tle powoli malowała się druga, z kolei męska sylwetka.
- Nie zbliżaj się!- wrzasnęła dziewczyna.
- Anka proszę, porozmawiaj ze mną - rzekł spokojnym basem mężczyzna.
- Ale ja już wszystko wiem! – ryknęła. Szaleńczy ton prezentował ją w całkiem innym niż codzienne świetle - Po prostu stąd idź!
- Porozmawiajmy. Na skok zawsze będziesz miała czas. – powiedział spokojnie - Błagam cię: zejdź z gzymsu.
Powoli i ostrożnie usiadła na podwyższeniu. Mężczyzna odetchnął z ulgą; zdziwił się, że jego prośba podziałała. Obecne ulokowanie dziewczyny mocno uszczupliło jej pole manewru , jednak dzieląca ich odległość w dalszym ciągu nie pozwalała mu na obezwładnienie.
Nabrał powietrza.
- Aniu. Zrozum. To nie jest żadne wyjście.
- Wy nie rozumiecie, że mam po prostu dosyć?- wyjęczała.- Serio. Zrobiłam już wszystko, co mogłam i jak zwykle gówno to dało!
Wyjął papierosa, po czym rzucił paczkę w stronę dziewczyny. Łzy na jej policzkach niemal doszczętnie pozbawiły ją makijażu. Oboje zapalili. Mężczyzna spojrzał jej w oczy.
- Posłuchaj. Przede wszystkim musisz pamiętać, że wraz z życiem odbierasz sobie wszystkie szanse.
- Ale ja już żadnych nie mam!- ryknęła -nie rozumiesz, że ja już nic z sobą nie zrobię? Chyba do kurwy nędzy mam prawo poddać się jakieś sile wyższej! Jakiemuś przeznaczeniu! Jeżeli nagle wzlecę, to jasne będzie, że jednak mam jakąś szansę!
Ukryła twarz w dłoniach. Wyglądała żałośnie tak, że żaden z batalistów nie oddałby obrazu bitwy, która miała miejsce w jej wnętrzu. – „Czy to histeria, taka prymitywna i dzika emocja, potrafi przesądzić o losie, nie dając człowiekowi spokoju?” W głowie mężczyzny zaczął dominować gniew. - „Czy może żal i rozpacz są narzędziami jakiejś nieodwołalnej konieczności, a człowiek miałby być tylko marionetką?”
Mocno wciągnął powietrze; odpowiedź znał.
Spojrzał jej w oczy.
-Nie możesz ryzykować. – rzekł - Swoim świadomym bytem ogarniasz wszystko co rzeczywiste. Tylko to, co jesteś w stanie sama zbadać, powinno być dla ciebie wiarygodne. Przeznaczenia nie doświadczyłaś; doświadczyć go nie możesz. Prawda to tylko tu i teraz, a teraz musimy brnąć przez życie, nawet jeśli wydaje się ono największym padołem. Kiedyś dowiemy się czy było warto. Samobójstwo to po prostu złe rozwiązanie.
Głośno dysząc kiwała się, jakby chciała zerwać wiążącą ją linę.
- Chrzanisz jak inni! – warknęła – Gówno wiecie o mnie i tym co się ze mną dzieje!
Zerwała się gwałtownie. Później był tylko szybki ruch i głuche uderzenie. Po chwili jakaś przechodząca kobieta rozdarła się i wzywała pomoc. On w przerażeniu zdążył wyrzucić z siebie tylko szybkie, bezskuteczne „Anka!” . Nim ogarnęła go panika zbiegł na dół, ale dziewczyny już tam nie było. Co więcej, nikt z żyjących nie posiadał takiej wiedzy by stwierdzić gdzie jest, czy w ogóle jest, lub czy może uniosło ją przeznaczenie.
Ostatnio zmieniony ndz 29 kwie 2012, 21:12 przez Kajetano, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Kajetano pisze:Nerwowe sapnięcia w połączeniu z dźwięcznym brzękiem nieregularnych kroków rozrywały jej delikatną strukturę.
To zdanie to jakoś bełkotliwa arabeska.
Delikatną strukturę Anki? nocy?
brzęk kroków? (ostrogi miała?)
dźwięczny brzęk to zresztą po pierwsze karkołomna onomatopeja, po drugie wyobrażeniowo - abstrakcja - gzyms jak rozumiem jest kamienny, więc kroki raczej będą brzmiały głucho.
rozrywać delikatną strukturę - kaliber pojęcia "rozrywać" powoduje wrażenie nadmiaru znaczenia, podobnie jak tutaj:
Kajetano pisze: Jej głośny i ciężki oddech mordował nocną ciszę.
Potem bohaterka wrzeszczy! A wszystko w delikatnej strukturze (nocy).
Tak zbudowany opis napompowany przypadkami słownikowymi jest nieprzekonujący i egzaltowany
Kajetano pisze:- Ale ja już wszystko wiem! – ryknęła.
. - to mnie dobiło. To, co sobie wyobraziłam - rozśmieszyło mnie.
Kajetano pisze:Szaleńczy ton prezentował ją w całkiem innym niż codzienne świetle
Że co? Ton ją prezentował w świetle? Nie kupuję takiej synestezji. Całkiem inne niż codzienne - to niecodzienne światło? Znaczy jakie?
Kajetano pisze:Mężczyzna odetchnął z ulgą; zdziwił się, że jego prośba podziałała.
Kurczak, spodziewał się, że skoczy?
Kajetano pisze:Obecne ulokowanie dziewczyny mocno uszczupliło jej pole manewru , jednak dzieląca ich odległość w dalszym ciągu nie pozwalała mu na obezwładnienie.
To można by powiedzieć całkiem normalnie i wtedy by było jasne, o co chodzi. Tak to mam wrażenie, że narrator się popisuje, jak pokrętnie wyrazić proste rzeczy.
Kajetano pisze:Łzy na jej policzkach niemal doszczętnie pozbawiły makijażu.
Doszczętnie. I była brzydka?
Kajetano pisze:Mężczyzna spojrzał jej w oczy.
Moment - ona siedzi na gzymsie - rozumiem, że nogami w dół. Bo chyba nie bokiem...? To JAK on spojrzał jej w oczy? A grawitacja?
Kajetano pisze:- Ale ja już żadnych nie mam!- ryknęła
Niech już ona nie ryczy! Krowy ryczą. Ale nie kiedy siedzą na gzymsie rozważając o przeznaczeniu.
Kajetano pisze:Wyglądała żałośnie tak, że żaden z batalistów nie oddałby obrazu bitwy, która miała miejsce w jej wnętrzu. –
Poległam Nie da rady tego namalować. Nawet Matejko ze Styką.
Kajetano pisze:„Czy to histeria, taka prymitywna i dzika emocja, potrafi przesądzić o losie, nie dając człowiekowi spokoju?”
.
Hę? Sorry, ale to myśli gość próbujący ratować życie dziewczyny?
Kajetano pisze:„Czy może żal i rozpacz są narzędziami jakiejś nieodwołalnej konieczności, a człowiek miałby być tylko marionetką?
Jednak naprawdę on to myśli. Ma myślone. Ja myślę, że on nie powinien wdawać się w dysputy filozoficzne. Człowiek w teatrze świat to wprawdzie ciekawe zagadnienie, ale facio, siedząc na gzymsie z samobójczynią, mógłby postarać się o zdrowy rozsądek.
To znaczy rozumiem zamysł - że oboje wpadli w filozoficzny nastrój i roztrząsają miejsce człowieka wobec losu i konieczności, ale dziewczyna ryczy z doszczętnie zrujnowanym makijażem, a w głowie faceta jest gniew. Oj, chyba się zgubiłam, co miałam zamiar napisać.
Kajetano pisze:Nie możesz ryzykować. – rzekł - Swoim świadomym bytem ogarniasz wszystko co rzeczywiste. Tylko to, co jesteś w stanie sama zbadać, powinno być dla ciebie wiarygodne. Przeznaczenia nie doświadczyłaś; doświadczyć go nie możesz. Prawda to tylko tu i teraz, a teraz musimy brnąć przez życie, nawet jeśli wydaje się ono największym padołem. Kiedyś dowiemy się czy było warto. Samobójstwo to po prostu złe rozwiązanie.
Głośno dysząc kiwała się, jakby chciała zerwać wiążącą ją linę.
- Chrzanisz jak inni! – warknęła
Warknęłabym z nią. Bo chrzani. Oczywistości. W kontekście niewiarygodne.
Kajetano pisze:Po chwili jakaś przechodząca kobieta rozdarła się
jak to że się rozdarła?

I finał mnie "zaniemówił" Bo dobry. W idei. Ale pokrętna droga na gzymsie poprawności logicznej i językowej rozdarła jego (finału) delikatną strukturę.

Miniatura jest rozwalona na poziomie języka i obrazowania. O filozofii się nie wypowiadam, bo jestem z zawodu filozof i... no, nie wypowiadam się o tezach i pojęciach zastosowanych w tym tekście.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
tekst pierwotnie pisany był na konkurs, którego tematem było przeznaczenie i przymusiło mnie to do egzaltacji, za co przepraszam najmocniej.
ogółem jak to czytam teraz to mi się kojarzy z romansem dla "nastek".

[ Dodano: Nie 22 Kwi, 2012 ]
ała... aż mi wstyd

4
Wiesz... to jest bardzo kiepskie. Egzaltacja nie jest skutkiem tematu (że przeznaczenie). Egzaltacja ma swe przyczyny w wyborze sposobu mówienia.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Jej głośny i ciężki oddech mordował nocną ciszę
Wyrzuciłbym "głośny" - zbyt łopatologicznie wypada w zestawieniu z mordowaniem ciszy. Czytelnik domyśli się, że ciężki oddech jest jednocześnie głośny.
dźwięcznym brzękiem nieregularnych kroków
Brzęk mi nie pasuje jeśli chodzi o kroki. Może być tupot, stukot(obcasów) itp. Chyba, że idzie w butach do stepowania, wtedy ewentualnie można brzękać idąc.
powoli malowała się druga, z kolei męska(przecinek) sylwetka.
Jeśli uprzesz się na te zdanie to postawiłbym tam przecinek, jednak dla mnie nie jest ładne. To, że jest to sylwetka mężczyzny powinieneś ująć może troszkę rozciąglej, bo w obecnej formie jest to tak o rzucona informacja w nieładnie zapakowanym pudełku. A czasem opłaca się podać coś kulturalnie, bez przesady, że na złotej tacy, ale kulturalnie.
Nie zbliżaj się!
Dodałbym "do mnie" - wtedy od razu wiadomo, że chodzi o napiętą sytuację, a nie na przykład wylany kwas, który przeżre mężczyźnie buty, jeśli podejdzie kilka metrów w jej stronę.
Anka proszę,(-rzekł spoko(...) -) porozmawiaj ze mną
W takiej formie czytelnik może przeczytać to w odpowiedni(na moje oko) sposób. To jest on przeprasza, czeka chwilkę(tak krótką, że nie warto wspominać o niej w tekście) i dopiero wtedy próbuje rozpocząć dialog.
ryknęła
Słowo zdecydowanie niepasujące do płci żeńskiej. Ryk kojarzy się bardziej z dźwiękiem niskim, a jak wiadomo kobiety, które nie wciskają w siebie testosteronu, takiego z siebie nie wydobędą.
Szaleńczy ton prezentował ją w całkiem innym niż codzienne świetle
Ciapowate zdanie. Niby poprawne, ale coś w nim nie gra.
powiedział spokojnie
Zachowując spokój lub starając się brzmieć spokojnie - dwie możliwości ukazania wewnętrznych przeżyć bohatera - albo macho, który jest twardy i niewzruszony nawet w takiej sytuacji, albo zwykły, szary mężczyzna, który dla swojej miłości stara się zapanować nad emocjami.
Błagam cię: zejdź z gzymsu
Zejdź stamtąd brzmi wg mnie naturalniej. Jeśli powiedziałby do dziecka "zejdź z krzesła" to okej - dziecku trzeba przekazywać proste informacje, trudne do przekręcenia, ale jeśli mówimy coś komuś "rozwiniętemu", to możemy pozwolić sobie na pewnego rodzaju skróty myślowe.
Powoli i ostrożnie usiadła na podwyższeniu
Ostrożnie zawiera w sobie powoli jeśli chodzi o tę akurat sytuację.
że jego prośba podziałała
Została wysłuchana - prośby same w sobie nie działają, to osoba, do której ją kierujemy decyduje, czy zostanie ona zrealizowana czy też nie.
mocno uszczupliło jej pole manewru
Zawęzić pole manewru, nie uszczuplić.
pozwalała mu na obezwładnienie
pozwalała na obezwładnienie jej. Wiadomo, że jemu, bo o nikim innym nie wspominasz. Zastanowiłbym się nad zastosowaniem "obezwładnienia" - niezbyt dobrze się kojarzy.
Nabrał powietrza.
Gdyby zrobił to tak zwyczajnie, a ty miałbyś to opisać, to w ciągu jednej rozmowy pojawiłoby się kilkaset takich informacji. Musisz wspomnieć, że nabrał głęboko powietrza - był to wdech, który nie jest zwyczajny, ale jest związany z mową ciała.
Łzy na jej policzkach niemal doszczętnie pozbawiły ją makijażu.
1. Wychodzi na to, że tylko na policzkach "nie miała" makijażu przez łzy.
2. Łzy nie pozbawiają makijażu tylko go rozmazują(a przynajmniej większość typów makijażu - nie znam się zbytnio na nim, ale gdyby łzy go zmywały, to niepotrzebne by były jakieś płyny, waciki i inne takie)
Oboje zapalili. Mężczyzna spojrzał jej w oczy
Jeśli i on i ona wzięli papierosa to dosyć oczywistym jest, ze będą palić. Ale można zawrzeć to i owszem, ale przy połączeniu zdań i małej ich zmianie. Palili, a mężczyzna patrzył jej(głęboko) w oczy/ patrzył w jej (kolor oczu, wyraz oczu - smutne, załzawione, niespełna osiemnastoletnie itp) oczy.
z sobą
Ze sobą.
jakieś sile wyższej
Jakiejś.
Jakiemuś przeznaczeniu!
Jakiemuś zamienić na "poddać się" lub "przeznaczenie" dołączyć do poprzedniego zdania po myślniku.
Wyglądała żałośnie tak, że żaden z batalistów nie oddałby obrazu bitwy, która miała miejsce w jej wnętrzu
(...) tak żałośnie, że(...) (ewentualnie : (nawet najwybitniejszy zamiast "żaden") nie byłby w stanie oddać(...) we wnętrzu tej dziewczyny(w obecnej formie wychodzi misz-masz i bitwa w bitwie)
Mocno wciągnął powietrze; odpowiedź znał.
Spojrzał jej w oczy.
Ponownie spojrzał - przydałoby się też wcześniej napomknąć o tym, że jego wzrok zawędrował gdzie indziej.
rzekł
Dlaczego ten mężczyzna cały czas "rzecze"? Niech coś szepnie, powie łamiącym się głosem albo niech ten głos będzie podniesiony z emocji.
największym padołem
Fraz. "padół łez".
Samobójstwo to po prostu złe rozwiązanie.
Mężczyzna mówi podniośle, metaforycznie i z natchnieniem i... tym zdaniem cały efekt szlag trafia. Rzuciłeś tu gotowe hasło, na którego dźwięk samobójca linę wiesza.
jakby chciała zerwać wiążącą ją linę.
Jaką linę? Przydałoby się o niej wspomnieć wcześniej.
przechodząca kobieta rozdarła się i wzywała pomoc
Krzyczała po/o pomoc.
Co więcej, nikt z żyjących nie posiadał takiej wiedzy by stwierdzić gdzie jest, czy w ogóle jest, lub czy może uniosło ją przeznaczenie.
To byłoby dobre zakończenie ale musisz rozwinąć je z tego jednego zdania - teraz jest za dużo na sobie i rzeź gramatyczna.

Nie pomyśl, że tekst jest zły, bo ma błędy - to nie one decydują o jakości tekstu(tzn decydują, ale nie są najważniejsze). Jest akcja prawie kompletnie zarysowana(nie wiemy np jak wysoko jest ten dach i co to za tajemnicza lina), jest bohater, a nawet dwójka, którzy nie są manekinami, czy tekturowymi ludkami i mamy główny wątek, który jest interesujący, bo niespotykany na co dzień. To jest jednocześnie kłopot, bo ciężko jest taką sytuację poprawnie opisać, trzeba zdać się praktycznie wyłącznie na gdybania - u Ciebie jednak idzie gładko.
Krótki tekst, który ma zarysowany konie, środek i nie ma dobrego początku. Przydałoby się jednak "słów kilka" przed rozpoczęciem akcji.
Miło było, a ja się czepiam;)
Oczywistości. W kontekście niewiarygodne.
Oczywistości najbardziej przychodzą na myśl jeśli jesteśmy w sytuacji stresogennej.[/quote]
Ostatnio zmieniony ndz 22 kwie 2012, 22:05 przez Zaqr, łącznie zmieniany 1 raz.

7
Jej głośny i ciężki oddech mordował nocną ciszę. Nerwowe sapnięcia w połączeniu z dźwięcznym brzękiem nieregularnych kroków rozrywały jej delikatną strukturę.
Przeładowałeś. Oddech jest ciężki, głośny, nerwowy, sapiący, mordujący. Kroki dźwięczne, brzęczące, nieregularne, rozrywające. Cisza: mordowana, nocna, delikatna i na dodatek ma jakąś strukturę. I wszystko to w raptem dwóch zdaniach.
Na gwieździstym tle powoli malowała się druga, z kolei męska sylwetka.
Sylwetka może się zarysować, natomiast jak sobie wyobrażasz powolne malowanie sylwetki?
- Nie zbliżaj się!- wrzasnęła dziewczyna.
Wrzask tutaj nie pasuje. Mogła krzyknąć. Wrzask jest nacechowany pejoratywnie.
- Anka proszę, porozmawiaj ze mną - rzekł spokojnym basem mężczyzna.
Bas niepotrzebny.
- Ale ja już wszystko wiem! – ryknęła. (*)Szaleńczy ton prezentował ją w całkiem innym niż codzienne świetle - Po prostu stąd idź!
Na początku stworzyłeś obraz zestresowanej dziewczyny na dachu, która ma zamiar skoczyć. Jakoś te wrzaski i ryki nie pasują mi do obrazu.
(*) A jaka jest Anka zazwyczaj? Przecież tego nie wiemy.
- Porozmawiajmy. Na skok zawsze będziesz miała czas.(BEZ KROPKI) – powiedział spokojnie (KROPKA)- Błagam cię: zejdź z gzymsu.
Powoli i ostrożnie usiadła na podwyższeniu.
Jakim podwyższeniu?
Obecne ulokowanie dziewczyny mocno uszczupliło jej pole manewru , jednak dzieląca ich odległość w dalszym ciągu nie pozwalała mu na obezwładnienie.
Niby wiem co chcesz przekazać, ale zdecydowanie wolałabym, byś napisał to prostszym językiem.
Chyba do kurwy nędzy mam prawo poddać się jakieś sile wyższej! Jakiemuś przeznaczeniu! Jeżeli nagle wzlecę, to jasne będzie, że jednak mam jakąś szansę!
Skok z dachu nie uznałabym za przeznaczenie albo poddanie się temu, co los przyniesie.
Wyglądała żałośnie tak, że żaden z batalistów nie oddałby obrazu bitwy, która miała miejsce w jej wnętrzu.
Ten styl nie pasuje do reszty.
W głowie mężczyzny zaczął dominować gniew.
Mężczyzna poczuł gniew. I czuje się go raczej nie w głowie.
Czy może żal i rozpacz są narzędziami jakiejś nieodwołalnej konieczności, a człowiek miałby być tylko marionetką?
Nieodwołalna konieczność - pleonazm. Marionetką w ręku kogo/czego?
Swoim świadomym bytem ogarniasz wszystko co rzeczywiste. Tylko to, co jesteś w stanie sama zbadać, powinno być dla ciebie wiarygodne. Przeznaczenia nie doświadczyłaś; doświadczyć go nie możesz. Prawda to tylko tu i teraz, a teraz musimy brnąć przez życie, nawet jeśli wydaje się ono największym padołem. Kiedyś dowiemy się czy było warto.
Mętne to niesamowicie i jak się ma do skakania z dachu?
Nim ogarnęła go panika zbiegł na dół, ale dziewczyny już tam nie było. Co więcej, nikt z żyjących nie posiadał takiej wiedzy by stwierdzić gdzie jest, czy w ogóle jest, lub czy może uniosło ją przeznaczenie.
No to czemu kobieta z dołu wzywała z krzykiem pomocy?

Próbowałeś stworzyć miniaturkę z filozoficznym przekazem, jednak nie wyszło zbyt dobrze. Filozofia jest tu dosyć mętna, zachowania bohaterów niezbyt udane według mnie. Anka jest zła czy załamana? Dlaczego chce skakać z dachu? Co ją łączy z owym mężczyzną, który zamiast pomóc, prawi jej jakieś filozoficzne kazania? Miniaturka ma potencjał, ale trzeba ją porządnie doszlifować. Dać jakieś tło, bo jak na razie jest o niczym z dodatkiem filozofii. No i zwróć uwagę na zapis dialogów.

8
Nie będę wyciągać pojedynczych zdań, wyszukiwać błędów, bo to już powywlekali (bardzo skutecznie) moi poprzednicy.
Tekst jest napisany bardzo słabo. Zdania są niezbyt plastyczne i momentami zbyt patetyczne. Co więcej momentami przełamujesz ten patos słowami, które już zupełnie nie pasują "ryki", "kobieta rozdarła się". Nie panujesz trochę nad tym, jak chcesz coś wyrazić.

To co narrator mi mówi o emocjach bohaterów, to, jak ich opisuje kłóci się też z tym, co mówią, jak reagują.
Obojga wpychasz w jakieś filozoficzne gadki, a przecież pokazujesz mi kobietę, jako niepanującą nad sobą, ryczącą (!), a o facecie mówisz, że czuje gniew.
Już pomijam, że odwalenie takiej gadki kobiecie chcącej się rzucić z okna:
Kajetano pisze:Swoim świadomym bytem ogarniasz wszystko co rzeczywiste. Tylko to, co jesteś w stanie sama zbadać, powinno być dla ciebie wiarygodne.
jest dla mnie kompletnie niewiarygodne. Chyba że facet chce, żeby skoczyła albo jest durniem.

Zakończenie byłoby wg mnie ok, gdybyś wywalił tę drącą się kobitę. Bo tak to logicznie to się kupy nie trzyma. Niech już będzie filozoficznie... Ale taką jawną fantastykę (ciało było, ciała nie ma i nie było) sobie daruj. On zbiega, Anki nie ma. Wystarczyłoby w zupełności.

Wydaje mi się, że pomysł na ten ostatni motyw ogólnie był niezły... Tylko problem polega na tym, że wepchnięcie filozofii w scenę samobójstwa wcale nie jest takie proste. To temat, o którym można pewnie filozofować sposób bez końca... Ale czy akurat w tym decydującym momencie? Dla mnie to niewiarygodne. I mocno zabijające emocje. Przez to tekst wychodzi sztucznie.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

9
Dziękuję za krytykę :). Jakieś rady? (oprócz tego, że muszę dac sobie czasu zanim będę mógł obiektywnie podejść do tekstu). Ten patos i egzaltacja to serio straszny wstyd...

10
Bez przesady z tym wstydem. Zdarza się. Grunt, żeby to opanować.

Po prostu nie próbuj robić tak, żeby rzeczy ważne brzmiały koniecznie bardziej poważnie i mądrze niż gdybyś miał to opowiadać komuś w rzeczywistości. ;)
A poza tym, to co? Ćwicz pisanie, kombinuj i tyle. Co do tego tekstu to więcej porad nie mam.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”