jestem w trakcie pisania i....tak pozostanie,gdyż ponownie nie mam czasu żeby na spokojnie skończyć,podrasować pomysł itp.To jest póki co szkic,ale wrzucam go,bo jak będę w Holandii to będzie zalegał na kompie.A po co ma tak sam leżeć?
Minęły już długie lata od kiedy przywitałem świat jako noworodek. Wtedy byłem równie samotny jak teraz, mimo, że wiele rzeczy się zmieniło, ta jedna pozostała taka sama. W ciągu dwudziestu jeden lat zdarzyło się wiele sytuacji, które mogły stać się pierwszym oddechem nowego życia. życia bez samotności. Nie wykorzystałem jednak żadnej z szans.
Teraz po paru latach, z dala od domu, żałuję wszystkiego. żałuję niewypowiedzianych słów. Tego, że Ciebie ze mną nie ma. Za oknem pada śnieg przypominając o chwilach spędzonych z Tobą. O ukradkowych spojrzeniach, dotyku pełnego ciepła, w którym odnajdywałem swój prywatny raj. Raj pokazany mi przez Boga tylko po to by go później spalić.
Te chwile nigdy już nie wrócą. Taki jest sens bycia chwili-była i przeminęła, robiąc miejsce dla nowej, zupełnie innej. Dodając tym samym kolorytu do szarości bytu ludzkiego. Gdy zostałem pozbawiony widoku raju, zostałem wtrącony w piekielną otchłań. Teraz siedząc na ławce, sam o zmroku, zamykam powoli księgę mojego życia. Długopis jest łopatą, słowa piachem sypanym na trumnę istnienia. Przed oczami powraca obraz minionych momentów, które przeplatają się z widokiem teraźniejszości.
Siedzę sam, pośród bloków. W miejscu pielgrzymek tutejszej młodzieży, by zapalić, lub wypić piwo szukając ukojenia w szklanym sanktuarium. Z pobliskiego chodnika nie widać, co się tutaj odbywa, z powodu krzaków, które rosnąc powołały do istnienia ten zakątek. Kartka na, której spisuję swoje myśli zapełnia się szybko potokiem emocji, które wreszcie znalazły ukojenie. Nie jest to jednorazowy podmuch myśli, a huragan stwarzający chaos w mojej głowie. Mącąc myśli i mieszając słowa. Szukając spokoju, spoglądam w gwiazdy. Ja-zwykły śmiertelnik obcujący z pięknem. Tysiące świetlistych punktów, będących odbiciem ludzkich dusz, które już odeszły. Istnienia ludzkie, które odeszły. Niczym aktorzy, którzy z końcem przedstawienia szukają miejsca na widowni. Każdy z nas do nich dołączy. Kiedy? To już sprawa Boga. On dał nam dar życia i On nam go odbierze, do nas należy jak najlepsze wykorzystanie go.
Nie każdy to potrafi, powodując smutek i rozpacz w sercach bliskich. Nic tak nie boli jak patrzeć na upadek ludzi, których kochamy. Jesteśmy jak te krzewy wokół-rośniemy dopóty, dopóki nie zjawi się ogrodnik by przyciąć gałęzie lub wyciąć nas doszczętnie. Zdarzały się chwile, gdy czułem się wolny jak ptak, niczym kruk będący dla mnie odzwierciedleniem samodzielności i wolności. Po nich następowały takie, gdy czułem jak ktoś skraca mi łańcuch, jak złemu psu.
Myślenie o tym przerwał mi pies, wyłaniający się zza krzaków, ciągnąc za sobą swoją panią. Zwykłą dziewczynę, jakich na ulicy spotyka się pełno. O takich trudno jest powiedzieć- "nietuzinkowa" dopóki się ich nie pozna. Dziewczyna trochę się speszyła widząc mnie tutaj. Może myślała, że....
Na tym póki co koniec.Niby mam więcej zapisane na tradycyjnej kartce,jeszcze bardziej tradycyjnym długopisem,ale nie mam czasu przepisać tego na kompa,bo już za dwa dni wyjeżdżam,a nie jestem jeszcze przygotowany.Tak więc pozostawiam to w takim stanie jakim jest aktualnie,czyli w powijakach.
"Myśli zapomniane" [fabularyzowany pamię
1Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.