Ostatni tacy wojownicy

1
(Trochę żart, trochę poważnie. to moje spojrzenie na "Wojnę światów" Wells'a. zapraszam serdecznie.)



Pan Antoni siedział pochylony na ławeczce przed domem spokojnej starości „Zmierzch”. Była wiosna.
- Niech będzie pochwalony – usłyszał głos przysiadającego obok pana Zdzisława, ale nie odwrócił w jego kierunku głowy. Patrzył wciąż na drogę podpierając obie dłonie i brodę na drewnianej lasce. Westchnął.
- Ciśnienie spadło, czy coś? Kierownik powiedział, że dziś w nocy będzie pełnia i można zorganizować ognisko zapoznawcze, czy coś – powiedział pan Zdzisław.
- Toż my się wszyscy znamy, panie Zdzisławie kochany. Po co to robić takie głupoty?
- Ale kierownik mówił, że może byśmy tak bardziej na stopie przyjacielskiej, czy coś. Żebyśmy się zintegrowali, czy coś.
Pan Antoni splunął, burknął pod nosem jakieś przekleństwo i wstał.
- Panie Zdzisławie – zagadnął już milszym tonem, wciąż patrząc na drogę – czy panu zaczęły już się pojawiać jakieś zwidy ze starości?
- Jakieś halucynacje, czy coś?
- Właśnie. Czy czasami widzi pan to, czego tak naprawdę nie ma?
Pan Zdzisław zamyślił się.
- Czasami mam taki sen, panie Antoni, że uciekam przed wielkim kogutem, czy coś. Ale on mnie szybko dogania i wtedy się budzę…
- Nie o to mnie chodzi, panie Zdzisławie – przerwał mu pan Antoni. Zaczynał się niepokoić widząc nadchodzące drogą postaci.
- Ale ja nigdy nie widziałem takiego wielkiego koguta, bo przecież takich nie ma, czy coś. Nawet u Ruskich takich nie robią..
- Panie Zdzisławie – zaczął niepewnie pan Antoni. – Czy widzi pan to, co ja?
Po czym wskazał laską zbliżające się dziwnie ubrane sylwetki.
Pan Zdzisław przetarł palcami szkła okularów i zmrużył powieki.
- Może to harcerze? – spytał niepewnie.
- Dupa tam, harcerze! Niechże pan się przyjrzy dokładniej! – zdenerwował się pan Antoni.
Pan Zdzisław wstał i jeszcze mocniej zmrużył powieki. Skrzywił usta i pokiwał głową z pewnością.
- Zomowcy! Kiedyś chodzili takimi grupami…
- Ech! – burknął pan Antoni i rzucił przez ramię:
- Niech pan lepiej zawoła kierownika. I zbierzcie wszystko, co może służyć za broń. Kije od mioteł, mokre szmaty.
- A takie duże chochle z kuchni mogą być, panie Antoni? – Zapalił się towarzysz w przemijaniu.
- Mogą być. Dziś, tu, w „Zmierzchu” rozwiążą się losy świata jaki znamy, a może też świata, którego jeszcze nie poznaliśmy.
- Rozkaz, naczelniku! Na Kowno!
Pan Zdzisław posłusznie i zadziwiająco szybko zniknął za drzwiami Domu Spokojnej Starości „Zmierzch”, a pan Antoni wyprostował z trudem zgarbioną sylwetkę i mocniej ścisnął rączkę swojej starej laski. Dumnie pogładził się po wąsach.
- Myślałem, że się was już nie doczekam, cholery jedne… - powiedział z generalskim uśmiechem pan Antoni i splunął. – Teraz to ja wam powsadzam różne rzeczy w wasze nieziemskie dupy.
Ostatnio zmieniony czw 05 sty 2012, 13:08 przez kanadyjczyk, łącznie zmieniany 3 razy.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

3
Ja jak zawsze - nie mam na tyle doświadczenia, żeby coś konkretnie poprawiać, więc zwyczajowo będą to raczej propozycje.
kanadyjczyk pisze:a pan Antoni wyprostował z trudem zgarbioną sylwetkę
Chyba lepiej brzmi: "z trudem wyprostował zgarbioną sylwetkę"

Fajne! Dziadki kontra UFO - to w ogóle jest niezły pomysł.
Podobało mi się!
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

6
Po czym wskazał laską zbliżające się dziwnie ubrane sylwetki.
Osoby. Sylwetek się nie ubiera. One mają tylko kształt.
Pan Zdzisław wstał i jeszcze mocniej zmrużył powieki.
Zmrużył oczy.
powiedział z generalskim uśmiechem pan Antoni i splunął
Wyciąć. Wiadomo, że pan Antoni.

Świetnie skonstruowany dialog, z wyrazistymi postaciami. Zgadzam się z padaPada, że końcówka mogłaby być lepiej dopracowana. Podobało mi się.

7
Cześć!
Pan Antoni siedział pochylony na ławeczce przed domem spokojnej starości „Zmierzch”. Była wiosna.
Moim zdaniem drugie zdanie albo do wywalenia, albo do zmienienia w co innego. To IMO nie brzmi dobrze.
- Ciśnienie spadło, czy coś? Kierownik powiedział, że dziś w nocy będzie pełnia i można zorganizować ognisko zapoznawcze, czy coś – powiedział pan Zdzisław.
Nie wiem, czy celowe, ale pogrubiłem brzydkie powtórzenie. Człowiek, kiedy mówi, niekiedy faktycznie nadużywa niektórych wyrazów, ale myślę, że "czy coś" się do nich nie zalicza. To wszystko IMO oczywiście. (Po przeczytaniu reszty: okej, on po prostu ma to w nawyku, rozumiem :D)
[...] u Ruskich takich nie robią..
Wielokropek ma trzy kropki.
Pan Zdzisław posłusznie i zadziwiająco szybko zniknął za drzwiami Domu Spokojnej Starości „Zmierzch”, [...]
Bez tego "Zmierzchu".

Myślałem, że się was już nie doczekam, cholery jedne… - powiedział z generalskim uśmiechem pan Antoni i splunął.
Bez "pan Antoni", ponieważ wtedy robi nam się powtórzenie.

Bohaterowie: Jest to miniatura, więc za wiele nie można o nich powiedzieć, ale jako tako mi się podobają.
Styl: Humor jest, warsztat na pierwszy rzut oka wygląda dobrze. Szczerze mówiąc, jeszcze dziś wejdę na Twój profil i poszukam czegoś dłuższego do poczytania ;D
Pomysł: Świetny, ale dałoby się go rozbudować w dłuższy tekst. Pomyśl nad tym.
Ogólna ocena: Tekst jest zgrabny i lekki, z humorem, ale dałoby się go dopracować. Cobyś nie spoczął na laurach, 8/10.

8
Wiem, że taka specyfika tekstu, ale mnie jednak irytowało ciągłe powtarzanie "pan Antoni", "pan Zdzisław". Może jednak by to czasem czymś zastąpić?
I chyba tyle czepialstwa, co do warsztatu. Jakieś inne drobne błędy wskazali Ci już moi poprzednicy.

Dialog rzeczywiście fajnie, lekko ułożony. Powiedziałabym, że całkiem naturalny, aczkolwiek jak już zauważył padaPada w pewnym momencie robi się trochę absurdalnie. Mnie się ta "mobilizacja" z kijami od szczotek itd. średnio tutaj spodobała, aczkolwiek nie zdołała zabić pozytywnego wrażenia, jakie wywarł na mnie początek tekstu w połączeniu z pomysłem.

Właśnie, pomysł - jak dla mnie na miniaturkę bardzo dobry. Do tego wypełniony wyraziście (mimo krótkiego tekstu) zarysowanymi bohaterami.

Ogólnie na plus.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”