Farsa

1
Farsa

WWWPrzed chwilą padł trupem. Nie pytaj kto! bo to nieistotne. Kluczowym jest czas i miejsce w jakim się przekręcił. A czas i miejsce były, co by tu dużo mówić - bezbarwne i abs...urdalne. Ów denat, mój drogi, dokonał żywota na ulicy. Wyobraź sobie, że gdy szedł Marszałkowską, dachówka spadła mu na łeb i z miejsca zabiła. Życie uszło z niego jak powietrze z materaca, a krew nakreśliła abstrakcyjny wzorek nad jego głową.
WWWZabrali go do kostnicy, zrobili autopsję, wrzucili do skrzyni, później umyli, przygotowali, odprawili mszę i skremowali. Później to, co zostało z tego biedaka, uszło gdzieś w eter, a razem z tym jego uczucia, uczynki, myśli i słowa. Porwana wiatrem dusza trafiła gdzieś pomiędzy huragan i trzęsienie ziemi, została zmielona przez tornado, tułała się w oceanicznej toni, by w końcu przekroczyć równoległą granicę światów. Na jej straży stało wychudzone, mizerne dziecko w dziwacznym kapelusiku, bardzo osobliwe, gdyż miało wysuszoną i pokrytą bruzdami twarz starszej kobiety.
WWWOboje dosiadali ślepych osłów. ''Staruszka'' nie odezwała się słowem; ciągle jednak rechotała. Ego pytało o to, co ją tak bawi, jednak nie otrzymało żadnej odpowiedzi.
WWWObliczenie czasu ich podróży jest niemożliwe, jednak niemal nieustannie byli w drodze. Mijali kryształowe pustynie i doliny, w których rosły drzewa tak wysokie, że chmury zakrywały ich korony. Przejeżdżali przez gaje i sady, które wydawały owoce o niespotykanych kształtach i rozmiarach. Ego spytało Staruszkę, czy mogłoby je zerwać i skosztować; ta nie zaprotestowała, jednak nie przestawała chichotać. Smak owoców spowodował, iż na policzku naszego bohatera pojawiła się łza wzruszenia. Nigdy nie jadł czegoś słodszego i bardziej soczystego. Wznawiając podróż, ujrzeli gwiazdę rozpromieniającą przed nimi miejsce w przestrzeni. Gwiazda skrzyła na wszystkie strony, po czym iskierki, opadające na ląd, rodziły nadzwyczajnie piękne istoty.
WWWWszystko, co napotykał na drodze nasz bohater, coraz bardziej wiązało go z tym miejscem. Nadszedł jednak czas rozstania. Dotarli bowiem do bezkresnego kanionu, gdzieś pośrodku niczego. Starowinka dmuchnęła w jego kierunku, a ten przewrócił się i potoczył w dół z niebywałą prędkością. Nie minęła chwila, a dusza znalazła się w kompletnie sterylnym, białym pomieszczeniu. Takie przynajmniej było jej wrażenie wzrokowe, jednak słyszała, że oprócz niej znajduje się tam ktoś jeszcze, słyszała przerażająco wiele głosów, jednak nikogo nie dostrzegła...
Byłem tam i widziałem tę maskaradę. Ubaw po pachy, mówię wam. Banda ślepych osłów biegająca po lasach, sadach i łąkach! ha ha ha!
Ostatnio zmieniony ndz 22 sty 2012, 18:15 przez Portmale, łącznie zmieniany 3 razy.
''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''

2
Jest tu sporo błędów, świadczących o tym, że nie zastanawiałeś się co piszesz. Wiele razy powtarzasz spójnik "jednak", czasami zupełnie bez potrzeby.
Obliczenie czasu ich podróży jest niemożliwe, jednak niemal nieustannie byli w drodze.
Nie wiem, co chciałeś powiedzieć, ale obie części zdania nie łączą się w jakiś przeciwstawny sposób.
Portmale pisze:Takie przynajmniej było jej wrażenie wzrokowe, jednak słyszała, że oprócz niej znajduje się tam ktoś jeszcze, słyszała przerażająco wiele głosów, jednak nikogo nie dostrzegła...
Po pierwsze powtórzenia, po drugie to, że pokój był czysty i biały, nie znaczy, że musiał być pusty, więc spójnik jednak znów jest nie na miejscu. Powtórzeń jest zresztą więcej, jak w zdaniach o gwieździe.

Piszesz, że kluczowe są czas i miejsce wydarzenia, a czasu nawet nie podałeś. Na początku zwracasz się do kogoś w liczbie pojedynczej, a na końcu już w mnogiej.
Pomysł nie jest powalający, ale dość ciekawy, natomiast tyle błędów w tak krótkim tekście to jednak trochę za dużo i moim zdaniem, powinieneś trochę dłużej nad nim posiedzieć.

3
Plus za pomysł. Reszta do solidnego dopracowania.

Po pierwsze: dlaczego farsa? Ani tu nic śmiesznego nie ma, ani żadnego problemu...

Po drugie: piszesz, że kluczowym dla opowiadania jest czas i miejsce wydarzenia a nie sam bohater, ale następnie mamy opowieść o bohaterze, a czas i miejsce okazują się nie takie ważne.

Dalej: piszesz, że miejsce śmierci jest bezbarwne. No cóż, śmierć na ulicy przez uderzenie cegłą raczej takie nie jest.
...a krew nakreśliła abstrakcyjny wzorek nad jego głową.
Raczej zalała mu twarz...

Po co robili autopsję? Wiadomo, że spowodowała ją cegła. No i wpierw mamy kremację a następnie mszę żałobną.

Najpierw piszesz o duszy, potem o ego. Nie wdając się w żadne filozofie: ego to jest nasze "ja". Ego jest śmiertelne. Dusza nieśmiertelna. To, co mogło podróżować po różnych krainach to dusza a nie ego. Nie rozumiem też, czemu owa biedna duszyczka musiała przejść przez różne wichury ziemskie, jak to ma się do przechodzenia w zaświaty? No i czemuż to ślepe te osły były?
Wznawiając podróż, ujrzeli gwiazdę rozpromieniającą przed nimi miejsce w przestrzeni.
Bardzo niewyraźnie napisane. Jakie miejsce? Byli w owych gajach? Na kryształowych pustyniach?
Wszystko, co napotykał na drodze nasz bohater, coraz bardziej wiązało go z tym miejscem.
Jakim miejscem? Dlaczego wiązało? W jaki sposób wiązało?
Takie przynajmniej było jej wrażenie wzrokowe, jednak słyszała, że oprócz niej znajduje się tam ktoś jeszcze, słyszała przerażająco wiele głosów, jednak nikogo nie dostrzegła...
Nie prościej napisać: zobaczyła?

Masz wyobraźnię, gorzej ze stworzeniem ciekawego tekstu. Właściwie żadnej puenty tu nie ma. Nie wiemy, co się stało z duszą/ego, nie wiemy po co te wędrówki duszy, czemu mają służyć. Żadnego przesłania tekst nie niesie.

4
Portmale pisze:krew nakreśliła abstrakcyjny wzorek nad jego głową.
Chyba wokół głowy, gdyż leżał na chodniku.
Portmale pisze:Zabrali go do kostnicy, zrobili autopsję, wrzucili do skrzyni, później umyli, przygotowali, odprawili mszę i skremowali. Później to, co zostało z tego biedaka, uszło gdzieś w eter,
Z tego biedaka została przede wszystkim urna z popiołami, czy one też poszły w eter?
Portmale pisze:Porwana wiatrem dusza trafiła gdzieś pomiędzy huragan i trzęsienie ziemi, została zmielona przez tornado, tułała się w oceanicznej toni, by w końcu
przekroczyć równoległą granicę światów
.
Raczej: przekroczyć granicę światów równoległych.
Portmale pisze:Ego pytało o to, co ją tak bawi, jednak nie otrzymało żadnej odpowiedzi.
Ego to jednak nie to samo, co dusza, więc zdecyduj się.
Portmale pisze:Wznawiając podróż, ujrzeli gwiazdę rozpromieniającą przed nimi miejsce w przestrzeni.
Nie napisałeś, że zaniechali podróży, natomiast piszesz, że ją wznowili. A to miejsce w przestrzeni... Skoro były tam chmury, to może i coś na kształt nieba by się znalazło?
Portmale pisze:Starowinka dmuchnęła w jego kierunku, a ten przewrócił się i potoczył w dół z niebywałą prędkością.
Jego kierunek się przewrócił i potoczył?

Sporo potknięć, jak na tak krótki tekst, jednak ma on swój urok. Motyw wędrówki przez zaświaty ciekawie zarysowany, bez sztampy w postaci aniołów i ich biurokracji. Masz wyobraźnię, która podsuwa Ci sugestywne obrazy. Pod względem językowym opowiadanie potrzebuje dopracowania.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”