Surrealizm dla wykształciuchów aha chacha ach!

1
Surrealizm dla wykształciuchów aha chacha ach!



Zgadnij, odbiorco, jakby mógł zacząć się dzień – wstaniem z łóżka, albo paciorkiem?! Gdzie tam, przez moje okno wsunął swą metalową szyję dźwig z oddalonego o 100 kilometrów Gniezna i złapał mnie za pupkę. Uciekaj, bo cię uszkodzę, dźwigu głupi, kwiknąłem jak stary kurczak, tudzież pantofel Agaty Młynarskiej zmieszany z kwiatami kwitnącej pomarańczo – niezapominajki.



- Otwierać, policja, nie dopuścimy aby szargał pan dobre imię czytelnika, który oczekuje ciekawych rzeczy, a nie jakiegoś tam pantofla i pańskiej pupy. Proszę, napiją się panie herbaty? Zapytałem. Panowie, jesteśmy panami, a jeśli pan nie wierzy , to niech pan nas zapyta, kiedy policjanci przechodzą na emeryturę. Zapytam, jak powiedzą panowie, co to jest logarytm? Złapałem się za sztucznego wąsa i podniecałem się seksualnie. Wąs odmówił mi posłuszeństwa i odpadł mi od wargi – widzicie panowie, mam penisa, a nie mam wąsa i jestem panem, ważę 83 kilo. Mieszkam w Toruniu i jem pączki, a Bolesław Chrobry nigdy nie widział Torunia, to ci ignorant historyczny! Ja jestem policjant, dawniej milicjant, wcielili mnie do milicji, jak miałem 17 lat. Chuje! Przepraszam, pan chciał przecież opublikować to opowiadanie na forum literackim, gdzie nie znają pana książki „śmiej się na poważnie”, bo wolą „Dziady”, na forum literackim „Literatura, myśli, marzenia, twórczość”, gdzie panu te brzydkie pismo zmoderują. – No pani policjantko, zachowuj się, bo jak ci jebnę, precz z brzydkimi wyrazami! A zresztą, nie będę z panem więcej dyskutował, na innych forach będę wymieniał nazwę forów jako reklamę w innych opowiadaniach, które napiszę, jak mi dobry Bóg w rozumie nie namiesza. Bóg nie miesza w rozumie, to wina człowieka, który się w szkole dobrze nie uczył, tak jak Bogusław Linda i Maciej Giertych oraz Maciej Korwin – Mikke. Wie pan co po co ja mam się pytać pana o emeryturę policyjną, ma pan penisa? Mam, a pański kolega. Ja nie jestem kolegą, ja jestem Józef Zych z PKP. To Józef Zych pracuje w PKP? Spytałem zmieszany. PKP – pokaż kolego penisa, ta nazwa mówi sama za siebie. A wie pan co, pokażę panu, ale jak pan się zakochasz we mnie to………….Nie! To moja pomyłka PKP – Polskie Koleje Państwowe, jak ja mogłem zapomnieć. Józwa…tak na mnie woła …Jarosław Kalinowski….ja z PSL-u, jam jestem wicemarszałkiem Sejmu, moja tożsamość jest określona, tak jak tożsamość owiec. Dziękuje panom za obywatelskie czuwanie nad brzydkimi wyrazami takimi jak: pupa i tyłek. Niech pan się nie przejmuje, nagość była już znana w antyku. Do widzenia. Usiadłem w kuchni. Złapałem gazetę. O nie Nabuchodonozor drugi nie żyje, a to był bardzo prawy mąż, wybudował wiszące ogrody, bodajże w Babilonie, dziwna ta śmierć, ale jaka radosna, przecież Nabuchodonozor jest już bliżej Boga! Odłożyłem gazetę na podnóżek i włączyłem telewizor, w jakimś programie pokazują pagórki i stal, uwielbiam taką abstrakcję! O Ludwik Dorn, podobno Jennifer Lopez się w nim kocha, a on ciągle ogląda mecze Felicjano Lopeza, tenisisty hiszpańskiego i dopatruje się w nim cech przywódczych Marka Siwca przemieszanego z Lechem Kaczyńskim. Ludwik Dorn grozi, że po jego odejściu z lądu zajmie się malarstwem pozytywistycznym z przeszczepem secesji pruskiej. Zabiłem długopis i posprzątałem kurze. Wytarłem podłogę, uczesałem się i obciąłem paznokcie. Odkurzaczem przejechałem po korytarzu ze słomy, po którym wycierając kartofle przechadzał się Andrzej Mleczko, rysując gołą dupkę na materacu z jagód. Powiedziałem dzień dobry sąsiadowi, który nie spojrzawszy na mnie odparł: cieszę się pana widzieć, czy jestem ładnie uczesany. Jego fryzura przypominała mi fryzurę wokalisty znanego w 80-tych latach duetu Roxette czy coś tak. Uczesał się pan na rocks pistols? Zapytałem, może nie natrętnie, zdecydowanie też nie, ale na pewno słyszalnie, ponieważ nie słyszałem nietoperza, który wyleciał z pokoju wiedźmina. Nie uczesałem się na fryzjera z Alpha Centauri, tam tak się czeszą, a jak pan nie wierzy, to mikroskop jest w centrum astronomicznym w Piwnicach pod Toruniem, gdzie można ich podglądać, oni chodzą na dupie! Skandal! Gazeta Polska i Gazeta Wyborcza powinny się za to wziąć. Precz z nacjonalizmem! Do widzenia – odpowiedziałem. Do widzenia Szymek, zadzwoń do Fridy Dhalo. Przejrzałem nogi w wielkim łazienkowym lustrze i poprawiłem majtki w pasie. Zacząłem ścielić łóżko i znalazłem tam biustonosz. Co też za cholerstwo mi się w tym łóżku przewija. Wyjąłem portfel z pugilaresu z pugilaresu pugilaresów i przeliczyłem gotówkę, którą miałem zamiar wydać na pogrzeb nieżywego długopisu. Długopis zmartwychwstał i napisał mi: pieprz się pieprzem! Dupku z zajęczej dupki! Obciąłem paznokieć ze środkowego palca u lewej stopy, tak jak Jurek Szmajdziński i Marek Aureliusz – przezywany przez córkę mojej sąsiadki Genowefą Pigwą. Jedenaście wróbli siadło mi na parapecie, w tym jeden czerwony – komunista – Friedrich Engels . Nie było wystarczającej ilości siana w dziełach Roberta Ludluma, ja tam zawsze wolałem kawkę i herbatko – Huma – psa Pankracego – podaj mi 40 groszy bo brakuje mi na bilet na basen – gdzieś się trzeba myć brudasie – mówiłem zawsze do gangsta - raperów. Przestawiłem koszyk na owoce za czajnik elektryczny i umyłem zęby. Wziąłem ręcznik i obmyłem nim zmęczoną twarz. Dochodziła dwunasta, zacząłem chodzić po marmurowej podłodze mojego mieszkania i wsłuchiwać się w stukot moich kroków. Złowroga cisza. Koniec końców. Koniec prozy i poezji. Przewartościowanie wszystkich wartości. Car ruski. Donald Tusk i Wayne Rooney zabawiają się w piaskownicy ciałem zdechłej kaczki. Michał Wiśniewski przefarbował włosy na siwo – szmaragdowe i bawi się sensem filozofii. Wojna trzydziestoletnia nie może się skończyć. Tomasz Kot zagra w „Złotopolskich” niewiernego wdowca ze skłonnościami do feminizowania. Szmaragdy świszczą z armat zabijając „Metafizykę” napisaną do spółki przez Arystotelesa i Tomasza Lisa. Głupcy, nie wiedzą, że czas to tylko czas. Wyszedłem na dwór. Nad głową przeleciał mi samochód. Wtem zaczął gonić mnie Adolf Hitler. Stój ty szwabie! Krzyczał. Ja ci pokażę, jak się tańczy balet i sambę. Umyj sobie włosy chuju pierdolony – odkrzyknąłem mu na odczepnego. Poszedł sobie nucąc sobie pieśni Kairskie.



Powiedziałem sobie – złapałem abstrakcję za ogon – rozległy się ciche brawa dyrektora szkoły – brawo Piszczuś, zawsze mówiłem, żebyś golił włosy pod pachami. Ty będziesz literatem. Tak jak moje palto. Kropka i bomba, kto czytał, ten mądry.
Jestem autorem książki śmiej się na poważnie - krytyki wszystkiego, co widzę dookoła w odniesieniu do tego świata, w którym żyłem kiedyś

2
Hmmm,co bym mógł powiedzieć przeczytawszy ten tekst?Może spytać ile kromek chleba z żółtym serem zjadł autor?Lub ile metrów przebiegł pies bez dwóch łap(jednej przedniej i jednej tylnej)?Nie,to nierozważny temat do rozmowy z numizmatykiem,który takie złotka nam tu pokazuje?Cichosza więc w kurniku!ściąć głowę kogutowi!Nie będzie mi tu gdakał!Poza tym ładnie pan gotuje.Cóż za sztuka wypływa z ruchów łychą!Pyszne danie,tylko szkoda,że z gotowego przepisu.



Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
EEEEEEEEEEEEEEEE..................



Po miesięczniej przerwie nadszedł czas na powrót do oceniania.

Pech chciał, że na sam początek trafiłem na ten tekst.

Troszkę to za ciężkie jak na rozgrzewkę przed rozgrzewką przed treningiem.



Niewiele zrozumiałem, ale podobało mi się, choć nie mam różowego pojęcia dlaczego.

Może jeśli przeczytam opowiadanie jeszcze z kilka razy będę mógł wypowiedzieć się nieco precyzyjniej, choć wątpię.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

4
Nie podoba mi się ni drobiny. Nadęte i wymuszone, a przy tym ani nie jest specjalnie dobre pod względem literackim, ani wciągające. Jak będę miał w przyszłości ochotę na surrealizm, to sięgnę raczej po Klimę. Słabo.

pozdrawiam

5
eee, oceniam teksty rzadko, bo doskwiera mi brak czasu, a tu trafiam na coś takiego. Drugi Gombrowicz nam rośnie, szkoda tylko, że - biorąc przykład z "orginału" - nie pokazuje nam czegoś innowacyjnego. A końcówka jest poprostu zerżnięta z zamienionym jednym słowem. Dlatego nie podoba mi się ten tekst i jestem na nie.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
Tak jak pisałem wcześniej,gotowy przepis.

Bierzemy Gombrowicza,wrzucamy do rondla na wolny ogień.Dosypujemy szczyptę świeżości-ale nie za dużo żeby nie przesadzić i stłamsić smak "upupienia"!świeżość nada aromat naszego pomysłu,a z tym Gombrowicz powinien smakować najlepiej.Oczywiście dla tych,którzy utracili chwilowo smak,gdyż nie czują,że jedzą odgrzewany kotlet,w dodatku taki,który przeszedł przez cały układ trawienny kilka razy.



Jestem na nie.świeżości w tekście tyle co w kociej kuwecie.(bez obrazy)



Poza tym,pozwolę sobie dodać,że pisanie w taki sposób jest w tym momencie ucieczką w stronę łatwizny.Mało kto potrafi tak pisać,żeby płynęła z tego jakaś nauka,ale każdy potrafi pisać tak żeby było surrealistyczne.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Zgadzam się panem u góry /\ w zupełności. Ani troszkę orginalności, po prostu świeży Gombrowicz. Powiedziałem świeży? przepraszam - odświeżony.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

8
:? Gadata chłopy, że się sugerowałem czymkolwiek. Ja tymczasem z wyobraźni jechałem. Zgadza się, że ktoś tak pisał - na przykład Gombrowicz i on mi się podoba, ale znam tylko "Ferdydurke", które przeczytałem raz, jeszcze w liceum, a to już sporo czasu. W każdym razie doceniliście mnie - piszę jak Gombrowicz - to chyba powód do zadowolenia. Nie obraziłem się wszak za negatywne opinie. że sie nie podobam, to też komplerment. Wytłumaczę swój punkt odniesienia - jest nim porównanie introspektywności z czasu kiedy świat był prosty i "kolorowy" i olbrzymia różnica - teraz jest aż tak bezsensownie, że piszę takie opowiadania i sensu przyczynowo - skutkowego w nich nie konstruuje, albo nie zachowuje, bo sensu życia nie odczuwam - jedynie sensy zastępcze. Dziękuje też za pozytywną opinię i skomentuje ją - to nie jest do zrozumienia - to jest do śmiania - tylko trzeba mieć sporo "przeciw urządzeniu świata w ogóle" w sobie, i wtedy jest się z czego śmiać. Na moją twórczość reaguje się różnie - to fakt z którym się spotykam ciągle. Pozdrawiam wszystkich i jeśli mi nie zabronicie, jeszcze coś podobnego opublikuje



Szymon
Jestem autorem książki śmiej się na poważnie - krytyki wszystkiego, co widzę dookoła w odniesieniu do tego świata, w którym żyłem kiedyś

9
doceniliście mnie - piszę jak Gombrowicz - to chyba powód do zadowolenia.


Ale jak Gombrowicz i jak Gombrowicz, wcale nie musza oznaczac tego samego, a juz na pewno nie musza byc to pozytywy. Tak gwoli scislosci.

10
Gdyby się okazało, że kiedyś stworzę nowe "Ferdydurke" to byłbym z siebie zadowolony i w takim znaczeniu odnoszę swój punkt widzenia do powyższego komentarza. Więc jestem za Ferdydurke, a o sobie wiem tyle, co mam w swojej głowie i takie pisarstwo autentycznie mnie prezentuje - co do stylu - wyrażenie siebie, a nie formalizm - jak Gombrowicz



pozdrawiam Mantę
Jestem autorem książki śmiej się na poważnie - krytyki wszystkiego, co widzę dookoła w odniesieniu do tego świata, w którym żyłem kiedyś
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”