Koszmar [fantastyka lub horror]

1
Taki sobie krótki tekst fantastyczny. Chciałem tylko sprawdzić jakby wyglądał opis pewnej sytuacji. I życzcie mi zdrowia, bo mam zapalenie oskrzeli. Na gardło choruję już od 2,5 tygodnia i wyzdrowieć jakoś nie idzie. A Wy mnie jeszcze zjedźcie jak należy ;)

***

Koszmar

Otworzyłem oczy. Głęboka ciemność i wysoka temperatura — to pierwsze rzeczy z jakich zdałem sobie sprawę. Wystraszyłem się. Nie byłem w swoim łóżku, a podłoga, na której leżałem swą twardością i surowością wywołały skojarzenie z jakimś okropnym miejscem, którego sam nie potrafiłem określić. Moje ciało przeszył dreszcz. Może śnię? Cholera, dlaczego tu jest tak nieznośnie gorąco?
Nagły łoskot, zgrzyt i odgłos człapania czegoś masywnego zdjął ze mnie wrażenie śnienia, jak spuszczona gilotyna.
Tumm-Tumm, Tumm-Tumm..
Początek koszmaru?
Tumm-Tumm…
I cisza.
Nagle coś drgnęło, coś ciężko i ochryple sapnęło. Podłoga zaczęła się trząść w przeraźliwym zgrzycie, jakby olbrzym tarł głazem o głaz.
Ciemność przeciął szybko rozszerzający się promień światła i wtedy zobaczyłem, że znajduję się w jakimś małym pomieszczeniu przypominającym celę, niczym bym był w lochach zamku, albo prowizorycznie wykutym w skale.
I wiedziałem już, że nie jestem sam. Coś za włazem, co śmierdziało — nie, cuchnęło zgniłymi jajami, tak bardzo, że na myśl przychodzi tylko szambo, morze szamba.
I wszedł: potwór, monstrum o niewypowiedzianie obrzydliwym łuskowatym cielsku, porośniętym licznymi naroślami, purchawkami, które pulsowały w rytm jego oddechu. Powykrzywiany, jedno ramię nie równe drugiemu. Szczękę miał zbyt wysuniętą do przodu, niej wystawały z niej żółte kły; wargi miał grube, obrzydliwie zaślinione. Oczy czarne, połyskliwe, w zawziętym spojrzeniu najbardziej groźnego ze wszystkich drapieżnych zwierząt. A nad nimi, i od czoła wzdłuż kręgosłupa łańcuch czarnych kolców. Jego wysokie na trzy metry ciało stanowiło połączenie ciemnej jak zakrzepła krew czerwieni i brudnego brązu.
I podszedł do mnie i swymi długimi, ostrymi jak brzytwa szponami zamachnął się...
Straszne.
Wrzasnąłem: ogromny, przeszywający ból — potwór rozciął mój brzuch. Wnętrzności wylały się ze mnie niczym odpadki żywnościowe z przewróconego kubła. Umieram…? A krew nie leci…
Żyjesz.
Gdzie ja jestem? To nie jest sen. To na pewno nie jest sen! Czy to jest Piekło? Dlaczego? Za co?
Do celi wszedł drugi potwór, nieco niższy, jednak tak samo ohydny jak ten, który mnie rozciął.

***

I dalej nie będę kontynuował tego tekstu. Nie podoba mi się na chwilę obecną. Może kiedyś to dokończę.
Ostatnio zmieniony pt 24 lut 2012, 13:52 przez Preissenberg, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Preissenberg pisze:Głęboka ciemność i wysoka temperatura
Jakoś ta wysoka temperatura za każdym razem jak na nią spojrzę, kojarzy mi się z gorączką. Jakby to mężczyzna miał temperaturę a nie otoczenie. Zmieniłabym to może na gorąc bądź duchotę. Takie moje ale.
Nagły łoskot, zgrzyt i odgłos człapania czegoś masywnego zdjął ze mnie wrażenie śnienia, jak spuszczona gilotyna.
Gilotyna bardziej ścina :P niż zdejmuje. Porównanie mi się średnio podoba.
Preissenberg pisze:niczym bym był w lochach zamku, albo prowizorycznie wykutym w skale.
Niczym bym był w lochu jakiegoś zamku, bądź wykutym w skale. Brzmi dla mnie lepiej, tak przez chwilę straciłam rezon po przecinku.
Preissenberg pisze:niej wystawały z niej żółte kły
się wkradło coś.
Preissenberg pisze:Oczy czarne, połyskliwe, w zawziętym spojrzeniu najbardziej groźnego ze wszystkich drapieżnych zwierząt.
o zamiast w
Preissenberg pisze:Żyjesz.
To i nie gra. Wszystko opisane jest w pierwszej osobie a tu bach.

Ogólnie oprócz wytkniętych małych błędów, obraz bardzo plastyczny. Podobał mi się :)

3
nenek pisze: obraz bardzo plastyczny. Podobał mi się :)
To bardzo fajnie, też się cieszę :)

Z tym porównaniem z gilotyną - fakt też mi trochę uwierało. :)
Literówki zauważyłem po wklejeniu tekstu, ups.
Najpierw miałem wersję z "gorąc", ale zmieniłem na temperaturę, bo mi ten "gorąc" jakby źle brzmiał, nie wiem czemu.
To "prowizorycznie" do wykuty w skale, też faktycznie po namyśle, widzę, że nie pasuje.
"Żyjesz" w oryginale jest napisane kursywą, to jest jakby komentarz, myśl... hm, ale nie mam dla tego dobrego uzasadnienia, a i powinienem inaczej to rozegrać, jeśli już mowa o takim "komentarzu" (narratora czy bohatera? no właśnie...). Dlatego, tak, to nie pasuje.

4
Witam.

A mi się ten tekst jakoś nie spodobał. Mam wrażenie, że umiesz pisać (w znaczeniu, masz warsztat), ale nie bardzo potrafisz tą wiedzę wykorzystać - oczywiście w kontekście tego konkretnego fragmentu.

Chyba starałeś się zmieścić zbyt wiele emocji w zbyt niewielu słowach. Średnio to wypadło bo uciekło uczucie przerażenia/zagubienia/niezrozumienia. Zamiast tego jest tylko akcja. I tak np fragment:
Preissenberg pisze:Wrzasnąłem: ogromny, przeszywający ból — potwór rozciął mój brzuch. Wnętrzności wylały się ze mnie niczym odpadki żywnościowe z przewróconego kubła. Umieram…? A krew nie leci…


W dwóch linijkach tekstu dzieje się tyle, i w takim tempie, że musiałem to przeczytać jeszcze raz praktycznie po jednym wyrazie, żeby zrozumieć co chciałeś pokazać.

Zupełnie nie spodobało mi się też zdanie:
Preissenberg pisze:Coś za włazem, co śmierdziało — nie, cuchnęło zgniłymi jajami, tak bardzo, że na myśl przychodzi tylko szambo, morze szamba.
Szyk jest jakoś dzienie zaburzony i też trzeba nieźle zwolnić, żeby zroumieć o co chodzi.

Kolejna rzecz, to kolejność opisu:
Preissenberg pisze:I wszedł: potwór, monstrum o niewypowiedzianie obrzydliwym łuskowatym cielsku, porośniętym licznymi naroślami, purchawkami, które pulsowały w rytm jego oddechu. Powykrzywiany, jedno ramię nie równe drugiemu. Szczękę miał zbyt wysuniętą do przodu, niej wystawały z niej żółte kły; wargi miał grube, obrzydliwie zaślinione. Oczy czarne, połyskliwe, w zawziętym spojrzeniu najbardziej groźnego ze wszystkich drapieżnych zwierząt. A nad nimi, i od czoła wzdłuż kręgosłupa łańcuch czarnych kolców. Jego wysokie na trzy metry ciało stanowiło połączenie ciemnej jak zakrzepła krew czerwieni i brudnego brązu.


Z punktu widzenia czytelnika wolałbym pogrubioną informację o rozmiarach postaci otrzymać przed tym jak zdążyłem wyobrazić ją sobie jako wychudzoną żabę. Od ogółu do szczegółu.

Tyle ode mnie. Pozdrawiam

5
A ja mam mieszane uczucia, lubię takie klimaty, ale czegoś w tekście mi zabrakło, czegoś co trzymałoby mnie w napięciu, siedziałabym jak na szpilkach, bojąc się przeczytać kolejne słowa.
Moim zdaniem budowane klimatu zepsuł opis celi, gdy Twój narrator wreszcie dowiedział się, gdzie jest, taki dość nagły, urwany, mogłeś nim jeszcze mocniej zaznaczyć strach czy zdezorientowanie, a tak opis właściwie nic mi nie wniósł do tekstu. Czytało się dość ciężko, chociaż potrafiłam po krótkiej zadumie zobaczyć oczami wyobraźni, co się wydarzyło w Twoim horrorze, ale to nie o to chodzi, prawda? Bo miało wgiąć w fotel i wzbudzić przerażenie, a tu wyszło coś w rodzaju hollywoodzkiego filmu grozy, który zamiast straszyć jest odrobinę kiczowaty.
Preissenberg pisze:Szczękę miał zbyt wysuniętą do przodu, niej wystawały z niej żółte kły; wargi miał grube, obrzydliwie zaślinione.
I podszedł do mnie i swymi długimi

Moim zdaniem tutaj zaimek jest zbędny.

Pozdrawiam serdecznie:)

6
Cicuta pisze:Bo miało wgiąć w fotel i wzbudzić przerażenie, a tu wyszło coś w rodzaju hollywoodzkiego filmu grozy, który zamiast straszyć jest odrobinę kiczowaty.
Nie, nie pisałem z myślą "Musi przerażać". To w zasadzie miał być początek historii S-F/Fantasy (dopiero po skończeniu całości można ocenić co to za gatunek).

Ale dobrze, że mówicie o tym wrażeniu "upchnięcia" wielu emocji w niewielkiej liczbie słów. Po prostu nie umiem jeszcze tak rozpisywać (kluczowych?) wykreowanych sytuacji, obrazów, ale będę nad tym pracował, więc powinienem kiedyś w końcu już nie popełniać wskazanych błędów.

Re: Koszmar [fantastyka lub horror]

7
wywołały skojarzenie z jakimś okropnym miejscem, którego sam nie potrafiłem określić.
Ja kojarzę zazwyczaj z czymś namacalnym, nie z czymś, czego nie potrafię określić.

Nagły łoskot, zgrzyt i odgłos człapania czegoś masywnego zdjął ze mnie wrażenie śnienia, jak spuszczona gilotyna.
Jak dla mnie gilotyna obcina głowy, nie zdejmuje żadnych wrażeń.

I podszedł do mnie i swymi długimi, ostrymi jak brzytwa szponami zamachnął się...
Straszne.

Zgadza się, straszne :D

Wrzasnąłem: ogromny, przeszywający ból — potwór rozciął mój brzuch.
To zdanie kuleje.

Wnętrzności wylały się ze mnie niczym odpadki żywnościowe z przewróconego kubła.
Spożywcze porównanie w takim momencie? Zastanawiające.

I dalej nie będę kontynuował tego tekstu. Nie podoba mi się na chwilę obecną. Może kiedyś to dokończę.
Nie kończ, zrób to dla potomnych ;)

Pozdro.

8
Przeczytałem. Pomysł ok, zapisany koszmarnie. Wydaje mi się, że nie do końca rozumiesz znaczenie niektórych używanych słów...

Żeby nie być gołosłownym, przyczepię się do absolutnie wszystkiego, do czego można się przyczepić:
Preissenberg pisze:Koszmar

Otworzyłem oczy. Głęboka ciemność i wysoka temperatura — to pierwsze rzeczy z jakich zdałem sobie sprawę [1]. Wystraszyłem się. Nie byłem w swoim łóżku, a podłoga, na której leżałem [2] swą twardością i surowością wywołały skojarzenie z jakimś okropnym miejscem [3], którego sam nie potrafiłem określić. [4] Moje ciało przeszył dreszcz [5]. Może śnię? [6] Cholera, dlaczego tu jest tak nieznośnie gorąco?
Nagły łoskot, zgrzyt i odgłos człapania czegoś masywnego zdjął ze mnie wrażenie śnienia, jak spuszczona gilotyna. [7]
Tumm-Tumm, Tumm-Tumm.. [8]
Początek koszmaru? [9]
Tumm-Tumm…
I cisza.
Nagle coś drgnęło, coś ciężko i ochryple sapnęło [10]. Podłoga zaczęła się trząść w przeraźliwym zgrzycie, jakby olbrzym tarł głazem o głaz. [11]
Ciemność przeciął szybko rozszerzający się promień światła [12] i wtedy zobaczyłem, że znajduję się w jakimś małym pomieszczeniu przypominającym celę [13], niczym bym był w lochach zamku [14], albo prowizorycznie [15] wykutym w skale.
I wiedziałem już, że nie jestem sam [16]. Coś za włazem [17], co śmierdziało — nie, cuchnęło zgniłymi jajami [18], tak bardzo, że na myśl przychodzi tylko szambo, morze szamba [19].
I wszedł [20]: potwór, monstrum o niewypowiedzianie obrzydliwym łuskowatym cielsku, porośniętym licznymi naroślami, purchawkami [21], które pulsowały w rytm jego oddechu. Powykrzywiany, jedno ramię nie równe drugiemu. Szczękę miał zbyt wysuniętą do przodu, niej wystawały z niej żółte kły; wargi miał grube, obrzydliwie zaślinione. Oczy czarne, połyskliwe, w zawziętym spojrzeniu najbardziej groźnego ze wszystkich drapieżnych zwierząt [22]. A nad nimi [23], i od czoła wzdłuż kręgosłupa łańcuch czarnych kolców. Jego wysokie na trzy metry ciało stanowiło połączenie ciemnej jak zakrzepła krew czerwieni i brudnego brązu. [24]
I podszedł do mnie i swymi długimi, ostrymi jak brzytwa szponami zamachnął się...
Straszne. [25]
Wrzasnąłem: ogromny, przeszywający ból — potwór rozciął mój brzuch. Wnętrzności wylały się ze mnie niczym odpadki żywnościowe z przewróconego kubła [26]. Umieram…? A krew nie leci… [27]
Żyjesz. [28]
Gdzie ja jestem? To nie jest sen. To na pewno nie jest sen! Czy to jest Piekło? Dlaczego? Za co?
Do celi wszedł drugi potwór, nieco niższy [29], jednak tak samo ohydny jak ten, który mnie rozciął. [30]

***
1. Jak się budzisz i jest ciemno i gorąco to mówisz o tym takimi słowy? "obudziła mnie wysoka temperatura"? Dziwne sformułowanie, ale od biedy ujdzie.
2. Skoro piszesz, że leży na podłodze to jest raczej oczywiste, że nie jest w swoim łóżku. Chyba, że jego łóżko jest podłogą.
3. twarda i surowa (!!) podłoga wywołuje skojarzenie z jakimś okropnym miejscem? Waść raczy żartować? Surowy może być wystrój wnętrza. Albo mięso. Surowa podłoga byłaby, nie wiem, nieukończona? Dodatkowo - NIGDY nie używaj słówka "jakiś". Jest słowem-zapychaczem, które absolutnie nic nie wnosi do tekstu.
4. Jak dla mnie cały ten wstęp, aż do tego miejsca, jest zbędny.
5. Tu się trochę czepię bez powodu: MOJE ciało przeszył dreszcz, piszesz... a czyje niby miał przeszyć? To nie jest naturalny język. Lepiej: przeszedł mnie dreszcz. Nie przeszył, a przeszedł właśnie. Bo dreszcze nie mogą przeszywać.
6. A może jednak obudziłem się na samym początku? ;) Jak budzisz się i jest ciemno, gorąco i twardo to pierwsze, co przychodzi ci do głowy to że dalej śpisz? Mnie osobiście nie...
7. "zdjął ze mnie wrażenie śnienia"? Okropne. Może coś a'la "pozbawił mnie wszelkich złudzeń, że to sen"? I całkowicie nie rozumiem tego "jak gilotyna". Że znaczy jednocześnie pozbawił go wrażenia śnienia oraz ściął mu główkę? Czy też chodzi Ci o to, że nagle? W tym drugim przypadku - lepiej coś z "trzaśnięciem bicza" albo "mgnieniem oka".
8. A tu bohater sobie nuci pod nosem i zapisuje to, tak? Bo na to wygląda.
9. ... i wygląda na to, że to nucenie mu bardzo słabo, wręcz koszmarnie, wychodzi.
10. Wyrazu "coś" używaj mniej więcej tak często jak "jakiś". Mają podobny skutek. Zniechęcają do lektury i sugerują, że autorowi brakuje słów. "Poczułem, jak podłoga zadrżała i usłyszałem smętne/kolorowe/zdechłe/wypchane/<dowolny przymiotnik, prócz "jakieś"> sapnięcie" jest, moim zdaniem, lepsze.
11. O, to zdanie jako jedyne mi się podobało.
12. Bohater nie pisze NIC o tym promieniu światła tak naprawdę - skąd się dobywał, jakiego koloru był itp. Plastyczność opisu jest zerowa.
13. Skoro tylko PRZYPOMINAŁO celę, to czym się od rzeczonej różniło? Jeżeli niczym - a nie wspominasz o tej różnicy - to bohater doszedłby raczej do wniosku, że to pomieszczenie JEST celą, nie zaś tylko ją przypomina.
14. "Niczym bym był" pozostawię bez komentarza... Chodziło Ci zapewne o "Jak gdybym był".
15. Co rozumiesz przez prowizorycznie? Bohater miał czas się rozejrzeć i stwierdzić, że masoneria jest taka sobie, od niechcenia zrobiona i tak tylko tymczasowo, dopóki potwory nie wykują czegoś lepszego? ;)
16. Domyślił się tego po promieniu światła, sapnięciu oraz prowizoryczności pomieszczenia?
17. I znowu to mało konkretne COŚ. Plus to, że nagle pojawił się właz, którego wcześniej nie było, co sprawia, że czytelnik zastanawia się "Jaki do cholery właz?"
18. "śmierdziało" i "cuchnęło" to mniej więcej synonimy. Nie ma sensu używać obydwu.
19. Zgniłe jaja ani trochę nie pachną jak szambo.
20. Ale gdzie wszedł? Jak wszedł? Którędy wszedł? Zero opisu...
21. Purchawkami? Hmm... interesujące monstrum, takie grzybowe trochę. Może chodziło o, nie wiem, krosty? Wypryski? Zgrubienia? Cokolwiek, tylko nie purchawki.
22. Czyli o jakiego drapieżnika chodzi? Ja bym walnął "nieskończenie drapieżnym spojrzeniu", ale ten punkt to tylko moje własne widzimisię.
23. Zdanie jest tak skonstruowane, że "nad nimi" wydaje się odnosić do "spojrzenia", nie zaś do oczu.
24. Opis potwora jest w tym tekście najlepszy (znaczy - względnie, bo i tak jest kiepściutki i nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego stwora, a wyobraźni mi nie brak).
25.
Zgadza się, straszne
26. Borze, co za porównanie... Jego siermiężność nie ma sobie równych. Czy wnętrzności z człowieka naprawdę wylewają się jak z kubła z odpadkami? No jakby Ci to... o, wiem. Najprościej: nie.
27. Nie, krew nie leci. Lecą tylko wnętrzności, całkiem bezkrwawe takie... ych...
28. Nie rozumiem dlaczego nagle zmiana osoby i punktu widzenia.
29. Pierwszy potwór ma trzy metry, drugi jest nieco niższy... jak oni się mieszczą w tej niezbyt wielkiej celi? ;)
30. To koniec? Trochę... tego... nagły? Równie dobrze mogłeś urwać w połowie zdania, efekt byłby ten sam. Żadnej pointy, żadnego zakończenia, nic.

Tak jak pisałem na początku: pomysł niezły, tekst koszmarnie (nomen omen) napisany.


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony śr 15 lut 2012, 14:31 przez Mich'Ael, łącznie zmieniany 1 raz.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

9
Ech, no tak...

Z językiem Mich'Ael nieźle się uporał. Może nie wszystko aż tak mi się w oczy rzuciło, niemniej zawarł w swojej ocenie to, na co ja bym zwracała uwagę. Dlatego warsztat już zostawmy.

Z bardziej ogólnych rzeczy. Próbujesz budować napięcie i przekazywać emocje. Tylko jak to robisz?
Nie znamy bohatera, on sam nie daje się w tym tekście poznać, więc nam zwisa. Czyli opcja "czytelnik bojący się o losy bohatera odpada".
Opis jest zdawkowy, upchany sztampowymi opisami jak to ciemno, mroczno i straszno. A tak naprawdę dajesz nam... Niby celę (ni to zamkową ni to wykutą w skale?), potwora obrośniętego grzybami z rodziny pieczarkowatych? Nieplastyczne opisy, język miejscami wypadający komicznie też nie buduje nastroju.
Myśli bohatera? Poza zdawkowymi opisami sprowadzają się do skonstatowania faktu obudzenia się, stwierdzenia, że może to jednak sen i na końcu stwierdzenia z wykrzyknikiem, że to jednak nie sen! Hmmm... Za mało w tym wyrazistych przeżyć bohatera. Czegoś, co pozwoliłoby mi w jakiś sposób "odczuć" jego strach.

Krótko mówiąc nie dajesz mi niczego, co mogłoby mnie zaangażować w tekst, jednocześnie próbując wrzucać jakieś dramatyczne opisy. I, niestety, robi się kiczowato. Spróbuj grać bardziej na szczegółach, drobnych motywach ubarwiających postać czy miejsce czy przeciwnika, niż jechać na "niewypowiedzianie strasznych" rzeczach.

Przynajmniej taka moja rada. Takie teksty mnie jako czytelniczkę wciągają.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
Adrianna pisze:Spróbuj grać bardziej na szczegółach, drobnych motywach ubarwiających postać
Podaj jakiś przykład, odnieś się do czegoś konkretnego, bo nie jest to dla mnie jasne.

11
Opis monstrum, gdyby był dynamiczny, mógłby wzbudzać pożądane uczucia. Jest za to długi i spowalnia tempo, wręcz nie chce się czytać. Może zrezygnuj z klasycznego opisu i przedstaw tego potwora dalej opisując akcję. Albo, w stylu Hłaski, całkowicie zrezygnuj z jego szczegółowego opisu. Każdy ma swojego potwora, którego się boi. Twój akurat straszny być nie musi. Rozumiesz, o co mi chodzi?

V.

Edit//Aha, i podoba mi się końcówka.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”