W tekście znajdują się wulgaryzmy i sceny drastyczne.
Jest to mój pierwszy tekst, który udostępniam szerszej publiczności. Liczę na konstruktywną krytykę.
Pamiątka
sadUsadowiłem się w moim ulubionym miejscu w barze. Pociągnąłem duży łyk piwa. Uwielbiałem to miejsce. Gdy byłem młodszy, przychodziłem tutaj po tym jak moi ,,prawdziwi przyjaciele” robili mnie w balona. Wpadałem w ciąg. Trwało to do kilku dni. Właściwie sam nie wiem skąd brałem kasę. To pewnie mój dar opowiadania powodował, ze dosiadały się różne osoby i stawiały kolejki. Lubili mnie słuchać. Przynajmniej jedna rzecz, która wychodziła mi naprawdę dobrze. Najzabawniejsze były momenty jak wracałem do domu. Cały mój powrót skupiał się na tym aby znaleźć jakiś ślad obecności kogokolwiek. Złudne nadzieje. Nigdy nic nie odkryłem. Teraz zostałem sam, nie licząc moich pamiątek. Do pracy już też nie miałem co wracać. W sumie sprawiało mi frajdę otrzymywanie tego ostatniego czeku.
Dostrzegłem kobietę o genialnym ciele. Dawno takiego czegoś nie widziałem. Długie nogi i te biodra. Jedynie twarz nie przystawał do całego piękna tego obrazu. W sumie kto by się tym przejmował. Ja wyszczekany nie miałem problemu żeby z nią zagadać i po kilku głębszych skierowaliśmy się do mnie. Jeszcze tu było czuć smród ciągnący się od baru. To dzięki takim jak ja, którzy lubili sobie poodpoczywać pod całą gamą drzew. Wychodek z noclegiem w jednym. Niezły rarytas. Nie powiem czasami też mi się to zdarzało, ale to dawne czasy. Otworzyłem drzwi i od razu rzuciłem ją na łózko. Jednak coś jej nie pasowało.
- Co tu tak do cholery śmierdzi?
Domyśliłem się o co chodzi, jednak nie zwracałem na to większej uwagi. Problem w tym, że sama zauważyła źródło smrodu. Zwymiotowała.
- Co do kurwy ... - szczęka się jej zamknęła po moim prawym sierpowym.
sadZemdlała. Będzie trzeba z nią zrobić porządek. Za dużo widziała. Wziąłem linkę i jednym mocnym szarpnięciem ją zaciągnąłem. Zaczęła się szamotać. Po chwili zwiotczała. Przykro było się z nią tak pożegnać, no ale chyba odciętej w domu głowy nie widuje się u każdego. Lubiłem sobie robić pamiątki po każdej z moich ofiar. Przyznam nie było to zbyt mądre, żeby zostawić sobie takie trofeum. I jeszcze ten smród. Jezu Chryste. Postanowiłem, że pozbędę się tego za jednym zamachem. Spojrzałem jeszcze raz na moją niedoszłą kochanką. A może by tak ... Właściwie to co mi szkodzi. Zabrałem się rzeczy. W sumie nie było źle. Żywa byłaby jeszcze lepsza, ale trzeba było sobie jakoś radzić. I te nogi ... Nie mogłem się po prostu napatrzeć. Trzeba było się już pożegnać. Przerzuciłem sobie ją przez ramie i zaniosłem do piwnicy. Miałem tam nóż rzeźnicki. Świetna sprawa. W chodzi w kość jak w masło. Uporałem się z nią szybko. Postanowiłem, że dzisiaj dam sobie spokój z pamiątką. Zapakowałem ją z głową do wora na śmieci. Byłem już trochę zmęczony, ale nie można było odwalić fuszerki. Wrzuciłem pakunek do samochodu. Wrzuciłem to może za dużo słowo. W końcu nie byłem jakimś siłaczem, a ona też mało nie ważyła.
sadOdjechałem w kierunku lasu. Miałem tam domek. Najważniejsze jest żeby zostawić po sobie jak najmniej śladów. Wyciągnąłem ją i zataszczyłem do zamrażarki. Jak się dziewczę trochę wychłodzi, tak z kilka tygodni, będzie można działać dalej. Potem się ją gdzieś zostawi. Może na placu zabaw? A to ci będzie dopiero ubaw.
sadMój ,,prawdziwy przyjaciel” zapytał mnie kiedyś jak to jest kogoś zabić? Czy czuję coś, cokolwiek? Ze mną było tak, że nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Nie czułem ani podniecenia, ani strachu, zupełnie nic. Totalna próżnia. Jasne, czasami było szkoda, choćby jak z tą panną. Zdarzało się to rzadko. Pewnie mógłbym to policzyć na palcach jednej ręki. On właściwie też potem poszedł na odstrzał. Niezły skurwysyn się z niego okazał. Znaleziono go w parku siedzącego na ławce. Panienki, którymi się otaczał były w głębokiej żałobie. Trzeba było widzieć pogrzeb. Co tam się działo. Takich zabaw to nawet w barze było ciężko doświadczyć.
sadW końcu wróciłem. Poszedłem od razu do mojego ukochanego miejsca, gdzie schlać się można było przednio. Miałem trochę kasy. Prace dorywcze.... W sumie nieważne. Wódka lała się strumieniami. Kiedyś pewnie szukałbym zwady, nie po to żeby zrobić komuś krzywdę. Chciałem po prostu dostać w pysk. Chodziło o to, żeby ciało się czuło tak samo jak psychika. Totalnie zdegradowane, zniszczone. Moje skurwiałe życie spowodowało, że przestałem w pewnym momencie odczuwać. Nie było już strachu, lęku, radości czy smutku. Przeraziłem się. Miałem wtedy niewiele ponad szesnaście lat. Wprawdzie nie przypuszczałem, że zostanę tym kim zostałem, ale wiedziałem, że nie będzie to zbyt uczciwe życie. Można rzec, że dar przepowiadania się we mnie odezwał. Byłem w tym całkiem niezły. Szkoda tylko, że zawsze były to złe wróżby. Cóż takie życie. Niektórzy mówią raz na wozie raz pod wozem. U mnie to zupełnie nie działało. Więc zostało tylko pod wozem. Nie żebym się użalał nad sobą, po prostu zastanawiam się dlaczego jedni mają takie niebywałe szczęście, a drudzy muszą szorować doły. To pewnie Bóg to tak poukładał, żeby zobaczyć kto bardziej wierzy. Ciekawe czy się zdziwił, że mam go gdzieś tak samo jak on mnie. A może tu chodzi o geny. Jak tak to były nieźle spartaczone. Ale sam już nie wiem. Może umrę z tej niewiedzy, ale na pewno z nią.
sadMój ciąg w końcu się skończył. Wróciłem jak król do swojego pałacu. Już nie śmierdziało. To dobrze. Przynajmniej nie musiałem się pieprzyć z martwą księżniczką. Tego mi trzeba było. Po całej zabawie poszła do kibla. Tradycji stało się zadość. Powiedziałem jej, że dobrze by było jakby się już wyniosła. Nie miała oporów. Szybko się uwinęła. Wsiadłem do samochodu. Przez całą drogą się zastanawiałem gdzie by ją zostawić. Padło na piaskownice.
Pamiątka [miniatura]
1
Ostatnio zmieniony wt 27 mar 2012, 10:53 przez Kat, łącznie zmieniany 3 razy.