Idealiści i pijacy

1
Wulgaryzmy!

Krótkie opowiadanie, napisane pod wpływem chwili. Może wstęp do czegoś ciut dłuższego. Miłego czytania :)

"Idealiści i pijacy"

WWW- A ja wam wszystkim mówię, że wojna idzie! Że patriotyzmu w ludziach brak! – zarośnięty mężczyzna, nieźle już podpity, wdrapał się na stół, strącając buciorami miski z jedzeniem i kufle piwa. – Patriotyzmu, ot co! Młodzież wzrasta w zbytku, jak wychuchane kwiatki, a do wojska iść nie ma komu! Ja wam mówię, a jak Gladis coś mówi, to Gladis rację ma! Jam tu werbować przyszedł! – wybełkotał, po czym potknął się o półmisek z głównym daniem i zwalił się na stół jak długi.
WWWWśród gości zawrzało.
WWW- Co on gada, pijak pieprzony! Wielki generał się znalazł! Ja mam żonę, żonę mam! I trójkę dzieci do wykarmienia, i co? I dupa! Co nam państwo dało? Nic nam nie dało, nic tylko biedę i głód! I po cholerę nam patriotyzm w tym zasranym kraju?! – wrzasnął donośnie jakiś łachmaniarz, chudy, żylasty i pijany w sztok.
WWW- Dobrze gada! – zewsząd rozległy się pomruki aprobaty. Ludzie zaczęli się podnosić ze swoich miejsc. Ci, którym się udało, stali chwiejnie, podpierając się o brzeg wspólnego stołu, usiłując ignorować alkohol szumiący w głowach.
WWWAtmosfera w karczmie zgęstniała. Gladis powoli podniósł głowę. Twarz miał całą w resztkach potrawki, gęsty sos posklejał mu brodę. Oczy błyszczały pijackim szaleństwem.
WWW- Bieda, nie patriotyzm – darł się dalej chudzielec, wyraźnie rad, że uzyskał poparcie tłumu. – Ja żonę mam! Dzieci!
WWW- To idź pan do roboty, a pieniądze na jedzenie wydaj, nie na dziwki, wino i hulanki w oberży!
WWWMężczyzna, który to powiedział, siedział na końcu stołu. Był pulchny, wyróżniał się szablą u pasa – która, choć w lichej pochwie, wyglądała na porządną. Miał też skórzane buty, ubłocone, lecz solidne. Głowę owinął chustą, skrywając twarz. Pił niewiele, mówił jeszcze mniej. Nie wzbudził sympatii ucztujących, był kimś obcym. A teraz przeciwstawił się woli hołoty! Nie, to przecież niedopuszczalne!
WWW- Z nim trzymam! – Gladisowi udało się wstać. Teraz kroczył po stole w stronę obcego. – Toż to patriota! Takich światu trzeba!
WWW- A idźcie w cholerę. Ty, panie wojskowy, i ty, panie zamaskowany! –wtrącił się młody mężczyzna, wskakując na stół, całkiem zwinnie jak na kogoś, kto ma za sobą parę kolejek. Wyciągnął przed siebie krótki miecz. Jego jasnoniebieskie oczy świdrowały otoczenie.
WWW- Cóż to? Czy tylko ja uważam, że nie ma tu miejsca dla tych skurwieli? Myślałem, że z was poczciwi ludzie, panowie! Boicie się tej dwójki?!
WWWTego było trzeba rozwścieczonym pijakom. Znali tego młodzieńca o niebieskich oczach i ciemnej czuprynie, on był jednym z nich. I myślał tak jak oni. Żył jak oni.
WWWCzterdziestu chłopa skoczyło jak jeden mąż, wyciągając przed siebie to, co akurat mieli pod ręką. Jedni mieli sztylety, inni pałki. Ci, co nie mieli broni, chwycili szklane butelki. Ktoś połamał krzesło i czworo mężczyzn podzieliło się drewnianymi nogami, chwytając je oburącz, niczym miecze. Teraz zastygli bez ruchu, niepewni, czy mają wskoczyć na stół i zaatakować, czy raczej zaczekać na komendę niebieskookiego.
WWWDziewki karczemne pisnęły i rzuciły się do wyjścia, barman schował się za ladą, wiedząc, że nic już nie można zrobić.
WWW- No już – ponaglił wojskowego i grubasa niebieskooki. – Wypierdalać. Nie chcemy zabijać.
WWW- A właśnie że chcemy! – krzyknął ktoś z tyłu.
WWW- Cicho, Karik, chcesz mieć zielone płaszcze na głowie? – uciszono go.
WWW- Czy wy wiecie, kim ja jestem? – zabrał głos Gladis. – Cała gwardia będzie was szukać!
WWW- Powiedziałem, że nie chcemy zabijać – wycedził młody awanturnik, kręcąc młynka mieczem. – Ale jeśli będziemy musieli, to… no cóż… - nie dokończył, pozwalając groźbie zawisnąć w powietrzu.
WWW- Zamknij się, skurwysynie! – w Gladisa wstąpiła jakaś nowa energia. Skoczył na równe nogi, stając na wprost młodzieńca. Stół zatrzeszczał pod ciężarem tej dwójki. – No dawaj, fechmistrzu, pokaż, co potrafisz zrobić z tym żelastwem! – mówiąc to, Gladis dobył miecza. Zamachnął się nim wprawnie na prawo i lewo, kreśląc szerokie łuki. Pijaczkowie odskoczyli od stołu, przerażeni. Władza, jaką miał nad tłumem niebieskooki, zniknęła. Młodzieniec odsunął się nieznacznie od napastnika, myśląc gorączkowo.
WWWJednak na myślenie nie było czasu. Gladis wziął potężny zamach, lecz jego miecz nie sięgnął celu. Atakowany zeskoczył ze stołu, przekoziołkował, i – torując sobie drogę mieczem – rzucił się do wyjścia.
WWWJuż był tak blisko, już rzucał się w stronę drzwi… gdy ktoś zastąpił mu drogę. Nieznajomy z szalem na głowie wyciągnął szablę przed siebie. Gdyby młodzieniec nie wyhamował w porę, nadziałby się na sztych.
WWWGrubas zerwał z głowy chustę. Chusta była z czarnego aksamitu wyszywanego na brzegach czerwoną nicią.
WWW- O ja pierdolę! – wyrwało się niebieskookiemu. – Książę Fer!
WWW- Znany jako Książę w Przebraniu, do usług – odparł ten.
WWWMłodzieniec dostrzegł okazję. Książę opuścił broń. Rozluźnił się. Na bogów, przecież już jest stracony, musi zaryzykować. Drzwi były tuż-tuż.
WWWZaatakował. Bez zamachu, z prawej strony. Tak jak stał. Powinno wystarczyć.
WWWOstrze napotkało niespodziewany opór. Poczuł piekący ból w prawym przedramieniu. Upuścił miecz i upadł na ziemię, oszołomiony bólem. Książę poczęstował go kopniakiem w brzuch.
WWW- Ty głupcze – mruknął książę, ale bez złości. Patrzył beznamiętnie na chłopaka u swoich stóp. – Mój wygląd wszystkich zwodzi.
WWW- Zabij mnie szybko – jęknął ulicznik.
WWW- To by było za łatwe – roześmiał się Fer bez wesołości. – Wstawaj, młody!
WWWKsiążę wyciągnął rękę.
WWWCoś tu stanowczo było nie tak…
WWWMłodzieniec przyjął pomoc. Jak by śmiał nie przyjąć?
WWW- Jak ci na imię?
WWW- Słucham?
WWW- Pytam, jak się nazywasz? Jakieś imię chyba masz, prawda? – zniecierpliwił się książę.
WWW- Daven… panie.
WWW- Świetnie. Co sądzisz, Davenie, o mieście? O władzach? O wojnie? O patriotyzmie?
WWW- E… króla miłuję.
WWW- Nie pieprz, młody. O szczerość cię proszę. Za słowa szczerości nie będziesz ukarany.
WWW- Ja…
WWW- A za kłamstwa czy milczenie, owszem – zagroził książę.
WWW- A co nas, prostych biedaków, obchodzą władze? My jesteśmy dla nich niczym. Co nas obchodzi wojna? Tutaj codziennie toczy się wojna, wojna o przetrwanie. A patriotyzm? Zbyt wielkie słowo dla małych ludzi! – wybuchnął Daven, zaskakując nawet samego siebie. Ciekawe rzeczy się mówi po winie.
WWW- Tak myślałem.
WWW- Jesteś, panie, idealistą?
WWW- Księciu idealistą być nie wolno. Dlatego też muszę cię ukarać za to, że podniosłeś na mnie miecz.
WWW- To zabij mnie szybko, zamiast pieprzyć o ideałach. Jesteśmy dla was tylko robactwem! – Davenowi było już wszystko jedno. Ból ręki i tanie wino dawały o sobie znać. Zresztą – i tak zaraz zginie. Przynajmniej odejdzie godnie.
WWW- Gladisie – zwrócił się książę do żołnierza.
WWW- Co to za książę, co skazuje, a sam wyroku wykonać nie potrafi – mruknął Daven z pogardą. – Czyżbyś się bał splamić krwią swej pięknej szabli, o panie?
WWWGladis podszedł do Fera chwiejnym krokiem. Ale nie dobył miecza. Stanął obok księcia i z poważną miną – która w połączeniu z potrawką rozsmarowaną po całej twarzy wyglądała dość komicznie - i skrzyżował ręce na piersi.
WWW- Nie jestem pewien, panie, czy to dobry pomysł… - rzekł cicho.
WWWDaven nie krył zdziwienia. Gladis nie wyglądał na kogoś, kto ma problem z zabijaniem. Kto woli przeciwstawić się władcy i poddać tłumowi, niż wykonać prosty rozkaz. A już tym bardziej po pijaku.
WWW- Nie chcę kolejnej śmierci w tym okrutnym świecie. Wierzę, że ci się uda, Gladisie, go jakoś wyprostować. Jeśli choć jedna dusza ma szansę na nawrócenie, to ta cała dzisiejsza wyprawa miała sens.
WWWDaventh nie rozumiał.
WWW- Panie, życiu żołdaka daleko od życia cnotliwej panny. Sam widzisz, panie, ja… - Gladis wskazał na siebie, pijanego, śmierdzącego, brudnego.
WWWKsiążę położył mu dłoń na ramieniu.
WWW- Wiem – rzekł krótko.
WWW- A mimo to żądasz, żebym go zwerbował.
WWW- Więc go zwerbuj, dobrze? I pilnuj, by nie uciekł. To wszystko.
WWWGladis chciał coś powiedzieć. Że to głupie, że ten ulicznik ucieknie przy pierwszej okazji. Że nie będzie wdzięczny za tą wspaniałomyślność. Że kraj i patriotyzm nic dla niego nie znaczą. Że pewnie ma tu przyjaciół, schorowaną matkę, rodzeństwo do wykarmienia, może dziewczynę? Że niczym są dla niego wzniosłe słowa, że ojczyzna to tylko puste słowo wypowiadane przez wielkich panów.
WWWA przede wszystkim to, że książę daje zły przykład tej hołocie, że jest za miękki.
WWWAle Gadis milczał.
WWWZłapał młodzieńca za kołnierz i brutalnie postawił na nogi. Ten jęknął, chwytając się za przedramię, całe czerwone od krwi.
WWWKsiążę chwycił swą czarną chustę i zwrócił się ku rannemu, jakby chciał go opatrzyć, ale zawahał się.
WWW- Oczywiście jutro zostanie mu wymierzona stosowna kara, w południe, na placu w Dolnym Mieście – książę zwrócił się do zebranych. Nie potrzebnie podniósł głos, i tak wszyscy go słyszeli. W karczmie było cicho jak makiem zasiał.
WWWNie, pomyślał Gladis. Stosowną karą byłaby śmierć.
WWWKsiążę wyszedł.
WWWGladis pociągnął za sobą oszołomionego chłopaka.
WWW- No widzisz, młody – rzekł, zatrzaskując za sobą drzwi karczmy – upiekło ci się. Ale pewnie szczęśliwy z tego powodu nie jesteś, co?
WWW- Człowieku – zwrócił się Daven do wojskowego. – Ja mam młodszego brata, nie mogę go zostawić!
WWW- To trzeba było o nim pomyśleć, zanim wskoczyłeś na stół i zacząłeś mi grozić mieczem, a nie teraz portkami trząść – odparł zimno. – Jesteś młody, głupi i porywczy. Masz za swoje. A teraz dawaj tą rękę, bo się na śmierć wykrwawisz.
WWWGladis opatrzył mu ranę i ruszyli dalej, w stronę posterunku w Dolnym Mieście.
WWW- Nie baw się w uciekanie, jasne? Tylko sobie zaszkodzisz.
WWW- Wiecznie mnie nie upilnujesz – mruknął Daven zaczepnie.
WWW- Pewnie że nie. Odsłużysz trochę, potem zdezerterujesz. Będziesz sobie mógł uciekać i awanturować się do woli. Ale w końcu zawiśniesz. Albo pogodzisz się z losem, zostaniesz w armii i będziesz mógł się wykazać. Byłbyś niezłym żołnierzem, jakby cię solidnie zdyscyplinować.
WWW- Tak… Wykazać się i przy okazji pozwolić, by brat zginął w slumsach. Wiesz, Gladisie, ja swój honor mam.
WWWTen zaśmiał się cicho.
WWW- Mamy już idealistę księcia, teraz mamy idealistę biedaka. I ja myślę, że każdy jest idealistą.
WWW- Ciekawe przemyślenia jak na pijanego żołdaka.
WWW- Uważaj, jak się do mnie zwracasz, młody – rzekł ostro, ale po chwili roześmiał się cicho. – Pijany żołdak, powiadasz? Ale co mi tam. Nie wmówisz mi przecież, że wielcy tego świata na najlepsze pomysły wpadają na trzeźwo!
Ostatnio zmieniony sob 07 lip 2012, 12:16 przez Ignis, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Grubas zerwał z głowy chustę. Chusta była z czarnego aksamitu wyszywanego na brzegach czerwoną nicią.
Powtórzenie, które mocno rzuca się w oczy.
- Ty głupcze – mruknął książę, ale bez złości. Patrzył beznamiętnie na chłopaka u swoich stóp. – Mój wygląd wszystkich zwodzi.
Jak dla mnie ta druga wypowiedź jest zupełnie niepotrzebna, albo przynajmniej do przeredagowania jakoś. Dla mnie pojawia się zupełnie ni z gruchy ni z pietruchy.
Że pewnie ma tu przyjaciół, schorowaną matkę, rodzeństwo do wykarmienia, może dziewczynę?
Tą dziewczynę bym zamieniła na ukochaną i dała w wyliczance za przyjaciółmi. A co do rodzeństwa może bardziej "rodzeństwo, którym się musi opiekować". Fraza: "do wykarmienia" kojarzy mi się raczej obowiązkiem rodziców wobec dzieci.
Złapał młodzieńca za kołnierz i brutalnie postawił na nogi. Ten jęknął, chwytając się za przedramię, całe czerwone od krwi.
Może: "Ten jęknął, chwytając się za obficie krwawiące przedramię"?
Książę chwycił swą czarną chustę i zwrócił się ku rannemu, jakby chciał go opatrzyć, ale zawahał się.
Niepotrzebne. Chusta już została opisana. A nawet jeżeli chcesz zostawić "swą" to czytelnika w tym momencie nie interesuje jej kolor. I coś z tym "ale zawahał się" mi nie brzmi dobrze (ale to moje prywatne odczucie).

Poza tym czytało mi się przyjemnie no i puenta bardzo mi się podobała.
Pozdrawiam

3
No nie powiem...

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :)

Zacząć od plusów czy minusów? Od minusów, to potem na końcówkę będzie przyjemniej.

Jest trochę błędów, można powiedzieć, podstawowych. Nie będę wszystkich cytować, zaznaczę tylko złe tendencje.
Ignis pisze:Gladis chciał coś powiedzieć. Że to głupie, że ten ulicznik ucieknie przy pierwszej okazji. Że nie będzie wdzięczny za wspaniałomyślność. Że kraj i patriotyzm nic dla niego nie znaczą. Że pewnie ma tu przyjaciół, schorowaną matkę, rodzeństwo do wykarmienia, może dziewczynę? Że niczym są dla niego wzniosłe słowa, że ojczyzna to tylko puste słowo wypowiadane przez wielkich panów.
1. podkreślenie - TĘ!
2. kursywa - anachronizm
3. powtórzenie
Powtórzeń jest więcej - dużo za dużo i nie są to powtórzenia przemyślane, dodające tekstowi wartości/wymowy.
Co do anachronizmów, to jak zobaczyłam słowo "slumsy" to mnie zemdliło. Opisujesz wydarzenia, stylizując świat na jakąś epokę - raczej zamierzchłą - więc musisz dopasować do tego słownictwo. Broń Boże nie archaizować od razu języka! Ale nie wrzucać też słów, które zbyt silnie zalatują nowoczesnością, bo to strasznie kłuje w oczy. ("O ja pierdolę" też nie bardzo pasuje)
Ignis pisze:życiu żołdaka daleko od życia cnotliwej panny.
do (tu mnie się w oczy rzuciło to jednak wpisałam :P)

Do tego trochę zaimki - chociaż to mniejszy problem u Ciebie. Ale na przykład:
Ignis pisze:Książę chwycił swą czarną chustę
Wiadomo, że to jego chusta, więc nie upychaj tego na siłę.

I powiem tak: niekiedy zdania są mniej składne, czasem coś w opisie nie zagra, czasem coś nie tak z wypowiedzią, ALE nie będę tego wybebeszać, bo mam wrażenie, że czytając i nawet spoglądając na swoje teksty z dystansu sama zaczniesz coraz lepiej wyczuwać język. Opowiadanie, mimo pewnych zgrzytów czyta się całkiem dobrze.

No właśnie, teraz do plusów.

Podoba mi się wykreowanie postaci w tym tekście. Nie miałaś na to wiele czasu, wiele miejsca, ale Gladis, Książę Fer i Daven zdołali nabrać życia. Zarysowałaś sprawnie charaktery, sytuację.
Akcja też przedstawiona zgrabnie, wartko i sprawnie zamknięta. Mogłabyś dopracować realia i tło. Momentami się gubiłam. Najpierw wyobrażałam sobie ot taką pseudośredniowieczną oberżę, potem jakoś zmieściło się tam czterdziestu chłopa, co do samych chłopów, to biedaki i chołota, ale jakiś tam z krótkim mieczem jednak lata, barman napitki w szkle podaje (które jednak nie powinny być chyba aż tak rozpowszechnione w takiej epoce) itd.

Niemniej, mimo pewnych mankamentów - podobało mi się.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

4
Dzięki za weryfikację.
Macie rację co do tych wszystkich powtórzeń, zaimków, anachronizmów (kurczę, wcześniej to nawet nie wiedziałam o istnieniu takiego mądrego słowa, naprawdę :P ) i całej reszty. Następnym razem sprawdzę dokładniej tekst, zanim tu coś wrzucę.
A to, kiedy powinno się pisać "tą", a kiedy "tę", zawsze było dla mnie czarną magią.
No i cieszę się, że się podobało :)

5
potknął się o półmisek z głównym daniem
Główne danie zamieniłbym na nazwę konkretnej potrawy.
Co on gada, pijak pieprzony!
Jeśli czasem jest średniowiecze, to też słownictwo(w tym wulgaryzmy) trzeba zmienić na te, które były w średniowieczu, lub na takie "stare" wyglądają.
I trójkę dzieci do wykarmienia, i co? I dupa! Co nam państwo dało? Nic nam nie dało, nic tylko biedę i głód!
Państwo niezbyt przejmowało się obywatelami, póki ci się nie buntowali, więc raczej nie było po oberżach słychać przekleństw rzucanych na państwo. Po drugie ludzie inaczej wtedy myśleli, ważna była dla nich osoba władcy. Jeśli więc narzekał to na króla.
PS. Trójka dzieci to jak na dawne "standardy" niezdrowo mało.
jakiś łachmaniarz, chudy, żylasty i pijany w sztok
Określenia przerzuciłbym przed słowo "łachmaniarz"
Oczy błyszczały pijackim szaleństwem
Oczy błyszczały w pijackim szaleństwie.
Nie wzbudził sympatii ucztujących,(kropka) był kimś obcym. A teraz przeciwstawił się woli hołoty!
Słowo hołota trzeba zamienić na takie, które ma pozytywne zabarwienie. Ciężko bowiem zrozumieć oburzenie, kiedy ma się przed sobą zdanie o tym, że przeciwstawił się chamom. Lepiej powiedzieć współbiesiadnicy lub miejscowi, od razu obcy postawiony zostaje w mniej korzystnym świetle.
Wyciągnął przed siebie krótki miecz
Tak jak wspomniała już Adrianna, na miecz nie mógł sobie pozwolić byle kto. Oczywiście chłopak mógł posiadać miecz, ale wspomnij przykładowo o tym, że nienajlepszej jakości lub samemu robiony był.
Ci, co nie mieli broni, chwycili szklane butelki
Szkło było dawniej luksusem, który gościł na dworach królewskich, a nie w gospodach wiejskich, nie mówiąc już o butelkach szklanych.
barman schował się za ladą
Karczmarz/oberżysta/właściciel nawet ale nie barman.
tuż-tuż
Przed i za myślnikiem powinien być odstęp tj "tuż - tuż"
Jesteś, panie, idealistą?
Jak na ulicznika ma bogaty zasób słownictwa.
Nie potrzebnie podniósł głos
Niepotrzebnie!

Dużo powtórzeń widziałem kiedy czytałem ten tekst. W sumie dwoma największymi mankamentami były właśnie one do pary ze słownictwem oraz realiami nieodpowiadającymi epoce(przypuszczalnej).
Mimo wszystko czytało się całkiem miło(ino ten "ulicznik" jakoś zbyt mądry mi się wydaje) i ciekaw jestem czy uda Ci się przeprowadzić czytelników w interesujący sposób przez wojsko, wojnę i dwory królewskie.
Życzę powodzenia;)
A to, kiedy powinno się pisać "tą", a kiedy "tę", zawsze było dla mnie czarną magią.
Jak mówi PWN: "Formy tę używamy w bierniku (np. tę kobietę), formy tą w narzędniku (np. tą kobietą). W potocznym języku mówionym akceptowany jest też biernik tą zamiast tę. "
Może pomoże;)[/quote]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”