Rozmowa w gabinecie [fragment]

1
Nie wymyśliłam jeszcze żadnego tytułu ponieważ to moje początki, a ja nadaję tytuły dopiero po skończeniu. Jednakże jest on wymagany w tym dziale, więc nadałam taki, wymyślony na biegu.

Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund nie odzwierciedlało bogactwa kobiety w najmniejszym stopniu znaczenia tego słowa.
Proste półeczki koloru beżowego stały samotnie przy dość dużych oknach, uginając się pod ciężarem segregatorów z dokumentami. Nawet ściany pokryte granatową tapetą świeciły pustkami. Ani jednego obrazu.
Co za chytra kobieta - pomyślała Laila wchodząc do środka niepewnym krokiem. Ukradkiem rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Wreszcie jesteś, Claudiathe. - Dyrektorka siedziała przy dużym biurku zawalonym całą stertą dokumentów. Laptop, który był nieodłącznym partnerem kobiety, niemal tonął w tym bałaganie.
- Tak. - Podeszła bliżej, po czym wysunęła obrotowe krzesło spod wysłużonego mebla i na nim usiadła.
Z bijącym sercem, uświadomiła sobie, że siedzi naprzeciwko kobiety, którą każdy starał się omijać szerokim łukiem. Po raz pierwszy widziała ją z tak bliska.
Posiwiałe włosy, spięte w malutki koczek, sprawiały że wyglądała nieco komicznie, lecz jej to widocznie nie przeszkadzało.
Głębokie zmarszczki na pulchnej twarzy, garbaty nos i nienaturalnie wysokie czoło nie przyciągały ludzkiego wzroku tak bardzo, jak duża, czerwona plama na prawym policzku.
- Tylko tyle masz do powiedzenia? - szepnęła, przyprawiając dziewczynę o dreszcz grozy. - Spóźniłaś się, ty nieodpowiedzialna smarkulo! - Tak, krzyk po szepcie. To u niej normalne.
Laila wbiła czarne jak węgiel oczy w blat biurka.
Musi wytrzymać. Na pewno zaraz skończy biadolić.
- Widzisz te śmieci?! - swoim pytaniem zmusiła ją do objęcia wzrokiem porozrzucanych papierów. - Dzisiaj rano miały być wypełnione i poukładane...
- Tak, wiem. Przepraszam, ja musiałam...
- Przyjść tutaj! - Uderzyła pięścią w biurko, tym samym zrzucając kilka dokumentów na nieskazitelnie czystą podłogę.
Dziewczyna automatycznie podniosła się z siedzenia i kucnęła by pozbierać faktury.
Jednakże nadzieja, że tym gestem udobrucha wściekłą Darmund, ulotniła się wraz z wypowiedzianymi słowami, których miała nadzieję nigdy nie usłyszeć.
- Zostajesz zwolniona. Spakuj swoje manatki i nigdy więcej tu nie przychodź - patrzyła na Lailę z góry, co dawało jej jeszcze więcej przewagi niż dotychczas.
Zaskoczona Claudiathe kucała obok biurka, nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
Po trzech latach ciągłego poniżania została wyrzucona z powodu pięciominutowego spóźnienia?
Dzisiaj pierwszy raz nie przyszła do banku na czas... Cóż za niesprawiedliwość!
- Pani dyrektor, proszę mnie wysłuchać. Ja wszystko wyjaśnię. - Ta żałosna próba musiała zakończyć się niepowodzeniem.
- Powiedziałam żebyś wyszła, Claudiathe - oznajmiła nawet nie patrząc na dziewczynę. Wyciągnęła pomarszczoną dłoń w stronę byłej pracownicy i sięgnęła dokumenty leżace na podłodze.
Kucanie tuż przy kobiecie, teraz wydało się okropnie poniżające, więc Laila czym prędzej stanęła na równe nogi.
Czarne jak sadza włosy opadły jej na plecy. Idealnie współgrały z ciemną karnacją i dużymi, brązowymi oczami.
Ostatni raz spojrzała na wpatrzoną w ekran laptopa Darmund i wyszła szybkim krokiem z gabinetu.
Ostatnio zmieniony śr 04 kwie 2012, 23:28 przez taran1123, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

2
taran1123 pisze:Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund (1) nie odzwierciedlało bogactwa kobiety w najmniejszym stopniu znaczenia tego słowa.
Zdanie potworek. Pogrubione do wywalenia, lepiej: nie odzwierciedlało jej bogactwa choć zastanowiłabym się co właściwie chcesz przekazać. Może da się prościej? Gabinet był skromnie urządzony.
taran1123 pisze:Proste półeczki koloru beżowego stały samotnie przy dość dużych oknach, uginając się pod ciężarem segregatorów z dokumentami.
Półki wiszą a nie stoją. Jak lb. mnoga, to nie samotnie, bo przynajmniej dwie.
taran1123 pisze:Nawet ściany pokryte granatową tapetą świeciły pustkami. Ani jednego obrazu.
Nie wiem czy wieszanie obrazów na ścianach jest obowiązkowe.
taran1123 pisze:Co za chytra kobieta - pomyślała Laila wchodząc do środka niepewnym krokiem.
Ta myśl wydaje mi się wyrwana z kontekstu. Jeżeli odnosi się do urządzenia gabinetu, to nadal nie widzę związku pomiędzy jego wyposażeniem (skromnym) a cechą charakteru (chytra).
taran1123 pisze:Ukradkiem rozejrzała się po pomieszczeniu.
Czy ona przypadkiem się już nie rozejrzała po nim wcześniej?
taran1123 pisze:Dyrektorka siedziała przy dużym biurku zawalonym (1) całą stertą dokumentów. Laptop, który był nieodłącznym partnerem (2) kobiety, (3) niemal tonął w tym bałaganie.
1. stertą dokumentów
2. towarzyszem wydaje się brzmieć lepiej. jej zamiast kobiety
3. niemal - wywalić.
taran1123 pisze:- Tak. - Podeszła bliżej, po czym wysunęła obrotowe krzesło spod wysłużonego mebla i na nim usiadła.
Czy czynność wysuwania krzesła jest tu istotna? Może po prostu usiadła na krześle naprzeciwko?
taran1123 pisze:Z bijącym sercem (1), uświadomiła sobie, że siedzi naprzeciwko kobiety, którą każdy starał się omijać szerokim łukiem. Po raz pierwszy widziała ją z tak bliska.
1.bez przecinka.
Zdanie przekombinowane. Nie wiadomo w sumie dlaczego każdy ją omijał. Z tym widzeniem z bliska to też jakoś dziwnie mi brzmi, nigdy nie minęły się na korytarzu? Chodzi chyba o to, że po raz pierwszy rozmawiają w taki sposób?
taran1123 pisze:Posiwiałe włosy, spięte w malutki koczek, sprawiały że (1) wyglądała nieco komicznie, lecz (2) jej to widocznie nie przeszkadzało.

1. dlaczego? Wszystkie koki są komiczne, czy to osobista interpretacja bohaterki albo może podobieństwo do kogoś nadawało komizmu?
2. albo tak nie uważała...
taran1123 pisze:Głębokie zmarszczki na pulchnej twarzy, garbaty nos i nienaturalnie wysokie czoło nie przyciągały ludzkiego wzroku tak bardzo, jak duża, czerwona plama na prawym policzku.
Jeżeli wielka czerwona plama przyciąga wzrok, to właśnie jako pierwsza powinna zostać opisana.
taran1123 pisze:Laila wbiła czarne jak węgiel oczy w blat biurka.
Poetyckie, ale nie wiem w jakim stopniu istotny w tym momencie jest kolor oczu bohaterki.
taran1123 pisze:Musi wytrzymać. Na pewno zaraz skończy biadolić.
Raczej denerwować się, wkurzać, awanturować. Tak przynajmniej odbieram zachowanie osoby, która krzyczy i używa epitetów. Biadolić - użalać się, narzekać.
taran1123 pisze:- Widzisz te śmieci?! - swoim pytaniem zmusiła ją do objęcia wzrokiem porozrzucanych papierów. - Dzisiaj rano miały być wypełnione i poukładane...
W jaki sposób pytaniem zmusiła ją do czegokolwiek? Dodatkowo określenie dzisiaj rano sugeruje, ze jest już co najmniej południe, a to z kolei nie gra z informacją, że dziewczyna spóźniła się o 5 minut. wtedy nadal byłoby rano.
taran1123 pisze:- Zostajesz zwolniona.
Zwalniam cię albo Jesteś zwolniona.
taran1123 pisze:Spakuj swoje manatki i nigdy więcej tu nie przychodź
W sumie, jeżeli ją zwolniła, raczej oczywiste jest, ze więcej nie przyjdzie...
taran1123 pisze:patrzyła na Lailę z góry, co dawało jej jeszcze więcej przewagi niż dotychczas.
A jaką przewagę miała dotychczas? Mam wrażenie,że gdzieś w tych stylistycznych zawijasach gubisz sens tego, co chcesz przekazać. Na początku w ogóle nie wiemy jaka jest relacja pomiędzy postaciami.
taran1123 pisze:- Ta żałosna próba musiała zakończyć się niepowodzeniem.
Dlaczego była żałosna? takie stwierdzenia wypadałoby rozwinąć.
Kucanie tuż przy kobiecie, teraz wydało się okropnie poniżające, więc Laila czym prędzej stanęła na równe nogi.
Kucanie przy dyrektorce wydawało się teraz okropnie poniżające, więc pospiesznie wyprostowała się.
Pogrubiony kawałek brzmi dla mnie karkołomnie.
taran1123 pisze:Czarne jak sadza włosy opadły jej na plecy. Idealnie współgrały z ciemną karnacją i dużymi, brązowymi oczami.
Ten opis tu zupełnie nie pasuje. Poza tym zdaje się, że jeszcze chwilę temu oczy miała czarne jak węgiel?

Ogólnie scenka zbyt krótka, by można mówić o fabule. Dużo błędów stylistycznych, mam wrażenie, że gubisz sens zdań w trakcie ich formułowania. Słaby opis, w sumie koncentrujesz się na gabinecie, który jest nieistotny w całej scenie. Opisy postaci trochę jak w RPG - rzucone jednym ciągiem, językiem miejscami upoetycznionym, nie pasującym do reszty tekstu, koncentrują się tylko na wyglądzie. Narracja zmienia perspektywę trochę za często jak na taki kawałek. Dodatkowo, wyszło mi, że dziewczyna miała przyjść do gabinetu dyrektor i uzupełnić faktury, czyli przynajmniej raz musiała z dyrektorką na ten temat rozmawiać (chyba, że dostała polecenie mailem, ale to należy napisać). Mało tez prawdopodobne, że przez trzy lata pracy nigdy nie widziała jej z bliska...
Opisujesz scenę, która powinna malować się jako dynamiczna i pełna napięcia, ale gdzieś ono się rozmywa.

3
Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund nie odzwierciedlało bogactwa kobiety w najmniejszym stopniu znaczenia tego słowa.
Jeśli się już upierasz na tak rozbudowaną formę, trzeba to przestawić na coś bardziej czytelnego:
Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund nie odzwierciedlało jej zamożności w żaden sposób.
I w tej chwili można się sugerować, iż każdy element tego wnętrza był zwyczajny albo i gorzej.
Dyrektorka siedziała przy dużym biurku zawalonym [1]całą stertą dokumentów. [2]Laptop, który był nieodłącznym partnerem kobiety, niemal tonął w tym bałaganie.
[1] - usunąć
[2] - może: był nieodłącznym elementem jej pracy (albo narzędziem?)
Posiwiałe włosy, spięte w malutki koczek
malutki kok
Głębokie zmarszczki na pulchnej twarzy, garbaty nos i nienaturalnie wysokie czoło nie przyciągały ludzkiego wzroku tak bardzo, jak duża, czerwona plama na prawym policzku.
usunąć pogrubienie. Hm, ale w tym fragmencie widać, że płynne tworzenie sceny wraz z opisem postaci nie idzie ci za dobrze. Skoro chcesz, aby pokazać tę kobietę od strony wchodzącej Claudiathe, powinieneś rzucić jedno zdanie zaraz po jej wejściu (opis pomieszczenia -> opis kobiety za biurkiem-> akcja z krzesłem).
- Tylko tyle masz do powiedzenia? - szepnęła, przyprawiając dziewczynę o dreszcz grozy. - Spóźniłaś się, ty nieodpowiedzialna smarkulo! - Tak, krzyk po szepcie. To u niej normalne.
Gubisz narratora! Z opisu plastycznego nagle przechodzisz do opisu emocjonalnego, usytuowanego w Claudiathe. Zobacz na taką zmianę:
- Tylko tyle masz do powiedzenia? - szepnęła, przyprawiając dziewczynę o dreszcze i niespodziewanie wrzasnęła: - Spóźniłaś się, ty nieodpowiedzialna smarkulo!
Wybuchy Darmund sięgały sławą dalej niż jej nazwisko, i dziewczyna była na to przygotowana.

Po zmianie: narrator, stojący za dziewczynę (a nie mówiący za nią) płynnie wprowadza element, który pojawia się już przy okazji dialogu. Ale wracając do sedna: wypowiedź jest nie naturalna, dlatego taka zmiana, choć nie bezpośrednio w wypowiedzi, pozwala urzeczywistnić zachowanie pani Darmund.
Musi wytrzymać. Na pewno zaraz skończy biadolić.
a kiedy zaczęła? Ta krótka wzmianka o spóźnieniu? Mało wiarygodne. Przerysowane.
Zaskoczona Claudiathe kucała obok biurka, nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.
zwróć uwagę na to, co pokazujesz, a unikniesz powtarzania plastyki w scenie. Tekst nabierze płynności i będzie bardziej czytelny -> skoro Laila kucnęła po faktury, a Darmund przemawia do niej z góry... no to wiadomo, że kuca nadal biedactwo.

Żonglujesz bliskimi porównaniami: oczy jak węgiel, włosy czarne jak sadza... trochę to niebezpieczne.

Scenka taka sobie, nawet bardzo słaba. Przede wszystkim kuleje narracja, a to na jej barku postawiłaś budowanie emocji. Dialogi są za krótkie, aby pokazać charaktery bohaterów, zaś narrator niezbyt sobie radzi z opisami reakcji, gestów. Właśnie tego brakuje - odnośników i porównań, dodania skrawka historii (vide: przykład z sławą o temperamencie pani Darmund). Nie podobało mi się i szkoda, że nie ma tutaj nawet skrawka fabuły.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Dziękuję wam za rady, z pewnością z nich skorzystam i mam nadzieję, że wkrótce się poprawię. :)
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

5
Wnętrze gabinetu dyrektor Darmund nie odzwierciedlało bogactwa kobiety (*)w najmniejszym stopniu znaczenia tego słowa.
A czemuż to gabinet dyrektorski ma pokazywać czyjeś bogactwo? Gabinet to gabinet. Miejsce pracy. Bogato to ona sobie mogła udekorować dom.
(*) Powinieneś zakończyć na stopniu. Co tu robi "znaczenie tego słowa"?
Proste półeczki koloru beżowego stały samotnie przy dość dużych oknach, uginając się pod ciężarem segregatorów z dokumentami. Nawet ściany pokryte granatową tapetą świeciły pustkami. Ani jednego obrazu.
Nie półeczki, ale solidne półki, skoro stały na nich ciężkie segregatory. I nie samotnie. Samotnie to może sobie stać stół na środku pokoju. Stały przy oknach i zawalone segregatorami. To, że owe półki są beżowe - niepotrzebny szczegół. No i wybacz, ale granatowa tapeta??? Toż to musiało wyglądać okropnie ponuro. Kto tapetuje sobie tak gabinet?
Co za chytra kobieta - pomyślała Laila wchodząc do środka niepewnym krokiem. (*)Ukradkiem rozejrzała się po pomieszczeniu.
Czemu chytra? Bo gabinet nie jest przesadnie urządzony? Może ekscentryczna, skoro sobie na granatowo ściany tapetuje?
(*) I po tym zdaniu należało dać opis gabinetu. Albo wyciąć to zdanko, bo opis już był.
Laptop, który był nieodłącznym partnerem kobiety, niemal tonął w tym bałaganie.
Laptop partnerem? Mogła się z nim nie rozstawać, ale nie znaczy to, że był partnerem. No i mógł ginąć w bałaganie a nie tonąć.
Po trzech latach ciągłego poniżania została wyrzucona z powodu pięciominutowego spóźnienia?
Przez te pięć minut miała poukładać i wypełnić wspomnianą wcześniej stertę dokumentów?
Idealnie współgrały z ciemną karnacją i dużymi, brązowymi oczami.
Wcześniej miała ona czarne jak węgiel oczy?

Przesadzasz z dramatyzmem. Jak bura u dyrektorki, to od razu zwolnienie. Jak zła dyrektorka, to i brzydka i wrzeszcząca. Pracownica drży o posadę, zostaje zwolniona za pięć minut spóźnienia i tak dalej. Nie podobało mi się.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”