WWWChciałbym wam opowiedzieć historię, która nigdy nie miała miejsca. Byłaby to opowieść o starej ruderze. Mówili o niej - „zawali się lada chwila”. (A podobno jeszcze stoi). Chciałem pisać o starych ludziach bez oczu, kobietach bez twarzy, zwierzętach-zombie, ujadających ciemną nocą w bramie. Ale nie opowiem wam tej historii. Nigdy się nie wydarzyła. Dom stoi, a zdechłe psy, o ile w ogóle takie istniały, zakopywali w parku jak wszystko inne.
WWWBrygada Czarnobura.
WWWMoje miasto jest rządzone przez admirała Kontr-Nielsena. Jego rząd i ministrowie obradują w Szopie nad Vislau. Szopa jest stara i pamięta jeszcze dawnych ludzi. Mój pra-pra dawca spermy nazywał się Hilary i o ile się nie mylę, babcia do dzisiaj trzyma jego urny pod łóżkiem w opakowaniu od zapałek. Jest tam też klatka dla chomika, wygięte koła rowerowe, stare akwarium i prastary przenośny odtwarzacz DVD mojego ojca. Tfu, dawcy spermy.
WWWDzisiaj jest święto. Cykoriada na cześć admirała Kontr-Nielsena. Myślę sobie, że pójdę na ten rynek, co tam, może zobacze kogoś znajomego. Nie będę siedział w domu, w którym jest pusto. Pusto, gdyż jeden spermochłon jest w pracy, inny spermochłon w tej chwili ma lekcje, jeszcze inny jest u dziadka i w stajni naprawia starego komara. Tfu, to robota spermodawcy. Bardzo przepraszam. Mam liczną rodzinę i czasami mnie się to wszystko po prostu myli! Mówią na mnie LX-01 (Alfa-Histon). Według standardowych oznaczeń jestem średniej klasy spermodawcą i moją przyszłością, zgodnie z zarządzeniem 251, jest praca w Stajniach Augiasza.
WWWAugiasz, a właściwie Kontr-Hergen, jest właścicielem największej w kraju fabryki żarówek. Żarówki, czyli roboty nowej generacji, „Sinusoidy @.@”. Mówią, że ich jedynym plusem i wadą jest to, że nie mają wad. Niby głupie gadanie, ale jest w tym sporo prawdy. Stoją przed bankami, wryte w ziemie; za ladą, z martwym spojrzeniem; czasem coś powiedzą, jeśli mają humor, ale te częste burze i wyładowania... Ostatnimi czasy są bardzo nieprzyjemne! Nieznośne! Ksiądz – żarówka narzeka, że będzie konieczna dobudowa kolejnego żarówkowego krematorium. Tyle tych częsci idzie na przemiał... Aż żal patrzeć. I jeszcze ten odór palonego plastiku... Ale wiecie co wam powiem? Żarówki jednak mimo wszystko to dobre roboty. I Augiasz wie, jak robić interesy.
WWWJak już mówiłem, Kontr-Nielsen i jego świta obradują w pewnej szopie nad Vislau. Vislau to niby-rzeka. Niby, gdyż raz jest, raz jej nie ma. Vislau to rzeka na pilota. Na samym szczycie mostu łączącego dwa brzegi, tzn. brzeg z miastem i brzeg przeciwległy, znajduje się budka Obsuwacza. Obsuwacz czuwa nad tym, żeby rzeka Vislau widoczna była tylko wtedy, kiedy widoczna być powinna. Zajęcie to nazywa się tu iluzjonowaniem. Obsuwacz musi być zatem mistrzem w iluzjonowaniu. Kontr-Nielsen nie zatrudnia w końcu byle jakich ludzi.
WWWWiecie co wam powiem?
WWWRzeka Vislau najokazalej wygląda o zmierzchu.
WWWWielka Admiralicja obraduje krótko. Wygląda to w ten sposób, że obradom przewodniczy Wielki Wice Admirał, który na wniosek Wielkiego Wice Wice Admirała z określonego ugrupowania wysuwa na forum określone tematy do dyskusji. Gdy już owa dyskusja się wywiąże, wtedy dochodzi do treściwej wymiany zdań między jednym Wielkim Wice Wice Wice Admirałem, a drugim Wielkim Wice Wice Wice Admirałem. Jest to proces zazwyczaj krótki, jak już mówiłem, ale bardzo treściwy. Końcowy wniosek zazwyczaj brzmi : „Określona regulacja prawna pomiędzy Spermochłonią a Spermodajnią stanowi o dobrobycie istot Planety”. Wniosek, oczywiście, zostaje przywitany gromkimi oklaskami. Wielki Wice Admirał udaje się zatem do pokoju Wielkiego Admirała, zdaje mu sprawozdanie z wyniku obrad. Wielki Admirał ciesząc się z tego, że nie zostało uchwalonego nic nowego, i mając tym samym pewność, że wszystko będzie po staremu, zaprasza kolegę na poczęstunek do Smarodalni i McDonalda. Na koniec obydwaj chędożą się między sobą, wciskając między swoje ciała biednego McDonalda, któremu nos robi się jeszcze bardziej czerwony. Jak gdyby ze złości.
WWW Wiecie co wam powiem?
WWW Lubię patrzeć na powierzchnię wody o zmierzchu. Gdy już nic nie widzę, myślę sobie, że Obsuwacz zapomniał na chwile o swojej robocie. Pozostaje łudzić się, że moim krajem nie rządzą idioci, zapatrzeni w gwiazdy na rzece Vislau, której nie ma.
2
Powiem krótko. Mimo, że tekst nie jest zbyt długi, to nie udało mi się dotrwać do końca.
Pozwól, że wytknę Ci parę błędów i niedociągnięć.
2. Urna to pojemnik. Jak można go trzymać (i po co?) w pudełku od zapałek?
3. Powinno być np. „ … babcia do dzisiaj trzyma pod łóżkiem urnę z jego prochami.”
Te kilka powyższych przykładów nie wyczerpuje tematu, ale jak zaznaczyłem na wstępie, nie dotrwałem do końca.
Inna rzecz to powtórzenia. Rozumiem, że powtarzanie na początku zdania wyrazu kończącego zdanie poprzednie jest zabiegiem celowym? Jeśli tak, to powiedzmy, ze OK. Ty jesteś autorem.
Pomysł na tę miniaturę miałeś. Przyznaję, że nawet ciekawy, ale z wykonaniem jest już znacznie gorzej. Masz toporny styl.
I pamiętaj, że wszystkie uwagi (nawet te zgryźliwe) są z czystej życzliwości.
Pozdrawiam! Trzymaj się Autorze.
Pozwól, że wytknę Ci parę błędów i niedociągnięć.
Nie użyłbym tu strony biernej. Lepiej by było np. „Moim miastem rządzi admirał Kontr-Nielsen.”Moje miasto jest rządzone przez admirała Kontr-Nielsena.
Co to jest Vislau? Rzeka, tak? No to napisz, że w Szopie nad rzeką Vislau. O tym, że Vislau to rzeka domyślam się tylko po podobieństwie do słowa Vistula – Wisła.Jego rząd i ministrowie obradują w Szopie nad Vislau.
Pomijając kwestię, że zdanie brzmi jak z wypracowania dziecka z podstawówki, to zastanawia mnie co to są ci „dawni ludzie”.Szopa jest stara i pamięta jeszcze dawnych ludzi.
Wydaje mi się, że powinno być „prapradawca”, tak jak „prapradziadek”.Mój pra-pra dawca spermy nazywał się Hilary
1. „urny” – ile jest tych urn?babcia do dzisiaj trzyma jego urny pod łóżkiem w opakowaniu od zapałek.
2. Urna to pojemnik. Jak można go trzymać (i po co?) w pudełku od zapałek?
3. Powinno być np. „ … babcia do dzisiaj trzyma pod łóżkiem urnę z jego prochami.”
Z tym zdaniem też trzeba coś zrobić. Scal je z poprzednim lub wyrzuć.Jest tam też klatka dla chomika, wygięte koła rowerowe, stare akwarium i prastary przenośny odtwarzacz DVD mojego ojca.
„Nie będę siedział sam w pustym domu.”Nie będę siedział w domu, w którym jest pusto.
Te kilka powyższych przykładów nie wyczerpuje tematu, ale jak zaznaczyłem na wstępie, nie dotrwałem do końca.
Inna rzecz to powtórzenia. Rozumiem, że powtarzanie na początku zdania wyrazu kończącego zdanie poprzednie jest zabiegiem celowym? Jeśli tak, to powiedzmy, ze OK. Ty jesteś autorem.

Pomysł na tę miniaturę miałeś. Przyznaję, że nawet ciekawy, ale z wykonaniem jest już znacznie gorzej. Masz toporny styl.
I pamiętaj, że wszystkie uwagi (nawet te zgryźliwe) są z czystej życzliwości.

Pozdrawiam! Trzymaj się Autorze.
3
czyli opakowanie po zapałkach to właśnie urna...babcia do dzisiaj trzyma jego urny pod łóżkiem w opakowaniu od zapałek.
nie będę siedział w pustym domu.Nie będę siedział w domu, w którym jest pusto.
Kompletnie mnie się nie podobało. Historii w historii jest tyle co nic, poruszasz wiele kwestii z własnego świata, ale nie przedstawiasz go, tylko rzucasz kolejne nazwy i tytuły (te są nie śmieszne!). Narrator przeprasza za swoje słowa, a ja pytam: dlaczego? Albo niech mówi, jak uważa, albo mówi grzecznie i nie komplikuje sobie i mi życia.
Nie widzę też celu, jaki przyświecał ci przy tworzeniu tego tekstu: czy była to radosna chwila tworzenia czy ukryty przekaz. W pierwszym przypadku nie odczułem radości z czytania, a jedynie kwasotę z braku zrozumienia, w drugim nie udało mi się odkryć przekazu. Może ktoś inny odnajdzie tu więcej ponad to, co ujrzałem ja.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
4
"że ich jedynym plusem i wadą zarazem" (?)Ollars pisze:Mówią, że ich jedynym plusem i wadą jest to, że nie mają wad
To zdanie poszarpane średnikami przydałoby się podzielić. Czasami i czasy tak blisko siebie zgrzytają mi brzmieniowo.Ollars pisze:Stoją przed bankami, wryte w ziemie; za ladą, z martwym spojrzeniem; czasem coś powiedzą, jeśli mają humor, ale te częste burze i wyładowania... Ostatnimi czasy są bardzo nieprzyjemne!
No i ogólnie nie wiem, o czym do mnie mówisz, ale to później.
jest jakiś cel w tym robieniu z czytelnika idioty?Ollars pisze:łączącego dwa brzegi, tzn. brzeg z miastem i brzeg przeciwległy, znajduje się budka Obsuwacza.
nie tłumacz oczywistościOllars pisze:nie zostało uchwalonego nic nowego, i mając tym samym pewność, że wszystko będzie po staremu
Chyba nie ogarniam tego tekstu. Wizja świata jakaś w głowie została, ale... Hmmm... W zbyt wielu elementach, jak na tak krótki tekst, się gubiłam. Gdybym miała też w tym szukać końcowego przesłania, to też bym pewnie poległa. Wydaje mi się, ze jest to dopiero materiał na tekst - szkic, zarys pomysłu. Może się mylę. Jeśli tak, to po prostu tekstu nie zrozumiałam.
Co do stylu, to błędów może nie jest dużo, ale wszystko brzmi trochę ciężko, łopatologicznie. Trochę za dużo powtórzeń, trochę zbyt poszarpany tekst. Brakuje płynności, czegoś, co pozwoliłoby czytelnikowi głębiej w to wejść. Bo nie ma tutaj akcji, nie ma emocji. Musisz więc przyciągnąć na innym polu - i tutaj przydałaby się większa sugestywność opisu.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"