Jak smakuje świat?
1Jak smakuje świat?
- fragment
Zaczęłam od razu i kiedy wychodziłam z domu polizałam klamkę. Miała metaliczny smak, ale ciepło-słodkawy, pewnie od dłoni, bo wcześniej przecież obejmowałam klamkę ręką. Smak był mój, domowy, podobny do smaku wylizywanych łyżek i palców. Zawsze wylizuję wszystko, gdy gotuję. Najbardziej lubię wylizywać rękę po ugniataniu mielonego i łyżkę od śmietany. I makutry na święta! Wyciąga jak najdalej mogłam język i koniuszek wsuwałam w rowki, gdzie ukrywała się słodka masa. Prawdziwa makutra jest ceramiczna, na zewnątrz gładko szkliwiona, a wewnątrz chropawa i rowkowana. Mam takie dwie, jeszcze po babci. Językiem wyczuwam więc smak glinki i wilgoć własnej śliny.
Więc klamka smakowała jak dom, święta i ja. Nawet przyjemnie.
Spróbowałam polizać przycisk windy. Plastikowy krążek z podświetloną literką 9.
Na naszym piętrze są tylko dwa mieszkania. Moje i to naprzeciwko
W tym drugim mieszka Pies z rodziną. Rodziny nie znam dobrze, tyle tylko o nich wiem, że mają psa. Pies wychodzi z domu przeważnie z mężem, biorą rower przypięty do kaloryfera na półpiętrze i potem pies ciągnie rower z mężem ścieżką nad rzeczkę. Mąż jest mrukliwy i małomówny, najwyżej mówi do psa Poszedł. Kiedy pies wychodzi z żoną, ma na imię Jogo-Nie. Jogo-Nie biega dookoła bloku, a za nim na smyczy biegnie żona. Odpoczywają, kiedy Jogo podnosi nogę i obsikuje koła samochodów. Czasami najpierw je starannie liże.
Pies, kiedy się spotkamy na klatce schodowej, wskakuje na mnie łapami i liże mi twarz mokrym ozorem. Potem na ustach mam jego psi smak - specyficzny, trochę jak sfilcowana, mokra wełna i trochę jak stare mięso. Na rękach też czuję smak psa, ale ten na rękach jest inny: skomplikowany i różnorodny, bo miesza się ze smakiem mojego potu. Bo ja boję się takich dużych psów. Bardzo. Wiem, że psom nie wolno okazać strachu, więc pozwalam się lizać i delikatnie tylko go od siebie odpycham rękoma. Bo psy poznają świat zmysłem smaku i myślę, że jak mnie ten pies tak pozna, to nie zrobi mi krzywdy.
Gdy ma na imię „Jogo-Nie” liżemy się z psem dłużej. W windzie Jogo-Nie liże windę i mnie, a Poszedł liże windę i rower. Wolę, kiedy liże rower.
Tego dnia popatrzyłam kątem oka na ten rower przypięty do kaloryfera na półpiętrze i nawet chciałam zejść polizać. Smak roweru musi być ciekawy, zwłaszcza jaskrawożółtego, z naoliwionymi łańcuchami i pozieleniałymi gdzieniegdzie od trawy oponami, ale przyjechała winda. Panele, którymi wyłożona była winda, smakowała jak zżuta guma balonowa. Kiedyś widziałam przyklejoną w kątku taką brudnoszarą, przeżutą gumę (panele są właśnie brudnoszare), to pewnie dzieci sąsiadów z 8 piętra, bo one często żują gumę. Kątem smaku poczułam też pot Pani Pieczyńskiej spod "ósemki". Ona jest bardzo tęga i kiedy staje w windzie, opiera się mocno o ścianę, żeby zrobić innym miejsce.
Właściwie nie wiem, czy na pewno panele smakowały jak ta stara guma do żucia ze słoną nutą potu. Kiedy lizałam panele, pomyślałam, że smak jako zmysł ma największą wyobraźnię. I dlatego pożałowałam, że jednak nie polizałam jaskrawożółtej jak landrynka rowerowej ramy. Wolę słodkie, kwaskowate landrynki niż cudze gumy do żucia.
Winda smakowała zasadniczo byle jak, jakby łączyła smaki zbyt wielu osób. Ponieważ kubeczki smakowe mają nieusłuchaną wyobraźnię, stwierdziłam, że lepiej nie lizać przycisku "P", bo pan Dzikowski w windzie zawsze poprawia spodnie w kroku.
Biegiem, omijając klamkę w drzwiach wejściowych, znalazłam się przed bramą.
Musiałam opracować plan poznawania smaku świata i na chwile przysiadłam na ławce.
Kubeczki smakowe na tyle języka tworzyły wizję smaku adidasów chłopaków przesiadujących tu wieczorami...
[ Dodano: Wto 04 Paź, 2011 ]
errata:
jest: Wyciąga jak najdalej ; powinno być: Wyciągałam jak najdalej
jest [...] oponami, ale przyjechała winda. ; powinno być: [...]oponami. Przyjechała jednak winda.
Ostatnio zmieniony wt 23 paź 2012, 12:33 przez Natasza, łącznie zmieniany 3 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)