___Zegar tyka.
___Tyk, tyk.
___W powietrzu wisi zapach kawy, kojarzący się przykro z odejściem. Kawa zawsze ma związek z odejściem. Pijesz przed wyjściem do pracy. Przed spotkaniem, na które zaraz będziesz biec. Nie pijesz kawy, kiedy chcesz się położyć, prawda? Cappucino kojarzy mi się wyłącznie z biegiem, pośpiechem, pogonią - i odejściem.___Tyk, tyk.
___Zawsze ramię w ramię z tym wielkim miastem. Ma tyle do zaoferowania, jest takie przyjazne, a jednocześnie chłodne i bezwzględne. Kawiarnie i sklepy błyszczą pode mną, a życie toczy się, dokładnie tak, jak to robiło wieku temu i jak będzie robić za wieków parę. Drży mi w sercu trwoga i świadomość, że nie przejmie się nikt. Cała dokumentacja wyparowała w sekundę. Usunęliśmy zdjęcia, wywaliliśmy obrazki, bransoletki leżą gdzieś pod biurkiem pokryte kurzem. Tak, jakby nic się nie stało. Paradoksalnie w głowie taki mętlik, że bordel ogarnięty pożarem to pikuś. A oni tego nie widzą. Idą dalej, nie przejmując się niczym, nie dostrzegając innych.
___Tylko co później robić? Jak przywitać się z Bogiem? Każdy katolik wie, że zakazuje samobójstwa. Czy to możliwe, żeby zabraniał ludziom dostać się do niego po krótszym czasie? Przecież tylu szczęściarzom daje taryfę ulgową... Niektórzy nawet umierają tuż po urodzeniu. Czemu nie każdy doznaje tej łaski? Stanę przed nim, zadzierając mocno głowę, żeby móc spojrzeć mu w lico i będę oczekiwał na rozgrzeszenie, czy może raczej przejdziemy od razu do pokoju zabaw? Jak w ogóle wygląda niebo? Czego oczekiwać? Pindrzenie się z aniołkami na chmurce do końca świata mi się nie uśmiecha.
___No i co z rodziną? To będzie dla nich cios. Głupio trochę tak ich tu zostawiać. Mam nadzieję, że właściwie zinterpretują mój list i wkrótce będziemy szczęśliwi razem. Ten świat jest czymś niewiele tylko większym od psiego gówna rozsmarowanego na podeszwie Pana, a ci głupcy traktują życie jak wartość. Po co? Dla bólu, cierpienia, gniewu? Dla rutyny, obowiązku, kary, praw? Nie rozumiem was, ludzie. Czuję się inny. Nie mówię, że lepszy - ale mam przeczucie, że powie "Całe wieki na ciebie czekałem!", gdy się spotkamy.
___Spojrzenie na upstrzone gwiazdami niebo i ostatnia chwila spokoju. A może jednak zrezygnować? Co, jeśli katole mają rację, a ja wyląduję na samym dnie zamarzniętego jeziora? A może nie ma tam nic, tylko nieskończona pustka? W głowie taki mętlik, że bordel ogarnięty pożarem to pikuś.
Ach, jak mocno dziś wieje.