Nie wymyśliłam jeszcze żadnego tytułu ponieważ to moje początki, a ja nadaję tytuły dopiero po skończeniu. Jednakże jest on wymagany w tym dziale, więc nadałam taki, wymyślony na biegu.
Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund nie odzwierciedlało bogactwa kobiety w najmniejszym stopniu znaczenia tego słowa.
Proste półeczki koloru beżowego stały samotnie przy dość dużych oknach, uginając się pod ciężarem segregatorów z dokumentami. Nawet ściany pokryte granatową tapetą świeciły pustkami. Ani jednego obrazu.
Co za chytra kobieta - pomyślała Laila wchodząc do środka niepewnym krokiem. Ukradkiem rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Wreszcie jesteś, Claudiathe. - Dyrektorka siedziała przy dużym biurku zawalonym całą stertą dokumentów. Laptop, który był nieodłącznym partnerem kobiety, niemal tonął w tym bałaganie.
- Tak. - Podeszła bliżej, po czym wysunęła obrotowe krzesło spod wysłużonego mebla i na nim usiadła.
Z bijącym sercem, uświadomiła sobie, że siedzi naprzeciwko kobiety, którą każdy starał się omijać szerokim łukiem. Po raz pierwszy widziała ją z tak bliska.
Posiwiałe włosy, spięte w malutki koczek, sprawiały że wyglądała nieco komicznie, lecz jej to widocznie nie przeszkadzało.
Głębokie zmarszczki na pulchnej twarzy, garbaty nos i nienaturalnie wysokie czoło nie przyciągały ludzkiego wzroku tak bardzo, jak duża, czerwona plama na prawym policzku.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? - szepnęła, przyprawiając dziewczynę o dreszcz grozy. - Spóźniłaś się, ty nieodpowiedzialna smarkulo! - Tak, krzyk po szepcie. To u niej normalne.
Laila wbiła czarne jak węgiel oczy w blat biurka.
Musi wytrzymać. Na pewno zaraz skończy biadolić.
- Widzisz te śmieci?! - swoim pytaniem zmusiła ją do objęcia wzrokiem porozrzucanych papierów. - Dzisiaj rano miały być wypełnione i poukładane...
- Tak, wiem. Przepraszam, ja musiałam...
- Przyjść tutaj! - Uderzyła pięścią w biurko, tym samym zrzucając kilka dokumentów na nieskazitelnie czystą podłogę.
Dziewczyna automatycznie podniosła się z siedzenia i kucnęła by pozbierać faktury.
Jednakże nadzieja, że tym gestem udobrucha wściekłą Darmund, ulotniła się wraz z wypowiedzianymi słowami, których miała nadzieję nigdy nie usłyszeć.
- Zostajesz zwolniona. Spakuj swoje manatki i nigdy więcej tu nie przychodź - patrzyła na Lailę z góry, co dawało jej jeszcze więcej przewagi niż dotychczas.
Zaskoczona Claudiathe kucała obok biurka, nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
Po trzech latach ciągłego poniżania została wyrzucona z powodu pięciominutowego spóźnienia?
Dzisiaj pierwszy raz nie przyszła do banku na czas... Cóż za niesprawiedliwość!
- Pani dyrektor, proszę mnie wysłuchać. Ja wszystko wyjaśnię. - Ta żałosna próba musiała zakończyć się niepowodzeniem.
- Powiedziałam żebyś wyszła, Claudiathe - oznajmiła nawet nie patrząc na dziewczynę. Wyciągnęła pomarszczoną dłoń w stronę byłej pracownicy i sięgnęła dokumenty leżace na podłodze.
Kucanie tuż przy kobiecie, teraz wydało się okropnie poniżające, więc Laila czym prędzej stanęła na równe nogi.
Czarne jak sadza włosy opadły jej na plecy. Idealnie współgrały z ciemną karnacją i dużymi, brązowymi oczami.
Ostatni raz spojrzała na wpatrzoną w ekran laptopa Darmund i wyszła szybkim krokiem z gabinetu.
Rozmowa w gabinecie [fragment]
1
Ostatnio zmieniony śr 04 kwie 2012, 23:28 przez taran1123, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley